18-11-2005, 21:35
Dzień jak codzień.
Wstaję do pracy, ubieram się - wychodzę na korytarz. Przed wejściem do windy widzę rozwaloną reklamówkę ze śmieciami, której komuś nie chciało się znieść na dół i wyrzucić do kontenera...
W windzie - młoda sąsiadka z pieskiem, który załatwia się akurat w windzie.
Zwracam jej na to uwagę. Odpowiedź:
-A od czego jest gospodyni :?: Nie chciało się jej uczyć to niech sprząta :!: :!:
Na dole - gospodyni pracująca "w terenie"
Dojeżdżam do pracy. Przed wjazdem - samochód blokujący dojazd.
Zostawiam samochód na najbliższym wolnym miejscu. Tracę kilka minut na dojście...
W pracy - kolega wściekający się na dostawcę, że towaru nie dowiózł ...
Czekamy na kierowcę tego blokującego wjazd samochodu. Po godzinie - telefon na Policję. Wezwana laweta. Za następne półtorej - udaje się przy pomocy Policjantów znaleźć feralnego kierowcę - na "rauszu" i wściekającego się na nas
- "jakim prawem wezwaliście policję ? teraz to wy zapłacicie za tą lawetę, nie ja... Nie mogliście poczekać ?"
W pracy - zastój, lecz dostawcy udaje się wreszcie dotrzeć z towarem. Nadganiamy zaległości w pośpiechu.
Wreszcie - czas na załatwienie spraw bankowych.
Biorę "służbowy" - jadę do banku.
Tam - cyrk. Kobieta awanturująca się z kasjerką o jakiś drobiazg, wyzywająca ją i poniżająca kasjerkę. Wreszcie - do akcji wkracza kierownik, kasa może pracować.
Roztrzęsiona kasjerka myli się przy wprowadzaniu danych do komputera.
Przeliczam pieniądze - znów omyłka.
Drobny żart z mojej strony
-nadwyżek nie przyjmuję - proszę jeszcze raz przeliczyć
Kasjerka roztrzęsiona do granic wytrzymałości.
Kilka słów
Uspokój się pani - życie jest piękne a po co płacić własnym zdrowiem za cudzą głupotę.
Łzy w oczach i krótkie
-dziękuję panu. gdyby pan również wniósł jakieś pretensje to mogłabym z pracy wylecieć. A tak mi na niej zależy ...
Produkcja wykonana z małym opóźnieniem - jednak nasz kierowca resztę "nadgonił" i wszystko OK.
Droga do domu. Po drodze - mijam się z gospodynią. W bloku czyściutko.
Znów sikający piesek - jednak tym razem widzę, ze jego właściciel - stary nauczyciel - sprząta po swoim pupilku ...
Wieczorem – znów naśmiecone i widzę gospodynię "w akcji"
Zastanawiam się kiedy ona ma czas dla siebie ?
Przecież – ma małe dziecko i męża.
Krótka rozmowa – okazuje się, że kobieta ma średnie wykształcenie, przerwała niegdyś studia ze względu na trudną sytuację w domu – nie stać ją było na dalszą naukę. Do tego choroba rodziców.
W poprzedniej pracy – technolog, szefowa produkcji. Zakład rozwiązano a ona musiała znaleźć inną pracę.
Od razu nasunęła mi się obraz tej młodej przemądrzałej dziewczyny z sikającym pieskiem...
Nie będzie sprzątać .. ona się uczy ...A mi się coś wydaje, ze powinna się nauczyć – przede wszystkim porządku. Nie mówiąc już o kulturze – i poszanowaniu dla ludzkiego wysiłku.
Dla ludzkiej pracy ...
Wstaję do pracy, ubieram się - wychodzę na korytarz. Przed wejściem do windy widzę rozwaloną reklamówkę ze śmieciami, której komuś nie chciało się znieść na dół i wyrzucić do kontenera...
W windzie - młoda sąsiadka z pieskiem, który załatwia się akurat w windzie.
Zwracam jej na to uwagę. Odpowiedź:
-A od czego jest gospodyni :?: Nie chciało się jej uczyć to niech sprząta :!: :!:
Na dole - gospodyni pracująca "w terenie"
Dojeżdżam do pracy. Przed wjazdem - samochód blokujący dojazd.
Zostawiam samochód na najbliższym wolnym miejscu. Tracę kilka minut na dojście...
W pracy - kolega wściekający się na dostawcę, że towaru nie dowiózł ...
Czekamy na kierowcę tego blokującego wjazd samochodu. Po godzinie - telefon na Policję. Wezwana laweta. Za następne półtorej - udaje się przy pomocy Policjantów znaleźć feralnego kierowcę - na "rauszu" i wściekającego się na nas
- "jakim prawem wezwaliście policję ? teraz to wy zapłacicie za tą lawetę, nie ja... Nie mogliście poczekać ?"
W pracy - zastój, lecz dostawcy udaje się wreszcie dotrzeć z towarem. Nadganiamy zaległości w pośpiechu.
Wreszcie - czas na załatwienie spraw bankowych.
Biorę "służbowy" - jadę do banku.
Tam - cyrk. Kobieta awanturująca się z kasjerką o jakiś drobiazg, wyzywająca ją i poniżająca kasjerkę. Wreszcie - do akcji wkracza kierownik, kasa może pracować.
Roztrzęsiona kasjerka myli się przy wprowadzaniu danych do komputera.
Przeliczam pieniądze - znów omyłka.
Drobny żart z mojej strony
-nadwyżek nie przyjmuję - proszę jeszcze raz przeliczyć
Kasjerka roztrzęsiona do granic wytrzymałości.
Kilka słów
Uspokój się pani - życie jest piękne a po co płacić własnym zdrowiem za cudzą głupotę.
Łzy w oczach i krótkie
-dziękuję panu. gdyby pan również wniósł jakieś pretensje to mogłabym z pracy wylecieć. A tak mi na niej zależy ...
Produkcja wykonana z małym opóźnieniem - jednak nasz kierowca resztę "nadgonił" i wszystko OK.
Droga do domu. Po drodze - mijam się z gospodynią. W bloku czyściutko.
Znów sikający piesek - jednak tym razem widzę, ze jego właściciel - stary nauczyciel - sprząta po swoim pupilku ...
Wieczorem – znów naśmiecone i widzę gospodynię "w akcji"
Zastanawiam się kiedy ona ma czas dla siebie ?
Przecież – ma małe dziecko i męża.
Krótka rozmowa – okazuje się, że kobieta ma średnie wykształcenie, przerwała niegdyś studia ze względu na trudną sytuację w domu – nie stać ją było na dalszą naukę. Do tego choroba rodziców.
W poprzedniej pracy – technolog, szefowa produkcji. Zakład rozwiązano a ona musiała znaleźć inną pracę.
Od razu nasunęła mi się obraz tej młodej przemądrzałej dziewczyny z sikającym pieskiem...
Nie będzie sprzątać .. ona się uczy ...A mi się coś wydaje, ze powinna się nauczyć – przede wszystkim porządku. Nie mówiąc już o kulturze – i poszanowaniu dla ludzkiego wysiłku.
Dla ludzkiej pracy ...