Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net

Pełna wersja: Seks po chrześcijańsku
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31
nieania napisał(a):to Ja Uśmiech napisał/a:
1) Jak tak postępujesz w narzeczeństwie to współczuje Twojemu narzeczonemu.

Tak to znaczy jak? Oboje postępujemy zgodnie z nauką KK i oboje jesteśmy szczęśliwi.
jeżeli z nami nie potrafisz rozmawiać w zdenerwowaniu to widzę, że ze swoim też nie potrafisz i ciężko mu sie z tobą rozmawia skoro ucinasz temat.

nieania napisał(a):Nie opierasz się na moich słowach, ale dopisujesz do tego co ja piszę teorie, których ja nie napisałam, których nie podałam jako nauczania Kościoła.
to po co się odzywasz i mówisz, że to nauka Kościoła bo nie rozumiem? a poza tym swoimi słowami nie umiesz?

:diabelek:
nieania napisał(a):To co ja napiszę w tym temacie nie będzie niczym innym jak tylko wyłożeniem (w przystępniejszy sposób) treści tego do czego was odsyłam. Nie biorę teorii z powietrza.
Studiując nauczanie Kościoła w dziedzinie etyki seksualnej musiałam się nad tym zastanowić i co więcej zrozumieć, żeby pozaliczać kolokwia, więc nie wmawiaj mi, że jestem w tym temacie tępa.
nie mówię, że z teorii jesteś tępa gorzej z praktyką i ze zrozumieniem ludzkości, poza tym do studiowania jest też potrzebne rozumienie teksu pisanego :twisted: no ale w sumie już rozumiem - teorii. się uczysz ale ich nie rozumiesz co by wszystko tłumaczyło, bo ja pisałam coś zupełnie innego niż mi zarzucasz.

nieania napisał(a):Pytanie z jakim się najczęściej spotykam.... W odpowiedzi zacytuję słowa pewnego duchownego katolickiego, który prowadzi rekolekcje dla narzeczonych i małżeństw:
"Moje doświadczenie, to jest doświadczenie setek par narzeczonych i małżonków, które mi się zwierzają"
sorki, ale jakoś nie widzę, żebym np. mówiła jakiemukolwiek obcemu człowiekowi, choćby był księdzem, mówiła coś w stylu - jak ja uwielbiam uprawiać seks dzień w dzień :diabelek:

nieania ja uważnie obserwuje świat, wiele doświadczyłam i wiele widziałam i wiem, że w sprawie seksu teoria mija się z praktyką i dlatego tak wiele osób robi po swojemu.
Ani przez chwilę nie byłam zdenerwowana... Zwyczajnie NIE MAM CZASU.

Na zakończenie powtórzę NIE WKŁADAJCIE W MOJE USTA TEGO CZEGO NIE POWIEDZIAŁAM.
Żegnam.
to Ja Uśmiech zachęta dla Ciebie :
„Nie strońcie od współżycia z sobą, chyba za wspólną zgodą do pewnego czasu, aby oddać się modlitwie, a potem znowu podejmujcie współżycie, aby was szatan nie kusił z powodu niepowściągliwości waszej” (1 Kor. 7:5). oraz tu : Księga Kaznodziei Salomona 9:9:
„Używaj życia ze swoją ukochaną żoną po wszystkie dni twojego marnego bytowania, jakie ci dał pod słońcem, bo to jest twój udział w życiu i trudzie, jaki znosisz pod słońcem.”
Eeej, znam młodych małżonków stosujących z radością mNPR, znam osobę, która mNPR stosuje od samego początku małżeństwa przez ponad 20 lat... Nikt z nich nie ma żadnych problemów z popędem, po prostu oprócz niego mają jeszcze rozum i wzajemny szacunek Uśmiech

A co jeśli kobieta przechodzi menstruację w sposób tak bolesny, że każdy ruch sprawia jej przykrość? Wtedy też ma myśleć "o nie, w ciągu tych kilku dni mój mąż zrobi skok w bok" i zmuszać się do tego, co dla niej w takiej sytuacji jest przykre?
nieania napisał(a):
jonasz 33 napisał(a):Nieania z całym szacunkiem do jana pawła 2 , ale co duchowny katolicki może wiedzieć o seksie.
Pytanie z jakim się najczęściej spotykam.... W odpowiedzi zacytuję słowa pewnego duchownego katolickiego, który prowadzi rekolekcje dla narzeczonych i małżeństw:
"Moje doświadczenie, to jest doświadczenie setek par narzeczonych i małżonków, które mi się zwierzają"
Co wtedy mozna dobrego powiedzieć o tych małżonkach, które zwierzają się obcemu w sumie człowiekowi z najbardziej intymnych spraw? Głupota, nieświadomość - a może czysta perwersja?
Kapłan NIGDY nie poczuł tego niesamowitego uczucia związanego z bliskością drugiej osoby, nie przeżył wspaniałej rozkoszy stosunku seksualnego, tych rozpasanych żądzy, niezwykłych doznań, cudownych orgazmów i tak dalej. Nawet jeśli faktycznie zwierzało mu się setki par małżeńskich - to jego wiedza w tej sprawie jest duża - ale czysto teoretyczna.
Kiedyś podawałem analogię do prowadzenia samochodu - nie będziesz kierowcą z samego czytania książek o technice jazdy, nawet nie ruszysz autem. I na nic wóczas będzie znajomośc zasad ruchu, kodeksu drogowego i przepisów. Bo nawet nie ruszysz...
Helmutt napisał(a):Kapłan NIGDY nie poczuł tego niesamowitego uczucia związanego z bliskością drugiej osoby, nie przeżył wspaniałej rozkoszy stosunku seksualnego, tych rozpasanych żądzy, niezwykłych doznań, cudownych orgazmów i tak dalej.
Martwiłabym się gdyby było inaczej. Kapłan NIGDY nie powie małżonkom czym jest ta bliskość drugiej osoby, jakie są te doznania, orgazmy itd., bo to jest już zarezerwowane do małżonków, nie musi im o tym mówić, oni sami to odkryją. Ale może powiedzieć, że akt seksualny ma być miłosnym spotkaniem dwóch osób, w czasie którego małżonkowie wzajemnie się odkrywają, oddają się sobie nawzajem itd.

tak masz rację. Bez praktyki nikt nie stanie się mistrzem jazdy samochodem. Ale nikt za ciebie praktyki nie przejdzie. To nie księdzu do mówienia o tym potrzebna jest praktyka, ale małżonkom do wcielania tego w życie. TO nie osoba, która która udziela informacji ma być doświadczona - bo małżonkom na nic doświadczenie nawet innych par. Dlatego, że małżonkowie w czasie tego spotkania osób, jakim jest akt seksualny muszą się do siebie wzajemnie dopasować, odkryć i nauczyć przeżywać. Każda para inaczej. Bo każdy człowiek jest inny.

Na co komuś znajomość technik i sposobów? Małżonkowie powinni wypracować sobie swoją własną technikę, swój własny sposób na przeżywanie aktu. Nikt ich tego nie nauczy. Tylko oni sami odkrywając się wzajemnie.

Jak widzisz nie muszę mieć tego za sobą, żeby o tym wiedzieć i mówić. A czy nie warto mówić małżonkom, że wtedy, gdy wejdą w świat drugiej osoby i będą go odkrywać, i będą dopasowywać się do współmałżonka, i wypracują swój własny sposób na to aby akt był dla nich obojga rzeczywistym wyrazem miłości? Żeby nie było czegoś takiego jak popisywanie się przed współmałżonkiem/ką oraz żeby nie było rozczarowań, że my jesteśmy niedopasowani pod tym względem. Tak naprawdę to każda para kochających się ludzi może mieć udane pożycie małżeńskie.
I wcale nie jest tak, że Kościół głosi o tym, że ma nie sprawiać przyjemności, czy ma nie uszczęśliwiać ludzi. Kościół nie mówi do męża: zrób tak, tak i tak, to twoja żona będzie szczęśliwa.... mówi zaś tak: poznaj swoją żoną i sam odkryj jak to zrobić, żeby była szczęśliwa, uczyń z siebie dar dla niej. Niech jedność ciał będzie wyrazem jedności duszy.
Widzisz różnicę?
No.... w sumie widzę. Powiem Ci, że Twój post jako jeden z niewielu w tym temacie do mnie trafia. Dziękuję.
nieania napisał(a):I wcale nie jest tak, że Kościół głosi o tym, że ma nie sprawiać przyjemności, czy ma nie uszczęśliwiać ludzi. Kościół nie mówi do męża: zrób tak, tak i tak, to twoja żona będzie szczęśliwa.... mówi zaś tak: poznaj swoją żoną i sam odkryj jak to zrobić, żeby była szczęśliwa, uczyń z siebie dar dla niej. Niech jedność ciał będzie wyrazem jedności duszy.
pominęłaś jeszcze, że Kościół mówi, że niektóre "elementy", które mogłyby spowodować przyjemność kobiecie czy mężczyźnie Kościół określa jako wyuzdane i nieprzyzwoite na tyle, żeby mogli je małżonkowie stosować. Notabene Kościół jakoś nie mówi, równie głośnie co przystoi małżonkom a co nie, że np. gdy małżonkowie się kochają to gdy facet dojdzie do orgazmu a kobieta nie, a jest pobudzona i facet oleje to, że kobieta może sama doprowadzić się do orgazmu, przez przypadek to znalazłam, już nie wspomnę o ty, że o seksie oralnym jako grze początkowej od bardzo niedawna Kościół mówi.

omyk napisał(a):A co jeśli kobieta przechodzi menstruację w sposób tak bolesny, że każdy ruch sprawia jej przykrość? Wtedy też ma myśleć "o nie, w ciągu tych kilku dni mój mąż zrobi skok w bok" i zmuszać się do tego, co dla niej w takiej sytuacji jest przykre?
nie wiem z kim się zadawałaś ale nigdy nie spotkałam ani nie słyszałam ani o kobiecie, która by w czasie miesiączki chciała się kochać ani o facecie, który by też tego chciał. Jakbyś uważnie czytała co ja napisałam do tej pory to byś wiedziała, że chodzi o to, że małżonkowie jeśli nie chcą mieć potomstwa to muszą wytrzymać do dni niepłodnych kobiety a więc trochę się trzeba naczekać, i jak ktoś został obdarzony dużym temperamentem seksualnym przez Stwórcę to się musi biczować.

omyk napisał(a):Eeej, znam młodych małżonków stosujących z radością mNPR, znam osobę, która mNPR stosuje od samego początku małżeństwa przez ponad 20 lat... Nikt z nich nie ma żadnych problemów z popędem, po prostu oprócz niego mają jeszcze rozum i wzajemny szacunek
i ja mówię ok. skoro tak NIEKTÓRZY mogą i mają to fajnie, ale dlaczego wy, nie potraficie popatrzyć na osoby, które nie stosują tej metody jako na ludzi, którzy też mają do siebie szacunek i rozum. Chyba nie muszę mówić, że ludzie maja różne "zapotrzebowanie" na seks, niektórym wystarcza raz na miesiąc, a innemu raz na tydzień.

jonasz 33 napisał(a):to Ja Uśmiech zachęta dla Ciebie :
„Nie strońcie od współżycia z sobą, chyba za wspólną zgodą do pewnego czasu, aby oddać się modlitwie, a potem znowu podejmujcie współżycie, aby was szatan nie kusił z powodu niepowściągliwości waszej” (1 Kor. 7:5). oraz tu : Księga Kaznodziei Salomona 9:9:
„Używaj życia ze swoją ukochaną żoną po wszystkie dni twojego marnego bytowania, jakie ci dał pod słońcem, bo to jest twój udział w życiu i trudzie, jaki znosisz pod słońcem.”
jak na razie dotarłam wczoraj do Księgi Psalmów Szczęśliwy I jak na razie widzę, że Bóg się nie mieszał w seks małżonków i między małżonkami tak jak Kościół na przestrzeni dziejów aż do dziś. A w Piśmie św. znalazłam nawet wytyczne co ma zrobić facet jak prześpi się z niezaręczoną dziewicą, ba! nawet o łapówkarstwie tam jest!! a o seksie - cisza. Jedyne co znalazłam to są wytyczne do innych ludzi, mianowicie to, że jak mąż poślubi żonę to przez rok nie pójdzie do wojska i nie będzie sprawował publicznego obowiązku ponieważ on pozostanie przez ten rok w domu "aby ucieszyć żonę, którą poślubił" (Pwt 24, 5-6).
Z tego co ja - mam nadzieję, że dobrze - zrozumiałem (w końcu! wow!), to KK nie okreslił sztywno jakiejś granicy - że to już jest wyuzdane a to jeszcze nie, czy się mylę?
Helmutt napisał(a):Z tego co ja - mam nadzieję, że dobrze - zrozumiałem (w końcu! wow!), to KK nie okreslił sztywno jakiejś granicy - że to już jest wyuzdane a to jeszcze nie, czy się mylę?
KK czy KKK nie, ale to co głoszą np. księżą czy też to co piszą, to co wykładają często podają jako oficjalnie nauczanie Kościoła. Zresztą ciekawa jestem jak jeszcze Kościół się zmieni pod tym względem bo na przestrzeni dziejów różne miał pomysły 8)
to Ja :) napisał(a):
Helmutt napisał(a):Z tego co ja - mam nadzieję, że dobrze - zrozumiałem (w końcu! wow!), to KK nie okreslił sztywno jakiejś granicy - że to już jest wyuzdane a to jeszcze nie, czy się mylę?
KK czy KKK nie, ale to co głoszą np. księżą czy też to co piszą, to co wykładają często podają jako oficjalnie nauczanie Kościoła. Zresztą ciekawa jestem jak jeszcze Kościół się zmieni pod tym względem bo na przestrzeni dziejów różne miał pomysły 8)
To co niektórzy podają za oficjalne nauczanie Kościoła - a prawdziwe nauczanie Kościoła - to jak widać różne rzeczy - np. wyczyny Rydzyka i jego chłopaczków.
A Kościół na pewno się pod tym względem kiedyś zmieni, bo zmieniał się na przestrzeni dziejów.
Helmutt napisał(a):To co niektórzy podają za oficjalne nauczanie Kościoła - a prawdziwe nauczanie Kościoła - to jak widać różne rzeczy - np. wyczyny Rydzyka i jego chłopaczków.
akurat nie jego miałam na myśli. A oficjalne nauczanie Kościoła jeszcze się zmieni i to nie raz.
to Ja :) napisał(a):
Helmutt napisał(a):To co niektórzy podają za oficjalne nauczanie Kościoła - a prawdziwe nauczanie Kościoła - to jak widać różne rzeczy - np. wyczyny Rydzyka i jego chłopaczków.
akurat nie jego miałam na myśli. A oficjalne nauczanie Kościoła jeszcze się zmieni i to nie raz.
W końcu już nieraz KK zmieniał swoje stanowisko względem różnych spraw Oczko
Helmutt napisał(a):
to Ja :) napisał(a):
Helmutt napisał(a):To co niektórzy podają za oficjalne nauczanie Kościoła - a prawdziwe nauczanie Kościoła - to jak widać różne rzeczy - np. wyczyny Rydzyka i jego chłopaczków.
akurat nie jego miałam na myśli. A oficjalne nauczanie Kościoła jeszcze się zmieni i to nie raz.
W końcu już nieraz KK zmieniał swoje stanowisko względem różnych spraw Oczko
tylko teraz wg mnie każdy głosi inne oficjalne stanowisko Kościoła - starszy proboszcz z parafii moich rodziców ma bardziej dawne poglądy od młodszego księdza Szczęśliwy
to Ja :) napisał(a):A oficjalne nauczanie Kościoła jeszcze się zmieni i to nie raz.
Skoro to oficjalne nauczanie (biorąc pod uwagę charakter samej instytucji i kogo ona reprezentuje) jest zmienne tzn. że jest nic nie warte i można spokojnie je sobie olać.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31
Przekierowanie