Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net

Pełna wersja: Seks po chrześcijańsku
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31
A skąd możesz mieć kempes pewność, że kobieta z którą się "próbowałeś" przed zawarciem stałego związku, po jego zawarciu będzie tam samo dobra w łóżku jak przed ślubem? Tej pewności nigdy nie masz. Dlatego osobiście wolę zachować czystość do ślubu bez poczucia, że już jestem przez kilku wypróbowana i przy okazji może czymś jeszcze zarażona w ramach "gratisu" Uśmiech

Anonymous

Po pierwsze napisalem juz jakie jest moje nastawienie do slowa "probowac". Po drugie przezycie z kims jakiegos czasu na probe to nie tylko i wylacznie seks; chodzi o to take samo zycie jakie bedzie prowadzic sie po slubie.
Wiadomo, ze nie ma pewnosci, ale szanse sa znacznie wieksze. Mozna znalezc cale mnostwo sytuacji, w ktorych jakies dzialanie pozwala zmniejszyc ryzyko porazki, ale nie zapewnia w 100% powodzenia. Oznacza to, ze trzeba podejmowac glupie (przepraszam, ale dla mnie tak jest) ryzyko?
kempes napisał(a):Oznacza to, ze trzeba podejmowac glupie (przepraszam, ale dla mnie tak jest) ryzyko?
Mój drogi, takie samo ryzyko podejmuję jak i Ty. Nic mi nie da "docieranie" się z kimś przed ślubem (powiedzmy z potencjalnym mężem), bo po ślubie zaczyna się inna bajka Uśmiech Przed ślubem oboje żyjecie sobie na luzie, bo wiecie, że w kazdej chwili można to skończyć. Nawet skala problemów bywa nieporównywalnie mniejsza, bo nie macie względem siebie żadnych obowiązków. Po zawarciu małżeństwa takie obowiązki się pojawiają i zaufaj mi, że nawet osoba, z którą mieszkałeś x lat przed ślubem w celu lepszego poznania się, po ślubie zmieni się, gdyż są to już trochę inne realia. Właściwie nikt nie ma 100% pewności, że dobrze trafi, ani ja, ani Ty. Z tą różnicą, że ja mam na wyciągnięcie ręki Boga i wiem, że On nawet z najgorszego bagna, czy z najbardziej walącego się małżeństwa potrafi pokierować na prostą.
Nie współżyjąc z kimś przed ślubem mam ten komfort, że nie czuję się wykorzystana czy wypróbowana. Mogę spokojnie się z kimś rozstać, jeśli dojdziemy razem do wniosku, że jednak nie tędy droga. Mam swoje prorytety i takich samych oczekuję od mężczyzny z którym będę. I nie wmówisz mi (bo już wielu się o to starało), że jestem zbyt pewna swego. Da się niewspółżyć przed małżeństwem i da się budować potem szczęśliwy związek. Dla Ciebie zapewne to jakiś kosmos. Rozumiem to, bo nie żyjesz zgodnie z założeniami jakiejś religii. Masz wolną rękę. Możesz mi ewentualnie wierzyć na słowo, że takie rzeczy to nie tylko w Erze Oczko

Anonymous

Cytat:Nic mi nie da "docieranie" się z kimś przed ślubem (powiedzmy z potencjalnym mężem), bo po ślubie zaczyna się inna bajka Uśmiech Przed ślubem oboje żyjecie sobie na luzie, bo wiecie, że w kazdej chwili można to skończyć.
Widze, ze mamy zupelnie inne podejscie do zycia. Pisalem to juz wczesniej - zaden formalny stan nie ma prawa wplywac na wzajemny stosunek dwojga ludzi. Uwazasz, ze przed slubem ludzie sie szanuja, a juz po mozna sobie pozwalac na chamstwo, itp? Poza tym, jezeli ktos zyje w przeswiadczeniu, ze "w kazdej chwili można to skończy", to taki czlowiek nie jest powazny, a stanu w jakim sie znajduje nie nazwalbym nawet zwiazkiem. To jakies niepowazne, szczeniackie podejscie. To bardzo, bardzo przykre.
Reasumujac: zycie przed i po slubie jest takie samo. Tylko, ze jezeli wybranek/ka okaze sie nie do zycia przed slubem, dostajemy nastepna szanse. Jezeli po - to jedziemy sobie przez wiele lat biadolac, jak to sie w zyciu nie ulozylo...
kempes napisał(a):Uwazasz, ze przed slubem ludzie sie szanuja, a juz po mozna sobie pozwalac na chamstwo, itp?
Słyszałam wiele podobnych przypadków, w których tak się niestety stało. Przed ślubem kochaniutki, kochaniutki, a po ślubie wyszło szydło z worka.

kempes napisał(a):jezeli ktos zyje w przeswiadczeniu, ze "w kazdej chwili można to skończy", to taki czlowiek nie jest powazny
Ale tak jest kempes! Jesteście wolni! Coś się nie podoba, możesz odejść. Nie trzyma Cię żaden formalny związek czy zobowiazanie! Zapewne miałeś nie jedną dziewczynę, więc sam widzisz, że jednak można to skończyć w konkretnym momencie.
Zresztą chyba odbiegliśmy od tematu. I owszem, ja mam inny pogląd i Ty inny. Dopiero teraz do tego doszedłeś? Bo mnie ten fakt wcale nie dziwi.
kempes napisał(a):jezeli ktos zyje w przeswiadczeniu, ze "w kazdej chwili można to skończy", to taki człowiek nie jest powazny
co do tego to sie zgadzam :krzywy: owieczko to podejście jakie zaprezentowałaś jest nadzwyczaj... (wybacz) szczeniackie :/ dzieci w wielu 15 lat chodzą ze sobą żeby chodzić i nie myślec o przyszłości :coo:
kempes napisał(a):zycie przed i po ślubie jest takie samo
B-zdura! przez duże B. Farmazon jak sie patrzy!!
kempes napisał(a):Jezeli po - to jedziemy sobie przez wiele lat biadolac, jak to sie w zyciu nie ulozylo...
Jak stare przysłowie mówi "widziały gały co za żone/męza brały" wiec pretęsje to tylko mogą mieć już do siebie samych...
kempes napisał(a):Uwazasz, ze przed slubem ludzie sie szanuja, a juz po mozna sobie pozwalac na chamstwo, itp?
i tak tez bywa.. życie nie oszczędza nikogo tylko stosuje brutalne sposoby przystosowanie do życia!
Poza tym czy to nie piękne uczyć się siebie po ślubie razem :?: Wspólnie stawiać pierwsze kroki na drodze erotyki i seksu Oczko :?: Bez porónań :?: Bez nastawień :?:

Anonymous

Post przeniesiony do Trolla. Nie dotyczy w najmniejszym stopniu Rodziny Katolickiej i tematu w tym wątku omawianego.

Przeniesiony do Trolla
Cytat:Poza tym czy to nie piękne uczyć się siebie po ślubie razem :?:
fajnie...
Annnika napisał(a):Wspólnie stawiać pierwsze kroki na drodze erotyki i seksu Oczko :?:
fajnie...
Annnika napisał(a):Bez porównań :?:
fajnie....
Annnika napisał(a):Bez nastawień :?:
fajnie...
ale to nie zmienie faktu, że ktoś kto współżył już przed slubem to jakiś odpad społeczny.., który tylko bedzie po slubie zdradzał, kłamał, bo jakoś takie wyczuwam w tym temancie nastawienia co poniektórych :wink:
Daisy napisał(a):ale to nie zmienie faktu, że ktoś kto współżył już przed slubem to jakiś odpad społeczny.., który tylko bedzie po slubie zdradzał, kłamał, bo jakoś takie wyczuwam w tym temancie nastawienia co poniektórych :wink:

Zgadza się. Ale również i naukę z tego powinien wyciągnąć na przyszłość. :wink:
nikt tu chyba nie twierdzi że taka osoba to odpad społeczny :cry: ale to też nie może być usprawiedliwieniem do nie zachowania czystości przez innych
Lola napisał(a):ale to też nie może być usprawiedliwieniem do nie zachowania czystości przez innych
Tak jest LOLU Duży uśmiech Całkowita racja. Chodzi o to, żeby moc w słabości się doskonaliła, ciągle szukając, okrywając łaski, jaka ku nam kierowana jest z Wysoka. Patrząc na upadek innych, i podniesienie się ich powinno się trwać na modlitwie wstawienniczej w intencji nawróconego, by w ten sposób modlić sie również i w swej sprawie

Anonymous

M. Ink. * napisał(a):szanujemy, że masz odmienne zdanie, jednak Twoje zdanie jest nie do przyjęcia dla katolika, gdyż jest akceptacją grzechu [grzechu, czyli seksu pozamałżeńskiego = jednego z grzechów przeciwko czystości, zabronionych szóstym przykazaniem, określanego jako grzech rozwiązłości]

Przeczytałem waszego guru ds. czystości przedmałżeńskiej dr Jacka Pulikowskiego z Poznania (w czytelni)i muszę przyznać, że argumenty nie trafiły do mnie zupełnie, co postaram się pokrótce wykazać. Gostek rżnie głupa, bo przedstawia to jako jednorazowy akt nasycenia nieomal zwierzęcych chuci mężczyzny w rodzaju z byle kim, byle jak i gdzie popadnie. Jeżeli czołowy piewca tak widzi seks to daj mu Boże zdrowie.
Cytuję „Błędem zasadniczym jest złudzenie, że można jednym aktem (dodajmy – w złych warunkach – a więc aktem niszczącym) sprawdzić przebieg procesu, który normalnie trwać powinien przez całe życie.”
A kto powiedział, że jednym aktem? Czy spotkaliśmy się na disko i idziemy w krzaki?
Moim zdaniem popartym badaniami optymalny okres wspólnego zamieszkiwania/przebywania razem na próbę winien wynosić od 9 miesięcy do 2 lat, w tym czasie można odbyć NIEJEDEN stosunek nawet stosując osławiony „N”PR, choć ja polecam pewniejsze metody zabezpieczenia się.
W złych warunkach - a dlaczego w złych ?, nie będziemy się przecież kochać jak pisze poeta „w pociągu, w przeciągu, na drągu”, na schodach, w dworcowej toalecie, tylko zadbamy o niezbędną intymność (ważne dla psychicznego bezpieczeństwa kobiety). Dlaczego „aktem niszczącym”? Nic bardziej bzdurnego, odwrotnie będzie to budować i umacniać naszą miłość, pogłębiać bliskość wchodząc na wyższy jakościowo jej etap.

Guru stara się nam obrzydzić współżycie jak tylko może, nawet za cenę sprowadzenia problemu do ad absurdum tj. do rozmiarów narządów płciowych. I tu mała dygresja – mój starszy znajomy przyniósł mi kiedyś perełkę ze swoich nauk przedślubnych, które odbywał kilkanaście lat temu. Żeby ich ośmielić mogli zadawać pytania anonimowo do pudełka, na które później odpowiadał ksiądz. Jedno z pytań brzmiało:” Dlaczego współżycie przedmałżeńskie jest przez KK zakazane, skoro istnieje ryzyko niedopasowania seksualnego, prowadzącego do rozbicia małżeństwa?!
Odpowiedź księdza: „Nie rozumiem o jakie niedopasowanie chodzi, skoro główka dziecka może przedostać się przez drogi rodne kobiety”.
Pulikowski opublikował swoje rewelacje w 2003 r. więc jest już jasnym, kto z kogo zerżnął.
Dalej to już jest znane pisanie pod z góry założoną tezę i używanie tricków marketingowych, które i ja stosuję w rozmowach handlowych.
Wracając do rozmiarów przyrodzenia rozumianych dosłownie to znawcy twierdzą, że stosunek jest możliwy jeżeli rozmiar członka w stanie wzwodu jest większy lub równy 5 cm. Spytajmy Panie na forum mające doświadczenia seksualne czy taki rozmiar by je satysfakcjonował? I o tym myślałem pisząc, że niektórych spraw nie da się przemodlić, omodlić itd. Można robić tu połowiczne zabiegi typu przedłużki na członka, ale przypomina to leczenie trypra pudrem. Podpowiem, że po to Bóg dał kobiecie łechtaczkę i punkt G, aby czas od czasu z tego korzystać. Ale tu wkracza Mroczny Inkwizytor ze św. Oficjum i deprecjonuje ten rodzaj seksu. To jak jest – czy kobieta wg KRZK ma prawo do satysfakcji seksualnej, czy tylko ma do niej Pan Mąż? Podobno KK w swojej łaskawości dopuścił tzw. samozaspokojenie kobiety po stosunku, gdy w trakcie niego nie weszła na Mont Everest?

Jeszcze to apelowanie do niskich instynktów w relacji ojciec – córka, czy matka – córka, byle tylko uzasadnić tezę, którą z góry sobie założył, jest to tzw. pisanie pod tezę, znany trick w dziennikarstwie.
W kraju o normalnej gospodarce dzieci po maturze w zasadzie wychodzą z domu i starają się żyć na własny rachunek mając z rodzicami tylko luźne kontakty; widać Pulikowski za granicą był tylko w Watykanie
W Palestynie za czasów Jezusa za mąż wychodziły dziewczynki w wieku 12-14 lat nic więc dziwnego, że na ogół były dziewicami. Uwzględniając nawet, że na południu szybciej się dojrzewa o czym można się przekonać obserwując np. Cyganów to jednak przez > 2000 lat coś się jednak w zwyczajach zmieniło, o czym nie wszyscy starają się pamiętać lub nawet zauważać. I tu świeży przykład posła Bystrego jednego z filarów koalicji, który przewodniczył planktonowi tzw. Enerlenowi i sadzał sobie takie dziewczynki jako nauczyciel zajęć praktyczni-technicznych na kolanach, głaskał i przytulał, a liberalne media śmią go oskarżać o pedofilię. Wg http://www.stat.gov.pl Podstawowe informacje o rozwoju demograficznym Polski do 2004 roku średni wiek wstępujących po raz pierwszy w związki małżeńskie wynosi dla kobiet 24,3 lat, dla mężczyzn 26,6 lat. W latach 90-tych nastąpiło przesunięcie największej płodności kobiet z grupy wieku 20-24 lata do grupy 25-29 lat
w wyniku wyboru – najpierw wykształcenie i stabilizacja ekonomiczna, a dopiero potem założenie rodziny. A przecież krew nie sok z buraków i trzeba jakoś tę przebudzoną seksualność (też dar Boży) zaspokoić i stąd tyle związków bez ślubu i na próbę, co KK powinien traktować jako porażkę, bo przecież co innego naucza.

Na koniec jeszcze opinia jednego z najznamienitszych polskich seksuologów Lwa-Starowicza, który tak charakteryzuje polski erotyzm wiąże się z wysoką rangą rodziny, kobiety, matki w rodzinie, wpływami katolicyzmu. Polega na: braku edukacji seksualnej w środowisku rodzinnym i systemie oświatowym, dialogu erotycznego między partnerami, ubóstwie terminologii seksualnej, popularności pozycji klasycznej w kontaktach seksualnych, mało zróżnicowanej sztuce miłosnej, rubaszności.
Powtórzmy – brak edukacji seksualnej w oświacie na co się nie chce zgodzić KK w niby świeckim państwie, jak może być dialog jak KK najchętniej seks pozamiatałby pod dywan i nie mówił nic o nim, terminologia seksualna z łaciny furmańskiej, której wszędzie pełno – nawet w taśmach prawdy R. Beger, pozycja misjonarska, po ciemku, byle jak, bez oprawy, inne pozycje broń Boże – proboszcz nie pozwala, a rubaszność polega na myciu się raz na tydzień w sobotę wieczór.

Żeby była jasność, do 17 roku mieszkałem w Polsce, wyjechaliśmy do Bawarii, mam 2 obywatelstwa, przyjechałem robić tu byznesy, stąd moje inne postrzeganie seksu (w Niemczech to są naprawdę bardzo ważne sprawy). W Polsce byłem ochrzczony i u I Komunii, a katolików darzę sentymentem, bo podczas mojej pieszej pielgrzymki (jedynej w życiu!) szedłem na nią jako chłopak, a wróciłem jako mężczyzna.
josefciorga napisał(a):Przeczytałem waszego guru ds. czystości przedmałżeńskiej dr Jacka Pulikowskiego z Poznania
pierwszy raz słyszę to nazwisko, więc trudno byłoby tego człowieka nazwać moim guru

obowiązujące katolików normy zawiera Katechizm Kościoła Katolickiego; odnośnie seksu pozamałżeńskiego brzmią one jasno i wyraźnie:

KKK napisał(a):źródło cytatu

2351 Rozwiązłość jest nieuporządkowanym pożądaniem lub nieumiarkowanym korzystaniem z przyjemności cielesnych. Przyjemność seksualna jest moralnie nieuporządkowana, gdy szuka się jej dla niej samej w oderwaniu od nastawienia na prokreację i zjednoczenie.

2353 Nierząd jest zjednoczeniem cielesnym między wolnym mężczyzną i wolną kobietą poza małżeństwem. Jest on w poważnej sprzeczności z godnością osoby ludzkiej i jej płciowości w sposób naturalny podporządkowanej dobru małżonków, jak również przekazywaniu życia i wychowaniu dzieci. Poza tym nierząd jest poważnym wykroczeniem, gdy powoduje deprawację młodzieży.

2390 Wolny związek ma miejsce wówczas, gdy mężczyzna i kobieta odmawiają nadania formy prawnej i publicznej współżyciu zakładającemu intymność płciową.
Określenie to jest zwodnicze: Co może oznaczać związek, w którym osoby nie podejmują zobowiązań wobec siebie i dają w ten sposób wyraz brakowi zaufania w odniesieniu do drugiej osoby, do samej siebie lub do przyszłości?
Określenie "wolny związek" odnosi się do różnych sytuacji, takich jak: konkubinat, odmowa małżeństwa jako takiego, niezdolność do podjęcia trwałych i ostatecznych zobowiązań. Wszystkie te sytuacje znieważają godność małżeństwa; niszczą samo pojęcie rodziny; osłabiają znaczenie wierności. Są one sprzeczne z prawem moralnym. Akt płciowy powinien mieć miejsce wyłącznie w małżeństwie; poza nim stanowi zawsze grzech ciężki i wyklucza z Komunii sakramentalnej.

2391 Wiele osób zamierzających zawrzeć małżeństwo domaga się dzisiaj swoistego prawa do próby. Bez względu na powagę tego zamiaru ci, którzy podejmują przedmałżeńskie stosunki płciowe, "nie są w stanie zabezpieczyć szczerości i wierności relacji międzyosobowej mężczyzny i kobiety, a zwłaszcza nie mogą ustrzec tego związku przed niestałością pożądania i samowoli". Zjednoczenie cielesne jest moralnie godziwe jedynie wtedy, gdy wytworzyła się ostateczna wspólnota życia między mężczyzną i kobietą. Miłość ludzka nie toleruje "próby". Domaga się całkowitego i ostatecznego wzajemnego daru z siebie
rozumiem oczywiście, josefciorga, że nie potrafisz tego zrozumieć i nie chcesz tego zaakceptować; dla nas te normy są oczywiste: chronią czystość; chroniąc czystość chronią miłość; byłbym wdzięczny, gdybyś nie narzucał mi swojego grzesznego światopoglądu
josefciorga napisał(a):A przecież krew nie sok z buraków i trzeba jakoś tę przebudzoną seksualność (też dar Boży) zaspokoić i stąd tyle związków bez ślubu i na próbę, co KK powinien traktować jako porażkę, bo przecież co innego naucza.

i z tego powodu, że wielu nawet deklarując się jako katolicy wybiera inną drogę, KK ma może zmienić swoją naukę? wiesz, w sumie o Jezusie też można powiedzieć ze poniósł porażkę, bo jaki procent świata to chrześcijanie, czy wężej katolicy? że to do czego nawoływał u wielu nie spotka się z odzewem? mając wolną wolę robimy co chcemy, a KK nie bedzie się dostosowywał do tego co chcą ludzie, bo to im się wydaje wygodne

josefciorga napisał(a):KK najchętniej seks pozamiatałby pod dywan i nie mówił nic o nim, terminologia seksualna z łaciny furmańskiej, której wszędzie pełno – nawet w taśmach prawdy R. Beger, pozycja misjonarska, po ciemku, byle jak, bez oprawy, inne pozycje broń Boże – proboszcz nie pozwala, a rubaszność polega na myciu się raz na tydzień w sobotę wieczór.

nie pozamiatałby, tylko czy to jest głównym tematem jego nauczania? a ciągle to temat wywlekany, bo ludzie wkurzają się, że KK stawia twarde wymogi
a jeśli jest tak jak dalej piszesz w cytacie, to czy to napewno problem kościoła? wina kościoła? czy wychowania w domu? i jakieś elementarnej wiedzy??
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31
Przekierowanie