josefciorga napisał(a):Na koniec jeszcze opinia jednego z najznamienitszych polskich seksuologów Lwa-Starowicza, który tak charakteryzuje polski erotyzm wiąże się z wysoką rangą rodziny, kobiety, matki w rodzinie, wpływami katolicyzmu.Polega na: braku edukacji seksualnej w środowisku rodzinnym i systemie oświatowym, dialogu erotycznego między partnerami, ubóstwie terminologii seksualnej, popularności pozycji klasycznej w kontaktach seksualnych, mało zróżnicowanej sztuce miłosnej, rubaszności.
Żeby była jasność, do 17 roku mieszkałem w Polsce, wyjechaliśmy do Bawarii, mam 2 obywatelstwa, przyjechałem robić tu byznesy, stąd moje inne postrzeganie seksu (w Niemczech to są naprawdę bardzo ważne sprawy). W Polsce byłem ochrzczony i u I Komunii, a katolików darzę sentymentem, bo podczas mojej pieszej pielgrzymki (jedynej w życiu!) szedłem na nią jako chłopak, a wróciłem jako mężczyzna.
To jedyny sensowny fragment twej wypowiedzi, gdzie nie ma owego
furmańskiego języka. Zatem do dzieła:
1. Prawdą jest brak edukacji seksualnej w środowisku rodzinnym. Po dziś dzień dzieci dowiadują się w większości wypadków "o tych sprawach" od rówieśników, ew. starszych kolegów i koleżanek, z pism "młodzieżowych", ze scen przemocy seksualnej w mediach i w rodzinie. Stawiam zatem pytanie: czy to wina Kościoła, taki stan rzeczy?
2. Ubóstwo terminologii seksualnej, pozycje w kontaktach płciowych,
sztuka miłosna (to w ogóle materiał sam w sobie na osobny wątek jak również i
rubaszność) Czy te sprawy stanowią fundament życia kobiety i mężczyzny w rodzinie? Czy one w sposób zasadniczy konstytuują ich relację miłości?
3. Widać po twoich "byznesach" żeś "dresiarz pospolity",
der Dösbaddel któremu czka się jakimś szczątkiem inteligencji, nie do końca wypalonej anabolikami. Ale to twoje życie, więc good look and good bye.
Hau Richtung Klo ab !!
[ Komentarz dodany przez: Offca: Czw 02 Lis, 2006 22:17 ]
Ksiądzzzz... :roll:
kempes napisał(a):Widze, ze mamy zupelnie inne podejscie do zycia. Pisalem to juz wczesniej - zaden formalny stan nie ma prawa wplywac na wzajemny stosunek dwojga ludzi. Uwazasz, ze przed slubem ludzie sie szanuja, a juz po mozna sobie pozwalac na chamstwo, itp? Poza tym, jezeli ktos zyje w przeswiadczeniu, ze "w kazdej chwili można to skończy", to taki czlowiek nie jest powazny, a stanu w jakim sie znajduje nie nazwalbym nawet zwiazkiem. To jakies niepowazne, szczeniackie podejscie. To bardzo, bardzo przykre.
Zgada się jak mam być z kimś to bede bez wzgledu na jakieś papiery i rytuały
kempes napisał(a):zycie przed i po slubie jest takie samo
niestety nie jest ...
Ks.Marek napisał(a):Czy te sprawy stanowią fundament życia kobiety i mężczyzny w rodzinie? Czy one w sposób zasadniczy konstytuują ich relację miłości?
nie pomagają ją utrzymać i są jedna z istotniejszych relacji między ludzmi
kalosz napisał(a):kempes napisał(a):1. Widze, ze mamy zupelnie inne podejscie do zycia. Pisalem to juz wczesniej - zaden formalny stan nie ma prawa wplywac na wzajemny stosunek dwojga ludzi. Uwazasz, ze przed slubem ludzie sie szanuja, a juz po mozna sobie pozwalac na chamstwo, itp? Poza tym, jezeli ktos zyje w przeswiadczeniu, ze "w kazdej chwili można to skończy", to taki czlowiek nie jest powazny, a stanu w jakim sie znajduje nie nazwalbym nawet zwiazkiem. To jakies niepowazne, szczeniackie podejscie. To bardzo, bardzo przykre.
2. Zgadza się jak mam być z kimś to bede bez wzgledu na jakieś papiery i rytuałykempes napisał(a):3. zycie przed i po slubie jest takie samo
niestety nie jest ...Ks.Marek napisał(a):Czy te sprawy stanowią fundament życia kobiety i mężczyzny w rodzinie? Czy one w sposób zasadniczy konstytuują ich relację miłości?
4. nie pomagają ją utrzymać i są jedna z istotniejszych relacji między ludzmi
1. Owszem, ma prawo wpływac stan formalny na życie ludzi. Ponieważ szlachestwo zobowiązuje.
2. NIech i tak będzie. Ale zawsze pozostaje jakies "ale". każde z nich to tez temat na inny wątek.
3. Nie jest takie samo - patrz pkt 1. A bywają tez sytuacje paranoidalne, kiedy jako narzeczeni są super rozumiejący się, zaś po ślubie coś się zaczyna psuć...
4. Raczej z tym zgoda, że pozwalają ją utrzymać, ale absurdem jest twierdzenie, by seks miał być w małżeństwie jednym z istotnych elementów relacji międzyludzkiej.
Ks.Marek napisał(a):Raczej z tym zgoda, że pozwalają ją utrzymać, ale absurdem jest twierdzenie, by seks miał być w małżeństwie jednym z istotnych elementów relacji międzyludzkiej.
No ale jednym z ważniejszych. Przecież już gdzieś chyba ktoś pisał, że seks między małżonkami to największy wyraz miłości, czułości itepe. To się też zwie po fachowemu "komunią małżonków" czy jakoś tak.
Offca napisał(a):No ale jednym z ważniejszych.
Nie mniej ważnym, a może i wyżej stojącym w hierarchii będzie niewątpliwie dialog małżeński. Bez niego raczej trudno będzie o "komunię małżonków".
O, a nawet się mówi, że poprzez współżycie małżonkowie uświęcają się i wielbią Boga w swoich ciałach.
Oczywiście, że bez dialogu i porozumienia nie ma w ogóle mowy o szczęśliwym małżeństwie. Ale podejrzewam, że kalosz miał na myśli związek bez tego typu przeszkód.
Cytat:O, a nawet się mówi, że poprzez współżycie małżonkowie uświęcają się i wielbią Boga w swoich ciałach.
Hmm, z jednej strony to zapewne ważne, mówić o takich aspektach życia sakramentalnych małżonków. Z drugiej jednak strony zdaje się być słusznym wysunięcie postulatu o
nie przesłodzenie tych treści. To jest też mój znak pewnego dystansu do pamiętnego artykułu "Chrześcijańska tantra".
Widzę, że josefciorga robi strasznie długaśne wywody które można podsumować krótko:
- człowiek nie jest zwierzęciem i powinien zapanować nad swoją "chucią" dla dobra własnego i innych osób - szczególnie Współmałżonka/i.
- ważniejsze jest dopasowanie emocjonalne i psychiczne od rozmiaru narządów rodnych
- "seks na próbę" więcej psuje niż jest w stanie przynieść jakiegokolwiek pożytku - można bowiem kompletnie rozregulować to, co jest dobre i samo do siebie pasuje.
Życie z myślą o 2-7 latach tylko dla zaspokojenia własnej "chuci" to najzwyczajniej czas stracony - lepiej się wogóle nie brać za seks osobom, które nie są na tyle dojrzałe emocjonalnie by podjąć obowiązki małżeńskie
- współżycie związane jest z odpowiedzialnością i w żaden sposób nie może być formą "relaksu", bowiem - jak to pisze p. dr. Wanda Półtawska:
Cytat:Para ludzi, podejmując wielkie działanie - akt rodzicielski powinna wiedzieć, że to ich zjednoczenie służy życiu, ma z życiem nierozerwalny związek; i jeżeli już tak im zależy na przeżyciu tego zjednoczenia, to mogą i powinni uwzględnić los dziecka. Organizm kobiety wyznacza tę wielką chwilę, kiedy może powstać cud nowego życia. Jej zadaniem jest tę chwilę znać, umieć ją określić - i jej wielkim zadaniem jest zabezpieczyć życie dziecka. Wymaga to od niej wiedzy i zdecydowanej postawy. Wiadomo, że w świecie zwierzęcym lwica broni swoje małe - a cóż dopiero człowiek-kobieta?
http://www.pft.wroc.pl/pft/historia/wdd0...awska.html
Ks.Marek napisał(a):Nie mniej ważnym, a może i wyżej stojącym w hierarchii będzie niewątpliwie dialog małżeński. Bez niego raczej trudno będzie o "komunię małżonków".
Jak w łóżku żle to żaden dialog nie pomorze. Małżonkowie większość życia spędziają w łożu - spiąć, bawiąc się itp. Jak tu żle to wszystko prędzej czy póżniej padnie.
Offca napisał(a):O, a nawet się mówi, że poprzez współżycie małżonkowie uświęcają się i wielbią Boga w swoich ciałach
Też to słyszałem
Offca napisał(a):Oczywiście, że bez dialogu i porozumienia nie ma w ogóle mowy o szczęśliwym małżeństwie. Ale podejrzewam, że kalosz miał na myśli związek bez tego typu przeszkód.
W kazdym zwiazku jaki istniej na ziemi są kłotnie, rozmowy godzenie się lub rozstania - nic tego nie zmienie, czy zyje się z papierami czy na kocią łapę.
Bez seksu w związkunatomiast, nie zyje się wcale.
ddv napisał(a):- człowiek nie jest zwierzęciem i powinien zapanować nad swoją "chucią" dla dobra własnego i innych osób - szczególnie Współmałżonka/i.
- ważniejsze jest dopasowanie emocjonalne i psychiczne od rozmiaru narządów rodnych
Bez tych tzw. chuci człowiek nie szukał by drugiej osoby, żyłby w samotności i dobrze by mu było.
kalosz napisał(a):Jak w łóżku żle to żaden dialog nie pomorze. Małżonkowie większość życia spędziają w łożu - spiąć, bawiąc się itp. Jak tu żle to wszystko prędzej czy póżniej padnie.
Widzę, że dla Ciebie seks w związku jest sprawą pierwszorzędną. Hm, cóż, masz prawo sobie taką hierarchię wytyczać. Dla mnie z kolei sprawą pierwszorzędną jest miłość, zrozumienie i wzajemny szacunek, które
następnie można okazać współmałżonkowi poprzez akt seksualny, tudzież inną drogą. Seks jest ważny, ale nie najważniejszy. Zwiazek na samym seksie nie przetrwa. Musi być coś więcej.
*Pomorze to nad morzem, a nie w łózku.
kalosz napisał(a):W kazdym zwiazku jaki istniej na ziemi są kłotnie, rozmowy godzenie się lub rozstania - nic tego nie zmienie, czy zyje się z papierami czy na kocią łapę.
Tego nie kwestionuję, konflikty są wpisane w życie wszystkich ludzi i bez konfliktów nie da się żyć. Kwestia tego, czy i jak zostaną rozwiązane.
kalosz napisał(a):Bez seksu w związkunatomiast, nie zyje się wcale.
Ok, rozumiem.
kalosz napisał(a):Bez tych tzw. chuci człowiek nie szukał by drugiej osoby, żyłby w samotności i dobrze by mu było.
A ponieważ jest człowiek Istotą myśląca powinien nad własną "chucią" zapanować- albo wykorzystać ją w zgodzie z naturą (to znaczy - począć dziecko) a nie korzystać tylko z tej "chuci" bez brania na siebie odpowiedzialności za to, co się robi ...
kalosz,
Cytat:Zgada się jak mam być z kimś to bede bez wzgledu na jakieś papiery i rytuały
tyle tylko, że psychologia już wyjaśniła owe hasło "jak kogoś kocham to nie potrzebuję żadnego papierka" :arrow: po prostu wg Ciebie osoba, z którą teraz jesteś jest dla ciebie "tymaczasowa", ty jeszcze szukasz tej jedynej miłości i jak ją znajdziesz to wtedy ów papierek ci nie przeszkadza albo taka osoba nie jest dojrzała i nie zamierza brać odpowiedzialności za współmałżonka i dzieci, za to co przysięga drugiej osobie ect.
Cytat:Jak w łóżku żle to żaden dialog nie pomorze.
czyli co, jak kobieta zachoruje i nie bedzie możliwe pożycie to facet może nie tylko sobie zrobic "skok w bok" ale znaleść nową partnerkę i rozwieść się z żoną ponieważ "nie układa się im w łóżku" tylko gdzie do licha słowa z przysięgi małżeńskiej?
kalosz napisał(a):Jak w łóżku żle to żaden dialog nie pomorze. Małżonkowie większość życia spędziają w łożu - spiąć, bawiąc się itp. Jak tu żle to wszystko prędzej czy póżniej padnie.
:roll2: :roll2: :roll2: :roll2: :roll2: :roll2: Czyżby kalosz za norme przyjmował związek erotomanów, czy cuś :?:
kalosz napisał(a):Też to słyszałem
Często słyszymy tylko to, co
chcemy słyszeć
kalosz napisał(a):Bez seksu w związku natomiast, nie zyje się wcale.
:-k :-k :-k :zmieszany: To co mają powiedzieć ci, którzy z różnych przyczyn zawierają tzw.
Białe Małżeństwo? Wprawdzie są to pojedyncze przypadki, ale zawsze...
kalosz napisał(a):Bez tych tzw. chuci człowiek nie szukał by drugiej osoby, żyłby w samotności i dobrze by mu było.
Chuć to "psica" miewa, albo "konica" :wink:
Edit:
Nie uchylać się od współżycia
Ks.Marek napisał(a):Czyżby kalosz za norme przyjmował związek erotomanów
niekoniecznie zaraz erotomanów. Ja osobiście znam przykład małżeństwa, które swój związek opiera tylko i wyłącznie na sexie :| przyznam sie szczerze że mi to bardziej partnerstwo przypomina niż małżeństwo #-o
kalosz napisał(a):Bez seksu w związku natomiast, nie zyje się wcale.
w 80% sie z Toba zgodze
ale jedno pozostaje
świętą racją
SEX TO DODATEK DO MIłOŁCI MAłŻONKÓW :!:
A NIE FUNDAMENT :!:
Cytat:Bez seksu w związku natomiast, nie zyje się wcale
to wole nie pytać jak sobie wyobrażasz małżeństwo w wieku ok. 50 lat kiedy kobieta wchodzi w czas menopauzy i nie ma ochoty na współżycie a facet jeszcze może? a! już wiem! dlatego nie uznajesz małżeństw! tylko, życie bez papierka bo to łatwiejsze, później można się łatwiej wycofać bo ani rozwodu nie trzeba, ani nie ma się później opini rozwodnika, no niezłe, naprawde :?