heysel napisał(a):Ks.Marek napisał(a):Gdzieś już był wątek o apokatastazie
Tu nie chodzi raczej o apokatastazę, a o dowód niesprzeczności tych pojęć. Wcale nie twierdzę, że takiego dowodu nie ma.
Owszem, ja też jakiś czas temu znalazłem kolejny - bardzo mocno osadzony w PŚ - dowód na niesprzeczność tych 2 rzeczywistości.
Ks.Marek napisał(a):Owszem, ja też jakiś czas temu znalazłem kolejny - bardzo mocno osadzony w PŚ - dowód na niesprzeczność tych 2 rzeczywistości.
No to przedstaw proszę albo daj linka. Ale żebyśmy się dobrze zrozumieli, znam dowody na niesprzeczność istnienia kochającego Boga i wiecznego piekła, tyle, że "wszechogarniająca miłość" to coś znacznie więcej niż "kochający Bóg".
Ks.Marek napisał(a):heysel napisał(a):tyle, że "wszechogarniająca miłość" to coś znacznie więcej niż "kochający Bóg".
:roll2: :ks:
A proszę bardzo, śmiej się. Ale prawda jest taka, że "loving God" to nie to samo co "all-loving God". Ten dowód, który przytoczyłeś to dalej tylko "loving God" i piekło.
heysel napisał(a):Ks.Marek napisał(a):heysel napisał(a):tyle, że "wszechogarniająca miłość" to coś znacznie więcej niż "kochający Bóg".
:roll2: :ks:
A proszę bardzo, śmiej się. Ale prawda jest taka, że "loving God" to nie to samo co "all-loving God". Ten dowód, który przytoczyłeś to dalej tylko "loving God" i piekło.
Nie obraź się, ale spamersko chyba podchodzisz do tego tematu. Tu zagaiłeś, a w innym wątku torturujesz mnie Wujem Zbujem :mrgreen:
Wg mnie, to tylko różnica w percepcji przekazu lingwistycznego.
Ks.Marek napisał(a):Wg mnie, to tylko różnica w percepcji przekazu lingwistycznego.
Swego czasu napisałem coś takiego :
Cytat:Bóg kocha wszystkie swoje stworzenia i nie jest w stanie zrobić żadnemu z nich krzywdy, nie pozwala mu na to jego kochająca natura.
Bóg stworzył inne istoty poza sobą, aby podzielić się z nimi radością istnienia.
Dar życia jest za darmo, bez żadnych warunków wstępnych. Nie ma żadnych testów, nie ma wyścigu dokądkolwiek. Najlepsze co możesz czynić to uczyć się, kochać i tworzyć (i wszystko to co z tego wynika). Najgorsze co możesz czynić to trwać w zastoju, nienawidzić i niszczyć (i wszystko to co z tego wynika).
Bóg nie opuszcza nikogo nigdy i nigdzie (bo kochający rodzic nie może opuścić swego dziecka w potrzebie).
Taka mogłaby być rzeczywistość z "all-loving God".
heysel napisał(a):Ks.Marek napisał(a):Wg mnie, to tylko różnica w percepcji przekazu lingwistycznego.
Swego czasu napisałem coś takiego :
Cytat:Bóg kocha wszystkie swoje stworzenia i nie jest w stanie zrobić żadnemu z nich krzywdy, nie pozwala mu na to jego kochająca natura.
Bóg stworzył inne istoty poza sobą, aby podzielić się z nimi radością istnienia.
Dar życia jest za darmo, bez żadnych warunków wstępnych. Nie ma żadnych testów, nie ma wyścigu dokądkolwiek. Najlepsze co możesz czynić to uczyć się, kochać i tworzyć (i wszystko to co z tego wynika). Najgorsze co możesz czynić to trwać w zastoju, nienawidzić i niszczyć (i wszystko to co z tego wynika).
Bóg nie opuszcza nikogo nigdy i nigdzie (bo kochający rodzic nie może opuścić swego dziecka w potrzebie).
Taka mogłaby być rzeczywistość z "all-loving God".
Dla mnie to samo wyraża jedno krótkie stwierdzenie: Bóg jest Miłością.
Ks.Marek napisał(a):Dla mnie to samo wyraża jedno krótkie stwierdzenie: Bóg jest Miłością.
Tutaj pasuje raczej stwierdzenie : "Bóg jest wszechogarniającą miłością". Tak rozumiana miłość to nie atrybut Boga.
heysel napisał(a):Ks.Marek napisał(a):Dla mnie to samo wyraża jedno krótkie stwierdzenie: Bóg jest Miłością.
Tutaj pasuje raczej stwierdzenie : "Bóg jest wszechogarniającą miłością". Tak rozumiana miłość to nie atrybut Boga.
Jakoś nie nadążam za twoim tokiem rozumowania. Możesz zrobić jakieś zestawienie pomiędzy
Bóg jest Miłością a
Bóg jest wszechogarniającą miłością ?
Ks.Marek napisał(a):Jakoś nie nadążam za twoim tokiem rozumowania. Możesz zrobić jakieś zestawienie pomiędzy
Bóg jest Miłością a Bóg jest wszechogarniającą miłością ?
Powiedzmy, że wpierw zarysuję stanowisko od którego wychodzę. Zatem patrzę na religię jako ktoś z zewnątrz, trzeźwym wzrokiem oceniający dogmaty danej religii i odpowiadający sobie na pytania "czy chciałbym, żeby było tak jak mówi ta religia ?" i "czy byłbym w stanie wierzyć w to co mówi dana religia i czy to byłoby dla mnie budujące czy niszczące ?". Dalej niech moje stanowisko opiszą słowa Stevena Allena :
"Nie rozumiem tych, którzy nie interesują się religią. Jeśli religia reprezentuje prawdę, to jest to niewątpliwie najważniejsza prawda w życiu ludzkim. Jeśli jest w większości błędna, to jest to błąd o monumentalnie tragicznych proporcjach, i powinien być energicznie zwalczany."
Dodatkowo wyprowadzam twierdzenia dotyczące samej istoty zwanej Bogiem i niejako "porządku rzeczywistości", których prawdziwość jest warunkiem koniecznym, aby taki Bóg nie stał się dla mnie "goryczą istnienia". Są to już przytoczone przeze mnie słowa :
Cytat:Bóg kocha wszystkie swoje stworzenia i nie jest w stanie zrobić żadnemu z nich krzywdy, nie pozwala mu na to jego kochająca natura.
Bóg stworzył inne istoty poza sobą, aby podzielić się z nimi radością istnienia.
Dar życia jest za darmo, bez żadnych warunków wstępnych. Nie ma żadnych testów, nie ma wyścigu dokądkolwiek. Najlepsze co możesz czynić to uczyć się, kochać i tworzyć (i wszystko to co z tego wynika). Najgorsze co możesz czynić to trwać w zastoju, nienawidzić i niszczyć (i wszystko to co z tego wynika).
Bóg nie opuszcza nikogo nigdy i nigdzie (bo kochający rodzic nie może opuścić swego dziecka w potrzebie).
Taki Bóg posiada coś co zwę "wszechogarniającą miłością", czyli bezwarunkową miłością "wylaną" na każde stworzenie. Taki Bóg nie ma w sobie nawet cienia nienawiści. Bóg naprawdę przyjazny człowiekowi.
I teraz na tyle ile poznałem wszelkie religie mogę stwierdzić, że w żadnej nie ma takiego Boga. I jest to najpotężniejszy argument jaki wysunąłem przeciwko jakiejkolwiek religii, jak do tej pory nikt go nie zbił. Zawsze kończy się na stwierdzeniach, że nie rozumiem czym jest miłość czy na zdawkowych cytatach z Biblii czy innej świętej księgi i wymijających odpowiedziach. A w tym wypadku nie ma mowy o żadnym "ale" czy zgodności na raty, żadnego rozmywania.
heysel napisał(a):Powiedzmy, że wpierw zarysuję stanowisko od którego wychodzę. Zatem patrzę na religię jako ktoś z zewnątrz, trzeźwym wzrokiem oceniający dogmaty danej religii i odpowiadający sobie na pytania "czy chciałbym, żeby było tak jak mówi ta religia ?" i "czy byłbym w stanie wierzyć w to co mówi dana religia i czy to byłoby dla mnie budujące czy niszczące ?"
Myślę, że to bardzo rzeczowe podejście do tego tematu. Podoba mi się to
Heysel napisał(a):1. Bóg kocha wszystkie swoje stworzenia i nie jest w stanie zrobić żadnemu z nich krzywdy, nie pozwala mu na to jego kochająca natura.
2. Bóg stworzył inne istoty poza sobą, aby podzielić się z nimi radością istnienia.
Dar życia jest za darmo, bez żadnych warunków wstępnych.
3. Nie ma żadnych testów, nie ma wyścigu dokądkolwiek.
4. Najlepsze co możesz czynić to uczyć się, kochać i tworzyć (i wszystko to co z tego wynika).
5. Najgorsze co możesz czynić to trwać w zastoju, nienawidzić i niszczyć (i wszystko to co z tego wynika).
6. Bóg nie opuszcza nikogo nigdy i nigdzie (bo kochający rodzic nie może opuścić swego dziecka w potrzebie).
Nie wiem, nie widziałem tego wcześniej, ale zgadzam się z tym co napisałeś w tym swoim zestawieniu. I moge powiedzieć, że takie widzenie Boga jest w pełni proklamowane przez Kościół Katolicki. Krótko mówiąc: masz bardzo katolickie spojrzenie na temat Boga.
heysel napisał(a):Taki Bóg posiada coś co zwę "wszechogarniającą miłością", czyli bezwarunkową miłością "wylaną" na każde stworzenie. Taki Bóg nie ma w sobie nawet cienia nienawiści. Bóg naprawdę przyjazny człowiekowi.
Teraz rozumiem o czym pisałes wcześniej. Poznałem, co ci siedziało w myśli. I też mi się to podoba i zgadzam się z tym.
heysel napisał(a):I teraz na tyle ile poznałem wszelkie religie mogę stwierdzić, że w żadnej nie ma takiego Boga. I jest to najpotężniejszy argument jaki wysunąłem przeciwko jakiejkolwiek religii, jak do tej pory nikt go nie zbił.
A wiesz czemu tak jest? Bo patrzysz na nią tylko przez pryzmat czlowieka, będąc idealistą. Zatrzymujesz się np na moich cynicznych kpinach, wnikasz w szereg teorii. A jak ktoś powiedział: Boga sie nie szuka w teoriach, tylko się Go odkrywa na ścieżkach swego życia. Albo jeszcze inaczej: Boga sie nie udowadnia. Bogiem się zyje.
Zanim Ci w pełni odpowiem zapytam Cię o pewną sytuację.
Załóżmy, że był Sąd Ostateczny. Ci, którzy mieli do nieba są już w niebie. Ci, którzy mieli do piekła są już w piekle. Zakładamy, że Bóg widzi doskonale to co się dzieje w piekle jaki w niebie. Teraz klu programu, jeden człowiek przebywający w piekle nagle jak dziecko się rozkrzyczał, że przeprasza, że zrozumiał i zaczyna błagać swego rodzica o ratunek.
Pytanie : Co zrobiłby Bóg, w którego wierzysz ?
Zakładamy, że jesteś w niebie i możesz widzieć to samo co Bóg.
Pytanie : Jaka jest Twoja reakcja ?
Zakładamy, że Bóg składa Ci propozycję : "Uwolnię tego człowieka z piekła jeśli zgodzisz się zająć jego miejsce w piekle".
Pytanie : Jaka decyzja wydaje Ci się właściwa ?
heysel napisał(a):Teraz klu programu, jeden człowiek przebywający w piekle nagle jak dziecko się rozkrzyczał, że przeprasza, że zrozumiał i zaczyna błagać swego rodzica o ratunek.
Pytanie : Co zrobiłby Bóg, w którego wierzysz ?
Nie dopuszczam takiej sytuacji, albowiem
Apostoł Paweł w 1 Liście do Koryntian napisał(a):(12) Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz: Teraz poznaję po części, wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany.
.
Sytuacja rozbeczanego gościa bardziej wg mnie może mieć miejsce w czyśccu. Poa tym, nie pamietam ju gdzie się z tym spotkałem, do Sądu Ostatecznego nikt z nas nie będzie miał pojęcia, gdzie się znajduje: czy w niebie, czy w piekle, czy w czyśccu właśnie.
To, co ci wyżej napisałem uniedyspozycyjnia mnie do udzielenia odpowiedzi na resztę twego posta, gdzie piszesz:
heysel napisał(a):Pytanie : Co zrobiłby Bóg, w którego wierzysz ?
Zakładamy, że jesteś w niebie i możesz widzieć to samo co Bóg.
Pytanie : Jaka jest Twoja reakcja ?
Zakładamy, że Bóg składa Ci propozycję : "Uwolnię tego człowieka z piekła jeśli zgodzisz się zająć jego miejsce w piekle".
Pytanie : Jaka decyzja wydaje Ci się właściwa ?
:roll: Dobra, jest to sensowna odpowiedź. I zamyka tą kwestię. To teraz coś już z zupełnie grubej rury.
http://www.sfinia.fora.pl/kwestia-realne...31-15.html
wujzboj napisał(a):levis napisał(a):Wiele o tym rozmyslalem, i nie widze nic sprzecznego w wiecznosci piekla i milosierdziu Bozym.
Ja tez nie - ale pod warunkiem, ze Bog nie zdawal sobie sprawy z konsekwencji swojej decyzji o stworzeniu swiata i był pewien, że wszystko pójdzie jak najlepiej. A ze nie widze powodu, by wyobrazac sobie Boga jako istote o tak ograniczonej zdolności poznania skutków jego własnych posunięć, sprzeczność pomiędzy wiecznością piekła i miłością Bożą jest dla mnie bardziej niż ewidentna. Stąd istnieje dla mnie tylko jedna alterntywa: albo teologia apokatastazy, albo ateizm.
Jako katolicki kapłan co powiesz na tak postawioną sprawę ?
heysel napisał(a):Jako katolicki kapłan co powiesz na tak postawioną sprawę ?
Na ile znam Jarosława, to słowa, które zacytowałeś nalezy odczytywać jako antropomorfizację Boga i to w tak płytki sposób, że to nie przystoi tak zdolnemu facetowi, jak wuj zbuj.
[ Dodano: Pią 06 Lip, 2007 20:14 ]
Heysel napisał(a):1. Bóg kocha wszystkie swoje stworzenia i nie jest w stanie zrobić żadnemu z nich krzywdy, nie pozwala mu na to jego kochająca natura.
2. Bóg stworzył inne istoty poza sobą, aby podzielić się z nimi radością istnienia.
3. Dar życia jest za darmo, bez żadnych warunków wstępnych.
4. Nie ma żadnych testów, nie ma wyścigu dokądkolwiek.
5. Najlepsze co możesz czynić to uczyć się, kochać i tworzyć (i wszystko to co z tego wynika).
6. Najgorsze co możesz czynić to trwać w zastoju, nienawidzić i niszczyć (i wszystko to co z tego wynika).
7. Bóg nie opuszcza nikogo nigdy i nigdzie (bo kochający rodzic nie może opuścić swego dziecka w potrzebie).
Okazuje się, że kwestia jest nadal otwarta...