Nie wiesz jak to skomentować, bo to nie jest logicznym bezsensem. Gdyby było, wiedziałbyś co napisać i nie zbłaźniłbyś się po raz kolejny. A więc po kolei:
heysel napisał(a):Załóżmy taką sytuację :
Dziecko wychowywane w ateistyczno-komunistycznej rodzinie i w takich ideałach też wychowywane. Dziecko dorasta i zaczyna decydować o własnym światopoglądzie. Pewnego razu przychodzi do mamy i mówi : "Mamo, ja nie chcę być ateistą. Postanowiłem się ochrzcić i zostać katolikiem". Wyrzekł się tym samym ideałów jakie wyniósł z rodzinnego domu i przyjął nowy "styl życia".
Nie rozumiem pytania jakie postawiłeś po tym przykładzie. Być może chodziło ci o to, co bym na taką sytuację powiedziała. Wysuwa się z tego kilka wniosków. 1. że nie zrozumiałeś tego, co napisałem i wykopałeś dołek pod siebie. 2. Jest tu mowa o wartościach, więc 3. Przyjmuje nowy styl życia, to tak samo jak by byl wychowany w rodzinie chrześcijańskiej i wyrzekł się tego, został ateistą. Ja napisałam, że "Podchodzisz do mamy i mówisz, że nie miało dla ciebie wartości to, że dawała ci jeść, chodziła do lekarza, że cię urodziła, bo to bez twojej zgody i ty musisz to wszystko zrobić jeszcze raz skoro chcesz być jej synem i porównałam do chrztu. Dlaczego? Bo Bo to działania na dwóch równoległych płaszczyznach. Możesz pozostać jej synem nie wchodząc z powrotem do jej łona i rodzić się ponownie z własnej woli, nie musisz po raz drugi chodzić na szczepionki itd. W porównaniu. Chrzest jest duchowym narodzeniem się dla Boga. W chwili chrzty stajesz się członkiem wspólnoty Kościoła i dzieckiem Bożym, zostajesz napełniony Duchem Św. Aby nim pozostać, albo po odejściu od wiary powrócić nie musisz ponownie przyjmować chrztu. Wyrzec się tych ideałów możesz, ale nie zmienia to faktu, że coś się wydarzyło. Jeśli zostałbyś jako dziecko żyda obrzezany, a potem wyrzekłbyś się Judaizmu to gdybyś chciał wrócić musiałbyś się drugi raz obrzezać???? Czy to, że to zostało wykonane bez twojej zgody unieważnia to co się stało???
heysel napisał(a):Chrzest to rytuał przejścia i jako taki musi być wykonywany za zgodą człowieka. I proszę nie mieszać religii (czegoś nabytego) z opieką rodzica nad dzieckiem.
Chrzest to nie rytuał przejścia, ale sakrament, czyli znak, sposób przekazania łaski Bożej. Przyjęcie chrztu oznacza, że człowiek staje się chrześcijaninem i może przyjmować inne sakramenty. Chrzest, to jak już pisałam odrodzenie z wody i Ducha Św. To, że wyrzekniesz się religii będzie oznaczało tyle, że nie będziesz chrześcijaninem ale będziesz ochrzczonym. Bez względu na to, czy to ma dla ciebie wartość, czy nie.
Ja nie piszę o religii, ale o wierze, w jakiej dziecko się chrzci. Żeby to zrozumieć trzeba wiedzieć czym dla człowieka wierzącego jest chrzest.
heysel napisał(a):Niesie mnie do Kościoła bo tak nakazuje jej religia. A że zrobiła to w dobrej wierze, z dobrymi intencjami dania mi czegoś dobrego to co innego. To właśnie jest dla mnie ważne. To jest prawdziwy dowód jej miłości, a nie chrzest.
Możesz nie zrozumieć, ale nie mam obowiązku tłumaczyć takich podstaw.
Niczego religia nie nakazuje!!! Nie ma czegoś takiego, że musisz. Robisz to, bo chcesz, bo wiesz czym to jest, dla ciebie, dla osoby, dla której to robisz. Dowodem miłości jest to, że podała cię do chrztu. I faktem jest, że ten chrzest został ci udzielony. Nie zmienisz tego.
heysel napisał(a):Napisałem wyraźnie, że nie czuję "duchowego" związku z chrześcijaństwem. I gdybym chciał wejść na tą drogę to byłbym jak małe dziecko, które uczy się wszystkiego od zera.
Znowu możesz nie zrozumieć, ale mnie to akurat nie obchodzi.
Ależ ja cię rozumiem. Musiałbyś zacząć wszystko od zera, może teraz nie ma to dla ciebie znaczenia, bo nie jesteś wierzący, ale gdybyś był osobą wierzącą miałoby to dla ciebie znaczenie i to ogromne i nie przyjąłbyś chrztu po raz drugi.
heysel napisał(a):Przegrałaś, ani razu.
To po chrzcie, jak już byłeś chłopcem i umiałeś mówić ani razu mama nie zabrała cię do kościoła na mszę? Nie chce mi się wierzyć.
M. Ink. * napisał(a):nieania, radzę Ci z czystej sympatii: uważaj na tego heysela, bo pokrętnie sprowadzi Cię na manoffce :evil: a tak nam się tu ślicznie zapowiadasz na forum
Spokojnie, poradzę sobie. To nie pierwsza moja polemika tego typu. Ta nawet nie jest trudna... jakiś czas temu rozmawiałam nt. chrztu z osobą tzw. "wierzącą niepraktykującą" i musiałam odpierać znacznie mocniejsze argumenty.
:forum: