03-12-2008, 13:27
Rozmyślam sobie ostatnio o postawie Jezusa. O tym, jak się zachowywał, jak reagował, co mówił. Jezus w Ewangelii jawi się jako Ten, który jest litościwy, troszczący się o człowieka, który nikomu niczego nie odmawia. Ileż razy, kiedy Pan Jezus chciał zostać sam, zaraz "biegły" za Nim tłumy, które zawsze wiedziały, gdzie jest. Dosłownie jakby Jezus był nieustannie "śledzony" przez ludzi. I to ludzi, którzy ciągle czegoś od Niego chcieli.
W XIV rozdziale Ewangelii św.Mateusza czytam właśnie o ścięciu Jana Chrzciciela. Kiedy Jezus się o tym dowiedział, nic nie powiedział, ale widać, że bardzo się przejął tą śmiercią. I tak odchodzi na miejsce pustynne, osobno, a więc chce zostać sam. Jego milcząca reakcja, brak słów, mogą sprawiać wrażenie, że dla Jezusa to wszystko nic nie znaczy. Ale ile razy coś się dzieje, Jezus coś czyni, często nie mówi, ale działa i to zazwyczaj znaczy więcej niż słowa. On ciągle idzie dalej, nie zatrzymuje się w miejscu. Jezus jest postacią ciągle wędrującą.
I zobaczmy, ile razy Jezus odejdzie na bok, wypływa łodzią, odchodzi na miejsce pustynne, osobno, zaraz pojawiają się tłumy. On nic nie mówi, zawsze przyjmuje ludzi, bo jest litościwy dla znękanych owiec. Ile razy proszą Go o uzdrowienie, On zawsze to czyni. Tam, gdzie pojawia się Jezus, tam zaraz są tłumy. Jezus zawsze uzdrawia, bo oni po to do Niego przychodzą, uzdrawia, choć człowiek jest istotą interesowną. Nauczanie odbywa się niejako przy okazji.
[ Dodano: Sro 03 Gru, 2008 12:40 ]
Pan Jezus rzadko był sam i chociaż był Bogiem, również się modlił. Modlitwa była Jemu potrzebna. Potrzebne Mu były również chwile samotności, na które rzadko mógł sobie pozwolić. Po rozmnożeniu chleba sam odesłał uczniów na drugi brzeg, by tam czekali na Niego. Jezus w tym czasie chciał być sam. Gdy odprawił tłumy "wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam przebywał." (Mt 14,23). Czyli Jezusowi potrzebny był, tak jak każdemu człowiekowi, czas samotności, czas osobistej modlitwy. Sam tej samotności szukał. Jest ona nieodłącznym elementem życia każdego człowieka i niedobrze, kiedy człowiek przed samotnością się broni, ucieka przed nią wtedy, gdy jest ona potrzebna, gdy Pan sam nas wzywa do tego, by przebywać z nami na osobności.
Podobnie Jezus sam jeden spędził aż czterdzieści dni na pustyni. To długo, jak na bycie samemu.
W XIV rozdziale Ewangelii św.Mateusza czytam właśnie o ścięciu Jana Chrzciciela. Kiedy Jezus się o tym dowiedział, nic nie powiedział, ale widać, że bardzo się przejął tą śmiercią. I tak odchodzi na miejsce pustynne, osobno, a więc chce zostać sam. Jego milcząca reakcja, brak słów, mogą sprawiać wrażenie, że dla Jezusa to wszystko nic nie znaczy. Ale ile razy coś się dzieje, Jezus coś czyni, często nie mówi, ale działa i to zazwyczaj znaczy więcej niż słowa. On ciągle idzie dalej, nie zatrzymuje się w miejscu. Jezus jest postacią ciągle wędrującą.
I zobaczmy, ile razy Jezus odejdzie na bok, wypływa łodzią, odchodzi na miejsce pustynne, osobno, zaraz pojawiają się tłumy. On nic nie mówi, zawsze przyjmuje ludzi, bo jest litościwy dla znękanych owiec. Ile razy proszą Go o uzdrowienie, On zawsze to czyni. Tam, gdzie pojawia się Jezus, tam zaraz są tłumy. Jezus zawsze uzdrawia, bo oni po to do Niego przychodzą, uzdrawia, choć człowiek jest istotą interesowną. Nauczanie odbywa się niejako przy okazji.
[ Dodano: Sro 03 Gru, 2008 12:40 ]
Pan Jezus rzadko był sam i chociaż był Bogiem, również się modlił. Modlitwa była Jemu potrzebna. Potrzebne Mu były również chwile samotności, na które rzadko mógł sobie pozwolić. Po rozmnożeniu chleba sam odesłał uczniów na drugi brzeg, by tam czekali na Niego. Jezus w tym czasie chciał być sam. Gdy odprawił tłumy "wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam przebywał." (Mt 14,23). Czyli Jezusowi potrzebny był, tak jak każdemu człowiekowi, czas samotności, czas osobistej modlitwy. Sam tej samotności szukał. Jest ona nieodłącznym elementem życia każdego człowieka i niedobrze, kiedy człowiek przed samotnością się broni, ucieka przed nią wtedy, gdy jest ona potrzebna, gdy Pan sam nas wzywa do tego, by przebywać z nami na osobności.
Podobnie Jezus sam jeden spędził aż czterdzieści dni na pustyni. To długo, jak na bycie samemu.