Lepiej nie upiększajcie tego co upiększać nie trzeba bo samo przez się jest piękne. Może Wam wyjść przez to karykatura :diabelek: typu "Jezus na Krzyżu uśmiechnięty od ucha do ucha i z balonikiem w zębach".
Annnika napisał(a):Talmid, zgodzę się z dziewczynami. Próbujesz zrobić z wiary i Boga smaczny kąsek, opakować ślicznie i polukrować żeby się dał przełknąć niejadkowi. Nie tędy droga ;(
Tak, Talmid optuje za radością (i niekoniecznie głupią, naiwną radością) w życiu chrześcijanina, Ty - wolisz atmosferę ponuractwa. Proszę Cię bardzo. Czy to znaczy, że ja mam wobec tego powiedzieć, że nie tędy droga? Twoja droga? Bo ponuractwo wolisz? Każdy niech sobie ma spojrzenie jakie chce, czyja to sprawa? Ja wolę mieć właściwe...
aga napisał(a):Ty - wolisz atmosferę ponuractwa
Kotek, zdaje się że rozumiesz co chcesz rozumieć
Znam multum osób, które złapane na ciućkanie i słodzenie z czasem zaczęły za przeproszeniem rzygać tą otoczką fajności. Zabrakło w mówieniu o Bogu samego Boga. Musi być totalna harmonia między środkami dotarcia a dojrzewaniem.
BTW
Jestem w SNE i często stosujemy multimedia itp. ALE to są tylko nasze "pomocniki" - najważniejsze to uczyć modlić, pomagać wierzyć. Nie reklamować i zachęcać "no uśmiechnij się, no poklaszcz". Jasne, odrobina cukru jest potrzebna ,ale człowiek przesłodzony zaczyna szukać pieprzu. I znajduje go w grzechu.
Jeszcze raz powtarzam. Nie ma nic absolutnie przeciwko radości bycia z Bogiem. Ale ta radość jest harmonią, nie fajerwerkiem.
Kto mi takich głupot naopowiadał? Hmm chyba mój ojciec, który jest po organizacji produkcji i zarządzaniu, ale marketingiem i NLP interesuje się od dawna, bo jest to poniekąd związane z jego zawodem...
Widzisz Talmid, medycyna, czy fizyka, bazują na pewnych prawach i zależnościach natury, odkrywanych stopniowo przez uczonych. Marketing bazuje wprawdzie na psychologii, ale nie używa jej do obdarzania wolnością, ale do wpierania swego... Może dlatego uważam go za równoznaczny manipulacji i bardzo nienaukowy.
Spójrz na to, co napisał Heysel i wyciągnij wnioski...
To nam powinno bardzo wiele powiedzieć. Mnie mówi.
Aga, jakie ponuractwo? Czy Jezus nie przynosi radości sam? Bez technik marketingowych i reklamowania Go? Jezus nie potrzebuje reklamy. On potrzebuje i chce, żebyśmy dali JEMU się wypowiedzieć. My mamy otwierać usta, żeby Duch Święty mówił przez nas. Czasem i napominał. Jak w imię propozycji Talmida przekazać komukolwiek napomnienie? Napomnienia nigdy nie są miłe, zawsze są bolesnym wyciągnięciem belki z oka...
Annnika napisał(a):Kotek, zdaje się że rozumiesz co chcesz rozumieć 
Jak widać nie tylko ja zieję jadem tutaj... Mam wątpliwości co do tego, co Ty mianowicie chcesz zrozumieć.
Annnika napisał(a):Nie ma nic absolutnie przeciwko radości bycia z Bogiem. Ale ta radość jest harmonią, nie fajerwerkiem.
I choć w jednej rzeczy się zgadzamy.
omyk napisał(a):Widzisz Talmid, medycyna, czy fizyka, bazują na pewnych prawach i zależnościach natury, odkrywanych stopniowo przez uczonych. Marketing bazuje wprawdzie na psychologii, ale nie używa jej do obdarzania wolnością, ale do wpierania swego... Może dlatego uważam go za równoznaczny manipulacji i bardzo nienaukowy.
Dokładnie taksamo jest z marketingiem, który opiera się przedewszystkim na statystyce i ekonometrii.
Natomiast psychologia jest dziedziną pomocniczą w stosunku do marketingu.
Marketing jest tak samo naukowy jak ekonomia jest podzbiorem ekonomii.
Nie wiem dlaczego wypowiadasz się na temat, o którym nie masz pojęcia?
Natomiast żarty Heysela owszem zabawne, ale zupełnie nie na temat. :wink:
Bo ja tu nie pisałem o marketingu Boga, tylko o marketingu ewangelii i o pozytywnym PR dla KRK.

Właśnie o to Talmid chodzi, że KK nie ma mieć pozytywnego PR w stosunku do świata. Jeśli sól utraci swój smak, niczym jej nie posolisz.
Tylko o to chodzi.
Trzymaj się ciepło, dla mnie ta dyskusja staje sie bezsensowna, bo skoro kończyłeś ekonomię, myślisz, że lepiej od Pana Boga wiesz, jak Go pokazać światu. A są i tacy, którzy nie uwierzyliby, choćby i zmarli powstali z martwych.
Omyk nie ma pojęcia o czym pisze .... To ciekawe czemu ja studiując psychologię mass-mediow mam takie samo zdanie na temat marketingu jak ona? :-k
nieania napisał(a):Omyk nie ma pojęcia o czym pisze .... To ciekawe czemu ja studiując psychologię mass-mediow mam takie samo zdanie na temat marketingu jak ona? :-k
Właśnie dlatego że studiujesz psychologię m.m., a nie marketing. :wink:
Zresztą to jest stanowisko KRK, że marketing jest narzędziem ze swej istoty, ani dobrym, ani złym.
Natomiast zakres jego wykorzystania w obszarze religii to już inna kwestia, która oczywiście może podlegać dyskusji.
Poza tym już pisałem, że psychologia jest nauką pomocniczą wobec marketingu i często jej wykorzystywanie do zwiększania sprzedaży prowadzi do manipulacji.
Zresztą jest odzielna dziedzina zwana psychlogia sprzedaży i to ona się tym zajmuje.
A sam marketing jako taki może funkcjonować bez psychlogii.
Bo tak jak pisałem marketing opiera się na pewnych prawach, które poprostu działają zawsze nie potrzeba do tego żadnych manipulacji.
Talmid napisał(a):Właśnie dlatego że studiujesz psychologię m.m., a nie marketing. :wink:
A wiesz co to jest psychologia mass-mediów? Jeśli nie to oświecę cię... dział nauki zajmujący się badaniem mediów, tego w jaki sposób działają i jak wpływają na ludzi. Nie da się studiować psychologii mediów nie zapoznając się jednocześnie z mediami, z marketingiem.
Tyle że na twoich studiach teoria marketingu jest mniej więcej tym samym co na moich była psychologia. :wink:
Ja też przecież miałem 3 semestry psychologii, ale nie był to dla mnie główny przedmiot tak jak marketing czy ekonomia.
Ale jeśli rzeczywiście tak jest, że zdobyłaś jakąś wiedze na temat marketingu to bardzo dobrze. Teraz powinnaś ją umieć wykorztstać w praktyce.
Oczekuje zatem od Ciebie merytorycznych wypowiedzi na temat marketingu.
Bo jak narazie nie było z Twojej strony nawet jednej takiej.
Szczególnie interesuje mnie, które z metod stosowanych w marketingu sprzedaży produktów i usług można by wykorzystać w marketingu religijnym?
Dla tych co się nie orientują wyjaśnię, iż marketing religijny to może być przykładowo:
1) Działania mające na celu wytworzenie w świadomości wyznawców lub potencjalnych wyznawców pozytywnego wizerunku

danej organizacji wyznaniowej - czyli dział marketingu zwany Public Relation.
2) Promowanie wśród grupy docelowej jasno określonej koncepcji religijnej za pomocą różnych środków przekazu. W przypadku KRK może to być np. zbawienie :jupi: . Tutaj będą przede wszystkim różnego rodzaju reklamy, a także marketing bezpośredni zwany ewangelizacją. :wink:
Reklamy np. STOP. Nie przegap wieczności. czy coś w tym stylu np. wizerunek krzyża z Chrystusem a u dołu napis : Umarłem za Ciebie dla twojego Zbawienia.
Talmid napisał(a):Tyle że na twoich studiach teoria marketingu jest mniej więcej tym samym co na moich była psychologia. :wink:
Wątpię
Talmid napisał(a):Ja też przecież miałem 3 semestry psychologii
Ogólnej, czy szczegółowej?
Talmid napisał(a):Ale jeśli rzeczywiście tak jest, że zdobyłaś jakąś wiedze na temat marketingu to bardzo dobrze. Teraz powinnaś ją umieć wykorztstać w praktyce. 
Ale nie przesadzajmy... wiara to nie produkt na sprzedaż. Człowiek potrzebuje spotkania z Jezusem, inaczej wszystko będzie do d***. W centrum ewangelizacji musi stać Eucharystia, musi być Najświętszy sakrament.
nieania napisał(a):W centrum ewangelizacji musi stać Eucharystia, musi być Najświętszy sakrament.
Zupełnie się z tym nie zgadzam.
Ale o to już była na tym forum dyskusja w temacie kerygmat.
Każdy może się zapoznać.
Psychologia nazywała się poprostu psychologia. Najpierw było trochę o ogólnie, a potem już o zastosowaniach w marketingu, czyli psychlogia sprzedaży.
A jeśli chodzi o Twój kierunek studiów to jest jak najbardziej w temacie ewangelizacja.
Tyle że nie wystarczy dostać papierek trzeba jeszcze to umieć wykorzystać do czegoś dobrego.
Tysiące katolików skończyło kierunki medioznawcze, a jaka jest oglądalność katolickich mediów, to chyba wiecie.
Poprostu oferta programowa mija się z oczekiwaniami widowni. Ludziom odpowiedzialnym za to brakuje widocznie wiedzy jak zdobyć wysoką oglądalność.
Jeżeli w centrum naszej ewangelizacji i całego życia nie będzie Jezusa, to nie nawróci się ani pół osoby. Może porwie się cały tłum, żeby śpiewać i klaskać, ale na pewno nie będzie prawdziwej metanoi.
Co do PR - Kościół musi przede wszystkim być sobą. Jeżeli będziemy na siłę budować wizerunek, który nie będzie naszym prawdziwym obliczem, to fala późniejszych rozczarowań będzie większa od początkowej fali hurra-"nawróceń". Prawda jest taka, że życie z Jezusem to najpiękniejsza sprawa na świecie, ale wcale nie łatwa... A oczyszczanie, uzdrawianie zranień, prostowanie ścieżek Panu... często boli.