omyk napisał(a):Marketing to przy okazji kupa manipulacji i techniki, które są zwyczajnie nieuczciwe
Ewangelizatorowi nie chodzi o to, aby odnieść natychmiastowy sukces, ale o to, by osoba ewangelizowana przyjmując Jezusa osiągnęła zbawienie. Trochę wyczucia, może nawet sprytu potrzeba, ale trzeba uważać - linia jest bardzo cienka
Co mi z tego, że znając "mechanikę działania człowieka", sposoby jego reakcji, uda mi się "manipulując tylko troszkę" dotrzeć do człowieka i przekonać go do czegoś, skoro nie o to chodzi? Chodzi o to, by on sam poznał Jezusa i zachwycił się Ewangelią
Omyk - napisałem przecież, że owszem, w marketingu też są chwyty nieczyste, i należałoby się ich przy ewangelizacji wystrzegać. Natomiast jest też kupa wiedzy o tym, jak można dotrzeć do konkretnego człowieka (bez manipulacji), jak "mówić jego językiem", a także zwrócić samą jego uwagę.
Wiem, że słowo "marketing" kojarzy się z manipulacją i nieuczciwością, ale czy nie warto nieco wyjść poza utarte schematy i stereotypowe myślenie? Przecież marketing to też kopalnia wiedzy, bardzo użytecznej i z manipulacją nie związanej.
Aby Ci to pokazać, weźmy hipotetyczną sytuację: jest człowiek, którego chcesz ewangelizować (na razie nie bierzmy się za złożone grupy i systemy, bo to ma być tylko przykład). Znasz go jedynie z widzenia i mówienia "cześć" w pracy/na uczelni. Wiesz z takich czy innych źródeł, że wyznaje on...hmmm...no, załóżmy, że jest ateistą. Jakie kroki musiałabyś poczynić, by ewangelizacja miała szanse powodzenia? Otóż:
1. Podstawowa sprawa, to zdobyć i zatrzymać jego uwagę. Sprawić, by był chętny poświęcić Ci nieco czasu i wysłuchać, co masz do powiedzenia. Jako ateista, zapewne na pierwsze słowa o Jezusie zareaguje w stylu "wiesz, ja jestem ateistą, nie ma sensu tu dyskutować" (i zmieni temat bądź odejdzie). Musisz tak zacząć rozmowę i sprowadzić ją na ważny dla Ciebie temat, by człowiek ten zechciał Cię wysłuchać. Co się tu przydaje? Kierowanie procesami uwagi, mechanizm uwikłania w dialog, wywołanie niepewności lub zaskoczenia. Wszystkie te metody psychologiczne są częścią marketingu.
2. Dalej - masz jego uwagę. Teraz z kolei musisz zacząć mówić, czy to przez dialog, czy monolog, czy jak tam sytuacja pokaże, to, co chcesz. Jednocześnie nie tracąc jego uwagi i zaciekawienia. Tu z kolei pomogą dalsze metody, używane w reklamach, wywołanie poruszenia na przykład, zaciekawienia, lub kontrolowanego sprzeciwu, zachęcającego do dyskusji, i umożliwiającego dalsze przekazanie wiary. Ponadto przyda Ci się znajomość typologii ludzkich charakterów i składników osobowości, by dostosować styl prowadzenia rozmowy (monolog vs dialog, łagodny vs. agresywny itd) do odbiorcy. Np ktoś impulsywny i choleryczny szybko znudzi się spokojną, monotonną rozmową czy monologiem, natomiast spokojny i opanowany człowiek może poczuć się osaczony, słysząc agresywne pytania, sugestie, etc.
3. Sprawienie, by rozmowa zakończyła się sukcesem, by rozmówca nie mógł sobie powiedzieć, że odparł argumenty, więc na pewno ma rację. Przynajmniej musi to być niepewność racji. Tu przyda się sztuka prowadzenia rozmowy i sporów, rozsądne używanie pytań retorycznych, niedokończonych zdań, etc.
4. Wreszcie, sprawienie, by sama rozmowa pociagnęła za sobą KONSEKWENCJE, by rozmówca chciał AKTYWNIE poszukiwać informacji, zainteresował się tematem, a nie osiadł na laurach. Tu znowu z pomocą przychodzi psychologia zachowań społecznych, sztuka reklamy i marketing.
Podsumowując, marketing pozwala na takie przekazanie informacji (bez manipulacji), by odbiorca dał nam swoją uwagę, zaciekawił się i wciągnął, ale i aktywnie sam zaczął poszukiwać informacji. Bez znajomości takich technik ewangelizacja może mieć wręcz odwrotne skutki - utwierdzić człowieka w innych poglądach.
Co do działalności Ducha Świętego - może on (wedle katolików) działać dopiero, gdy człowiek otworzy się na Jego działanie, nie odrzuca, nie neguje. Tak przynajmniej brzmią odpowiedzi na pytanie: "Skoro tylu ludzi wie o katolicyźmie, i podobno DŚ działa, to czemu tylu jest niewierzących?" W takim razie rolą ewangelizatora jest przygotowanie umysłu ewangelizowanego tak, by usunął bariery dla DŚ, opory i niechęć, i zaczął aktywnie poszukiwać.