26-10-2009, 01:12
26-10-2009, 02:15
heysel napisał(a):Nie dobijaj ludzi, dobrze ? Żeby jeszcze bez tego uśmieszka na końcu ...
A czy wiesz Heyselu o czym wogóle pisałem? Wiesz czym jest taka "dobra śmierć"?
Tutaj nie chodzi o to, że ja chce umrzeć teraz, ale o to, abym nie umierał w stanie grzechu.
A więc nie denerwuj się niepotrzebnie, bo to nie ma sensu. :aniol:
26-10-2009, 11:33
Cytat:A takim, że nie wyszedłem od tautologii w założeniach, a non omen warunków jakie sama określiłaś : "Paruzja równie prawdopodobnie może być za 3 tysiące lat, co i pojutrze"Hahahah


Ja jednak zdecydowanie wolę matematykę Ink'a.
Cytat:Paruzja to dla mnie wydarzenie tak odległe w czasie, że nawet o nim nie myślęZauważyłam, i dlatego sprowokowałam ten temat. Myślę sobie, że skoro pierwsi chrześcijanie o Paruzji myśleli, wręcz wyczekiwali jej tyle wieków temu, to o ile bardziej my powinniśmy o niej myśleć?

26-10-2009, 12:52
omyk napisał(a):Ja jednak zdecydowanie wolę matematykę Ink'a.Za taką matematykę nawet w podstawówce dostawało się pałę.
26-10-2009, 12:54
Wracając do tematu: Świadkowie Jehowy głoszą Dobrą Nowinę o wojnie Armagedonu, w której zginą wszyscy Nieświadkowie Jehowy. Z tych co przeżyją (ŚJ) 90% ma pełnić funkcę służebną (niewolnicy) wobec garstki (144 000) stanowiącej Rząd Niebiański w Nowym Porządku Rzeczy. Ja wysiadam. Wolę Dobra Nowinę o Przebaczeniu i współdziedziczeniu Nieba.
26-10-2009, 13:08
omyk napisał(a):że skoro pierwsi chrześcijanie o Paruzji myśleli, wręcz wyczekiwali jej tyle wieków temu,A może po prostu nazbyt dosłownie interpretowali nt ?
[ Dodano: Pon 26 Paź, 2009 12:10 ]
TOMASZ32-SANCTI napisał(a):A czy wiesz Heyselu o czym wogóle pisałem? Wiesz czym jest taka "dobra śmierć"?Wiem, i moja reakcja nadal jest taka sama.
26-10-2009, 13:19
TOMASZ32-SANCTI napisał/a:
Czyli, że chodzi ci o coś w rodzaju: Od nagłej i niespodziewanej śmierci - zachowaj nas Panie? - Czy tak?
O co ci tu chodzi? - nie rozumiem czym Tomasz dobija ludzi nie chcąc umierać w grzechu?
Cytat:Wiesz czym jest taka "dobra śmierć"...........Tutaj nie chodzi o to, że ja chce umrzeć teraz, ale o to, abym nie umierał w stanie grzechu.
Czyli, że chodzi ci o coś w rodzaju: Od nagłej i niespodziewanej śmierci - zachowaj nas Panie? - Czy tak?
heysel napisał(a):Wiem, i moja reakcja nadal jest taka sama.tzn że:
heysel napisał(a):Nie dobijaj ludzi, dobrze ?
O co ci tu chodzi? - nie rozumiem czym Tomasz dobija ludzi nie chcąc umierać w grzechu?
26-10-2009, 14:18
omyk napisał(a):Zauważyłam, i dlatego sprowokowałam ten temat. Myślę sobie, że skoro pierwsi chrześcijanie o Paruzji myśleli, wręcz wyczekiwali jej tyle wieków temu, to o ile bardziej my powinniśmy o niej myśleć?Marana tha!
Jako chrześcijanin oczekuję ponownego przyjścia Jezusa, ale patrząc się na swój poziom nawrócenia to tak nie bardzo jestem przygotowany na przyjście. Z drugiej strony obserwując to co się dzieje na świecie to chyba lepiej aby ten koniec już nadszedł, bo upadek ludzi jest tak wielki, że dłużej nie ma sensu tego ciągnąć.
26-10-2009, 17:15
heysel napisał(a):może mieliście niedouczonych nauczycieli od matematykiomyk napisał(a):Ja jednak zdecydowanie wolę matematykę Ink'a.Za taką matematykę nawet w podstawówce dostawało się pałę :diabelek: .

26-10-2009, 17:39
Jeżeli bardzo chcesz to możemy sobie to przedyskutować, inaczej daruj sobie.
26-10-2009, 18:27
Cytat:Za taką matematykę nawet w podstawówce dostawało się pałęSiedząc dzisiaj na wykładzie z matmy pomyślałam, że mogłam zamiast "za 3 000 lat" napisać "za 522145583220542326 milionów lat" i życzyć Ci powodzenia w Twoich rachunkach :lol2:
M.Inkowska matma lepszą jest, ot

Cytat:A może po prostu nazbyt dosłownie interpretowali nt ?Myślałam raczej o czasach, w których dopiero spisywali Księgi NT

Pytanie co znaczy nazbyt dosłownie... Minęły już niecałe 2 tysiąclecia, nie wiemy ile czasu pozostało, więc nie możemy nawet określić, czy miniony czas to dużo, czy mało... A co, jeśli dzisiaj się rozprężymy, myśląc, że nie można zbyt dosłownie brać słów "zaiste przyjdę niebawem", przestaniemy oczekiwać powrotu Syna Człowieczego, a jutro On przyjdzie powtórnie? "Szczęśliwy ten sługa, którego pan, powróciwszy, zastanie przy tej czynności. Prawdziwie powiadam wam: postawi go nad całym swym mieniem. Lecz jeśli sługa ów powie sobie w sercu: Mój pan się ociąga z powrotem i zacznie bić sługi i służące, a przy tym jeść, pić i upijać się, to nadejdzie pan tego sługi w dniu, kiedy się nie spodziewa, i o godzinie, której nie zna; surowo go ukarze i wyznaczy mu miejsce z niewiernymi." (Łk 12,43-46)
Więc: "Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie. A wy bądźcie podobni do ludzi oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających gdy nadejdzie." (Łk 12,35-37a)
26-10-2009, 19:56
heysel napisał(a):Jeżeli bardzo chcesz to możemy sobie to przedyskutować, inaczej daruj sobie.możemy;
moja koncepcja jest prosta:
albo jutro będzie koniec świata, albo nie - 50 na 50 procent
pojutrze albo będzie, albo nie będzie - 50 na 50 procent
popojutrze albo będzie, albo nie - 50 na 50 procent
każdego następnego dnia podobnie: będzie lub nie - 50 na 50 procent
oczywiście możemy to przedyskutować, ale jestem zdania, że omyk doskonale wiedziała o czym pisze

26-10-2009, 23:08
omyk napisał(a):A wy bądźcie podobni do ludzi oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających gdy nadejdzie." (Łk 12,35-37a)
No właśnie - w tym rzecz i oto mi chodzi : trwać w oczekiwaniu, ale też nie czekać bezczynnie.
Czuwac to modlić się, to rozmawiać z Bogiem lub czynić dobro z myślą o tym, że Chrystus będzie mógł to wynagrodzić kiedy przyjdzie.
Ja specjalnie w matme nie będę wnikał i bawił się w liczenie czasu do przyjścia Chrystusa. Wolę skupić się na budowaniu a raczej odbudowywaniu relacji z Bogiem a więc na tym czuwaniu, które może mi pomagać w moim nawróceniu.
Pozdrawiam
27-10-2009, 09:52
....W jednym oka mgnieniu - na głos trąby ostatecznej- a umarli powstaną w nieskazitelności.... jak pisze Paweł (niestety nie pamiętam wersetu) - Hmmm - A nie sądzicie, że jeżeli pomrzemy, to nie będzie dla nas miało znaczenia czy będzie to za trzy dni po naszej śmierci czy za trzy miliony lat? Dla umarłego czas nie ma znaczenia.
To będzie oka mgnienie. Zmartwychwstanie ciała nastapi w ułamek sekundy po śmierci, tzn. tak będziemy odczuwać. Choćby mineły miliony lat. Jak zasypiamy wieczorem, to upłynął dla nas ułamek sekundy i już się budzimy do pracy. Dlatego wszelka arytmetyka nie ma większego sensu. Nie uważacie?
To będzie oka mgnienie. Zmartwychwstanie ciała nastapi w ułamek sekundy po śmierci, tzn. tak będziemy odczuwać. Choćby mineły miliony lat. Jak zasypiamy wieczorem, to upłynął dla nas ułamek sekundy i już się budzimy do pracy. Dlatego wszelka arytmetyka nie ma większego sensu. Nie uważacie?
27-10-2009, 11:22
Sant napisał(a):Jak zasypiamy wieczorem, to upłynął dla nas ułamek sekundy i już się budzimy do pracy.Niekoniecznie, wcale często i gęsto śnimy.
Sant napisał(a):Dla umarłego czas nie ma znaczenia.A koncepcja czyśćca? Przecież musi tam być jakiś "czas" (bo czas oznacza zmianę, a "oczyszczanie" duszy wiąże się właśnie ze zmianą).
Pozdrawiam.