16-03-2010, 18:34
Zamknięty
Chyba znów przyjdzie zamknąć się w sobie
i dłonią przykryć niechciany kluczyk
zostawcie ludzie chociaż na moment
gdy siebie chcę się na nowo uczyć
Zostanie wnętrzem to co musiało
zmoknąć ironią by wyschnąć durniem
śmiesznie językiem grób rozkopano
gdzie mnie położą w obskurnej trumnie
A ja wciąż wierzę i wierzyć trzeba
że nie zostanę jak żebrak z niczym
bo Bóg jest wszędzie tylko mnie nie ma
tam gdzie czasami ciepło się liczy
Przecież istniejesz i zawsze będziesz
jak upragniony wiecznie zmysł boży
spłyniesz podłogą szumiąc łabędziem
aby dotykiem znów mnie otworzyć
Modlitwa
Znowu do krzyża Cię przybijam
jak ślepy którego grzech otacza
codziennie obojętnie mijam
a Ty codziennie mi przebaczasz
Przyrzekłem kiedyś Ci poprawę
ponownie nic nie dotrzymałem
tak rzadko zdając sobie sprawę
znowu Cię dzisiaj krzyżowałem
Umierasz dla mnie z mojej ręki
przez grzech co imię ma niejedno
a mój kolejny gest podzięki
to włócznia wbita w Twoje żebro
I tylko czasem jakoś smutno
i wstyd Ci w oczy spojrzeć Panie
bo wczoraj przecież z miną butną
to ja Cię znowu biczowałem
Lecz chociaż kiepski ze mnie uczeń
i trudno czasem zebrać myśli
jedno Ci przecież wyznać muszę
jesteś wśród tych co mi najbliżsi
I chociaż padam i będę padał
uczynkiem zaniedbaniem mową
nawet wpuszczony w grzechów kanał
poczołgam Jezu się za Tobą![/i][/u]
[ Dodano: Sro 17 Mar, 2010 12:59 ]
Kleptomania
Jak złodziej chowam pod powieką
pełne od dotknięć krajobrazy
słowa szeptane przez telefon
i nie tak dawną twarz przy twarzy
Drzemiący całus z mokrej wargi
którym wieczorem czoło znaczę
kiedy zaspana gnasz baranki
nabyło serce wieczny paser
Już nie pamiętam po co żyło
zanim jesienią duszę skradłaś
a teraz pachnę recydywą
i wiem jak boli kleptomania
Nie znam się wcale na kobietach
o innych dawno zapomniałem
jak stare psisko wiernie czekam
gdy oswoiłaś mnie na amen
[ Dodano: Sro 17 Mar, 2010 13:01 ]
Kay
Gdy pod powieką zbite szkła
serce zmieniały w sopel lodu
ciepło zjawiłaś się jak łza
po cichu zabrać mnie do domu
Pęknięte lustro zrosił wstyd
chociaż Zła Pani mrozem grozi
zrosły się szkiełka niczym sznyt
by całość w jeden napis złożyć
To dziwne kiedy zgodnie śpią
grudki stopione smutnym retro
wciśnięte gdzieś w odległy kąt
zrobiły miejsce czułym szeptom
I zrozumiałem nagle pieśń
co różą przekwitała w wersie
będziemy zawsze już się pleść
dwoje dorosłych z dziecka sercem
[ Dodano: Sro 17 Mar, 2010 13:03 ]
Wspomnienie
Za siódmą górą siódmą rzeką
nie dawno temu a dopiero
wpadłaś mi w oko tak kobieco
że jedno z drugim wciąż się śmieją
Październik zwisał na gałęzi
letnie przeliczał na zimowe
i tamtą burzę loków mierzwił
zmieniając w siódme zachmurzone
Podnosząc opadniętą szczękę
polałem lękom i marzeniom
chorobą serce wciąż nietknięte
pokonał zespół słabych szczeniąt
Jak uczta bogów na Olimpie
ubrałaś w sześć lat zakochanie
przytul się znowu tak na chwilkę
pachnąc ambrozją i nektarem
[ Dodano: Sro 17 Mar, 2010 13:04 ]
Lis
Jestem dla ciebie tylko lisem
podobnym stu tysiącom innych
i czekam ciągle na odkrycie
zamknięty w sobie infantylny
To kłopotliwe nie wiem dokąd
uciekać gdy polują znowu
i z nadziejami wrzucą w błoto
skandując śmierć zabójcy drobiu
Oswój mnie proszę ciepłym słowem
by je zamienić w jedno imię
nie kupuj w sklepie co gotowe
gdy brak przyjaciół w magazynie
Oswoić znaczy stworzyć więzy
cierpliwie w pewnej odległości
milcząc wpatrzeni by nie sczezły
chwile uniesień gubiąc pościg
Na zawsze już odpowiedzialna
za oswojone dzisiaj zwierzę
z radością liczę w poczekalniach
drobiny szczęścia za kołnierzem
Zyskałem coś co pachnie chlebem
i zanim róży płatki zwiędną
zrobię ci z tajemnicy prezent
gdy przyjdzie czas pożegnań ze mną
[ Dodano: Sro 17 Mar, 2010 13:04 ]
Wyprawa ratunkowa
Przez zaspy przywar żalem zawiane
wśród mglistych marzeń jak niewidomy
osamotniona w ręku z czekanem
Gwiazdę Polarną pozór zasłonił
Z busolą sercem zaparowaną
na przekór wszystkim niedobrym końcom
smagana słowem które bolało
niosąc w termosach dobroć gorącą
Przodem puściłaś łzy bernardyny
które policzki zmarszczką wyżłobią
cicho zapomnisz błędy i winy
ratując znów mnie przed samym sobą
Chyba znów przyjdzie zamknąć się w sobie
i dłonią przykryć niechciany kluczyk
zostawcie ludzie chociaż na moment
gdy siebie chcę się na nowo uczyć
Zostanie wnętrzem to co musiało
zmoknąć ironią by wyschnąć durniem
śmiesznie językiem grób rozkopano
gdzie mnie położą w obskurnej trumnie
A ja wciąż wierzę i wierzyć trzeba
że nie zostanę jak żebrak z niczym
bo Bóg jest wszędzie tylko mnie nie ma
tam gdzie czasami ciepło się liczy
Przecież istniejesz i zawsze będziesz
jak upragniony wiecznie zmysł boży
spłyniesz podłogą szumiąc łabędziem
aby dotykiem znów mnie otworzyć
Modlitwa
Znowu do krzyża Cię przybijam
jak ślepy którego grzech otacza
codziennie obojętnie mijam
a Ty codziennie mi przebaczasz
Przyrzekłem kiedyś Ci poprawę
ponownie nic nie dotrzymałem
tak rzadko zdając sobie sprawę
znowu Cię dzisiaj krzyżowałem
Umierasz dla mnie z mojej ręki
przez grzech co imię ma niejedno
a mój kolejny gest podzięki
to włócznia wbita w Twoje żebro
I tylko czasem jakoś smutno
i wstyd Ci w oczy spojrzeć Panie
bo wczoraj przecież z miną butną
to ja Cię znowu biczowałem
Lecz chociaż kiepski ze mnie uczeń
i trudno czasem zebrać myśli
jedno Ci przecież wyznać muszę
jesteś wśród tych co mi najbliżsi
I chociaż padam i będę padał
uczynkiem zaniedbaniem mową
nawet wpuszczony w grzechów kanał
poczołgam Jezu się za Tobą![/i][/u]
[ Dodano: Sro 17 Mar, 2010 12:59 ]
Kleptomania
Jak złodziej chowam pod powieką
pełne od dotknięć krajobrazy
słowa szeptane przez telefon
i nie tak dawną twarz przy twarzy
Drzemiący całus z mokrej wargi
którym wieczorem czoło znaczę
kiedy zaspana gnasz baranki
nabyło serce wieczny paser
Już nie pamiętam po co żyło
zanim jesienią duszę skradłaś
a teraz pachnę recydywą
i wiem jak boli kleptomania
Nie znam się wcale na kobietach
o innych dawno zapomniałem
jak stare psisko wiernie czekam
gdy oswoiłaś mnie na amen
[ Dodano: Sro 17 Mar, 2010 13:01 ]
Kay
Gdy pod powieką zbite szkła
serce zmieniały w sopel lodu
ciepło zjawiłaś się jak łza
po cichu zabrać mnie do domu
Pęknięte lustro zrosił wstyd
chociaż Zła Pani mrozem grozi
zrosły się szkiełka niczym sznyt
by całość w jeden napis złożyć
To dziwne kiedy zgodnie śpią
grudki stopione smutnym retro
wciśnięte gdzieś w odległy kąt
zrobiły miejsce czułym szeptom
I zrozumiałem nagle pieśń
co różą przekwitała w wersie
będziemy zawsze już się pleść
dwoje dorosłych z dziecka sercem
[ Dodano: Sro 17 Mar, 2010 13:03 ]
Wspomnienie
Za siódmą górą siódmą rzeką
nie dawno temu a dopiero
wpadłaś mi w oko tak kobieco
że jedno z drugim wciąż się śmieją
Październik zwisał na gałęzi
letnie przeliczał na zimowe
i tamtą burzę loków mierzwił
zmieniając w siódme zachmurzone
Podnosząc opadniętą szczękę
polałem lękom i marzeniom
chorobą serce wciąż nietknięte
pokonał zespół słabych szczeniąt
Jak uczta bogów na Olimpie
ubrałaś w sześć lat zakochanie
przytul się znowu tak na chwilkę
pachnąc ambrozją i nektarem
[ Dodano: Sro 17 Mar, 2010 13:04 ]
Lis
Jestem dla ciebie tylko lisem
podobnym stu tysiącom innych
i czekam ciągle na odkrycie
zamknięty w sobie infantylny
To kłopotliwe nie wiem dokąd
uciekać gdy polują znowu
i z nadziejami wrzucą w błoto
skandując śmierć zabójcy drobiu
Oswój mnie proszę ciepłym słowem
by je zamienić w jedno imię
nie kupuj w sklepie co gotowe
gdy brak przyjaciół w magazynie
Oswoić znaczy stworzyć więzy
cierpliwie w pewnej odległości
milcząc wpatrzeni by nie sczezły
chwile uniesień gubiąc pościg
Na zawsze już odpowiedzialna
za oswojone dzisiaj zwierzę
z radością liczę w poczekalniach
drobiny szczęścia za kołnierzem
Zyskałem coś co pachnie chlebem
i zanim róży płatki zwiędną
zrobię ci z tajemnicy prezent
gdy przyjdzie czas pożegnań ze mną
[ Dodano: Sro 17 Mar, 2010 13:04 ]
Wyprawa ratunkowa
Przez zaspy przywar żalem zawiane
wśród mglistych marzeń jak niewidomy
osamotniona w ręku z czekanem
Gwiazdę Polarną pozór zasłonił
Z busolą sercem zaparowaną
na przekór wszystkim niedobrym końcom
smagana słowem które bolało
niosąc w termosach dobroć gorącą
Przodem puściłaś łzy bernardyny
które policzki zmarszczką wyżłobią
cicho zapomnisz błędy i winy
ratując znów mnie przed samym sobą