20-10-2010, 19:44
Witam...
Chciałam poznać wasze zdanie na temat samobójstw... Czy każdy kto je popełnił ma zamkniętą drogę do nieba? Dotąd sądziłam że tak...
W marcu tego roku mój ukochany kuzyn odebrał sobie życie... Dawał sygnały swojej żonie że planuje to zrobić. Myślę że to było wołaniem o pomoc. Nikt z nas nie wiedział że planuje pożegnać ten świat...a jego żona milczała... Czy to co zrobił przekreśla jego życie i to jakim był człowiekem? Rozmawiałam na ten temat z kapłanem. Powiedział, że trzeba się za niego modlić, że nie zostanie potępiony. Pierwszy raz coś takiego słyszałam...Dotąd sądziłam że samobójstwo jest równoznaczne z wiecznym potępieniem... To trzecia tak tragiczna śmierć w naszej rodzinie... Nie potrafię się z tym pogodzić ani pozbyć jego widoku leżącego w trumnie. Miał 27 lat..Był cudownym ojcem...i choćby ze wzgledu na jego dziecko nie rozumiem tego co zrobił... Zdjęcie córki w jego martwych dłoniach nie daje naszej rodzinie spokoju... Modlimy się, wspominamy go dobrze, myślimy o nim...Co więcej mozna zrobić...? Pozostaje jeszcze kwestia stosunków jego rodziców do synowej. Pozostał głęboki żal, rzekłabym nawet nienawiść... Zatruwa im serca, nie daje spokoju. Bardzo starają się przełamać..Jest przecież wnuczka, która tęskni za tatusiem... Nie potrafiłmy z jego żoną normalnie rozmawiać... Nie widziałam jej od pogrzebu...Nie wiem czy dałabym radę. I tak wiele nas kosztowało spotkać się z nią w spokoju nad trumną... Wierzcie mi-zrobiła wiele złego i przyłożyła rękę do jego śmierci...Ale przecież w jakiś sposób, kiedyś...trzeba wybaczyć...Tylko jak?
Chciałam poznać wasze zdanie na temat samobójstw... Czy każdy kto je popełnił ma zamkniętą drogę do nieba? Dotąd sądziłam że tak...
W marcu tego roku mój ukochany kuzyn odebrał sobie życie... Dawał sygnały swojej żonie że planuje to zrobić. Myślę że to było wołaniem o pomoc. Nikt z nas nie wiedział że planuje pożegnać ten świat...a jego żona milczała... Czy to co zrobił przekreśla jego życie i to jakim był człowiekem? Rozmawiałam na ten temat z kapłanem. Powiedział, że trzeba się za niego modlić, że nie zostanie potępiony. Pierwszy raz coś takiego słyszałam...Dotąd sądziłam że samobójstwo jest równoznaczne z wiecznym potępieniem... To trzecia tak tragiczna śmierć w naszej rodzinie... Nie potrafię się z tym pogodzić ani pozbyć jego widoku leżącego w trumnie. Miał 27 lat..Był cudownym ojcem...i choćby ze wzgledu na jego dziecko nie rozumiem tego co zrobił... Zdjęcie córki w jego martwych dłoniach nie daje naszej rodzinie spokoju... Modlimy się, wspominamy go dobrze, myślimy o nim...Co więcej mozna zrobić...? Pozostaje jeszcze kwestia stosunków jego rodziców do synowej. Pozostał głęboki żal, rzekłabym nawet nienawiść... Zatruwa im serca, nie daje spokoju. Bardzo starają się przełamać..Jest przecież wnuczka, która tęskni za tatusiem... Nie potrafiłmy z jego żoną normalnie rozmawiać... Nie widziałam jej od pogrzebu...Nie wiem czy dałabym radę. I tak wiele nas kosztowało spotkać się z nią w spokoju nad trumną... Wierzcie mi-zrobiła wiele złego i przyłożyła rękę do jego śmierci...Ale przecież w jakiś sposób, kiedyś...trzeba wybaczyć...Tylko jak?