TOMASZ32-SANCTI napisał(a):Czy jest możliwe aby nie spać przez np tydzień? rok?
Ja słyszałam o takim doświadczeniu którym poddano kobięte, miała ona jak najdłużej funkcjonować bez snu, i po trzech dniach ekseryment trzeba było przerwac bo to było zagrożenie życia. Mówili nam o tym kiedyś w szkole, ale fajnie byłoby znaleźc jakieś konkretne informacje na temat tego eksperymentu. ( zawsze mogłam źle usłyszeć
)
Pamiętam te pierwsze dni kiedy nie spałam w nocy, to było od trzeciej klasy podstawowej kiedy chodziliśmy z rodzicami na Pasche we wspólnocie Drogi Neokatechumenalnej, która trwa zazwyczaj o 5-6 godzin
Cytat: Co takiego jest innego w tej nocy od wszystkich innych nocy? (...) bo w inne noce idziemy spać wcześnie zaraz po kolacji,a tej tu nocy jesteśmy z wami razem
Pamiętam jak to śpiewałam jak byłam dzieckiem, ta pieśń spiewaja dzieci w połowie Paschy
Zaraz po Paschrze jest śniadanie wielkanocne całej wspólnoty, my nie zostawaliśym długo żeby te dwie godzinki pospać w domu, bo zaraz potem jechaliśmy pociągiem do dziadków na sniadanie wielkanocne, zawsze tam spędzamy te świeta. Pamietam że wtedy czułam sie prawdziwym hardcorem że tyle nie spałam
Co do gimnazjum , liceum kładłam sie spać zazwyczaj ok 23 o 6 wstawałam i tyle snu mi starczyło.
Teraz na studiach bardziej przyłożyłam sie do nauki, a mam tak że jak sie ucze porządnie to zazwyczaj zaczynam wieczorem, za dnia więcej gadam z braćmi przebywam z rodzicami i sie tak ogólnie snuję po domu.teraz staram sie tez za dnia uczyc, ale często ta powtórka z dnia przedłuża sie do godzin nocnych
Tak miałam w te ostatnie dni, np dwa dni temu kiedy z wtorku na środę siedziałam do 8 rano ucząc sie anatomii
ale specjalnie zrobiłam tak że potem jak zasnęłam obudziłam się o 12 żeby za długo nie spać, abym dała rade zasnąć kolejnej nocy, jeszcze przed pójściem na Msze położyłam sie na godzinkę, na Mszy czułam się śpiąca, co chwile mi głowa leciała
no ale jak wieczorem sie położyłam mimo że byłam zmęczona nie byłam w stanie spac , bo ciągle myślałam o zaliczeniu z anatomii które miała dzisiaj. To było denerwujące, ciągle wierciłam sie w łóżku, ziewając, i powtarzając mięśnie - co było silniejsze ode mnie. W końcu zasnęłam po 7 rano, obudziłam się o 10 bo musiałam iśc na zaliczenie z anatomii na 12 30. Bałam sie że nie będe kontaktowała za bardzo pisząc ta anatomię, ale poszła mi całkiem nieźle
później w godzinnej przerwie zjadłam sobie spaghetti, a o 15-17 miałam angielski, wtedy miałam tylko takie momenty zastoju to chyba ze zmęczenia i zimno mi było.
Potem moja siostra zaprosiła mnie i moich braci to kina, bardzo mi zależało żeby pojechac z nimi mimo mojego zmęczenia, wróciłam do domu i wypiłam herbatę z trzech liptonów
zdecydowanie postawiła na nogi, było mi wesoło i mogłam spokojnie w kinie usiedzieć. Teraz przyszłam i chyba ta herbata jeszcze działa bo sobie jeszcze biochemie powtarzałam na jutrzejsze zaliczenie, jutro pobudla 6 30, bo od 8 ćwiczenia z epidemiologii , ale nie wiem jak długo jeszcze wytrwam w takim trybie.
Trzebaby sie postarać przestawić budzik biologiczny niebawem, ale i z tym będzie trudno bo od pt do niedzieli będe na konwiwencji, kto był wie jaki jest "plan dnia"
jak mam motywacje do nauki, to jestem w stanie zarwac noc i to porządnie, kwestia tylko żeby nie siedziec przy biurku tylko chodzić żeby nie zasnąc przy notatkach
Ale wiem że to nie jest dobre bo równie dobrze mogłabym sie spiąc bardziej w ciągu dnia niz później cały dzien chodzic niewyspana