Czy chodzisz do kościoła ? - Wersja do druku +- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum) +-- Dział: Religia w Świecie (/forumdisplay.php?fid=4) +--- Dział: Liturgia (/forumdisplay.php?fid=36) +--- Wątek: Czy chodzisz do kościoła ? (/showthread.php?tid=2121) |
- alus - 23-03-2007 20:16 Obydwoje mówimy to samo, nie ma dwu różnych wersji, a ludzie tworzą "koszmarny bezsens". Jezus pragnąc szczęścia dla człowieka dał mu uniwersalną "złotą zasadę" -"Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie!" (MT 6,12). Pragniemy miłości, dobra, szczęścia, szacunku - ofiarujmy te uczucia innym - czy nie piekny, wspaniały, szczęśliwy byłby świat, gdyby człowiek wcielił tą zasadę w życie??? "Karzący Bóg" - u Boga także grzesznik jest mile widziany - Jezus mówi wyraźnie, że przyszedł dla grzesznych, bo "Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają"(Mt 9,12) - grzesznik, który świadomy swych przewin, zrywa z grzechem i zmienia swoje postepowanie jest przyjmowana z radością - "większa będzie radośc w niebie z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z 99 sprawiedliwych, którzy nie potrzebuja nawrócenia" (Łk 15,7). Bóg ocala cudzołożnicę przed kamienowaniem, niesie zagubiona owcę, dobremu łotrowi obiecuje raj, przebacza tym którzy Go ukrzyżowali....mówi "Idź i więcej nie grzesz" przebacza, przygarnia z miłością każdego, który pragnie tej miłości. Jedynie ten, któremu brakuje dobrej woli i całkowicie świadomie decyduje się na zło, wyłącza się sam....odłączenie od Boga-źródła miłości, jest najwyższą karą, ale to zawsze wybór wolnej woli człowieka, jego suwerenna decyzja. Wybór zła - kary. - heysel - 23-03-2007 21:58 alus napisał(a):odłączenie od Boga-źródła miłości, jest najwyższą karą, ale to zawsze wybór wolnej woli człowieka, jego suwerenna decyzja.To dlaczego jest napisane, że to Bóg karze, a nie, że to człowiek sam się skazuje ? Przecież to duża różnica. - Leszek - 23-03-2007 22:07 O karze Bożej: http://www.mateusz.pl/ksiazki/js-npp/js-npp_04.htm - Ks.Marek - 24-03-2007 09:47 A ja myślę, że jeśli już, to wpierw należy mówić o bojaźni Bożej: niewolniczej lub synowskiej. Pierwsza prowadzi często do apostazji, ponieważ jest niedojrzała a przez to nienormalna Druga zaś jest procesem prowadzącym do komunii z Bogiem - heysel - 24-03-2007 13:54 Ks.Marek napisał(a):to wpierw należy mówić o bojaźni Bożej: niewolniczej lub synowskiej.Strach przed Bogiem, strach o Boga ? [ Dodano: Sob 24 Mar, 2007 12:57 ] alus napisał(a):a ludzie tworzą "koszmarny bezsens". heysel napisał(a):Nie o taki "koszmarny bezsens tu chodzi.Aristojos napisał(a):Ale nie mogę uwierzyć w to, że celem życia człowieka jest tylko zbawienie.Ja tez jakoś nie ... Bo w takim wypadku to wszystko co się dzieje na tej planecie to jakiś koszmarny bezsens ... - Ks.Marek - 24-03-2007 14:06 Ks. Marek napisał(a):to wpierw należy mówić o bojaźni Bożej: niewolniczej lub synowskiej. heysel napisał(a):Strach przed Bogiem, strach o Boga ?Bojaźń Boża niewolnicza to owszem, strach przed Bogiem Bojaźń Boża synowska zaś, to troska o szacunek względem autorytetu Boga. Ojca należy słuchać, ponieważ jest on autorytetem i chce nas bronić przed wtopą. - heysel - 24-03-2007 15:35 Ks.Marek napisał(a):Ojca należy słuchać, ponieważ jest on autorytetem i chce nas bronić przed wtopą.A jeżeli ktoś chce się uczyć na własnych błędach i do niektórych rzeczy dojść sam ? - Ks.Marek - 24-03-2007 15:55 heysel napisał(a):A jeżeli ktoś chce się uczyć na własnych błędach i do niektórych rzeczy dojść sam ?No to niech sobie błądzi i marnuje życie. Wierzę, że będzie rozliczony z marnotrawstwa, ale wcześniej wyśmiany przez ludzi. [ Dodano: Sob 24 Mar, 2007 14:57 ] Mędrzec Kohelet napisał(a):1,1 Słowa Koheleta, syna Dawida, króla w Jeruzalem. - heysel - 24-03-2007 16:35 Ks.Marek napisał(a):"Co sprawia, że życie jest wyjątkowe?heysel napisał(a):A jeżeli ktoś chce się uczyć na własnych błędach i do niektórych rzeczy dojść sam ?No to niech sobie błądzi i marnuje życie. Wierzę, że będzie rozliczony z marnotrawstwa, ale wcześniej wyśmiany przez ludzi. Poczucie wolności — że mogę, chcę i umiem się kształtować po swojemu." "Twoje grzechy główne? Niecierpliwość. Wieczna niesytość. Nadmiar wątpliwości." Tomasz Raczek - Ks.Marek - 25-03-2007 00:02 heysel napisał(a):Poczucie wolności — że mogę, chcę i umiem się kształtować po swojemu."A więc droga do "zakorkowania". Zbyt ryzykowne, grozi wprost śmiercią. heysel cytując Raczka napisał(a):Niecierpliwość. Wieczna niesytość. Nadmiar wątpliwości."Ludzka rzecz - niecierpliwić sie. Niesytość też jest wskazana - jako kontra spoczywaniu na laurach. Życie to nieustanna walka, praca i znój - również w wątpliwościach. Ale te ostatnie, z definicji są po to, by je rozwiewać. - heysel - 25-03-2007 15:22 Ks.Marek napisał(a):Niekoniecznie do "zakorkowania". A czy ryzykowna ? Owszem, pisałem o tym od samego początku.heysel napisał(a):Poczucie wolności — że mogę, chcę i umiem się kształtować po swojemu."A więc droga do "zakorkowania". Zbyt ryzykowne, grozi wprost śmiercią. - Ks.Marek - 26-03-2007 00:05 heysel napisał(a):Myślę, iz przyznasz za rację, iz każdy ma zmierzac ku doskonałości. Samokształcenie, samowychowanie owszem - sprzyja temu, ale nie jest też samowystarczalne. Potzrebny jest superwizor. Nikt nie jest Alfą i Omegą. Wiedzieli o tym starożytni: nikt nie może być sędzią w swojej sprawie.Ks.Marek napisał(a):Niekoniecznie do "zakorkowania". A czy ryzykowna ? Owszem, pisałem o tym od samego początku.heysel napisał(a):Poczucie wolności — że mogę, chcę i umiem się kształtować po swojemu."A więc droga do "zakorkowania". Zbyt ryzykowne, grozi wprost śmiercią. - heysel - 26-03-2007 09:56 Ks.Marek napisał(a):Myślę, iz przyznasz za rację, iz każdy ma zmierzac ku doskonałości.To się zwie rozwój. To jest szeroko pojęte uczenie się. To jest powiększająca się wiedza jednostki oraz zakres posiadanych umiejętności i ich "jakość". Bez tego mamy zastój a nawet cofanie się, a to nie jest pożądane w żadnym przypadku. Ale doskonałość można uzyskać tak i w nienawiści jak i miłości jak i byciu neutralnym. Wszystko zależy od wyboru jednostki. Ks.Marek napisał(a):Samokształcenie, samowychowanie owszem - sprzyja temu, ale nie jest też samowystarczalne. Potzrebny jest superwizor. Nikt nie jest Alfą i Omegą.Sztuką jest umiejętnie wybrać nauczycieli. I żadnego nie traktować jako ostateczną wyrocznię, bo nie ma nieomylnych ludzi. - die_eule - 01-11-2008 00:33 Nie chodzę do Kościoła. Chodziłam, ale się rozczarowałam. Powiedziałam nawet kiedyś do mojej babci, że w kościele Boga nie ma. Stara(ł)m się zrozumieć, ale nie potrafię. Mam wrażenie, że wszystko tam to konfabulacja. Drażni mnie symbolika, ta specyficzna mowa, dlatego starałam się skupić na kazaniach, ponieważ one zawsze były zaczepione w świecie dla nas współczesnym. Niestety zawiodłam się- a im mniejsza miejscowość, tym poziom kazania coraz gorszy. Może błędem jest, że czekam na Tischnera w każdej kaplicy, ale smutno mi było słuchać mowy do parafian opartej na prostych lękach, niechęciach, politycznych upodobaniach. Nie odczuwam bliskości Boga na mszy, nie znajduję tam też Jezusa, który "nakarmi duszę". Znajduję sztampę i rytuały. A kiedyś naprawdę wierzyłam, teraz mi to nie wystarcza. Czy to znaczy, że wymagam za wiele i jestem niepokorna. Czy może za wiele szukam dookoła, i czy to już jest grzech? Dlaczego nie mogę odnaleźć radości, spełnienia w eucharystii? Nie wierzę w to... - AbiSh - 01-11-2008 14:54 Ja chodzę. Raz na ruski rok W kościele też nie ma ciekawych kazań. Na mszach dla dzieci są słabe, a dla dorosłych nudne i nieciekawie prowadzone. Księża w mojej Parafi nie umieją prowadzić ciekawych Mszy. |