Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net
Spoczynek w Duchu Świetym - Wersja do druku

+- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum)
+-- Dział: Ewangelizacja (/forumdisplay.php?fid=8)
+--- Dział: Odnowa w Duchu Świętym (/forumdisplay.php?fid=14)
+---- Dział: Charyzmaty (/forumdisplay.php?fid=18)
+---- Wątek: Spoczynek w Duchu Świetym (/showthread.php?tid=381)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36


Spoczynek w Duchu Świetym - Anonymous - 14-03-2005 22:09

Na spotkaniach Odnowy w Duchu Św. można się zetknąć z czymś co nazywane bywa spoczynkiem w Duchu. Czy to rzeczywiście działanie Ducha Św. czy może zwykła reakcja emocjonalna?


- Harpoon - 14-03-2005 22:11

Z tego, co pamiętam, to ten temat został już na forum poruszony i była ta sprawa wyjaśniana. Pamięta ktoś, gdzie to jest :?:

[ Dodano: Pon 14 Mar 2005 21:15 ]
http://forum.ewangelizacja.sulechow.net/viewtopic.php?t=79

tutaj jest to po części wyjaśnione Oczko


- Daidoss - 14-03-2005 22:39

Tam jest rozbierzność. Koncentrujemy sie głównie na charyzmacie języków. Tu skupmy sie tylko i wylacznie na Omdleniu w Duchu Świętym.


- Harpoon - 14-03-2005 22:41

Aha, rozumiem... Nie czytałam widać dokładnie tamtego tematu.
Nie wiem za wiele na temat spoczynku w duchu, ale wydaje mi się, że to też nie zawsze jest jego działanie... Może to zależeć od osoby :?: I wogóle skąd wiedzieć kiedy rzeczywiście działa duch :?:


- Offca - 15-03-2005 13:33

Hmmm... Jest to chyba jakieś działanie Ducha. Zdarza się faktycznie coś takiego, niemniej nie spotkałam się jeszcze z tym, ale słyszałam już wielokrotnie, że się zdarza. Np. bardzo często w czasie wylania darów Ducha animatorzy lub ksiądz mówią, że może się zdarzyć to i to. I między innymi mówią o czymś takim jak spoczynek w Duchu. I chyba nie musi to być od razu jakieś omdlenie, ale "przyjemny odpływ" niekoniecznie z utratą przytomności Oczko


- Anonymous - 15-03-2005 14:34

Pytam ponieważ spotkałam się z trzema różnymi wyjaśnieniami. Jedni mówią, że to wyłącznie reakcja emocjonalna na silne przeżycia związane np. z modlitwą wstawienniczą (dlatego też ponoć najczęściej spoczywają kobiety). Inni, że to działanie Ducha Św., który w zetknięciu z naszą słabą naturą po prostu nas powala. Spotkałam się też ze stwierdzeniem, że to jeszcze jeden z charyzmatów, co jest o tyle dziwne, że jak mi wiadomo charyzmaty to dary do służby a w tym przypadku raczej trudno mówić o takim "zastosowaniu" Uśmiech .
Otóż przeżyłam nie raz spoczynek w Duchu Św. Było to "dziwne" doświadczenie. Za pierwszym razem było mi okropnie głupio tak się po prostu przewrócić wzbudzając ogólne zainteresowanie (jak się okazało tylko pozornie, bo dla pozostałych było to coś normalnego). Nie było to omdleniem, bo w tym momencie nie traci się przytomności, jest się w pełni świadomym tego co się dzieje. Wyraźnie słyszałam modlitwę i śpiew zebranych, jak i słowa naszego lidera, który żartobliwie pod koniec modlitwy powiedział, że oczywiście nie wszyscy muszą wstawać, że można zostać jeszcze w kaplicy. Jedyne czego nie byłam w stanie zrobić to się poruszyć, moje ciało było bezsilne. Owocem zawsze był pokój, przekonanie o ogromie Bożej miłości, sądzę że także pewne wyzwolenie z różnych blokad, uzdrowienie wewnętrzne. Dotąd myślałam w związku z tym, że to działanie Ducha Św., choć czasem może być wynikiem emocji, tego że widzimy innych "spoczywających" lub też tak bardzo tego chcemy, że wręcz wymuszamy taką reakcję naszego ciała. Niedawno jednak dowiedziałam się, że Dokumentach z Malines napisano, że to wyłącznie emocje. W tym momencie nie wiem co mam o tym myśleć. Wzbudziło to wiele wątpliwości, stąd to pytanie.


- Daidoss - 15-03-2005 17:48

Postaram się Beato po części odpowiedzieć na Twoje pytania. Muszę powiedzieć, że też mnie to bardzo interesuje.

Beata napisał(a):Jedni mówią, że to wyłącznie reakcja emocjonalna na silne przeżycia związane np. z modlitwą wstawienniczą (dlatego też ponoć najczęściej spoczywają kobiety).
Byłbym dość przychylny tej tezie. Wiem sam po sobie, że najczęściej omdlenie toważyszy na samym poczatku. Wtedy to jesteśmy bardzo emocjonalnie nastawieni do wszystkiego. Zgodził bym się z tym naprawdę, że w dużej cześci są to wrażenia emocjonalne.

Beata napisał(a):Inni, że to działanie Ducha Św., który w zetknięciu z naszą słabą naturą po prostu nas powala.
Z tą tezą się się nie zgadzam. Zgoda, że może to być działanie Ducha Świetego. Ale nie zgodze się, że Duch Świety po zetknięciu ze słaba natura nas powala. Ponieważ można by z tego wnioskować, że kiedy ktoś nie omdlał to znaczy, że Duch Święty nie przyszedł. A wiemy doskonale, że Duch Święty przychodzi przez wiarę, jak chce i kiedy chce.

Beata napisał(a):Spotkałam się też ze stwierdzeniem, że to jeszcze jeden z charyzmatów, co jest o tyle dziwne, że jak mi wiadomo charyzmaty to dary do służby a w tym przypadku raczej trudno mówić o takim "zastosowaniu"
W 1 Liście do Koryntian są napisane charyzmaty. Ale nie ograniczajmy Ducha Świetego. Tak się Duch Święty pokazywał 2000 lat temu, to nie znaczy, że koniec, że inaczej nie może. Zgoda tamte dary towazysza nam ale myslę, że Omdlenie w Duchu Świętym mozna zaliczyc do takiej Bożej kliniki.

Beata napisał(a):Niedawno jednak dowiedziałam się, że Dokumentach z Malines napisano, że to wyłącznie emocje.
Tak czytałem ten fragment także. Tam jest chyba tez napisane, że na świeckich koncertach tez występują omdlenia a jak wiadomo, nie sa pochodzenia od Ducha Świetego. Jednak kiedy się raz pytałem pewnego księdza co na ten temat myśli odpowiedział to co juz po części u góry napisałęm. Nie zasmucajmu Ducha Świętego. Nie ograniczajmy jego działania. Te dokumeny wydane zostały chyba '97 ale napisane zostały duzo wczesniej. Więc przez tan czas mogło się wiele zmienić.

Myślę jednak, że trzeba do tego podchodzic ostrożnie. Bo napewno duży wpływ maja emocje. Jak pisałaś, omdlenie to nie całkowita utrata świadomości z otoczeniem. Doskonale wiemy co się wokoło nas dzieje. Takiej osobie kiedy kaze się wstać to musi wstać. Nie ma samowolki, że lezy do rana. Tak mi ksiądz powiedział, że sprawdzał, kiedy to omdlenie było od Ducha Świetego a kiedy wpływ mialy emocje.


- Futrzak - 15-03-2005 18:50

Ja słyszałem, że omdlenie w Duchu świętym, to łaska od Pana. Że on w takiej chwili uzdrawia (zwłaszcza emocjonalnie). I dobrze do tego pasują Twoje spostrzeżenia, Beato.
Nie wiem, czy to prawda, że od emocji można omdleć. Mi się to nigdy nie zdarzyło, choć emocje czasami były mocne.


- Harpoon - 15-03-2005 21:23

Futrzak napisał(a):Ja słyszałem, że omdlenie w Duchu świętym, to łaska od Pana. Że on w takiej chwili uzdrawia (zwłaszcza emocjonalnie). I dobrze do tego pasują Twoje spostrzeżenia, Beato.
Nie wiem, czy to prawda, że od emocji można omdleć. Mi się to nigdy nie zdarzyło, choć emocje czasami były mocne.
Co do uzdrawiania, to ja też bym się z tym zgodziła, bo wiele osób, które omdlały w duchu, niezależnie od siebie mówiło, że czuło się wtedy bardzo spokojnie i bezpiecznie.
Często też po tym znikały, lub zmniejszały się problemy emocjonalne.
I również podzielam zdanie Futrzaka, że nie byłbym pewna co do tego, żeby z emocji można było omdleć. Ale też wydaje mi się, że mają one na to duży wpływ.


- Gregoriano - 15-03-2005 22:50

Beata napisał(a):Niedawno jednak dowiedziałam się, że Dokumentach z Malines napisano, że to wyłącznie emocje.

Zapewne nie czytałaś owych Dokumentów stąd twoje stwierdzenie. Co do emocji to na początek powiem tylko tyle – za często na nie patrzymy wyłącznie w negatywnym sensie. Skoro dostaliśmy je od Pana to nie po to abyśmy przez całe życie mieli z nimi walczyć. Oczywiście to moja dygresja co do ogólnego spojrzenia na emocje. Tak szczerze to wymagałoby odrębnej dyskusji.

Jednak powracamy do tematu: omdlenie w Duchu /”salin in the Spirit/. Sądzę, że możemy to przerobić na podstawie przywołanych przez Ciebie Dokumentów. Odwołamy się do stron 162-164 /wyd. „M” Kraków 1998/, które właśnie odnoszą się do naszego zjawiska. Zróbmy sobie małe streszczenie. Cytat:

Wielu chrześcijan przekonanych jest, że chodzi tu o zderzenie mistyczne, szczególną i spektakularną łaskę jaką Duch Święty zachował dla Kościoła naszych czasów. Co o tym myśleć? /s. 162/

Następnie zostają poczynione rozważania czy to jest rzeczywiście nowość. Ze swojego doświadczenia wiem, że jakoś nie patrzyłem na to zjawisko jako nowość, bardziej jako coś dziwnego. Jednocześnie w odróżnieniu od zemdlenia nazywano to omdleniem. Jednak jak wskazują autorzy Dokumentów takie „ekstazy” spotykamy w innych kulturach, religiach. Występowały także podczas przebudzeń duchowych w XVIII i XIX wieku w Ameryce. Tutaj mamy już do czynienia z chrześcijanami. To nam tylko pokazuje, że nie pojawiło się to teraz ale gdzieś wcześniej. Choć gdybyśmy chcieli tego szukać w Biblii to raczej próżną będzie nasza praca. Generalnie owo zjawisko nie ma podstaw w tekście natchnionych, choć nie każda praktyka czy modlitwa ma odniesienie w Piśmie a jednak jest praktykowana.

Jednak teraz skupmy się na aspekcie autentyczności. Jeśli w wyniku omdlenia odczuwamy „odprężenie i wrażenie pokoju wewnętrznego, nie świadczy to wcale o nadprzyrodzoności zjawiska” /s. 163/

Skąd takie wnioski? „Owo subiektywne odczucie da się wytłumaczyć wewnętrznymi uwarunkowaniami [autosugestia, podświadomość] i oczekiwaniem ze strony biorących udział w takich zdarzeniach osób nie uciekając się wcale do wyjaśnień nadnaturalnych”!

Niewątpliwe znajduje się tutaj kilka stwierdzeń właśnie odnośnie naszej emocjonalności. Nie da się ukryć, że niekiedy ogólna psychoza może sprzyjać jakimś wielkim doznaniom, które poza nią są nie możliwe. Choć tu rodzi się wiele pytań: dlaczego tego typu zjawiska pojawiają się właśnie w Odnowie? Przecież niekiedy pojawiają się omdlenia i u osób, które nawet wcześniej tego nie widziały i nie słyszały o tym.

A teraz mała rekapitulacja: Nie dysponujemy więc żadnymi powodami, dla których mięlibyśmy przypisywać je [omdlenia] bezpośredniej interwencji Ducha Świętego! /s. 163/

Dość mocne stwierdzenie, choć nie wydaje mi się, że już to całkowicie przekreśla omdlenie jako jakieś doświadczenie religijne. Wynika to z dalszego podsumowania, które ostrzega przed zbytnim emocjonalizmem i doszukiwaniem się na siłę mistycyzmu tam gdzie go nie ma! Dokumenty szczególnie przestrzegają liderów Odnowy gdyby zaczęli na szeroką skalę do nich zachęcać!

Nie ma się co oszukiwać – akurat Dokumenty z Malines nie przedstawiają tego zjawiska jak przywykliśmy do tego! Czy to dobrze czy źle? Na pewno to nam otwiera oczy na problem rozeznawania duchowego, którego niekiedy nie ma w ogóle. To wygląda niekiedy tak, że każde omdlenie jest uznawanie za prawdziwe! Czy ktoś kiedyś jakoś tak uczulał na ten problem: żeby nie być zbyt emocjonalnym i nie szukać na siłę tych zjawisk. Bynajmniej ale ja nie przypominam sobie, żeby ktoś mi mówił, że omdlenie może być fałszywe. Wystarczy poczytać o błogosławieństwie z Toronto aby się przekonać, że może! :roll:


- Anonymous - 16-03-2005 12:07

Zatem skoro nie powinno się zachęcać do spoczynku w Duchu Św., skoro to przede wszystkim emocje, dlaczego wielokrotnie mówi się, że to zależy od otwartości serca danej osoby? Dlaczego pewien ojciec benedyktyn, który jest liderem wspólnoty studenckiej w naszym mieście, twierdzi że nie można przerywać działania Ducha Św. i w związku z tym, gdy są osoby, które spoczęły w Duchu powinno się z nimi pozostać aż do "przebudzenia"?

Pozatym w mojej wspólnocie jest osoba, która posługując modlitwą wstawienniczą zazwyczaj (w prawie wszystkich przypadkach) "rozkłada na łopatki" (przepraszam za porównanie Uśmiech ) osoby nad którymi się modli. Aby odeprzeć ewentualne zarzuty o to, że osoba ta sama wymusza ten spoczynek, dodam, że modląc się nawet nie dotyka osoby omadlanej. Dlaczego akurat ta konkretna osoba ma tak "mocną" posługę? Przecież jeśli to wynik emocji reakcja taka nie powinna zależeć od osoby posługującej, ale od osoby której posługujemy.

Oczywiście zgadzam się jak najbardziej z tym, że samo wystąpienie spoczynku bądź nie nie jest najistotniejsze. Najważniejsza jest relacja z Bogiem a nie doznania towarzyszące modlitwie. I tu zgadzam się ze wspomnianym już ojcem, że te wszystkie dreszcze, ciepełko, spoczynek itd. itp. to folklor, a nie istota Odnowy. Myślę jednak, że ten folklor pomimo wszystko powinien być właściwie interpretowany i przyjmowany.


- Gregoriano - 18-03-2005 15:05

Beata napisał(a):Zatem skoro nie powinno się zachęcać do spoczynku w Duchu Św., skoro to przede wszystkim emocje, dlaczego wielokrotnie mówi się, że to zależy od otwartości serca danej osoby? Dlaczego pewien ojciec benedyktyn, który jest liderem wspólnoty studenckiej w naszym mieście, twierdzi że nie można przerywać działania Ducha Św. i w związku z tym, gdy są osoby, które spoczęły w Duchu powinno się z nimi pozostać aż do "przebudzenia"?

Twoje pytania chyba odnoszą się do samej istoty tzw. omdlenia w Duchu Świętym – czym on jest? W kontekście Dokumentów z Malines musimy się głęboko zastanowić nad ich naturą. Oczywiście wspomniane Dokumenty to nie tekst natchniony, jednak na okładce można przeczytać, że są to podstawowe materiały dla katolickiej Odnowy w Duchu Świętym. Skoro są podstawowe to warto do nich zaglądać! Natomiast w odniesieniu do dyskutowanego zjawiska prezentują pogląd, który trochę odbiega od tego co nam się mówi, mówiło… Zbyt często chyba w Odnowie polegamy tylko na swoim rozeznaniu, tymczasem potrzeba nam zaglądać do tego co mówi Kościół. Może Dokumenty to nie głos konkretnie Kościoła ale wybitnych teologów tj. kard. Ratzinger itd.

Wiesz jeśli ktoś już omdlał to nie będziemy robić „szopek” i go nagle przebudzać, bo stwierdziliśmy, że to emocje. To raczej kwestia wcześniejszej katechezy, formacji!

Dlaczego pewien Benedykt coś robi to ja nie wiem, sądzę, że t tobą porozmawia gdy go zapytasz. Nie mogę wypowiadać się w jego imieniu!

Beata napisał(a):Pozatym w mojej wspólnocie jest osoba, która posługując modlitwą wstawienniczą zazwyczaj (w prawie wszystkich przypadkach) "rozkłada na łopatki" (przepraszam za porównanie ) osoby nad którymi się modli. Aby odeprzeć ewentualne zarzuty o to, że osoba ta sama wymusza ten spoczynek, dodam, że modląc się nawet nie dotyka osoby omadlanej. Dlaczego akurat ta konkretna osoba ma tak "mocną" posługę? Przecież jeśli to wynik emocji reakcja taka nie powinna zależeć od osoby posługującej, ale od osoby której posługujemy.

Wiesz ale osoba, której posługujemy może mieć określone wcześniejsze pragnienia, które nawet mogą być związane z określonymi osobami. Jeśli uważamy dane osoby za jakiś szczególnych charyzmatyków to właśnie przy nich mogą dziać się szczególne „rzeczy”. Jeśli wiemy, że omdlenie może nastąpić, mamy taką świadomość, która dodatkowo jest wzbudzana przez jak to napisałaś „że to zależy od otwartości serca danej osoby” to już nasze pragnienie „gra” wtedy dużą rolę.

Jednak odwołam się do doświadczenia pewnej świętej. Tak zwany „odpoczynek w Duchu” przypomina to, co św. Teresa z Avila nazywała „zaniemożeniem na ciele”. Jednak coś takiego jest znane nawet wielkim świętym. A teraz cytat:

Ta forma modlitwy niekiedy przybiera formy kolektywnej ekstazy, chociaż zdarzają się jej „łagodniejsze” formy, całkiem spokojne i opanowane. Jako powszechne zjawisko znana jest w środowiskach pietystów protestanckich od końca XVIII w. autor: ks. A. Siemieniewski.

Skupię się na pierwszym aspekcie – kolektywnej ekstazie. To na pewno może prowadzić do wielkich nadużyć, wystarczy spoglądnąć na to, co się działo w Toronto i mamy obraz wypaczeń. Oto przykład:

Praktykuje się nie tylko częste „padanie w Duchu” (co – biorąc pod uwagę powszechne pentekostalne nawyki – nie byłoby jeszcze takie nadzwyczajne), „namaszczenie mocą” i ekstatyczne doświadczenia Boga, ale także trans, odmienne stany świadomości, drżenia, konwulsje, łkania, płacz, łzy i śmiech. Wiele z tych objawów znanych jest z osiemnasto- i dziewiętnastowiecznych zgromadzeń przebudzeniowych amerykańskiego (a także brytyjskiego) protestantyzmu ewangelikalnego. Niektóre zaś są istotnie nowe, jak na przykład wydawanie dźwięków imitujących odgłosy zwierząt. Pewien duszpasterz anglikański „leżał tam na podłodze i ryczał jak lew”, podczas gdy inni wydawali dźwięki „podobne do głosów królików”; „święty śmiech” bywa – jak określają to świadkowie – „histeryczny, a nawet maniakalny”. [w] Ochrzczeni w Jednym Duchu.

Takie coś raczej nie ma miejsca w naszych wspólnotach, jednak niewątpliwe pojawiło się to na podstawie przesadnego emocjonalizmu. Tylko sądzę, że żaden lider katolickiej Odnowy do tego nie prowadzi i takich wypaczeń nie ma! Stąd gdyby pojawiła się jakaś zbiorowa ekstaza, zbiorowe omdlewanie całego Kościoła to byłby sygnał, że nie tędy droga!

Jednak pojawia się pytanie: jeżeli ma to normalne cechy czy możemy to uznać za działanie Ducha? Doleję teraz trochę goryczy do ognia jak to się mówi! Zastanówmy się nad tekstem zielonoświątkowców, którzy nie ma co mają większe doświadczenie w tym niż my katolicy:

„W ciągu wieków chrześcijanie doświadczali psychofizycznego zjawiska, w czasie którego ludzie upadali na ziemię; przypisywali to doświadczenie Bogu. Jednak bez wątpienia nie ma żadnego biblijnego świadectwa, że to doświadczenie ma mieć miejsce w normalnym chrześcijańskim życiu”.

[w] [Por. P.H. Alexander, Slain in the Spirit, [w:] International Dictionary of Pentecostal and Charismatic Movements, red. S. Burgess, Zondervan – Grand Rapids 2002, s. 1072-1074.]

To otwiera nam drogę do dyskusji, choć nie łatwej. Przecież wiele osób bez żadnej przesady emocjonalnej doświadczyło tego. Wiemy też, że Bóg może różnie działać, zapewne w ten sposób również. Choć doświadczenia przeszłości czegoś nas uczą….

Beata napisał(a):Oczywiście zgadzam się jak najbardziej z tym, że samo wystąpienie spoczynku bądź nie nie jest najistotniejsze. Najważniejsza jest relacja z Bogiem a nie doznania towarzyszące modlitwie. I tu zgadzam się ze wspomnianym już ojcem, że te wszystkie dreszcze, ciepełko, spoczynek itd. itp. to folklor, a nie istota Odnowy. Myślę jednak, że ten folklor pomimo wszystko powinien być właściwie interpretowany i przyjmowany.

Jak najbardziej! Trzeba wręcz wymagać prawidłowej interpretacji. Taka rola naszych pasterzy i niech nam tłumaczą co przez to chciał powiedzieć kard. Suenens, skoro on jest głównym autorem tych Dokumentów! Argumenty w stylu, że powstały dość dawno mnie nie przekonują. Chociażby przytoczony przeze mnie tekst pastorów zielonoświątkowych jest z 2002 roku!!!

PS. Przepraszam za długi post, następnym razem bede pisał krócej! :wink:


- YAB - 19-03-2005 01:25

"Owocem Ducha są: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, panowanie nad sobą" (gdzies pod koniec Listu do Galatów).

Moja opinia jest taka:
Korzystając z różnych form ekspresji religijnej, musze patrzeć na owoc. Pamiętam tez o tym, że "cokolwiek czynie - na chwałę Pana" i coby nie gorszyć innych swoim postepowaniem (dlatego np. nie podnosze rąk do góry podczas "Ojcze Nasz" w czasie sumy, bo u mnie w parafii jest to gest uważany jednoznacznie za zarezerwowany dla księdza). Staram się tez stawiac wyżej od niebiblijnego (w sensie: nieopisanego w Biblii) "padania" - proste, klarownie opisane w Biblii charyzmaty, takie jak choćby tłumaczenie języków, uzdrowienia czy czynienie cudów 8)


Powiem tak: ja skorzystałem z "padania w duchu" jeden raz (kierując się biblijną wskazówką "wszystkiego doświadczajcie"). Nie widze potrzeby czynienia tego po raz drugi.
Spotkałem się z uzasadnieniami "padania" zaczerpniętymi ze Starego Testamentu (kiedy Szekina napełniała Świątynię, nie mozna było ustac na nogach.... ) - i powiem, że przeżywałem nie raz takie chwile, kiedy nieodparcie padałem... na kolana! (np. podczas pielgrzymek na Jasna Górę albo podczas adoracji Najświetszego Sakramentu). Oczywiście że było to padanie w Duchu, ale jakoś nie miało tozbyt wiele wspólnego z praktykowanym gdzieniegdzie "padaniem w duchu" ...

Pozdrawiam


- Offca - 19-03-2005 10:51

Co w takim razie z ekstazami, które bardzo często zdarzały się u świętych? Myślę, że spoczynek w Duchu to coś podobnego.


- Annnika - 26-06-2005 18:31

To ja może wypowiem sięna temat omdlewania w Duchu.

Na pewno Bóg nie czyni niczego wbrew naszej woli, znam osoby, nad którymi się modliłam, one po prostu nie chciały omdleć, chociaż reakcje ich ciała na to wskazywały, a Bóg to uszanował.

Znam teżniestety jednapanią, która "omdlewa" co drugie spotkanie, ale zdaje sięże z Duchem Świętym nie ma to zbyt wiele wspólnego.

Ja osobiście omdlałam czy też"spoczęłam dwa rqzy, raz nie jestem pewna, czy to nie było czasem "moje", drugiego razu byłąm pewna, to było na kursie "Paweł", w przededniu rozesłania. Uśmiech Daidoss chyba może do tego się dopowiedzieć Duży uśmiech

Jeśłi chodzi o to, że przy kimśbardziej sięomdlewa czy co, o ile wiem, to udzielane dary neikoniecznie są związane z osobaomadlającą. Moze po prostu ludzi są przy niej bardziej otwarci, mają większe zaufanie, czują się bezpieczniej,nie boją się omdleć.

Z doświadczenia mogę powiedzieć, że jak jest na kursach "Filip" modlitwa wstawiennicza o wylanie Ducha Świętego, to obserwując uczestników w piątek i sobotę czasem można wiedzieć, co będzie się działo w niedzielę. Jak uczestnicy nie chcą siętak naprawdęzaangażować, to nic Ale jeśłi głęboko przeżywają kurs, to miałąm kiedyć\ś takich podopiecznych, że na 5 osób, nad którymi się moja grupka modliła, omdlały 4. Duży uśmiech

Ale to nie wyznacznik.