Mimo, iż mam tylko niespełna 30 lat, to pamietam, jak wiele fajnych rzeczy było obecnych w religijności mieszkańców mej wiejskiej wspólnoty eklezjalnej
Nie mało było tych, o których pisze Pan Cejrowski:
Cytat:Do dziś pamiętam kolegę, który nas co roku kasował, bo miał wujka zakonnika i ten dostarczał mu największe gromnice, jakie świat widział — metr wysokości i grube jak męskie ramię. To był bolesny szpikulec wbity w nasze ambitne serca — kilka kilogramów żółciutkiego wosku i porządny pleciony knot, kontra skromniutkie świeczki ze zwykłej bladej parafiny. Gasły przy byle zefirku, a kiedy padał deszcz albo mokry śnieg, nie mieliśmy najmniejszych szans. Ale za to nam kapało po rękach (prawdziwy wosk nie kapie) i potem się mogliśmy przechwalać, kto więcej bólu wytrzymał dla Bozi. Zdejmowaliśmy z rąk parafinowe „skórki” i oglądaliśmy pod światło swoje linie papilarne. Czy którakolwiek z dzisiejszych gier komputerowych gwarantuje podobne atrakcje?http://www.mateusz.pl/wdrodze/nr396/02-wdr.htm
Dziś wiele odeszło pewnie bezpowrotnie. Wydorośleliśmy. A przeciez Kaboth Jahwe`h jest dla dzieci...