Helmutt napisał(a):Zapomniałem dopisać - małżonkowie wszelkiej maści, wyznania i narodowości
Oczywiście. Nie ma znaczenia, jacy ludzie. Jednak ja nie sprowadzałabym aktu tylko do przyjemności, do aspektu czysto biologicznego. Nauka Kościoła nie jest jakimś wymysłem kleru, to jest tylko obrona prawdy. Co by było, gdyby w seksualności panowała wolność, jaką promuje dzisiejszy świat pt "róbta co chceta" ? Pewien ksiądz porównał to do jazdy samochodem po ulicach, na których nie ma żadnych przepisów i bez prawa jazdy. Po prostu, masz samochód - jedziesz. Kto by w takim układzie wyjechał na ulicę?
Helmutt napisał(a):może głupie, ale uprawnione
A czym? Kościół nie ingeruje w sferę seksualności, ale jedynie stoi na straży godności i poszanowania tej sfery.
Co do pozycji to powiem tak. Chodzi o to żeby mąż wszedł jak najgłębiej w świat żony i żona w świat męża, chodzi o to, żeby małżonkowie się zjednoczyli:
"Tak więc opuści człowiek ojca i matkę i staną się jednym ciałem"
Jak to zrobią? To zależy od nich.
Helmutt napisał(a):ale czy sam Kościół tak do końca rozumie o czym mówi?
Zależy co masz na myśli mówiąc Kościół. Bo ja myśląc Kościół mam na myśli Jezusa, papieża, biskupów itd aż do świeckich. Myślę, że papież rozumie, część biskupów, kapłanów i teologów też... a reszta nie do końca i świeccy nie koniecznie. Nawet na uczelni często słyszę, że jest tak i tak, ale są np tacy kapłani i tacy teolodzy, którzy
nie do końca to rozumieją, albo nie potrafią przekazać. A można śmiało stwierdzić, że nie wiele nawet kapłani, katecheci na ten temat wiedzą, a prowadzą kursy przedmałżeńskie. Co jest powodem nieporozumień wśród narzeczonych a potem małżonków.
Ostatnio na spotkaniu formacyjnym rozpoczęła się dyskusja na temat tego jakim prawem św. Rodzina ma być wzorem dla współczesnych rodzin, skoro Józef i Maryja ze sobą nie współżyli, bo jakiś ksiądz o to zapytał - nie wiedział, jak to uargumentować. Więc nawet w tak oczywistych sprawach brakuje wiedzy.
Helmutt napisał(a):W ogóle odczucia innych w temacie seksualnym - są jakby nie patrzec odczuciami SUBIEKTYWNYMI i nie mogą być przyjmowane jako pewnik, bo TE sprawy każdy odczuwa na inny sposób.
Tu nie jest mowa o subiektywnych odczuciach, ale ogólnoludzkich zasadach wynikających z istoty człowieczeństwa i aktu seksualnego.
Helmutt napisał(a):Ktoś kto np. z zapałem rozprawia o stosunku płciowym a nigdy go nie przeżył, podobny jest do człowieka któy chce prowadzić samochód a pojęcie ma o tym tylko takie, że w pewnych momentach kręci się kierownicą...
Nie muszę mieć prawa jazdy, żeby znać przepisy ruchu drogowego i upomnieć kierowcę, by do tych przepisów się stosował, bo inaczej źle się to może skończyć. Tak samo nie muszę przeżywać stosunku płciowego, żeby móc powiedzieć jakich zasad ludzie powinni się trzymać, jakiego prawa przestrzegać, żeby akt był bezpieczny. Nie muszę umieć jeździć samochodem, żeby powiedzieć mu iż powinien uważać na inne samochody, rowerzystów, motocyklistów, pieszych itd. Nie muszę więc przeżywać stosunku płciowego, żeby móc mówić o tym, że w czasie stosunku małżonkowie muszą się wzajemnie szanować i uważać na to aby drugiej osoby nie skrzywdzić. Nie muszę umieć jeździć samochodem, żeby powiedzieć kierowcy, iż jak jedzie w daleką podróż, powinien co jakiś czas odpocząć. Jak często i jak długo ma trwać ten odpoczynek, to już zależy od kierowcy. Nie muszę, więc przeżywać stosunku płciowego, żeby móc powiedzieć o wartości okresowej wstrzemięźliwości. To kiedy i jak długo ma trwać wstrzemięźliwość zależy od cyklu kobiety.
Helmutt napisał(a):Kościół powinien tylko tyle wymagać - żadnego seksu pozamałżeńskiego i żadnego robienia sobie krzywdy - co jest zresztą zawarte w Dekalogu.
Wiesz ile praw mają żydzi? Im Bóg dał tylko dekalog, prawo, by postępowali w zgodzie z prawdą, ale potrzebowali jeszcze do tego miliony aneksów, przypisów. Dekalog powinien wystarczyć, ale gdy nie wystarcza? Gdy człowiek nie rozumie, co to znaczy miłość, szacunek do drugiej osoby, ofiarowanie się drugiej osobie, gdy nie rozumie istoty małżeństwa (każdego) i aktu małżeńskiego. Gdy współczesny świat zmienia znaczenie prawdy, zniekształca ją to czy dekalog rzeczywiście wystarczy?
Kościół musi stać na straży prawdy. Musi ją dobrze odczytywać i przekazywać ludziom. A za dowody i argumenty może posługiwać się świadectwami ludzi praktykującymi życie w zgodzie z tą nauką. Jest naprawdę wielu ludzi praktykujących czystość małżeńską. Do niedawna myślałam, że są to jacyś nieliczne, pojedyncze osoby. Dziś wiem, że jest o wiele więcej. Ich świadectwa życia są najlepszą argumentacją.
Znalazłam w necie b. dobrą moim zdaniem stronę
http://www.szansaspotkania.net/
[ Dodano: Czw 30 Kwi, 2009 10:09 ]
A i jeszcze jedno Helmutt bo tak krytykujesz naukę Kościoła, to może byś się z nią zapoznał najpierw?