M. Ink. * napisał(a):szanujemy, że masz odmienne zdanie, jednak Twoje zdanie jest nie do przyjęcia dla katolika, gdyż jest akceptacją grzechu [grzechu, czyli seksu pozamałżeńskiego = jednego z grzechów przeciwko czystości, zabronionych szóstym przykazaniem, określanego jako grzech rozwiązłości]
Przeczytałem waszego guru ds. czystości przedmałżeńskiej dr Jacka Pulikowskiego z Poznania (w czytelni)i muszę przyznać, że argumenty nie trafiły do mnie zupełnie, co postaram się pokrótce wykazać. Gostek rżnie głupa, bo przedstawia to jako jednorazowy akt nasycenia nieomal zwierzęcych chuci mężczyzny w rodzaju z byle kim, byle jak i gdzie popadnie. Jeżeli czołowy piewca tak widzi seks to daj mu Boże zdrowie.
Cytuję „Błędem zasadniczym jest złudzenie, że można jednym aktem (dodajmy – w złych warunkach – a więc aktem niszczącym) sprawdzić przebieg procesu, który normalnie trwać powinien przez całe życie.”
A kto powiedział, że jednym aktem? Czy spotkaliśmy się na disko i idziemy w krzaki?
Moim zdaniem popartym badaniami optymalny okres wspólnego zamieszkiwania/przebywania razem na próbę winien wynosić od 9 miesięcy do 2 lat, w tym czasie można odbyć
NIEJEDEN stosunek nawet stosując osławiony „N”PR, choć ja polecam pewniejsze metody zabezpieczenia się.
W złych warunkach - a dlaczego w złych ?, nie będziemy się przecież kochać jak pisze poeta „w pociągu, w przeciągu, na drągu”, na schodach, w dworcowej toalecie, tylko zadbamy o niezbędną intymność (ważne dla psychicznego bezpieczeństwa kobiety). Dlaczego „aktem niszczącym”? Nic bardziej bzdurnego, odwrotnie będzie to budować i umacniać naszą miłość, pogłębiać bliskość wchodząc na wyższy jakościowo jej etap.
Guru stara się nam obrzydzić współżycie jak tylko może, nawet za cenę sprowadzenia problemu do ad absurdum tj. do rozmiarów narządów płciowych. I tu mała dygresja – mój starszy znajomy przyniósł mi kiedyś perełkę ze swoich nauk przedślubnych, które odbywał kilkanaście lat temu. Żeby ich ośmielić mogli zadawać pytania anonimowo do pudełka, na które później odpowiadał ksiądz. Jedno z pytań brzmiało:” Dlaczego współżycie przedmałżeńskie jest przez KK zakazane, skoro
istnieje ryzyko niedopasowania seksualnego, prowadzącego do rozbicia małżeństwa?!”
Odpowiedź księdza: „
Nie rozumiem o jakie niedopasowanie chodzi, skoro główka dziecka może przedostać się przez drogi rodne kobiety”.
Pulikowski opublikował swoje rewelacje w 2003 r. więc jest już jasnym, kto z kogo zerżnął.
Dalej to już jest znane pisanie pod z góry założoną tezę i używanie tricków marketingowych, które i ja stosuję w rozmowach handlowych.
Wracając do rozmiarów przyrodzenia rozumianych dosłownie to znawcy twierdzą, że stosunek jest możliwy jeżeli rozmiar członka w stanie wzwodu jest większy lub równy 5 cm. Spytajmy Panie na forum mające doświadczenia seksualne czy taki rozmiar by je satysfakcjonował? I o tym myślałem pisząc, że niektórych spraw nie da się przemodlić, omodlić itd. Można robić tu połowiczne zabiegi typu przedłużki na członka, ale przypomina to leczenie trypra pudrem. Podpowiem, że po to Bóg dał kobiecie łechtaczkę i punkt G, aby czas od czasu z tego korzystać. Ale tu wkracza Mroczny Inkwizytor ze św. Oficjum i deprecjonuje ten rodzaj seksu. To jak jest – czy kobieta wg KRZK ma prawo do satysfakcji seksualnej, czy tylko ma do niej Pan Mąż? Podobno KK w swojej łaskawości dopuścił tzw. samozaspokojenie kobiety po stosunku, gdy w trakcie niego nie weszła na Mont Everest?
Jeszcze to apelowanie do niskich instynktów w relacji ojciec – córka, czy matka – córka, byle tylko uzasadnić tezę, którą z góry sobie założył, jest to tzw. pisanie pod tezę, znany trick w dziennikarstwie.
W kraju o normalnej gospodarce dzieci po maturze w zasadzie wychodzą z domu i starają się żyć na własny rachunek mając z rodzicami tylko luźne kontakty; widać Pulikowski za granicą był tylko w Watykanie
W Palestynie za czasów Jezusa za mąż wychodziły dziewczynki w wieku 12-14 lat nic więc dziwnego, że na ogół były dziewicami. Uwzględniając nawet, że na południu szybciej się dojrzewa o czym można się przekonać obserwując np. Cyganów to jednak przez > 2000 lat coś się jednak w zwyczajach zmieniło, o czym nie wszyscy starają się pamiętać lub nawet zauważać. I tu świeży przykład posła Bystrego jednego z filarów koalicji, który przewodniczył planktonowi tzw. Enerlenowi i sadzał sobie takie dziewczynki jako nauczyciel zajęć praktyczni-technicznych na kolanach, głaskał i przytulał, a liberalne media śmią go oskarżać o pedofilię. Wg
http://www.stat.gov.pl Podstawowe informacje o rozwoju demograficznym Polski do 2004 roku średni wiek wstępujących po raz pierwszy w związki małżeńskie wynosi dla kobiet 24,3 lat, dla mężczyzn 26,6 lat. W latach 90-tych nastąpiło przesunięcie największej płodności kobiet z grupy wieku 20-24 lata do grupy 25-29 lat
w wyniku wyboru – najpierw wykształcenie i stabilizacja ekonomiczna, a dopiero potem założenie rodziny. A przecież krew nie sok z buraków i trzeba jakoś tę przebudzoną seksualność (też dar Boży) zaspokoić i stąd tyle związków bez ślubu i na próbę, co KK powinien traktować jako porażkę, bo przecież co innego naucza.
Na koniec jeszcze opinia jednego z najznamienitszych polskich seksuologów Lwa-Starowicza, który tak charakteryzuje polski erotyzm wiąże się z wysoką rangą rodziny, kobiety, matki w rodzinie, wpływami katolicyzmu. Polega na: braku edukacji seksualnej w środowisku rodzinnym i systemie oświatowym, dialogu erotycznego między partnerami, ubóstwie terminologii seksualnej, popularności pozycji klasycznej w kontaktach seksualnych, mało zróżnicowanej sztuce miłosnej, rubaszności.
Powtórzmy – brak edukacji seksualnej w oświacie na co się nie chce zgodzić KK w niby świeckim państwie, jak może być dialog jak KK najchętniej seks pozamiatałby pod dywan i nie mówił nic o nim, terminologia seksualna z łaciny furmańskiej, której wszędzie pełno – nawet w taśmach prawdy R. Beger, pozycja misjonarska, po ciemku, byle jak, bez oprawy, inne pozycje broń Boże – proboszcz nie pozwala, a rubaszność polega na myciu się raz na tydzień w sobotę wieczór.
Żeby była jasność, do 17 roku mieszkałem w Polsce, wyjechaliśmy do Bawarii, mam 2 obywatelstwa, przyjechałem robić tu byznesy, stąd moje inne postrzeganie seksu (w Niemczech to są naprawdę bardzo ważne sprawy). W Polsce byłem ochrzczony i u I Komunii, a katolików darzę sentymentem, bo podczas mojej pieszej pielgrzymki (jedynej w życiu!) szedłem na nią jako chłopak, a wróciłem jako mężczyzna.