sant napisał(a):Drizzt napisał(a):nieraz słyszałem znajomych pogan, ateistów czy nawet satanistów mówiących "O boże!", "Matko święta!" itp. Taki już urok "skatolicyzowanego" narodu
Powiedz to Mordimer_Madderowi który w innym wątku napisał: I tutaj tkwi problem - nie ma mniejszości i większości wyznaniowej w kraju konstytucyjnie bezwyznaniowym... to, o czym piszesz, to zasady państwa wyznaniowego a tego u nas nie ma i nie będzie.
Hmmm, chyba nie o to chodziło (choć tu by się sam cytowany musiał wypowiedzieć, ja jedynie przypuszczam). Chodziło zapewne o to, że nie jesteśmy państwem, które oficjalnie uznaje jedną religię za "swoją". Oficjalnie i w świetle prawa państwem wyznaniowym nie jesteśmy. Czy jesteśmy państwem wyznaniowym jeśli chodzi o kulturę? Też trudno powiedzieć - niby ponad 90% deklaruje się jako chrześcijanie, jednak zapewne odsetek praktykujących jest drastycznie mniejszy.
Cytat:A swoją drogą to ciekawe, bo jest tak jak mówisz - z tymi ateistami, satanistami i poganami.
Z tego wniosek, że mają to w genach. Czyli jest to dla nich sprawa naturalna, odruch bezwarunkowy.
Pierwszy błąd - nie w genach. Żyją w kulturze, w której większość wyznaje chrześcijaństwo. A więc i język "podłapał" chrześcijańskie naleciałości. Obecnie stwierdzenia "O boże!" czy "O matko święta!" są raczej pewnymi utartymi wyrażeniami, wypowiadanymi w pewnych sytuacjach, jednak są mocno odarte ze swojego pierwotnego znaczenia. W związku z czym ich użycie nie świadczy o jakiejś utajonej "chrześcijańskości" - a o kulturowym i językowym zaadaptowaniu tych zwrotów.
Cytat:Czyli ich obecne postawy sa trochę rzeczą sztuczną, gwałcącą ich naturalne dążenia i przeświadczenia. Rodzajem frustracji.
Drugi błąd, wynikający z pierwszego - tutaj widać, jak jeden nietrafnie wyciągnięty wniosek powoduje serię błędnych konsekwencji. Otóż ludzie ci nie działają "niezgodnie z sobą" - po prostu żyjąc w kulturze przesiąkniętej chrześcijaństwem nabyli pewne zwroty z chrześcijaństwa pochodzące - warto zauważyć, że same zwroty, jako struktury językowe, a nie ich chrześcijańskie konotacje.
Cytat:Nie Drizzt, ja tu nie apologizuję, katolicyzmu, tylko piszę o pewnych procesach. Generalnie uważam nasz katolicyzm masowy za dosyć płytki i jałowy. Niestety utożsamiany z całością Kościoła. Być może stąd się biorą owe frustracje i apostazje. Bez zadania sobie trudu poznania innej strony Kościoła? - Tylko głosno myślę. #-o
Możliwe. Aczkolwiek jednocześnie całkowicie rozumiem tych ludzi - czemu mają szukać akurat w KOŚCIELE swojego miejsca, skoro już się raz na KK sparzyli? Tak jak człowiek, który przy pierwszym kontakcie np z baraniną (spróbował, żeby zobaczyć, jak smakuje) się zatruł - nie próbuje jej ponownie, "bo może tylko ten kawałek był zły", tak i człowiek, który na KK się sparzył, nie ma ochoty dociekać, czy inne "kawałki" tej grupy są ok, tylko szuka innej grupy. Jest to normalny proces, absolutnie logiczny z punktu widzenia ludzkiej psychiki.