Adu- opowiem ci w skrócie o moim życiu. może tak:
Moi rodzice ochrzcili mnie, doprowadzili do pierwszych sakramentów, ale nie potrafili wszczepić wiary, której tak naprawdę sami nie posiadali. Różne uwarunkowania sprawiły, że w młodości utraciłem zaufanie do Boga, którego nie potrafiłem dostrzec. Doszedłem tylko do Jego negacji.
W efekcie praktycznie odszedłem od Kościoła.
Ale Bóg mnie nie opuścił. Zapewniał środki do życia, Wyrwał ze środowiska kryminogennego, w którym jako dziecko wzrastałem. Dał mi żonę z którą zaczęliśmy nowe życie. Dawał nam również dzieci,( mam ich piątkę) ale dawał też na dzieci. Mimo mojego braku wiary. Gdy byłem bankrutem życiowym zarówno materialnym jak i psychicznym po śmierci jednego z dzieci i aborcji innego, zaczął stopniowo wyprowadzać mnie z tej śmierci. Urodziło się nam jeszcze troje dzieci. Gdy byliśmy w tragicznej sytuacji materialnej Bóg posłużył się człowiekiem, by nam pomóc. Dostaliśmy sporą kwotę pieniędzy oraz różaniec z prośbą o modlitwę, co pozwoliło złapać oddech,
Mojego syna, kilkakrotnie wyrwał ze śmierci. Ja chciałem decydować sam w swojej pysze o moim życiu, o ilości dzieci, ale On wbrew mojej woli dał mi pięcioro, i dzisiaj mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwy z tego powodu.
Straciłem pracę, ale On nie zapomniał o mnie. Otrzymałem od Niego lepszą niż poprzednia.
Przyprowadził mnie do Kościoła w którym usłyszałem Dobrą Nowinę, że Bóg mnie kocha i przyjmuje takim jakim jestem.
Doświadczyłem tej miłości w Jezusie Chrystusie, który wybaczył mi moją zdradę, i moje grzechy, w sakramencie pokuty wybaczył mi aborcję. Wybaczył mi moje odejście. Wybaczył realizację siebie zamiast rodziny. Dał nowe życie,
Dał D. Św. Który wyciągnął nas z depresji proaborcyjnej i otworzył na życie. Mimo presji otoczenia i warunków materialnych. Który przełamał moją pychę i wprowadził na nowo do Kościoła. Nie umiem kochać i wybaczać, a On dał nam z żoną wzajemne wybaczenie i miłość, czego sam nie potrafiłem. Robiłem tylko piekło. On dał mi możliwość przełamywania moich słabości.
Widzę, że On mimo że tego nie widziałem, był cały czas ze mną i mnie prowadził. Dlatego dzisiaj mogę z czystym sumieniem głosić Jego Chwałę, która się objawiła w moim życiu. Dlatego tobie Adu nie chcę niczego radzić, ale powiem ci tylko, że skoro był i jest ze mną, pomaga mi, mimo mojej niegodności, to dlaczego miałby nie być z tobą?
Tylko trzeba się na Niego otworzyć.
Może nikt ci nie głosił Chrystusa Ukrzyżowanego? I Zmartwychwstałego z miłości do ciebie właśnie?,Przecież wiara rodzi się ze słuchania. Mi oczy zaczęły otwierać się, gdy zaproszono mnie na katechezy głoszone przez grupę świeckich i księdza. W ich przepowiadaniu odnalazłem się ze swoim życiem i znalazłem w nim żywego Chrystusa.
Ale wcześniej przygotowywał mnie do tego słuchania faktami z mojego życia.
Ty pewnie też masz te fakty wypisane na swoich rękach, tylko trzeba je dostrzec. Teraz też w wielu kościołach są dawane takie katechezy, może warto spróbować?
Adu- a może w stanie będzie ci pomóc pewien wiersz napisany przeze mnie gdy miałem problem z własnym kryzysem i niezrozumieniem w rodzinie. Jest on napisany w konwencji Drogi Krzyżowej. Mi pomogło. Dlatego napisałem:
KRZYŻE RODZINNE
(DROGA KRZYŻOWA)
Kiedy w rodzinie jest brak miłości
I w drugim widzi się wroga,
Gdy każdy do swego dąży -
Tam jest krzyżowa droga.
(I. Pan Jezus skażany na śmierć)
Nawzajem życie swe zatruwają!
I któż jest wolny od tego?
Że jedno, tak mimochodem
Na śmierć skazuje drugiego?
(IIPan Jezus bierze krzyż na swoje ramiona)
Któż z nas krzyża swojego nie niesie?
Nie bierze go na ramiona?
Mąż żony krzyż dźwiga -
A męża krzyż - żona?
(II. Pan Jezus upada po raz pierwszy)
Ktoś nie wytrzyma w końcu i padnie,
Od tej trucizny ciężaru.
(Bo drugi swego dochodził,
Nie liczył cierpień bezmiaru.)
(IV. Pan Jezus spotyka Matkę)
Matki, tej z nieba Matki przyzywa.
Jej pomoc potrzebna rodzinie!
Bez jej pomocy i Syna,
Ten krzyż nie przeminie.
(V. Szymon z Cyreny pomaga nieść krzyż P.J.)
I gdy odda swój krzyż Jezusowi
On zaraz ten krzyż poniesie
Rodzinę wkrótce pogodzi
Na duchu podniesie.
(VI . Św. Weronika ociera twarz Pana Jezusa)
A wtedy i ta trzecia osoba,
Syn lub jej córka być może,
Uśmiechem i całusem
Cierpiącej pomoże.
(VII. Pan Jezus upada po raz drugi)
I nie szkodzi, że znowu upadnie.
Uśmiech łzy smutku ukoi.
Wystarczy serca drobina
I znowu jak przedtem stoi.
(VIII. P. Jezus pociesza płaczące niewiasty).
I jeszcze innym da pocieszenie,
Serce drugiemu okaże,
I jak krzyż swój udźwignąć
bliźniemu pokaże:
(IX. Pan Jezus upada po raz trzeci)
Że można kochać w wielkim cierpieniu,
Pod krzyżem ciągle upadać,
Temu co niszczy wybaczać
I ran nie zadawać.
(X. Pan Jezus z szat odarty)
Tak jak Pan Jezus, gdy z szat odarty,
Obdarzył je wielką mocą,
I temu kto je posiadał -
Przychodził z pomocą.
(XI. Pan Jezus do krzyża przybity)
I z wysokości swojego tronu
Pocieszał nawet zbrodniarzy
Aby zobaczyć w cierpieniu
Uśmiech na twarzy
(XII. Pan Jezus umiera na krzyżu)
Kiedy w rodzinie jest brak miłości
I w drugim widzi się wroga,
Umrzeć dla niego potrzeba
Jedyna to droga.
(XIII. Ciało P. J. zdjęte z krzyża i złożone na rękach Matki)
Serca swe złożyć na ręce Matki
Tej co patronką w rodzinie
Maryjo, bądź Matką naszą
Z Tobą ból przeminie
(XIV. Złożenie ciała P. J. do grobu)
A kiedy ból w mrok nocy odejdzie
Dążyć do swego przestanie
Nadzieja znowu zakwitnie
Dom zmartwychpowstanie
(XV. Zmartwychwstanie Pana Jezusa)
Jak Jezus, co zawsze pokój niesie,
Dla nas umiera z miłości
I z grobu gdy tylko powróci
Da ducha radości.
"Czuję, że muszę wrócić do Ciebie - oto pukam - otwórz mi drzwi swoje, poucz mnie, jak dojść do Ciebie można" (Soliloquia - Św. Augustyn)
|