Drogi Bracie, temat nieustannej modlitwy to przepiękna sprawa.
Słowo Boże mówi kilkakrotnie o nieustannej modlitwie. Już starożytni chrześcijanie zastanawiali się jak to jest możliwe. Odpowiedzi były różne:
- jedni twierdzili (np. Orygenes), że nieustannie modli się kto łączy swoją modlitwę z całością swojego życia - tzn. ze całe jego życie wypływa z modlitwy, jest takie samo jak jego modlitwa. W tym ujęciu całe życie chrześcijańskie jest modlitwą, jeśli jest pełne wiary i miłości.
- Inni twierdzili, że nieustanna modlitwa to trwanie w Bożej Obecności. To bezustanna medytacja.
- Inni, że ta modlitwa jest Bożym darem, który możemy otrzymać, jeśli pozwolimy działać Duchowi Świętemu w nas. Wtedy z naszego głębokiego zjednoczenia z Jezusem będzie płynąć nieustanne modlitwa.
Wszystkie te opinie doprowadziły do zwyczaju najpierw częstego powtarzania jakiś wersetów biblijnych, a później całych formuł modlitewnych - tzn. aktów szczelistych. Najbardziej znaną w Kościele Wschodnim jest modlitwa Jezusowa - "Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną grzesznym". Ten nurt nazywa się hezychazmem.
W Kościele Zachodnim znowu bardziej rozwinęła się praktyka trwania w Bożej Obecności - np. adoracji, oraz rozumienia nieustannej modlitwy jako daru mistycznego.
Poczytaj sobie Opowieści Pielgrzyma na ten temat:
http://www.lubin.benedyktyni.pl/medytacj...yma-01.pdf
http://www.lubin.benedyktyni.pl/medytacj...yma-02.pdf
Oraz np.
http://hezychazm.republika.pl/index.htm