sant napisał(a):Bo została wymieniona woda w stawie. A społeczeństwo z religijnością naturalną uległo procesom desakralizacji i dechrystianizacji.
To akurat jest widoczne, ale właśnie najbardziej martwi fakt, że ten cały proces niszczy społeczeństwo dalej, co raz głębiej. Dobrze jednak, że są tacy optymiści jak ty, aby podbudowywać takich sfrustrowanych ludzi, którzy zacznaja patrzeć na cała ta sytuację coraz bardziej pesymistycznie i chyba trochę wszedłem w to pesymistyczne bajoro, bajoro frustracji - chyba na podstawie własnej sytuacji, która staje się co raz gorsza a gdy sie patrzy na to co sie dzieje to jeszcze bardziej udziela się stan zdołowania.
sant napisał(a):Tomaszu- a od kiedy to Kościół popiera agresję?
W dodatku - owe agresywne protesty były ze strony tradycjonalistów Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X (FSSPX).
Czemu niby biskupi mieliby przyklaskiwać akcjom lefebrystów?
Kościół nie popiera agresji, ale nawet w sprawie krzyża na placu po katastrofie smoleńskiej nie widać było specjalnego wsparcia dla wiernych walczących o to, aby krzyz pzoostał a ksieża, którzy chcieli być razem z wiernymi otrzymywali chyba upomnienia od biskupów (o ile sie nie mylę to chyba cosik podobnego było?). A jak przedstawia sie teraz sytuacja związana z krzyżem? Czy tez Kościół stanowczo broni pozostania krzyża w sejmie i innych placówkach? Jakie stanowisko ma w sprawie książki o aborcji?
Ja rozumiem, że Kościół agresji nie popiera, rozumiem, że stara sie unikać powazniejszych konfliktów, ale sprzeciw musi być wyrażany, inaczej takie sprawy jak krzyz zostaną rozwiązane po mysli przeciwników krzyża i Ewangelizacja tutaj może nie wiele pomóc. W pewnych sprawach trzeba wyrażać swój sprzeciw, swoje niezadowolenie i pokazać, że nie pozwoli sie na to, aby tak wazny symbol zniknął z miejsc publicznych tylko dlatego, że jakaś grupa przeciwników krzyża tak chce, grupa ateistów, których krzyż razi w oczy, bo zawiera prawdę, której oni nie akceptują.
sant napisał(a):Naprawdę nie widzisz w tej sytuacji niczego dobrego? - np tego że Kościół "oczyszcza się" z religijności, na rzecz wiary? Odchodzą ci co rozmydlają wizerunek Kościoła? Czy chodzi tylko ilość bez jakości?
Ja bym tu widział plusik.
Wiesz, z jednej strony masz troche racji, jakiś mały plusik może być, ale dotyczy to tylko samego oczyszczenia Kościoła, ale nie z katolików, ale ztakich ludzi, którzy udajac katolików niszczą Kościół.
Ale większy jest niestety minus, bo to, że ludzie odchodzą z Kościoła widząc jakieś błędy w Kościele to raczej nie jest dobre ani dla tych ludzi, ani tez dla Kościoła, bo w ten spoób będzie słabł. I jaki to ma sens, jesli potem trzeba znowu tych ludzi sprowadzać do Kościoła? Po za tym sprowadzanie ludzi z porotem na łono Kościoła wcale nie jest takie proste, bo najpierw to Kościół musi sie oczyścić z tych błędów czy złych czynów, które źle świadczą o tych, którzy nim kierują. Wystarczy przypomnieć sprawę naduzyć seksualnych - to przeciez dobrze nie wpłyneło na szacunek dla Kościoła, wielu ludzi właśnie przez takie czyny odeszło z Kościoła. Dlatego to oszczyszczenie jest potrzebne, ale napewno nie jestem w stanie powiedzieć, że jest czymś dobrym pozytywnym to odchodzenie, ci ludzie moga przez to wchodzić w cieżkie grzechy. Gdzie więc szukać w tym plusa? Bardziej trzeba ratować takich ludzi, po to jest tez ta Ewangelizacja potrzebna, aby ratować ludzi a jie aby pozwalać na to, aby upadali jeszcze niżej.
Owszem, czasami takie niskie upadki mogą prowadzić do głębszego zrozumienia działania Boga, że On potrafi podniesć człowieka z najwiekszego upadku, w takich sytuacjach widać miłość i miłosierdzie Boga względem grzesznika, ale nalezy brac tez pod uwagę, że nie każdy ma taką siłę aby sie podnieść z takiego upadku.