Autor: Alicja Banach nscj
Wyobraź sobie: najpiękniejszy dom rodzinny.
1. W domu Ojca mego jest mieszkań wiele.
Dom o nieograniczonej liczbie mieszkań – trudne do wyobrażenia? Może właśnie dlatego Jezus mówi: „Wierzcie!”. Zachęca do wiary, czyli do ufności, że niebo nie rządzi się ziemskimi prawami ograniczoności czasu i przestrzeni.
Wychowujemy się i żyjemy w systemie nagradzania dobra i karania zła, sprawiedliwości według ludzkiej miary. Gdzieś głęboko w sercu nosimy przekonanie, że nie jesteśmy wystarczająco dobrzy, by „zasłużyć” na niebo. Są w tym przekonaniu dwie pułapki złego ducha: abyśmy skupili się na ocenianiu siebie jako „złych” lub „niewystarczająco świętych” oraz żyli według logiki zarabiania na niebo zdobywaniem zasług. Tymczasem Jezus przychodzi do nas jako Prawda i mówi: „Nie bój się! Właśnie dla ciebie przygotowałem miejsce w Domu Ojca, w niebie. Jesteś stworzony do życia wiecznego w szczęściu. Jesteś zbawiony mocą Mojego krzyża i zmartwychwstania.” Choćbyśmy zdobyli wiele zasług (dobro czynione przez nas jest ważne i wartościowe samo w sobie, a nie jako zarobek na niebo), jesteśmy zbawiani w jeden sposób: łaską Boga, która przychodzi przez przebaczenie Chrystusa, dokonane w misterium paschalnym. Bramą nieba jest przyjmowanie miłości Ojca w osobie Jezusa Chrystusa.
Jak wyobrażam sobie niebo? Czy myślę o nim w kategoriach ziemi: ograniczonej liczby miejsc? Czy przyjmuję, że Bogu zależy na nawróceniu, czyli przyjęciu Jego miłości, przez każdego człowieka? Czy wierzę, że Dom Ojca jest moim domem?
2. Gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie.
Spójrzmy na żydowski zwyczaj dotyczący zaręczyn, do którego odwołuje się Jezus: ojciec wybierał dziewczynę dla swojego syna, który musiał za nią zapłacić wysoką cenę. Gdy doszło do zaręczyn, które przypieczętowywał wspólnie wypity kielich wina, zostawiał jej podarunek, by on nim pamiętała i odchodził, aby zbudować ich wspólny dom. Czekali rok do ślubu. Gdy jego ojciec uznał, że dom jest już przygotowany, chłopak mógł iść porwać narzeczoną.
Odnieśmy to do nas: Jezus przyjął wybrankę, jaką dał mu Ojciec – Kościół, czyli ciebie. Zapłacił za nas najwyższą cenę – swoje życie. Zaręczyny przypieczętował kielichem krzyża. Nic nie może zerwać tej małżeńskiej umowy, ponieważ to przymierze trwa na wieki. Jezus zostawił nam dar, abyśmy nie zapomnieli, że jesteśmy mu drodzy i kochani, a darem tym jest Duch święty. Powrócił do domu ojca, aby przygotować nam dom i przyjdzie, aby zabrać nas tam, gdzie On jest, aby dopełnić miary szczęścia, bycia na wieli razem.
Ale tak jak dziewczyna mogła odrzucić propozycję zaręczyn, tak i każdy z nas może odrzucić lub przyjąć prośbę Jezusa. Jak się odnajduję w tej scenie? Jakie uczucia się budzą, gdy rozważam miłość Jezusa do mnie? Czy chcę przyjąć Jego miłość do mnie?
3. Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem, i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca.
Najpiękniejszym dziełem, którego dokonywał Jezus, chodząc po ziemi, a później najpełniej w krzyżu i zmartwychwstaniu, było POJEDNANIE. Przebaczenie sobie i innym oraz przyjęcie przebaczenia Boga jest doświadczeniem przemiany, uzdrowienia i uwolnienia, o którym nieustannie możemy sobie przypominać. Przebaczając, uwalniamy siebie i innych od ciężaru przeszłości. Zostaje pamięć, lecz wspomnienia z czasem ulegają łasce uzdrowienia i rany stają się jaśniejące jak rany Jezusa po zmartwychwstaniu.
Jezus nie przekreśla ran krzyża, których i my w swoim codziennym życiu doświadczamy, ale mówi nam: pozwól, żeby one zajaśniały, poddaj Mi te miejsca, które bolą, a staną się źródłem łaski, doświadczeniem, dzięki któremu będziesz mógł pomagać innym, staną się miejscem spotkania z Bogiem i człowiekiem.
Czy zapraszam Boga do tych sytuacji, które mnie bolą, w których potrzebuję przebaczenia? Czy wierzę, że z tego bólu, we współpracy z Bogiem, może ukształtować się z czasem perła?
Zakończę modlitwą: Ojcze nasz.