NOBISCUM AD CAELUM…

Wstąpmy do Ogrodu Pana

 

Dzisiaj w Kościele Katolickim przeżywamy wspomnienie NMP z Góry Karmel. O pojawieniu się szkaplerza w pobożności karmelitańskiej powiedziała w rozmowie z Marią Rachel Cimińską, Iwona Wilk radna prowincjalna Krakowskiej Prowincji Świeckiego Zakonu Karmelitów Bosych (OCDS).

(więcej…)

Wszystkim dla wszystkich (1)

6 października 2013 r. uroczyście otwarto proces beatyfikacyjny  sł. Bożego Adolfa Piotra Szelążka. Kim był i co charakteryzuje i jaki dorobek zostawił po sobie? Osobę Sługi Bożego przybliżyła w rozmowie z Marią Rachel Cimińską, siostra Hiacynta Augustynowicz postulator procesu beatyfikacyjnego ks. bp Adolfa Piotra Szelążka

 

 

Maria: Najczęściej środowiskiem kształtującym przyszłego świętego jest rodzina. Jak to wyglądało w przypadku bp. Adolfa Piotra Szelążka?

s. Hiacynta Augustynowicz: Dziecko ufa swoim rodzicom bezgranicznie. Jeśli mu zagraża jakieś niebezpieczeństwo, szybko biegnie schować się u swej matki. Ucieka się ono do opieki ojcowskiej, gdy potrzebuje oparcia. (Sł. Boży A. P. Szelążek, Kazanie o św. Teresie od Dzieciątka Jezus)

Zacytowany fragment kazania wyraźnie wskazuje na doświadczenie życia, jakie sł. Boży wyniósł z własnego domu rodzinnego. Jego ojciec – Stanisław – wychowany w mocnych tradycjach patriotycznych, kładł nacisk na dobre wychowanie religijne i moralne dzieci. Uczył również troski o losy swojej Ojczyzny. Matka Marianna z domu Grigoriew, otaczała swe dzieci czułą miłością, jednak, nie dane jej było cieszyć się pięknem ich wychowania i radościami. Zmarła niedługo po porodzie trzeciego syna Juliana, który został ochrzczony w kościele parafialnym i wkrótce także odszedł do Pana. W obowiązki rodzonej matki weszła druga żona Stanisława Szelążka – Eleonora z domu Dobraczyńska, która pochodziła z Puław. Delikatną miłością otoczyła ona małe dzieci – Władysława i Adolfa Piotra – które pod jej szczególną opieką nie odczuły braku matczynego ciepła. Troska obojga rodziców i klimat rodzinnego domu ukształtował serce sługi Bożego do tego stopnia, że zacytowane powyżej słowa stały się niejako odkryciem głębi własnego doświadczenia i mogą być przesłaniem także dla współczesnego człowieka.

Te doświadczenia miały również swoje odbicie w życiu religijnym sługi Bożego. Kochający rodzice troszczyli się o życie sakramentalne swych synów. Młody Adolf Piotr wspominał po latach chwile, gdy po raz pierwszy przystępował do sakramentu Komunii św., podczas którego jego serce zespoliło się z Najświętszym Sercem Pana Jezusa. Jeden z kolegów gimnazjalnych, Kazimierz Pruski, pozostawił o nim wymowne świadectwo. Opowiadał, że Adolf z kościołem najsilniej był zawsze związany. Utkwiło mi w pamięci – mówił dalej –  jak w mroczne poranki, przy blasku gwiazd, iskrzących na niebie, śpieszył do kościoła na roraty lub przed wieczorem dążył na ulubione przez młodzież majowe nabożeństwo, a czasem bywał bardzo zmartwiony, gdy na tym nabożeństwie nie ujrzał w kościele kolegi Ch., sądząc, że ten kolega zaniedbał się w służbie Bożej. To krótkie wspomnienie wskazuje jak bardzo w sercu młodego Szelążka przebijało pierwszeństwo łasce Bożej i oddanie się obowiązkom religijnym, na drugi plan przesuwając sprawy tego świata.


 


Maria: Czytając biografię, zauważamy, że był bardzo zdolny, inteligentny. Czy przyszły błogosławiony nie myślał o poświęceniu się pracy naukowej?

s. Hiacynta Augustynowicz: Trudno odpowiedzieć na to pytanie, czy w sercu młodego Adolfa Szelążka toczyła się walka wewnętrzna, w którą stronę powinien ukierunkować swoje życie, czy ku służbie Bogu czy też poświęcić się pracy naukowej. Z tego okresu jego życia zachowały się nikłe dokumenty. Można jednak przyjąć, że skoro podejmuje decyzję o wstąpieniu do seminarium w wieku 18 lat, to raczej nie jest zainteresowany karierą naukową. Prawdą jest, że posiada wybitne zdolności przyswajania wiedzy, na co wskazują otrzymane oceny w czasie nauki i z pewnością w pracy naukowej miałby wielkie osiągnięcia. Jednak dary łaski i wezwania Boże są nieodwołalne (Rz 11, 29). Adolf Piotr odpowiada zatem na głos powołania i wybiera „karierę” w cieniu Chrystusowego Krzyża jako sługa ołtarza i szafarz najświętszych sakramentów. Nie rezygnuje jednak ze zdobywania wiedzy, przeciwnie, w seminarium pogłębia znajomość z zakresu wiedzy religijnej, literatury i sztuki, gdyż rozumie swoje obowiązki na przyszłość, o których mówił po latach pracy kapłańskiej: Kto uczy w Kościele, jaśnieć powinien równie nauką jak i świętością. Ponieważ nauka, bez życia świętego, rozzuchwala człowieka, świętość zaś bez nauki, niepożytecznym go czyni.



Maria: Czy rodzice byli temu przychylni czy też utrudniali synowi wstąpienie do seminarium, jako odpowiedź na wezwanie Boże?

s. Hiacynta Augustynowicz: Zachowanie rodziców wobec decyzji Adolfa Piotra zdaje się być szczególnym wzorem dla współczesnych rodzin. Ojciec daje piękne świadectwo posłuszeństwa Bogu, któremu ufa i godzi się z Jego wolą. Gdy dowiedział się o decyzji syna napisał list do rektora Seminarium w Płocku, w którym wyraził się w następujący sposób: Synowi memu Adolfowi Piotrowi (…) nie tylko zezwalam na obiór stanu duchownego tj. na wstąpienie do Seminarium, ale udzielam mu swego rodzicielskiego błogosławieństwa i proszę Ducha Świętego, aby raczył kierować jego sercem i rozumem tak, żeby stał się godnym obranego stanu. Ta moc błogosławieństwa ojcowskiego towarzyszyła Adolfowi przez całe jego życie seminaryjne, kapłańskie, a także biskupie. Możemy przypuszczać, że przybrana matka sługi Bożego przyjęła decyzję syna z radością i drżeniem, a z głębi swego matczynego serca nakreśliła znak krzyża na jego głowie. Nie znamy jej słów, postaw czy zachowań, które przyjęła, ale wiemy, że prawdziwa miłość matki do dziecka zawsze szuka jego dobra i szczęścia. Tak też możemy mieć przekonanie, że miłość Eleonory do przybranego syna, była tak wielka, że jeśli mu zagraża jakieś niebezpieczeństwo, szybko biegnie schować się u swej matki. Ta pewność miłości nie opuszczała go nigdy w życiu.

 

Maria: Po święceniach kapłańskich, gdzie rozpoczyna posługę duszpasterską?

s. Hiacynta Augustynowicz: Ks. Adolf Szelążek po święceniach przez rok czasu pracuje w parafii św. Bartłomieja w Płocku. Podejmuje posługę głoszenia słowa Bożego, udzielania sakramentów, ujawnia wówczas cechy wielkiego kaznodziei i świetnego erudyty. Możemy przypuszczać, że zarówno biskup diecezji jak i profesorowie seminarium, biorąc pod uwagę zdolności intelektualne i organizacyjne neoprezbitera, pragnęli posłać go na dalsze studia do jedynej wówczas katolickiej wyższej uczelni dla kleryków i kapłanów znajdującej się pod pilnym nadzorem cara w głębi Sowieckiej Rosji – w Petersburgu. Warunki jednak polityczne na to nie pozwoliły, gdyż władze carskie zastosowały ograniczenia i wyznaczyły limit osób, które każda diecezja z terenu Królestwa Polskiego mogła wysłać do Rzymskokatolickiej Akademii Duchownej w Petersburgu. W przypadku diecezji płockiej trzeba było poczekać na powrót tam studiujących płocczan, aby na zwolnione miejsce można było wysłać kolejnych kandydatów. Stąd też ks. Szelążek został nominowany na wikariusza w parafii, a po roku posługi, gdy nastąpił wakans, został skierowany na dalsze kształcenie do Petersburga.

 

Maria: Od samego początku słudze Bożemu powierzone są ważne stanowiska? Co spowodowało, że tak się stało?

s. Hiacynta Augustynowicz: Wydaję się to dość zrozumiałe, bowiem osobę odznaczającą się pewnymi cechami charakteru i zaangażowania w pracę można od razu zauważyć. Ks. Adolf wyróżniał się systematycznością i pracowitością, a owoce jego posługi duszpasterskiej oraz zdolności organizacyjne dały się poznać przez lata pobytu w seminarium i na studiach w Petersburgu. O wysokich wynikach księdza Szelążka w nauce pisał rektor Symon w liście do biskupa płockiego Michała Nowodworskiego, wyrażając się o młodym absolwencie w ten sposób: Odsyłam Waszej Ekscelencji ks. Szelążka, ale nie szelążek to jeno czysty dukacik. Władza diecezjalna zauważyła potencjał mądrości i siłę ducha, jaką posiadał sługa Boży, dlatego powierza mu ważne funkcje, ale też czyni to stopniowo. Ks. Szelążek nie od razu zostaje rektorem seminarium w Płocku, najpierw jest jego profesorem i ojcem duchownym.

Foto. biskupszelazek.republika.pl

 


 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *