NOBISCUM AD CAELUM…

Wstąpmy do Ogrodu Pana

 

Dzisiaj w Kościele Katolickim przeżywamy wspomnienie NMP z Góry Karmel. O pojawieniu się szkaplerza w pobożności karmelitańskiej powiedziała w rozmowie z Marią Rachel Cimińską, Iwona Wilk radna prowincjalna Krakowskiej Prowincji Świeckiego Zakonu Karmelitów Bosych (OCDS).

(więcej…)

Córka Kościoła

Jak czytamy u Enzo Bianchi: „Dla Klary, podobnie jak dla Franciszka, tym co najważniejsze, jest panowanie Boga nad całym życiem i nad wszystkimi rzeczami. Stąd swoista <centralność> życia, pragnień i działań, która została ustanowiona przez Chrystusa, stąd jej przekonanie, że dynamika pokutnego życia lub też nawrócenia została dana i winna być poszukiwana jedynie w Duchu Świętym.” 11 sierpnia w Kościele przypada liturgiczne wspomnienie św. Klary z Asyżu, jest to wyśmienita okazja aby przyjrzeć się tej córce Kościoła. Postać świętej przybliżyła w rozmowie z Marią Rachel Cimińską, siostra Grażyna Dryjańska OSCCap, mistrzyni junioratu w Brwinowie.

 

Maria: Siostry z San Damiano, formując wspólnotę, można powiedzieć za fundament  uczyniły prorocze słowa św. Franciszka, który odbudował kościół dla pań. Jakie koleje losu miała pierwotna wspólnota? Czy od razu pojawiło się wiele dziewcząt chcących żyć jak wskazał św. Franciszek?

S. Grażyna Dryjańska OSCCap: Od razu muszę zaznaczyć, że nie jesteśmy w stanie odtworzyć dokładnie historii początków klarysek. Jest ona zresztą bardzo skomplikowana. Musimy sobie zdać sprawę, że to były zupełnie inne realia, nie tylko społecznie, niż obecnie. Również życie zakonne wyglądało wtedy inaczej niż teraz. Przede wszystkim nie było tak uporządkowane. Ruch pustelniczy, a później monastyczny w początkach rozwijał się zupełnie spontanicznie, oddolnie. Powstające wspólnoty mogły nie mieć żadnej reguły (ich regułą był opat), a nawet jeśli miały, to każdy opat mógł ją dowolnie zmieniać. Można powiedzieć: fajnie. Owszem, jeśli opat był święty, ale jak wiadomo, różnie z tym bywa i bywało. Opat zresztą miał udzielną władzę na terenie opactwa. Nietrudno sobie wyobrazić, jaki panował bałagan. Karol Wielki (VIII/IX w.) chcąc odbudować cesarstwo rzymskie postanowił ujednolicić życie monastyczne narzucając klasztorom regułę św. Benedykta. Dzięki temu bardzo się ona rozpowszechniła, ale wcale nie oznaczało to, że wszystkie klasztory ściśle nią żyły. Średniowiecze było czasem „odkrycia” Ewangelii, Boga wcielonego. „Modne” stały się ruchy pauperystyczne, czyli ubogie, prowadzące wędrowne kaznodziejstwo lub żyjące w klasztorach podobnie jak mnisi. Wiele z nich kończyło jako heretycy. Nic dziwnego, że Kościół chciał coś z tym zrobić, wprowadzić porządek i kontrolę. Sobór Laterański IV (1215r.) zabronił tworzenia nowych reguł. Franciszek uzyskał zatwierdzenie swojej w 1223r. dlatego, że wcześniej, jeszcze przed soborem, otrzymał ustną aprobatę Papieża. W tej sytuacji nie dziwi fakt, że Kościół, a ściślej hierarchia kościelna próbowała św. Klarze  i jej siostrom narzucić regułę monastyczną. I nie tylko im, ale również klasztorom, które przyjęły podobny styl życia, bardziej lub mniej odwołując się do San Damiano. Odpowiedź na postawione pytanie nie jest więc prosta. W bardzo krótkim czasie pojawiło się bardzo dużo podobnych klasztorów i sióstr pragnących życia zbliżonego do tego, jakie prowadziła Klara i jej siostry, natomiast trudno powiedzieć ile z nich zostało pociągniętych ideałem franciszkańskim. Większość musiała z czasem przyjąć regułę monastyczną. A samo San Damiano… Niestety nie mamy danych historycznych pozwalających ściśle odtworzyć początki wspólnoty. Aby prowadzić życie, do którego została powołana, Klara musiała uciec z domu. Franciszek umieścił ją w klasztorze Benedyktynek, a później grupy pobożnych pań. Już tam przyłączyła się do niej jej rodzona siostra Katarzyna, której Franciszek zmienił później imię na Agnieszka. Wydaje się, że one dwie zamieszkały początkowo w klasztorze San Damiano, ale wkrótce dołączyły następne siostry. Najpierw przyjaciółki i krewne Klary, później inne. Na dokumencie z 1238r., a więc 27 lat od zamieszkania w San Damiano, widnieją podpisy Klary i 49 sióstr. Dużo, widać, że klasztor cieszył się wielkim powodzeniem.

 

 

Maria: Św. Klara, jako młoda niewiasta jest współzałożycielką nowej wspólnoty zakonnej oraz w krótkim czasie staje się przełożoną. Czy była gotowa, aby przewodzić, a zarazem umożliwiać budowanie jedności siostrzanej? Czy jej młody wiek, nie utrudniał tego?

S. Grażyna Dryjańska OSCCap: Znów brak źródeł na tak szczegółowe analizy. Najpierw trzeba zauważyć, że Klara niemyślała o zakładaniu zakonu, nie chciała też być przełożoną. Nie ze skromności. Wydaje się, że nie leżało to w jej naturze, nie była liderem z urodzenia. Przyjęcie tego zadania nakazał jej dopiero św. Franciszek kilka lat po powstaniu wspólnoty. Patrząc od strony naturalnej przewodzenie tej grupie kobiet na pewno ułatwiał jej autorytet założycielki, tej

pierwszej, oprócz tego autorytet św. Franciszka. Ale było coś znacznie ważniejszego: charyzmat. Klara była słaba, nieśmiała, ale jednocześnie mocna i zdecydowana. Wiedziała czego chce, wiedziała jakie jest jej powołanie, a również jej wspólnoty. Nie możemy pomijać pierwiastka nadprzyrodzonego. To Bóg powołał Klarę i jej siostry, to Nim, Jego Duchem starały się żyć. A to zmienia optykę. Klasztor to nie przedsiębiorstwo. Kiedy ludzie rzeczywiście starają się żyć Bożym duchem w jakiejś mierze znikają takie rzeczy jak wiek, pochodzenie, wykształcenie… Oczywiście idealnie nie jest nigdy i nigdzie. Przełożeństwo, zwłaszcza traktowane poważnie, nigdy nie jest łatwym kawałkiem chleba. Klara w Testamencie pisze o tym, że matce łatwiej będzie dźwigać ten trud, kiedy będzie widziała miłość i jedność między siostrami. Nie pisała tego z powietrza, ale z doświadczenia. Było jej trudno, nie wszystko było idealnie, a jednak zeznania sióstr w procesie beatyfikacyjnym (zachowały się jego akta) nie pozostawiają cienia wątpliwości: siostry były jej oddane, kochały ją szczerze, podziwiały, była autorytetem i odniesieniem dla nich.

 

 

Maria: Czytając Regułę napisaną przez św. Klarę, odnosi się momentami wrażenie wspólnoty doskonałej. Jakie kryteria postawiła Współzałożycielka przyjmując pierwsze kandydatki?

S. Grażyna Dryjańska OSCCap: Czytając Regułę to może jeszcze aż tak to nie wybrzmiewa, reguła z zasady jest ukazaniem ideału, norm. Natomiast kiedy czyta się legendę o św. Klarze czy żywot św. Franciszka br. Tomasza z Celano, mamy przed oczami rzeczywiście idealną wspólnotę, przynajmniej według ówczesnych kryteriów. Nierealnie idealną. To był wielki dżentelmen. Niemożliwe, żeby tak było, choćby z tego względu, że przewodzenie takiej wspólnocie byłoby bułką z masłem, a nie trudem. I nie o to chodzi, żeby była idealna, Klara nigdzie o tym nie mówi, to była naprawdę realistka. Znów nie mamy źródeł, by wiedzieć jakie kryteria przyjęła przy przyjmowaniu pierwszych sióstr. Dopiero Reguła o tym mówi. Pierwszymi są kryteria kanoniczne, czyli ówczesnego prawa kościelnego: wiara katolicka i życie sakramentalne, stan wolny, zdrowie psychiczne i umysłowe. Jeśli kandydatka te warunki spełnia, reguła mówi, że należy jej przedstawić nasz sposób życia. Jeśli chce tak żyć, wtedy należy jej powiedzieć słowa Ewangelii, by rozdała swe dobra ubogim, jeśli nie może tego uczynić wystarczy jej dobra wola. Wtedy można ją przyjąć, ale za zgodą wszystkich sióstr. Czyli cała wspólnota poznawała kandydatkę i wyrażała swą opinię. Kryteria były więc zasadniczo dwa, poza warunkiem rozdania dóbr ubogim: wola kandydatki i rozeznanie wspólnoty.

 

Maria: Święta Klara znana jest z ukochania ubóstwa. Czy podejście to pochwalały inne siostry? Czy też przyjęły to kierując się tylko świętym posłuszeństwem?

S. Grażyna Dryjańska OSCCap: Myślę, że to stwierdzenie należy sprecyzować. Klara nie tyle ukochała ubóstwo, co Jezusa Wcielonego, tego złożonego w żłobie (nie tym słodziutkim jak w naszych szopkach bożonarodzeniowych), prowadzącego ubogi tryb życia i wreszcie konającego na krzyżu. To dlatego chciała żyć ubogo. Ubóstwo, jako takie, nigdy nie było dla niej wartością samo w sobie. Czy wszystkie siostry je przyjęły? Dlatego wstępowały do san Damiano. To znaczy nie dla ubóstwa, ale dlatego, że chciały żyć tym duchem. Miały do wyboru inne klasztory. Od początku wiedziały, co je czeka. Przechodziły nowicjat w czasie, którym mogły swobodnie opuścić klasztor. Nikt nikogo nie zmuszał i niczego nie narzucał. Co nie znaczy, że zawsze były zadowolone. Nie mamy o tym wzmianek, ale przecież nieraz i u niejednej musiało się pojawiać narzekanie, że obiad niedobry, że plecy rano bolą, że w nogi zimno… Normalne. Tylko, jeśli taki rodzaj życia przyjęły dobrowolnie, jeśli wiedziały po co to wszystko, to nie był problem nie do przezwyciężenia. Zresztą Klara w żadnym aspekcie nie była rygorystką ani fanatyczką, w ubóstwie też. Kiedy teraz zwiedzamy San Damiano kręcimy głowami: jak one mogły tu żyć? Dlaczego aż tak? Ale pamiętajmy, że to był XIII, a nie XXI wiek. Do tej pory wyraźnie pamiętam wrażenie jakie miałam zwiedzając Wawel: przecież ja w mieszkaniu w Warszawie żyję dużo wygodniej niż w średniowieczu król na zamku! No, poza powierzchnią oczywiście. Ale jeśli uświadomimy sobie realia codziennego życia, to chyba nikt z nas nie chciałby przenieść się w tamte czasy nawet w charakterze króla. San Damiano w ówczesnych realiach było ubogie, bardzo skromne, ale to nie była nędza. Klasycznym tego przykładem jest fakt, że w refektarzu (klasztorna jadalnia) siostry miały stoły i ławy, nie w każdym domu one były. Klara i siostry pochodzące z bogatych rodzin musiały mocno doświadczyć różnicy na niekorzyść, tak się wyraźmy, ale te pochodzące z biedy czy wręcz z nędzy… A zimno w nogi: Klara w regule bardzo prosto pisze, by Matka roztropnie zaopatrywała siostry w odzież według osobistych potrzeb (!), klimatu i kraju. Byle ta odzież była uboga. Tu nie chodziło o surowość, jakąś abnegację. W ogóle wymiar materialny nie był w centrum, również socjologiczny: żadnej opcji na rzecz kogokolwiek, żadnego porównywania się z biednymi, biedniejszymi i najbiedniejszymi, wyścigów w nędzy. Kompletnie nie o to chodziło! W centrum był Jezus i życie Jego Duchem, a konsekwencją ubogie, proste życie. Dziwne byłoby gdyby siostry żyły w sposób bardziej przypominający pałac Heroda czy Piłata.

 

Maria: Siostry obrały drogę ubóstwa, klauzury. Więc jak siostry utrzymywały się itd.? Czy siostry wraz ze wstąpieniem wnosiły posag?

S. Grażyna Dryjańska OSCCap: Nie było mowy o żadnych posagach. Na tym właśnie m.in. polegała nowość wspólnoty św. Klary. Każda miała przed wstąpieniem rozdać swój majątek ubogim. Również klasztor jako taki nie miał żadnego majątku, co było wówczas nie do pomyślenia. Majątkiem nazywano wtedy ziemię, z której można się było utrzymać. Opactwo to było często kilka wsi. Klaryski miały jedynie ogród uprawiany dla swoich potrzeb, nic poza tym. Utrzymywały się z własnej pracy: ogród, szycie, haft…, co oczywiście nie wystarczało. Dlatego drugim środkiem utrzymania była jałmużna. Siostry przyjmowały dary w klasztorze, ale też same chodziły po kweście, robili to też dla nich bracia. „I nie powinny się tego wstydzić, bo Pan dla nas stał się ubogim na tym świecie. W tym jest dostojeństwo najwyższego ubóstwa, że ono ustanowiło nas, moje najdroższe siostry, dziedziczkami i królowymi królestwa niebieskiego, uczyniło ubogimi w rzeczy doczesne, a uszlachetniło cnotami. Ono niech będzie waszym udziałem i prowadzi do ziemi żyjących” (Reg 8,3-5).

Maria: W Regule pojawia się stwierdzenie: „siostry umiejące czytać” i „ te zaś, które nie umieją”, czy poziom wykształcenia nie utrudniał tworzenia siostrzanej jedności? Czy siostry nie umiejące czytać i pisać, były edukowane?

S. Grażyna Dryjańska OSCCap: Zacznę od końca. Dalej w Regule jest jasno: „Siostry nie posiadające wykształcenia niech się o nie nie starają, lecz niech pamiętają, że nade wszystko powinny pragnąć mieć Ducha Pańskiego wraz z Jego uświęcającym działaniem”. (Reg 10, 8-9). Nie było więc kształcenia sióstr w znaczeniu w jakim my to rozumiemy. Ale pamiętajmy: to jest średniowiecze. Wtedy nawet wielu możnowładców nie umiało czytać. Dziewczęta uczono rzadko, najczęściej jeśli były przeznaczone na mniszki. Sposobem edukacji i formacji ludzi było przede wszystkim głoszone słowo a także obraz, stąd tyle malowideł w średniowiecznych kościołach. I o taką formację Klara dbała bardzo, dla wszystkich sióstr. Różnica między umiejącymi czytać i nieumiejącymi była tylko jedna: sposób sprawowania liturgii. Siostry potrafiące czytać odmawiały brewiarz, natomiast pozostałe odpowiednie ilości modlitwy Ojcze nasz za każdą godzinę brewiarzową. W zakonach mniszych, których powołaniem było i jest sprawowanie liturgii, one po to istnieją, to była rzeczywista nierówność. W San Damiano nie. We wszystkich przejawach życia wspólnego wszystkie siostry były równe, miały jednakowe prawa i odpowiedzialność, jednakowy dostęp do formacji i informacji itp. Dlaczego nie uczono czytać? Do końca nie wiem, możliwe że właśnie dlatego, że była to sztuka stosunkowo rzadka i w ówczesnej mentalności stanowiła o jakimś wyniesieniu, wyższości. A co zrobiłyby z tymi, które nie byłyby w stanie się nauczyć? Byłyby wtedy zdecydowaną mniejszością, mogłyby się bardzo źle z tym czuć. No, ale do końca i z całą pewnością nie potrafię tego wyjaśnić.

 

Maria: Jak w młodej wspólnocie wyglądał wybór odpowiedzialnej – opatki? Jakie cechy  powinny być brane pod uwagę? Czy wszystkie siostry mogły kandydować?

S. Grażyna Dryjańska OSCCap: Opatkę wybierały wszystkie siostry po ślubach. I każda po ślubach mogła nią zostać. Decydowała większość głosów. W klasztorze nie były to wybory takie jak w polityce. Nie było kampanii wyborczej, przynajmniej oficjalnej, nie było wystawiania kandydatek itp. Klara zresztą inaczej widziała funkcję przełożonej niż we wspólnotach monastycznych. Tytuł opatki przyjęła formalnie, używała go jedynie w Regule i to zawsze w parze: opatka i matka. W innych pismach mówiła tylko „matka”. To ktoś, kto prowadzi normalne życie we wspólnocie, bez żadnych przywilejów i wyjątków, jest natomiast obciążony odpowiedzialnością za całość, koniecznością podejmowania decyzji, często trudnych. Funkcja opatki była dożywotnia, jak w klasztorach monastycznych, z tym że w regule jest zdanie: „Gdyby kiedyś ogół sióstr uznał, że opatka nie nadaje się do posługi i wspólnego pożytku wszystkich, niech siostry w sposób wyżej wymieniony wybiorą sobie jak najprędzej inną na opatkę i matkę” (Reg. 4,7n). Nie ma podanych żadnych nawet przykładowych powodów dokonania takiej zmiany. Siostry miały być więc krytyczne wobec przełożonej, nie była to władza absolutna. Musiały mieć też praktyczną możliwość dokonania takiej zmiany, czyli zwołania zebrania sióstr nawet poza opatką, swobodnego wypowiedzenia takiej opinii, co przecież może być bardzo delikatną i niełatwą sprawą. To samo zresztą dotyczyło wszystkich urzędów w klasztorze: siostry mogły zmienić pełniące je siostry jeśli uznały, że są nieodpowiednie.

Klara nie przedstawia spisu cech mających charakteryzować przełożoną. Zostawia decyzję roztropności sióstr. Takie wyliczanki zresztą najczęściej są nierealne, nie ma  człowieka, który nawet w przybliżeniu spełniałby wymagane kryteria. A jeśli wyboru dokonują osoby, które na co dzień ze sobą żyją, to przecież wiedzą kto może być odpowiedni. Klara przedstawia tylko zasadnicze wymagania w stosunku do opatki. One nasuwają cechy jakimi powinna się charakteryzować.

„Przy wyborze opatki siostry są zobowiązane zachowywać kanoniczny sposób wyboru. Niech się postarają zawczasu, aby był obecny minister generalny lub prowincjalny zakonu braci mniejszych, który słowem Bożym zachęci je do przeprowadzenia wyboru w całkowitej zgodzie i ku ogólnemu pożytkowi. Tylko profeska może być wybrana. Gdyby zaś została wybrana lub w jakiś sposób ustanowiona nieprofeska, nie należy jej słuchać, aż złoży profesję, zobowiązując się do zachowania reguły naszego ubóstwa. Wybrana niech rozważa, jaki ciężar wzięła na siebie i komu ma zdać rachunek za powierzone sobie owieczki. Niech się stara innym przewodniczyć bardziej cnotami i świętymi obyczajami niż urzędem, aby siostry pociągnięte jej przykładem słuchały raczej z miłości niż z bojaźni. Niech się wystrzega osobistych przywiązań, aby kochając bardziej niektóre nie gorszyła całości. Niech pociesza smutne. Niech będzie również ostatnią ucieczką dla strapionych, bo jeśli one nie znajdą u niej skutecznego lekarstwa, może je ogarnąć rozpacz. (Reg 4, 1-12)

„Opatka niech upomina i odwiedza swoje siostry oraz pokornie i z miłością nakłania je do poprawy, nie wydając im poleceń przeciwnych ich duszy i naszej profesji. Niech im okazuje tyle dobroci, by mogły z nią rozmawiać i obchodzić się jak panie ze swoją służebnicą. Bo tak powinno być, aby opatka była służebnicą wszystkich sióstr. (Reg 10, 1-5)

 

Maria: Czy posiadamy informacje o podejściu do chorych sióstr?

S. Grażyna Dryjańska OSCCap: Ten aspekt występuje w każdej regule i każda podchodzi do chorych z ogromną miłością i troską. Każda reguła zaleca stosowanie wszelkich dostępnych środków, by wyleczyć i/lub ulżyć choremu. Wszystkie źródła podkreślają ogromną delikatność i miłość Klary wobec chorych sióstr. Usługiwała im z całym oddaniem, nie cofając się przed najbardziej niemiłymi, delikatnie mówiąc, posługami. Pamiętajmy, że środki czystości były wtedy zupełnie inne niż teraz i w infirmeriach panowały naprawdę niemiłe zapachy i widoki. Klara przed tym nie uciekała, robiła wszystko, żeby chorym rzeczywiście ulżyć i możliwie umilić im ten trudny czas, na przykład rozmową. Zdarzały się uzdrowienia po jej błogosławieństwie.

 

Maria: Jak postępowano względem sióstr, które powodowały zamieszanie we wspólnocie?

S. Grażyna Dryjańska OSCCap: Właściwie to nie wiemy jak postępowano, skoro była to doskonała wspólnota, o czym mówiliśmy wcześniej. To tak żartem. Ale rzeczywiście nie wiemy jak to w praktyce wyglądało. W regule Klara, oprócz upomnienia i zachęty ze strony opatki, zaleca, by się za takie siostry modlić, za ciężkie przewinienia przewiduje wyznaczenie pokuty, najcięższą było spożywanie chleba i wody. Natomiast zaznacza: „Opatka i siostry niech się wystrzegają gniewu i wzburzenia z powodu czyjegoś grzechu, bo gniew i wzburzenie utrudniają miłość nam i innym. Gdyby się kiedyś, co nie daj Boże, zdarzyło, że jedna siostra da drugiej, słowem lub gestem, okazję do wzburzenia lub zgorszenia, wtedy ta, która była przyczyną wzburzenia, niech natychmiast, zanim ofiaruje Panu dar swej modlitwy, upadnie pokornie do nóg drugiej i prosi o przebaczenie; niech ją również prosi, by wstawiła się za nią do Pana, aby jej przebaczył. Tamta zaś pamiętając o słowach Pana: Jeśli nie przebaczycie z serca, to i Ojciec wasz niebieski nie przebaczy wam, niech wspaniałomyślnie daruje siostrze całą wyrządzoną sobie krzywdę” (Reg 9, 5-11). Zależało jej na harmonii, miłości we wspólnocie i na prawdziwie głębokich więziach, nie na upokarzaniu, korygowaniu, nawet nie na doskonałości sióstr.

 

 

Maria: Czytając Regułę bądź Listy św. Klary, dostrzega się jej macierzyńskie podejście. Czy postawa Klary, wskazywała na jej macierzyńskie odniesienie na codzień?

S. Grażyna Dryjańska OSCCap: O tak. Siostry w procesie są w tym względzie jednomyślne. Klara była wręcz czuła, kiedy widziała przygnębienie u którejś. Troszczyła się o wszystkie. Dbała o ich rozwój duchowy, ale też o ciała. Napominała, uczyła, troszczyła się i… walczyła o dobro sióstr, o możliwość życia ich charyzmatem. Była wyrozumiała, delikatna, łagodna, a jednocześnie mocna, zdecydowana, wiedziała czego chciała i czego wymagać. Prawdziwa matka. I co ciekawe, również dla Agnieszki z Pragi, z którą nigdy się nie spotkała osobiście, znały się jedynie przez korespondencję, a połączył je ten sam charyzmat i pragnienie życia ewangelicznego. Klara nie bała się uczuć macierzyńskich, ciepła, czułości. Wręcz przeciwnie, uważała je za ważny element swej duchowości. Tak przecież została stworzona kobieta i byłoby błędem wycinać tak ważny aspekt swej osobowości.

Maria: Bóg zapłać za rozmowę.

Foto1. Rachel/Sancti
Foto2.fzskatowice.pl
Foto3.glosojcapio.pl
Foto4. Br. Wiesław Block OFM Cap

Jeśli ktoś chce pomóc, to podaję konto sióstr:

 


Brwinów:

20 1020 1055 0000 9002 0015 2769

Klasztor Mniszek Klarysek Kapucynek

ul. Kępińska 57

05-840 Brwinów


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *