Czystość przedmałżeńska zostaje przez młodych rozumiana jako staroświecki zwyczaj. Tymczasem pozwala ona odkryć wnętrze drugiej osoby, jej cechy charakteru, głębiej poznać jej mentalność. Człowiek godząc się na małżeństwo podejmuje ostateczną decyzję, czy chce spędzić resztę życia z daną osobą. Uczy na czym tak naprawdę polega wspaniałość koegzystencji z drugim człowiekiem. Fneomen człowieka, który odróżnia go od innych stworzeń, polega na zestawieniu różnych jego cech wewnętrznych, a czystość pomaga je odkrywać codzień. Przygotowuje ona wnętrze na przyjęcie zdrowej seksualności, na płynące z niej błogosławieństwo boża, na otwarcie się na potomstwo. Dziecko nie jest wtedy przypadkiem nieudanego eksperymentu, ale staje się owocem dojrzałej miłości i świadomej decyzji.
Od kiedy tylko zaczęłam jako nastolatka rozmyślać o małżeństwie, było dla mnie oczywiste, że chciałabym zachować czystość aż do ślubu.
Całkiem inny
Wynikało to i z mojego wychowania, i z katolickiej postawy wobec świata. Wydawało mi się oczywiste, że nadejdzie w moim życiu chwila, gdy spotkam kogoś o podobnych poglądach, podobnie patrzącego na świat, religię, a także sztukę i literaturę. Wydawało mi się oczywiste, że w takiej właśnie osobie się zakocham.
Tymczasem poznałam mężczyznę, który był ode mnie inny pod każdym względem, łącznie z poglądami na czystość przedmałżeńską. I w nim się zakochałam. Wspólnie przeżywaliśmy zakochanie, narzeczeństwo, małżeństwo. Teraz oczekujemy naszego upragnionego dziecka. Do czasu naszego ślubu zachowaliśmy czystość.
Wielkie odkrycie
Początek naszej znajomości był wielkim zauroczeniem. Uwielbialiśmy rozmawiać ze sobą, pisać do siebie listy. Szybko jednak nadszedł w naszej znajomości moment, w którym można było pójść dwiema drogami. Jedną z tych dróg była droga czystości. To była droga, którą chciałam pójść ja, mój obecny mąż chciał wybrać inną. Zgodził się jednak z moimi poglądami, zgodnie z którymi przeżyliśmy nasze narzeczeństwo.
Czystość była dla mnie oczywistością. Nie wyobrażałam sobie, bym inaczej mogła przeżyć czas przed moim ślubem. Natomiast dla mojego męża czystość była ogromnym odkryciem i ważnym doświadczeniem. Mój mąż często powtarza, że to właśnie ta czystość jest silnym fundamentem naszego małżeństwa. Dzięki niej staliśmy się niemożliwi do rozdzielenia, tak mocno zrosły się nasze dusze.
Czystość przedmałżeńska wzbogaciła nasze wspólne życie już po ślubie. Nasz miesiąc miodowy był rzeczywiście słodki. Był to cudowny czas odkrywania siebie nawzajem wraz ze swoimi pragnieniami. W ten sposób zbudowaliśmy układ, który – możemy to śmiało powiedzieć – jest dla nas doskonały.
Walka, trud i szczęście
Wiadomo, każde małżeństwo doświadcza jakichś trudności. Naszym największym problemem, do pewnego czasu, były trudności z poczęciem dziecka. Bardzo pragnęliśmy wspólnie – przy dobrej woli Pana Boga – stworzyć nowe życie. Marzyliśmy o powiększeniu naszej rodziny i o szczęściu, jakie nowa osóbka może do niej wnieść. Tymczasem nasze marzenia się nie spełniały. We wspólnej walce i trudach szukaliśmy oparcia w sobie, które mieliśmy dzięki wcześniejszemu doświadczeniu z zachowaniem czystości. Bo zachowanie czystości to także walka i trud. Ale każda dobra walka i mądry trud procentują w przyszłości.
Do naszego doświadczenia czystości przedmałżeńskiej często wracamy w rozmowach. Zawsze z radością wspominamy ten czas. Doceniamy jego wartość, która jest dla nas… bezcenna. Na tym fundamencie (oczywiście jednym z wielu) budujemy szczęśliwe małżeństwo, które sprawiło, że jesteśmy najbliższymi sobie ludźmi.
Marysia B.
ŹRÓDŁO:
RYCERZ MŁODYCH