Autor: Klaryski od Wieczystej Adoracji z Pniew
Rdz 3, 9-15
Ps 130
2 Kor 4, 13-5,1
Mk 3, 20-35
„Jesteśmy oblubieńcami, gdy dusza wierna łączy się w Duchu Świętym z Jezusem Chrystusem. Jesteśmy prawdziwie braćmi gdy spełniamy wolę Jego Ojca, który jest w niebie (por. Mt 12, 50). Jesteśmy matkami, gdy nosimy Go w sercu i w ciele naszym (por. 1 Kor 6, 20) przez miłość i czyste i szczere sumienie, rodzimy go przez święte uczynki, które powinny przyświecać innym jako wzór (por. Mt 5, 16)”.
Z Listu do wiernych św. Franciszka z Asyżu
Dzisiejsze Słowo zaprasza nas do nieszablonowych zachowań, do „szaleństwa” ze względu na Królestwo Boże. „Niewielkie bowiem utrapienia nasze obecnego czasu gotują bezmiar chwały przyszłego wieku dla nas, którzy się wpatrujemy nie w to, co widzialne, lecz w to, co niewidzialne. To bowiem, co widzialne przemija, to zaś, co niewidzialne, trwa wiecznie” (2 Kor 4, 17-18). Zrozumieli to doskonale św. Franciszek i św. Klara oraz wielu innych, którzy nie zważając na niezrozumienie ze strony otoczenia i czekające ich trudy poszli śladami Chrystusa. Pan Jezus w dzisiejszej Ewangelii jest postrzegany przez bliskie mu osoby jako ktoś kto „odszedł od zmysłów”, kto nie zdaje sobie sprawy z tego co robi i dobrze by było zawrócić go z jego błędnej drogi. Tam, gdzie mógł oczekiwać wsparcia, spotkał się z krytyką. Widzimy na przykładzie naszego Mistrza, że realizacja woli Ojca, radykalne pójście drogą powołania może przyczynić się do osłabienia dotychczasowych więzi. Idąc śladami Pana trzeba opuścić tych, którzy jeszcze nie rozumieją co tak naprawdę liczy się w życiu. Trzeba odważnie – każdego dnia na nowo – podejmować trud życia według zasad Ewangelii, wsłuchując się w głos Ducha Świętego, który zna najwłaściwsze dla nas ścieżki, który wie, do jakich zadań wybrał nas i przeznaczył od wieków nasz Niebieski Ojciec. Nie trzeba żałować sił, bo jak zapewnia Chrystus: „Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci i pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci, pól, wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym” (Mk 10, 29-30).
Św. Franciszek, kiedy usłyszał Boże wezwanie do opuszczenia świata i porzucenia starych schematów myślowych i zaczął żyć duchem Ewangelii był podobnie jak Chrystus uważany przez swoich bliskich za szaleńca. Jego własny ojciec mu złorzeczył, a rodzony brat – Angelo – naśmiewał się z niego. Jednak Franciszek był już tak bardzo oddany Bogu i przemieniony wewnętrznie, że nie zważał na to i żył dalej w sposób zwracający powszechną uwagę mieszkańców Asyżu (którzy znali go jako syna bogatego kupca). Nie planował zakładać Zakonu, ale swoim przykładem życia oddanego Bogu bardzo szybko pociągnął innych. „I kiedy Pan dał mi braci, nikt mi nie wskazywał, co powinienem czynić, lecz sam Najwyższy objawił mi, że powinienem żyć według formy świętej Ewangelii” – wspomina w swoim Testamencie. Franciszek w swoich działaniach stara się iść za wolą Ojca Niebieskiego. Nie zawsze od razu udaje mu się właściwie rozeznać do czego wzywa go Pan, ale na każdym etapie swojego życia stara się wsłuchiwać w Jego głos, aby nie czynić swojej woli, ale we wszystkim być poddanym Ojcu. Swoim entuzjazmem służenia Bogu pociągnął innych – także Klarę (asyską arystokratkę), która w równie radykalny jak on sposób opuszcza swój rodzinny dom, aby żyć na wzór Ewangelii. Pewna sprzeciwu rodziny ucieka pod osłoną nocy, aby już nigdy nie wrócić do poprzedniego, wygodnego życia i przyjąć ubogi habit z rąk Franciszka.
Minęło osiem wieków, a Rodzina Franciszkańska trwa i nieustannie się rozrasta. Radykalizm ewangeliczny pociąga rzesze ludzi – zarówno młodych jak i starszych. Ani Franciszek ani Klara nie mieli planu na swoje życie. Nie wiedzieli jak Pan pokieruje ich losami. To Pan dał im braci i siostry na tę ziemską wędrówkę. Tam gdzie Bóg jest na pierwszym miejscu, gdzie jest ufność w Jego prowadzenie i pełne Jemu oddanie, tam stęsknione ludzkie serca szukają odpoczynku. Kto usłyszy Boże wezwanie i pójdzie za nim, aby żyć w swoim konkretnym powołaniu ofiarnie i odważnie służąc Bogu i ludziom, ten pociągnie za sobą innych. Tak bardzo potrzebujemy dzisiaj „Bożych szaleńców” – ludzi świętych, którzy przykładem swojego życia pociągną nas do Pana. W tym kontekście warto zadać sobie pytanie: „Czy i ja nie mógłbym coraz bardziej stawać się tym, który pociąga innych do Boga? Czy to nie mnie dzisiaj wzywa Chrystus do życia na Jego wzór, w pełnym zawierzeniu Jego Opatrzności i poddaniu się Jego woli, do życia w perspektywie wieczności?”
Ilu wśród nas sfrustrowanych, smutnych ludzi, którzy czując, że Bóg wzywa ich do czegoś więcej – wybierają wygodne życie i trwają w swoich schematach myślowych. Tylko życie zgodne z Bożą wolą, oddane innym na służbę – niesie prawdziwą radość. Tylko życie, które jest ofiarowane może być życiem w pełni.
Panie, ześlij na nas dzisiaj Twojego Ducha, abyśmy wsłuchani w Jego Głos, we właściwej perspektywie patrzyli na otaczający nas świat i nasze życie, abyśmy dali ogarnąć się gorliwości, która swój początek ma w Tobie i która nie ustaje. Pragniemy być Twoimi, Panie, szaleńcami, którzy dla Ewangelii, są gotowi poświęcić wszystko. Amen.