NOBISCUM AD CAELUM…

Wstąpmy do Ogrodu Pana

 

Dzisiaj w Kościele Katolickim przeżywamy wspomnienie NMP z Góry Karmel. O pojawieniu się szkaplerza w pobożności karmelitańskiej powiedziała w rozmowie z Marią Rachel Cimińską, Iwona Wilk radna prowincjalna Krakowskiej Prowincji Świeckiego Zakonu Karmelitów Bosych (OCDS).

(więcej…)

Bóg dał mi kobiecość

Kobieta realizuje się jako żona, matka, ale przecież nie tylko… Ktoś pięknie powiedział, że „siostra zakonna to tajemnica spotkania Bożej i kobiecej miłości…”. Tak. Od dwudziestu czterech lat jestem siostrą zakonną.

Ustalenie i doświadczenie własnej tożsamości nie jest sprawą łatwą. Przede wszystkim jestem dzieckiem Bożym – dzieckiem, które zostało zaplanowane i ukształtowane przez Stwórcę i odkupione przez Jezusa. „Wszystkich, którzy noszą me imię i których stworzyłem dla mojej chwały, ukształtowałem ich i moim są dziełem” (Iz 43,7). Wcześniej Pan Bóg mówi przez Proroka Izajasza: „Ponieważ drogi jesteś w moich oczach, nabrałeś wartości i Ja cię miłuję” (Iz 43,4).

Image

fot. archiwum autorki

 

Pan Bóg, stwarzając człowieka, uczynił go mężczyzną i kobietą, każdy z nas zatem swoje człowieczeństwo przeżywa i wyraża we właściwy mu sposób. Mnie Bóg darował kobiecość, która – jak wszystkie inne wartości w ludzkim życiu – dojrzewała we mnie przez lata. Inaczej przeżywałam kobiecość jako młoda dziewczyna, inaczej jako osoba dojrzała, inaczej jako osoba zakonna – inne są bowiem wtedy marzenia, pragnienia, doświadczenia…

Kobiecość najczęściej kojarzona jest z macierzyństwem. Kobieta realizuje się jako żona, matka, ale przecież nie tylko… Ktoś pięknie powiedział, że „siostra zakonna to tajemnica spotkania Bożej i kobiecej miłości…”. Tak. Od dwudziestu czterech lat jestem siostrą zakonną i realizuję swoje powołanie w Zgromadzeniu Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu.

Jestem siostrą nazaretanką i równocześnie lekarzem, anestezjologiem. W zawodzie pracuję już dwadzieścia dwa lata. Niełatwo pogodzić życie zakonne z pracą lekarza na pełnym etacie w szpitalu, rozwijając również swoją kobiecość i nie zapominając, że moim najważniejszym powołaniem jest powołanie do świętości, a życie tu na ziemi to tylko przejściowy etap, droga, która prowadzi do wiecznego zjednoczenia z Bogiem.

W małżeństwie rozwój kobiety następuje poprzez relację z mężczyzną i macierzyństwo, poprzez troskę o męża i dzieci – w tym najbardziej wyraża się geniusz kobiety. Natomiast przyjmując życie zakonne, kobieta dobrowolnie rezygnuje z założenia rodziny, staje się oblubienicą Jezusa czystego, ubogiego, posłusznego. W tej bliskiej, serdecznej relacji z Nim przeżywa również swoją kobiecość. Najważniejsze, aby tak zafascynować się Jezusem, swoim Oblubieńcem, by promieniować Nim na innych.

Od Jezusa uczę się wrażliwości na drugiego człowieka, na jego problemy, cierpienia, radości, troski. W Nim odnajduję miłość, wierność i odwagę, by kochać jak On i ciągle iść naprzód, czasem pod prąd, pomimo trudności i kryzysów. To On mnie nieustannie przemienia, nawraca i pomaga rozwijać się w mojej kobiecości i promieniować radością i głębią, która służy innym w kroczeniu do Niego. Ktoś powiedział, że „Jezus pomaga kobietom dorastać do ich geniuszu, a mężczyzn uczy patrzenia na kobiety z miłością i szacunkiem”. Odkrywając kobiecość, uczę się siebie, uczę się sztuki życia tu i teraz, mocą Bożej miłości i prawdy oraz radosnej więzi z Jezusem.

Każdego dnia odkrywam plusy i minusy mojej kobiecości; odkrywam to, co piękne i to, co trudne. Bycie kobietą kojarzy mi się z dużą wrażliwością na obecność Boga, który jest osobową miłością – Boga, który kocha i uczy, jak kochać. Świadomość bycia kochaną przez Boga i odpowiadania na tę miłość jest dla mnie szczególnie ważna. Pozwala łatwiej osiągnąć duchową głębię.

Bycie kobietą to również wrażliwość na świat osób, na drugiego człowieka, na piękno przyrody, na piękno, które jest w nas i wokół nas – często bardzo głęboko angażujemy się w to, co odkrywamy i przeżywamy. Kobiecość łączy się również z ciepłem, delikatnością, troskliwością, opiekuńczością, gotowością do ofiary, poświęcenia dla tych, których kochamy, potrzebą bliskich relacji z innymi.

Ale kobiecość to również większa wrażliwość na zranienia emocjonalne i moralne, na negatywny wpływ środowiska; to również silne przeżywanie własnych słabości i rozczarowań w kontaktach z innymi; to czasem skrajna zmienność nastrojów…

Jako siostra zakonna realizuję kobiecość w bliskiej więzi z Jezusem. Zjednoczenie z Nim i wejście w osobową relację pomaga mi dojrzewać zarówno w wymiarze duchowym, jak i ludzkim. Pomaga mi odkrywać moją godność dziecka Bożego, kobiety, siostry zakonnej. Uczy wrażliwości na drugiego człowieka i na otaczający świat, pokazuje, jak realizować siebie w macierzyństwie duchowym wobec tych, których codziennie Pan stawia na mojej drodze, i wskazuje, jak fascynować innych głębią duchową, a nie tylko zewnętrznym wdziękiem.

W życiu zakonnym chodzi o wykształcenie w sobie umiejętności bycia kobietą i matką – dopiero wtedy będziemy przynosić owoce. Ta postawa wymaga ciągłego formowania własnego człowieczeństwa, własnej kobiecości i wzrostu odpowiedzialności za powołanie do świętości w ścisłej współpracy z Bożą łaską.

W odkrywaniu zarówno daru kobiecości, jak i duchowego macierzyństwa pomaga mi to, że jestem lekarzem, anestezjologiem. Codzienne relacje z innymi lekarzami, pielęgniarkami i chorymi pogłębiają oba wymiary mojego człowieczeństwa.

Nieustanne odkrywanie swojego powołania jako kobiety, siostry zakonnej, lekarza to tajemnica, która przynosi pokój, radość, szczęście, ponieważ – jak mówi św. Jan – „myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam. Bóg jest miłością, kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim” (1 J 4,16).

siostra Ewa Siuta, nazaretanka

„Głos Ojca Pio” (52/2008)

Głos Ojca Pio

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *