Bracia kapucyni posługujący w Republice Demokratycznej Konga z rejonu Équateur, około 1500 km od stolicy Kinshasa, od 4 grudnia żyją w ciągłym zagrożeniu i lęku (wspólnoty w Gemena, Bwamanda i Bobito), zresztą jak i cała ludność tego regionu, która nie wie gdzie zwrócić się po pomoc. Przyczyną tej sytuacji jest konflikt na tle etnicznym spowodowany walką o zarządzenie stawami rybnymi w Dongo (około 200 km od naszych domów). Konflikt coraz bardziej przybiera na sile i są już ofiary śmiertelne. W Bobito sytuacja jest bardzo niestabilna (około 150 km od Dongo), od 6 grudnia nie docierają od braci żadne wiadomości, co oznacza, że wraz z ludnością uciekli z zagrożonych terenów. Wioski oraz miasta Bwamanda i Gemena wyludniają się. Szpital w Bwamanda przyjmuje pierwszych rannych w lokalnych starciach. Napięcie rośnie i nie wiadomo co robić. Jeden z naszych współbraci potwierdził stan zagrożenia, jednak na razie bracia nie opuszczają domu, żeby nie spowodować większej paniki wśród ludzi. Ludność tego regionu doświadczyła już bratobójczych walk w 1998 roku i lęka się, żeby to się nie powtórzyło. Dlatego czekając na uspokojenie się sytuacji, woli pozostać w ukryciu. Według braci już ponad sto osób opuściło swoje domostwa. Modlimy się, żeby jak najszybciej powrócił pokój.
ŹRÓDŁO: www.kapucyni.pl
Biuro Prasowe Kapucynów