AUTOR : Krzysztof Kosiec
Kult świętych jest często przedstawiany jako problematyczny. Po co nam święci na naszej drodze do Boga? Indywidualizm, którym nasycona jest kultura Zachodu, sugeruje brak konieczności kontaktu ze świętymi. Najważniejsza wydaje się relacja ja – Bóg. Poza tym nawet uznanie dla zasług innych, w tym przypadku świętych, nie oznacza dla indywidualistów czegoś szczególnie ważnego w ich życiu, stając się wyłącznie komunikatem: innym się udało, lecz przecież oni żyli w innych warunkach, w innych czasach.
Czy rzeczywiście święci są nam niepotrzebni? Prawidłowa odpowiedź na to pytanie jest konsekwencją właściwego wyobrażenia o tym, czym jest życie chrześcijanina. Otóż w istocie swej życie chrześcijanina jest zawsze życiem wspólnotowym, nawet gdy przybiera postać życia pustelniczego. Prawdziwe życie chrześcijańskie jest zawsze świętych obcowaniem, jest współ-życiem.
,,Pomrzecie w grzechach swoich. Tak, jeżeli nie uwierzycie, że JA JESTEM” (J 8, 24) – mówił Jezus. Święci to ci, którzy nie pomarli w grzechach swoich, bowiem uwierzyli Jezusowi, że jest Tym, który Jest. Postawiono im kiedyś wybór: życie bądź śmierć, błogosławieństwo bądź przekleństwo. I wybrali Życie, Tego, który powiedział o sobie: „Jam jest Pierwszy i Ostatni, i Żyjący” (Ap 1, 17–18). Wybrali błogosławieństwo, stając się ludźmi spełnionych błogosławieństw, będąc ubogimi w duchu, cichymi, zasmuconymi, łaknącymi i pragnącymi sprawiedliwości, miłosiernymi, czystego serca, czyniącymi pokój, cierpiącymi dla imienia Jezus. I rzeczywiście otrzymali błogosławieństwo: „Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźmijcie w posiadanie królestwo przygotowane wam od założenia świata” (Mt 25, 34). Dlatego „zdało się ludziom głupim, że pomarli, lecz oni żyją”. Żyją w Bogu Trójjedynym, w zjednoczeniu z Jezusem Chrystusem, który w swej Osobie jest Komunią Słowa Bożego z człowiekiem (orzeczenie III Soboru w Konstantynopolu) – w Duchu Świętym, dla Boga Ojca.
Ponieważ życie Trzech Osób Bożych jest życiem dla Innych, jest Miłością, to święci, żyjąc w komunii z Bogiem, żyją zawsze dla Niego i dla innych, również dla nas. W ten sposób święci są prawdziwymi chrześcijanami, prowadzącymi doskonałe życie chrześcijańskie. Na czym ono zatem polega?
Święci, mając czyste serca, oczyszczone z grzechów w ogniu Ducha Czystości – który został im dany jako Dar Ojca i Syna, gdy Jezus został uwielbiony w swej śmierci krzyżowej i w swym zmartwychwstaniu – są w stanie nie tylko stanąć w obecności Bożej, wiedząc, że „prochem są, ale prochem w ręku Boga” (o. Piotr Rostworowski), ale również podnieść swój wzrok ku Niemu nie jako słudzy, ale jako dzieci, wpatrując się z ufnością w oblicze Boga. Patrzą, patrzą, i napatrzeć się nie mogą, tak zachwycające jest Jego piękno. Zadziwieni, kontemplują Oblicze Boga Miłosiernego, który potrafi uśmiechać się (Oblicze Zmartwychwstałego) poprzez śmiertelne cierpienie (Oblicze Ukrzyżowanego) do tych, którzy cierpienie to zadali, oczekując od nich jedynie uśmiechu po łzach skruchy. I święci, w wiecznym „teraz”, ten uśmiech Boga odwzajemniają, śpiewając z radości w sercach swoich: „Wielkie rzeczy uczynił nam Wszechmocny i święte jest Jego imię” (por. Łk 1, 49). Święci, doświadczając troskliwej miłości Boga, zaspokajającego jak Ojciec wszystkie pragnienia ich serc, pozostają równocześnie zawsze we wspólnocie ze sobą nawzajem i z nami, pielgrzymującymi do Domu Ojca, gdyż każdy z nich może o sobie powiedzieć: „Moje są niebiosa i moja jest ziemia […]! Aniołowie są moi, Matka Boża jest moja […], gdyż Chrystus jest mój i wszystek dla mnie!” (Św. Jan od Krzyża, Słowa światła i miłości 26).
Zasadą wspólnoty świętych, Świętego Jeruzalem, jest prawo miłości wzajemnej na miarę Miłości Chrystusowej. Święci wiedzą, że Bóg ich pierwszy umiłował, i dlatego miłują siebie nawzajem i miłują nas, umiłowanych również przez Boga. Doskonałość ich życia chrześcijańskiego polega właśnie na stosowaniu strategii Boga: „Gdzie nie ma miłości, połóż miłość, a zdobędziesz miłość…” (Św. Jan od Krzyża, List do matki Marii od Wcielenia 26).
Ponieważ Bóg nas kocha, zbawiając nas – to święci przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie współuczestniczą w tym dziele Boga Trójjedynego. Dlatego są dla nas tak ważni: dla nas, którzy oczekujemy zbawienia. Potrzebujemy ich miłości, bowiem człowiek nie jest zbawiany sam, lecz we wspólnocie z innymi. Święci, za przykładem Boga, miłują nas pierwsi, stając się naszymi patronami w pielgrzymce do nieba.
Czy w związku z tak wielką miłością świętych do nas jesteśmy im coś winni? Odpowiedź na to pytanie dla ucznia Jezusa wynika z przykazania miłości wzajemnej. Jesteśmy winni świętym wzajemność. Miłość wzajemną.
Święci żyją miłością; i my winniśmy żyć tym samym. Oni nas kochają – więc i my kochajmy naszych świętych patronów. „Gdybym miłości nie miał, byłbym niczym” (por. 1 Kor 13, 1–2).
Kult świętych nie jest zatem „dodatkiem” do naszej pobożności chrześcijańskiej, ale wynika z istoty bycia chrześcijaninem.
ŹRÓDŁO: GŁOS KARMELU