AUTOR: ks.Marek Jodko
Dzisiaj w drugi dzień świąt obchodzimy święto Świętej Rodziny – Jezusa, Maryi i Józefa. Ta wyjątkowość tej Rodziny przejawiała się przede wszystkim tym, że zamieszkał w Niej Bóg i On ją uświęcił. Święty nie oznacza zaraz szczęśliwy, bowiem trzeba było przejść przez wiele trudności, aby móc cieszyć się szczęściem. Te trudności, zagrożenia, niepowodzenia mają tylko jedną przyczynę, a jest nią sam człowiek. Nie groźnie są dla rodziny wichury, powodzie, trzęsienia ziemi, ulewy, choroby a nawet starość. Dla rodziny największym zagrożeniem jest sam człowiek i jego czyn.
I tak też było w przypadku Świętej Rodziny. Józef otrzymał nakaz od anioła, aby uciekał z Izraela ponieważ Herod wydał rozkaz zabicia wszystkich dzieci do lat dwóch, po to , aby pozbyć się niechcianego następcy tronu. Mięli mu to powiedzieć Mędrcy ze Wschodu, ale oni otrzymali ostrzeżenie, aby nie iść do Heroda.
Józef zatem udaje się już w nocy od razu do Egiptu, aby tam ustrzec Jezusa. Kiedy Herod umiera po nim nastaje jego syn, jeszcze większy okrutnik o imieniu Archelos. Więc anioł nakazuje mu, aby osiedlił się w Galilei w małym miasteczku Nazaret, zamieszkałym głównie przez pogan.
Czy to jest szczęśliwa rodzina, ta Święta Rodzina? Po ludzku trzeba by odpowiedzieć, że nie. Spotykają ją chyba wszystkie niedogodności, jakie mogą spotkać młode małżeństwo z Dzieciątkiem: bezdomni, niechciani i odrzuceni, potraktowani jak zwierzęta, bez środków do życia, poszukiwani w celu zabicia ich dziecka. Takiego horroru nie jesteśmy sobie sami nawet wyobrazić. A gdzie ciepło domowego ogniska, błogi spokój, uśmiech na twarzy szczęśliwych rodziców i kwilące Dzieciątko w miękkich pieleszach. Tego nie było. Jezus tego nie miał. Tak został przywitany przez rodzaj ludzki. Mimo tego przyszedł. Jak wiele zależy od rodziców. Bóg pytał kolejno najpierw Maryję, czy przyjmie Jezusa pod swoje serce. Prosił też Józefa, aby zaopiekował się Maryją i Jezusem. Uzyskał zgodę od, obydwu więc mógł wypełnić swój dalszy plan zbawczy. Zobaczmy Bóg pyta, nie zmusza, zostawia nas wolnymi wyboru. Bóg planuje, nie robi nic z zaskoczenia, z przypadku – i to jest pierwszy krok do tworzenia szczęśliwej rodziny. Odpowiedź przyszłych rodziców ma wypływać z ich wiary, dojrzałości i odpowiedzialności.
Kolejną sprawą jest zaufanie Bogu, choć nie wszystko się pojmuje od razu, powierzenie się Jego woli. Zobaczmy, że Maryja i Józef pełni byli obaw, lęku. Ale zaufali Bogu, nie wymądrzali się, nie tworzyli własnej wizji życia, choć na pewno mięli w planach ułożone, najpierw zaręczyny, małżeństwo, zrodzenie potomstwa i życie w rodzinie. W najśmielszych snach im się to nie śniło, że może coś takiego ich spotkać, bo takich wydarzeń nie da się przewidzieć, wywróżyć czy wyliczyć z gwiazd na niebie. Zrezygnowali ze swoich planów na rzecz Boga, bo Jemu zaufali – oto drugi warunek szczęśliwej rodziny.
To Bóg w postaci anioła prowadził ich losem, tak przecież niebezpiecznym. Wyszli z tego zwycięską ręką, uczynili coś co niemożliwe było po ludzku – ocalili Jezusa i wychowali Go, spełnili dobrze swoje zadanie. Ich sukces był wynikiem współpracy z Bogiem poprzez każdy dzień ich życia, słuchali Go, byli mu poddani – oto trzeci warunek szczęśliwej rodziny.
A więc szczęśliwa rodzina to taka, która dojrzale i odpowiedzialnie planuje swoją przyszłość, ufa Bogu i prosi Go o pomoc w każdej potrzebie oraz powierza mu się codziennie w swoich troskach i zmartwieniach. Taką rodzinę, taką wizję rodziny dziś głosi Kościół i powtarza, aby rodzina była szczęśliwa musi być Bogiem silna – jak widniało hasło na wałach częstochowskiego klasztoru podczas jednej z wizyt Ojca Świętego do Polski – Rodzina Bogiem silna. Ten pierwszy warunek budowania szczęśliwej rodziny a mianowicie dojrzała odpowiedzialna decyzja obojga została wypaczona. Dziś rodzina tworzy się z braku odpowiedzialności, coraz młodsze kilkunastoletnie dzieci są już rodzicami, nakręceni przez przemysł pornograficzny wgapione w ekran, gazetę czy internet zaczynają bawić się w mamę i tatę pod nieobecność rodziców, na zabawie, na wyjeździe pod namiotem. Specjaliści z tytułami naukowymi tworzą bzdurne teorie, że „oni oczywiście mogą, ale muszą być do tego „przygotowani”, technicznie przygotowani”. Rodzinę dziś tworzy wpadka i przypadek, zabawa i naiwność. Media pokazują szczęśliwą i kochającą się rodzinę tylko na reklamach, a więcej tworzy się programów patologicznych, gdzie pokazuje się konflikty rodzinne, które pokazują jak faktycznie wygląda obraz rodziny. I znów została chyba garstka tych, którzy od początku ustrzeżeni przez szóste przykazanie właściwie chcą budować swoją szczęśliwą rodzinę na dojrzałości i odpowiedzialności, których drogą jest miłość i czystość. Kto z nas chciałby usłyszeć słowo PECH, PRZYPADEK, NIECHCIANE, TO TWOJA WINA kiedy się poczynał? I dylemat młodych rodziców – urodzić czy zabić? Nas rodzice urodzili. A ilu nie miało tego szczęścia? Dziecko to skarb, błogosławieństwo. W Starym Testamencie małżeństwo bezdzietne czy kobieta bezpłodna była uważana za tą, którą spotkała kara Boża. Proszę posłuchać kilku błogosławieństw dziecka, które chce przyjść jako chciane i kochane:
Błogosławione dziecko,
które zaczynając życie, spotyka uśmiech.
Błogosławione dziecko,
które znaczy więcej niż pielucha.
Błogosławione dziecko,
które jest otoczone miłością,
co nie rozpieszcza.
Błogosławione dziecko,
które widzi więcej przykładów
niż napomnień.
Błogosławione dziecko,
które nie zostało zdemoralizowane
poprzez łatwość.
Błogosławione dziecko,
które nie musi asystować
swoim rodzicom,
ale może się bawić na podwórzu.
Błogosławione dziecko,
który nie musi czytać, mając trzy lata,
tańczyć, mając cztery,
i grać, kiedy ma pięć…,
ale może żyć jak dziecko.
Błogosławione dziecko,
które słyszy szept:
"Mój najukochańszy,
powierzyłam cię dobremu Bogu!"
Kto z nas usłyszał te słowa będąc niemowlęciem? Dziecko jest bardzo czułe i ufne. Chrystus kazał nam stać się dziećmi, czyli ufnymi, prostymi powierzającymi się opiece Bogu. Pewien wiersz pięknie ilustruje różnice między dziećmi a dorosłymi i kończy się pragnieniem stania się znów jak dziecko:
Dziecko podziwia,
ty, człowiek dorosły, rozumujesz;
ono marzy,
ty targujesz się;
jego cień jest krótki,
twój – długi;
ono boi się ciemności,
ty – światła;
ono mówi prawdę, choć ma brudną buzię,
ty kłamiesz, mając czyste zęby;
ono głaszcze kotki,
ty nawet nie zauważasz, że istnieją;
ono przykleja oczy do szyb pociągu,
ty pochylasz się nad gazetą;
ono rośnie,
ty starzejesz się.
Czyż człowiek nie chciałby
stać się dużym dzieckiem?
Szanujmy więc i kochajmy każde dziecko, które poczyna się i rodzi. Wychowujcie je z Bogiem i bierzcie z niego przykład ufności i prostocie serca.
Drugi warunek to zaufanie Bogu, przyjęcie jego koncepcji rodziny, która zakłada, że przyjaźń, miłość, wzajemny szacunek jest ważniejszy od luzu, rozrywki i własnej wizji rodziny. Dziś człowiek decyduje, co to jest małżeństwo. Nie Bóg, lecz człowiek. To, co Bóg stworzył jest stare, jest ciemnogrodem. My jesteśmy Europejczykami i w imię tzw. Tolerancji tworzymy własne małżeństwo. My decydujemy! Nikt inny! A kto się nam sprzeciwia, to jest nietolerancyjny, opowiada się za dyskryminacją kobiet, popiera przemoc w rodzinie itd. Ostatnio padł zarzut, że Kościół Katolicki przyczynia się w jakiś sposób do przemocy w rodzinie. I taką osobę nazywa się wybitnym naukowcem zasiadającym w ministerstwie. Chcemy ustalić, że małżeństwo to nie związek dwóch różnych płci, ale związek dwóch płci, niekoniecznie różnych, dwóch panów, dwie panie. I to ma być normą. Bądźmy tolerancyjni, pozwólmy na wszystko, nie bądźmy ciemnogrodem, jesteśmy Europejczykami.
I trzeci warunek, to współpraca z Bogiem. Nie wystarczy przynieść i ochrzcić dziecko, podprowadzić za rączkę do I Komunii św. i wypchnąć do bierzmowania a także zmusić do małżeństwa, bo co powie rodzina, znajomi i sąsiedzi. Trzeba współpracy z Bogiem, nauczyć modlitwy, tłumaczyć przykazania, pokazywać jak należy kochać Boga, samemu się modlić. Wiara to się święto, lecz codzienność. Z Bogiem mamy wstawać, iść do szkoły, pracy, odpoczywać i zasypiać. Bogiem mamy żyć a nie udawać wierzących, którzy muszą się wyspowiadać przed samymi świętami a najlepiej w same święta, bo w stanie łaski uświęcającej nie są wstanie przeżyć trzech dni, bo w drugi dzień świąt się upiją i zrobią awanturę w domu. W roku na 365 dni, to tylko tydzień w stanie łaski uświęcającej, bo 3 dni na Boże Narodzenie i 3 dni na Wielkanoc. Całe szczęście, jeżeli jest jakiś ślub, pogrzeb czy chrzciny w ciągu roku i trzeba lub wypada się wyspowiadać. Wówczas mówi się zawsze to samo a z biegiem lat popada się w wątpliwość czy to w ogóle ma sens i przychodzi taki czas, że i ten tydzień w roku znika i święta stają się kultem karpia niż uwielbianiem Boga. Wiarą należy żyć na co dzień, bo wówczas ona potrafi przynieść pożytek. Drodzy rodzice, którzy przyjęli takie wychowanie swoich dzieci posłuchajcie pewnego wiersza pt. Nasze dzieci na nas patrzą:
Nasze dzieci na nas patrzą, kiedy
mówimy o wodzie, a pijemy wino.
Nasze dzieci na nas patrzą, kiedy
mówimy, że wielbimy pokój, a potem
się o bzdurę kłócimy z sąsiadem.
Nasze dzieci na nas patrzą, kiedy
mówimy, że kochamy ich matkę,
a potem wrzeszczymy na nią,
bo nie smakuje mi kotlet.
Nasze dzieci na nas patrzą, kiedy
mówimy o ochronie środowiska, a potem
rzucamy na ziemię papierosa.
Nasze dzieci na nas patrzą, kiedy
w niedzielę idziemy do kościoła, a wracając
kłócimy się o jakiś drobiazg.
Nasze dzieci na nas patrzą, kiedy
mówimy, że w życiu ważna jest tylko miłość,
a potem patrzą na seks i pieniądze.
Nie zapominajmy o milczącym spojrzeniu
naszych dzieci i o ich cichym sądzie,
który nas może ocalić od Wielu nikczemności.
Kiedy człowiek budując rodzinę nie zapomni o tych trzech warunkach – odpowiedzialności i dojrzałości, zaufaniu i współpracy z Bogiem, to mimo wielu przeciwności jakie może go spotkać nigdy nie powie, że życie nie ma sensu i rodzina to fikcja. Świeta Rodzina jest przykładem szczęścia, bo mimo wielu nieprzyjemności i zagrożeń, jest stawiana przez Kościół jako wzór dla dzisiejszych rodzin. Innej koncepcji rodziny nie ma, rodzina jest niezastąpiona.
Pamiętajmy Bóg daje nam propozycję, do niczego nas nie zmusza. Możemy ją przyjąć i odrzucić. Lecz warto przyjąć, bo dziś chyba wszyscy mamy dość obrazów i przykładów, kiedy rodzina staje się przekleństwem a nie błogosławieństwem a cudowne recepty na szczęście głoszone przez wielu światłych ludzi, są tylko piękną bajką włożoną między książki z półki zatytułowanej LUDZKIE NIESZCZĘŚCIA! Amen.
Modlitwa Ojca Świętego Jana Pawła II w intencji rodzin
Boże, od którego pochodzi wszelkie ojcostwo
w niebie i na ziemi, Ojcze, który jesteś
Miłością i Życiem, spraw, aby każda ludzka
rodzina na ziemi przez Twego Syna, Jezusa
Chrystusa, "narodzonego z Niewiasty" i przez
Ducha Świętego stawała się prawdziwym
przybytkiem życia i miłości dla coraz to
nowych pokoleń.
Spraw, aby Twoja łaska kierowała myśli
i uczynki małżonków ku dobru ich własnych
rodzin i wszystkich rodzin na świecie.
Spraw, aby młode pokolenie znajdowało
w rodzinach mocne oparcie dla swego
człowieczeństwa i jego rozwoju w prawdzie
i miłości.
Spraw, aby miłość umacniana łaską
Sakramentu Małżeństwa okazywała się mocniejsza
od wszelkich słabości i kryzysów, przez jakie
nieraz przechodzą nasze rodziny.
Spraw wreszcie – błagamy Cię o to za
pośrednictwem Świętej Rodziny z Nazaretu
– ażeby Kościół wśród wszystkich narodów
ziemi mógł owocnie spełniać swe posłannictwo
w rodzinach poprzez rodziny
Przez Chrystusa Pana naszego, który jest
Drogą, Prawdą i Życiem na wieki wieków.
Amen.
ŹRÓDŁO: Parafia Rzymsko-Katolicka pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Kłodzku