Autor: Ks. Maciej Guziejko CRL
Kim była niewiasta, która przyszła do Chrystusa? W Ewangelii jest napisane, że była to „kobieta, która prowadziła w mieście życie grzeszne”. Bibliści raczej jednogłośnie stwierdzają, że była to prostytutka. Dlaczego przyszła do Jezusa?
Być może usłyszała Jego naukę i pod jej wpływem przeżyła nawrócenie. Kobieta wiedziała, że Jezus jest jeszcze w mieście. Poszła więc do domu faryzeusza, by tam gorąco prosić Jezusa o wybaczanie popełnionych grzechów. Weszła do pokoju, gdzie gromadzili się goście. Tam rozpoczęła swój gorszący spektakl. Czy dostrzegacie ile ta kobieta musiała się natrudzić? Musiała przygotować perfumy. Musiała jakoś dostać się do Jezusa. Gdy się udało wejść do środka zaczęła „oblewać” łzami nogi Jezusa. Wyobraźcie sobie jak mocno musiała płakać!
Kobieta bierze i wyciera namaszczone nogi swoimi włosami. Nie ręcznikiem, czy kawałkiem materiału, ale swoimi włosami. Chyba Panie się zgodzą, że dla kobiety włosy są czymś szczególnym. Piękne włosy są dla kobiety dumą. A teraz Kobieta z Ewangelii wciera olej pomieszany z ulicznym kurzem w swoje włosy. Totalna kompromitacja! Ponadto pamiętajmy, że dorosła kobieta nie mogła pokazywać się publicznie z rozpuszczonymi włosami. Inaczej podawała siebie za kobietę lekkich obyczajów. Może tym gestem, chciała pokazać Chrystusowi kim jest? Na koniec wyjęła swój alabastrowy flakonik (alabaster jest kamieniem, z którego wyrabiano m.in. bardzo drogie buteleczki do perfum) i namaściła Jezusa pachnącym olejkiem.
Zwróćmy uwagę na jej pokorę. Wie, że całe miasto ma ją za zero, za grzesznicę. Ludzie nią gardzą i życzą jej źle. Wie, jednak że się doigrała, że grozi jej olbrzymie niebezpieczeństwo jeśli się nie nawróci – potępienie. Dlatego idzie do Chrystusa.
Jak my byśmy postąpili w jej sytuacji. Ja na pewno poszedłbym do Jezusa poprosił o rozmowę na osobności. Myślę, wielu uczyniłoby podobnie. A ona przy wszystkich wyje, ryczy, całuje, upokarza się, aby Jezus powiedział krótkie – Twoja wiara Cię uzdrowiła. Tak właśnie wygląda człowiek, który pragnie przebaczenia.
Faryzeusz z kolei reprezentuje chyba duchowość większości z nas. On nie podał wody, nie namaścił, nie przekazał pocałunku. Zaprosił Jezusa, ale z dystansem. Tak jestem wierzący, ale nie jestem fanatykiem, nie jestem dewotką. Taka duchowość bez przesady. To często duchowość ludzi wykształconych, gdzie Chrystus zachowuje bezpieczną pozycję w życiu.
Dzisiaj rozważając tę Ewangelię zadałem sobie pytanie, myślę, że abyś siostro i bracie również sobie zadał to pytanie. Mianowicie: Gdybyś był Bogiem i czy zwróciłbyś uwagę na swoje modlitwy, które kierujesz do Nieba? Czy uważasz, że w Niebie Aniołowie przerywają pracę, gdy słyszą Twoje modlitwy? Czy jeśli jesteś w kropce, jest z tobą źle, to czy walimy ze wszystkich sił w bramy Nieba, czy jest to raczej zwykle: „puk, puk, puk”. Nie dziwmy się więc, że nie ma przeżyć, że Niebo się przed nami nie otwiera. A życie się nie zmienia. Bo Boga i jego łaski trzeba pragnąć jak dzisiejsza ewangeliczna prostytutka.