Rozmawiał: br. Krzysztof Górski OCD
Rozmowa z ks. Romanem Hoszem, kapłanem diecezji gliwickiej, założycielem Domu Rekolekcyjnego „Heliosz”, który nazywany jest także „Domem Ciszy”. Ksiądz Roman jest również założycielem wspólnoty Droga Eliasza, czerpiącej z duchowości Ojców Pustyni.
Ojcowie Kościoła mówili, że Jezus i Duch Święty to ramiona Ojca wyciągnięte w kierunku człowieka. Pierwsze ramię, Jezus, jest znane. Duch Święty pozostaje jednak ciągle „nieuchwytny”. Mówi się o Nim niewiele, a to, co słyszymy, często jest niezrozumiałe. Kim On właściwie jest?
Gdy przygotowywałem ten wywiad, czułem, jak niewystarczające są słowa. Jak możemy dotknąć rzeczywistości Ducha my, ludzie cieleśni? Co uczynić, by Duch Święty nie był dla nas „świętą abstrakcją”?
Żyjemy w świecie kierującym się w ciągu ostatnich wieków paradygmatem Kartezjusza, czyli w świecie, w którym naczelne miejsce zajmuje rozum człowieka. Prowadzi to, lub już doprowadziło, do stanu, w którym człowiek maksymalnie wyostrzył percepcję na zewnątrz, w stronę świata, przy równoczesnym mocnym ograniczeniu dotykania tego, co wewnętrzne, duchowe. Akcja kontra kontemplacja. W konsekwencji prowadzi to do stanu, w którym, pomimo dobrych chęci, podejmujemy się zadania niemożliwego. Chcemy odkrywać świat Ducha, wykorzystując zmysły ukierunkowane na zewnątrz, dodatkowo „podrasowane” różnym poziomem pożądań. Prowadzi to na fałszywe ścieżki pozornych „dotknięć” duchowych, stosunkowo szybko zniechęcających, lub do coraz bardziej ekstremalnych poszukiwań w ciągłym niedosycie poznania. Skuteczną szkołą rozradowania się obecnością Ducha Świętego jest szkoła kontemplacji rozumianej jako ogląd rzeczywistości sercem.
Jesteśmy świątynią Ducha – to także brzmi dla nas abstrakcyjnie. Dlaczego? I co zrobić, byśmy zaczęli świadomie przeżywać obecność Ducha w nas?
Na kartach Ewangelii czytamy: „Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie – niech przyjdzie do Mnie i pije! Jak rzekło Pismo: Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza”. A powiedział to o Duchu, którego mieli otrzymać wierzący w Niego; Duch bowiem jeszcze nie był [dany], ponieważ Jezus nie został jeszcze uwielbiony” (J 7, 37-39). A priori zakładamy, że nasza relacja z Duchem Świętym została ułożona przez dwa wielkie wydarzenia naszego życia w wierze, przez przyjęcie sakramentów chrztu i bierzmowania. Pytamy: Jeżeli otrzymaliśmy Ducha Świętego, to dlaczego jest dla nas taki odległy? Być może dlatego, że w wyniku pewnych procesów w przeżywaniu wiary dokonaliśmy „rozłączenia” Tych, którzy są nierozłączni, zapomnieliśmy o świętej Miłości absolutnie scalającej Osoby Trójcy. Zachwyt i szacunek dla dzieła stwórczego Ojca Niebieskiego oraz szczere uwielbienie skierowane życiem i słowem ku Jezusowi, jedynemu i prawdziwemu Zbawicielowi świata, daje dopiero szansę na zanurzenie całego siebie w Ich pełnej miłości odpowiedzi, którą jest Duch Święty przebóstwiający człowieka. Takiej postawy zrodzonej z prostoty i zadziwienia najczęściej nam brakuje, a w konsekwencji Ten, który czyni nas swą świątynią, wydaje się tak odległy.
Źródło: Dalszą część wywiadu można przeczytać w Głosie Karmelu nr (37) 1/2011.