22-05-2009, 12:02
kredka198 napisał(a):ludzie ! zapoznajcie się z NPR!rozumiem ze te malzenstwa wiedza co to NPR i stosuja te metode a jednak
Kod:
wzrasta też lęk przed poczęciem kolejnego dzieckaczy to znaczy ze kalendarzyk nie dziala?
kredka198 napisał(a):ludzie ! zapoznajcie się z NPR!rozumiem ze te malzenstwa wiedza co to NPR i stosuja te metode a jednak
wzrasta też lęk przed poczęciem kolejnego dzieckapiecia napisał(a):kredka198 napisał(a):ludzie ! zapoznajcie się z NPR!rozumiem ze te malzenstwa wiedza co to NPR i stosuja te metode a jednak
Kod:
wzrasta też lęk przed poczęciem kolejnego dziecka
czy to znaczy ze kalendarzyk nie dziala?
aga napisał(a):Kalendarzyk to nie to samo co NPR!dokładnie... .
aga napisał(a):faktycznie troche bardziej skomplikowane to jestpiecia napisał(a):kredka198 napisał(a):ludzie ! zapoznajcie się z NPR!rozumiem ze te malzenstwa wiedza co to NPR i stosuja te metode a jednak
Kod:
wzrasta też lęk przed poczęciem kolejnego dziecka
czy to znaczy ze kalendarzyk nie dziala?
Kalendarzyk to nie to samo co NPR! A kalendarzyk nie działa w istocie. To drugie ponoć jest bardzo hmm...bezpieczne, o ile małżonkowie dobrze się zapoznają z tą metodą. Nieskuteczność wynika z jej niedostatecznej znajomości.

piecia napisał(a):trzeba na kursy chodzic zeby nie zajsc w ciaze
piecia napisał(a):znowu zero radosci z seksu
Cytat: Do napisania tego świadectwa skłonił mnie artykuł Antykoncepcja w małżeństwie (Miłujcie się!, nr 3-2004). Chciałabym tu zaprezentować swój punkt widzenia na tę niesłychanie ważną sprawę, jaką jest decyzja o tym, czy należy w małżeństwie stosować antykoncepcję, czy też wybrać metodę naturalnej regulacji poczęć (NPR). Mam 24 lata. Jestem szczęśliwą żoną (od prawie 3 lat) i matką dwójki dzieci (drugie w drodze). Od bardzo dawna interesowało mnie NPR. Po raz pierwszy o tej metodzie usłyszałam na lekcjach katechezy w szkole podstawowej. Dzięki mojemu nauczycielowi religii już w liceum zaczęłam czytać pierwsze broszurki na ten temat. NPR pozwalało mi wówczas bliżej zapoznać się z funkcjonowaniem kobiecego organizmu. Obecnie metody tej nie mogę nazwać antykoncepcją, gdyż jest czymś więcej – jest sposobem na życie i harmonijne funkcjonowanie naszego małżeństwa.
Mój mąż nie był od początku zwolennikiem tej metody. W wyniku sugestii swojej mamy chciał, byśmy stosowali stosunek przerywany. Oczywiście nie mogłam się z tym zgodzić. Niezgodność naszych zapatrywań w tej jakże bardzo wrażliwej kwestii była powodem naszych licznych sporów i kłótni. W końcu udało mi się przekonać męża do tej metody. Jednym z najsilniejszych argumentów był stopień skuteczności NPR w stosunku do innych metod antykoncepcyjnych (zestawienie metod i stopnia ich skuteczności znajduje się między innymi w książce dra med. Josefa Rotzera Naturalna regulacja poczęć, Poznań 1999, s. 99).
Oprócz argumentów, które przytacza szanowny pan Jacek Pulikowski, chciałabym przytoczyć jeszcze kilka własnych, dość osobistych powodów, dla których NPR uważam za najlepszą z metod:
* Dzięki NPR stosunek małżeński staje się czymś więcej niż tylko połączeniem ciał – prowadzi do komunii dusz. Dzieje się tak dlatego, że małżonkowie, chcąc odłożyć poczęcie dziecka, czekają „na siebie”. Oczekiwanie zaś wzmaga tęsknotę, która później intensyfikuje przeżycia związane z bliskością współmałżonka. Tak więc zbliżenie staje się jest głębokim przeżyciem o wymiarze przede wszystkim duchowym. W takim układzie nie ma mowy o znużeniu czy zniechęceniu seksem.*Stosując NPR, potrafimy cieszyć się sobą w pełni. Nie myślimy już o innych metodach – prezerwatywie, stosunku przerywanym itp. Koncentrujemy się w pełni na współmałżonku. Naszej uwagi nie rozpraszają żadne „zabezpieczenia”.
* NPR daje wielką radość jeszcze z innego powodu: dzięki niemu czujemy się ludźmi w pełnym wymiarze, gdyż dzięki woli i rozumowi potrafimy czekać. To my rządzimy naszym ciałem – decydując o tym, kiedy ma dojść do zbliżenia, a kiedy nie. NPR pozwala panować nad własnym ciałem oraz instynktami.
* Jest jeszcze jedna bardzo ważna kwestia: życie człowieka. Myślę, że każdemu człowiekowi sumienia los najbardziej niewinnych nie jest obojętny. Gdy dochodzi do poczęcia, na rodziców spada ogromna odpowiedzialność za życie ich dziecka. To prawda, że małżeństwa stosujące NPR w zasadzie nie są skłonne do aborcji. Każde dziecko umieją przyjąć jako największy dar, prezent od Boga. Dla nich dziecko nie jest „wpadką”. Liczyliśmy się z poczęciem drugiego dziecka, oddając wszystko w ręce Boga. Wiem jednak, że gdyby pojawienie się tego dziecka było dla nas całkowitym zaskoczeniem, potrafilibyśmy przyjąć je z równie wielką miłością.
* Dzięki NPR możemy żyć zgodnie z własnym sumieniem, planami Stwórcy i w harmonii z naturą.
Niedawno chciałam sprawdzić, jaki jest stosunek mojego męża do antykoncepcji. Zapytałam go więc: „Kochanie, czy po urodzeniu drugiego dziecka będziesz chciał stosować stosunek przerywany?”. Popatrzył na mnie zdziwiony, potem odpowiedział krótko i kategorycznie: „Nie”.
kredka198 napisał(a):piecia napisał/a:
trzeba na kursy chodzic zeby nie zajsc w ciaze
albo być po prostu odpowiedzialnym
ja na żaden kurs nie chodziłam.. wystarczyła lekcja religii(nie jedna ale kilka)
ten "fakt" wywieszany na przystankach tramwajowych, gołe baby i to jeszcze na wysokości wzroku dziecka. :!: . bashca napisał(a):Duże też zależy od środowiska w jakim człowiek sie wychowuje.
Chociaż od pornografii dzieci nie da sie ustrzec , niestetyten "fakt" wywieszany na przystankach tramwajowych, gołe baby i to jeszcze na wysokości wzroku dziecka. :!: .
później to faceci często patrzą nie na piękno kobiety, ale na wyzywający ubiór :-s
to Ja :) napisał(a):nieania swojego czasu dość sporo się naczytałam tego typu artykułów i w każdym brakowało mi jednego: sytuacji materialnej, finansowej tych osób, które były bohaterami tegoż artykułu bo jakoś nie chce mi się wierzyć, że osoby - mąż i żona - ledwie wiążący koniec z końcem decydowali się na dziecko, któremu nie potrafią zapewnić warunków do życia.Jeszcze jedna kwestia - miłość i odpowiedzialność. To podstawa planowania rodziny.
nieania napisał(a):o właśnie o to mi chodzi - nie mam pieniędzy bo żyję od pierwszego do pierwszego więc nie spładzam dzieci by nie było tak, że będą głodne chodzić bo ja nie mam im co dać zjeść i to jest dla mnie odpowiedzialność a w Kościele słyszę o czymś przeciwnym, ba! mam być podobna do ludzi z marginesu, którzy też bezmyślnie płodzą dzieci a potem do OPS chodzą i źlamdają i jojczą jak im ciężko, dzieci jeść nie mają ect. :?to Ja :) napisał(a):nieania swojego czasu dość sporo się naczytałam tego typu artykułów i w każdym brakowało mi jednego: sytuacji materialnej, finansowej tych osób, które były bohaterami tegoż artykułu bo jakoś nie chce mi się wierzyć, że osoby - mąż i żona - ledwie wiążący koniec z końcem decydowali się na dziecko, któremu nie potrafią zapewnić warunków do życia.Jeszcze jedna kwestia - miłość i odpowiedzialność. To podstawa planowania rodziny.
to Ja :) napisał(a):o właśnie o to mi chodzi - nie mam pieniędzy bo żyję od pierwszego do pierwszego więc nie spładzam dzieci by nie było tak, że będą głodne chodzić bo ja nie mam im co dać zjeść i to jest dla mnie odpowiedzialność a w Kościele słyszę o czymś przeciwnym, ba! mam być podobna do ludzi z marginesu, którzy też bezmyślnie płodzą dzieci a potem do OPS chodzą i źlamdają i jojczą jak im ciężko, dzieci jeść nie mają ect. :?
to Ja :) napisał(a):a w Kościele słyszę o czymś przeciwnym, ba! mam być podobna do ludzi z marginesu, którzy też bezmyślnie płodzą dzieci a potem do OPS chodzą i źlamdają i jojczą jak im ciężko, dzieci jeść nie mają ect. :?Po roku studiowania nauk o rodzinie ani razu nie usłyszałam czegoś takiego. A jak by nie było przestudiowałam przez ten rok między innymi zagadnienia: wprowadzenia do nauk o rodzinie, etyki ogólnej i szczegółowej (ze szczegółowej m.in wprowadzenie do etyki seksualnej) teologii moralności, teologii małżeństwa i rodziny, jak też seksualności w ujęciu psychologicznym i z ręką na sercu mówię, że uważnie słuchałam wykładowców.