Skoro tu tyle wypowiedzi na temat katechezy w szkole to ja też coś dodam. Jestem z wykształcenia katechetką, ukończyłam KUL i od jakiegos czasu poszukuję pracy w szkole. W związku z tym mam pytanie, czemu księża którzy mają tyle pracy w parafii uczą religii w szkole i zajmują miejsce świeckim katechetom. Nieraz taki ksiądz wcale nie potrafi sobie z młodzieżą poradzić i o wiele lepiej poradził by sobie katecheta świecki
Proszę o wypowiedzi na ten temat
Teologia i wiara wcale nie muszą iść w parze = nie każdy po teologii ma podstawy, żeby o wierze w szkołach uczyć. Prywatne obserwacje księży-katechetów i świeckich katechetów.
Ja myśle że przede wszystkim problem niżu demograficznego to sęk pewnych bardzo niepokojących tendencji w Polsce i nie tylko, raz że mniej dzieci się rodzi a dwa że średnio rocznie miasto wielkości Zabrza znika z naszego kraju- chodzi mi tutaj o migracje. Dość szeroki problem...
Tak dodam jeszcze że nauczyciel to była świetna fucha, tak mi rodzice mówili lekarz, piekarz, nauczyciel zawsze mają prace, kilka lat temu słyszałem od nauczycielki z gimnazjum że się będą musieli przekwalifikowywać...
A ksiadz jako nauczyciel religii ma ten plus że widzi inaczej problemy ludzi, ogólnie chodzi mi o doświadczenie duszpasterskie- ja miałem cały czas religie z księżmi i niektórych jak ks dr Błachuta którego do dzisiaj słucham w Aniele Beskidów dalej słucham.
Poza tym nie ukrywajmy, że kapłan ma doświadczenie pracy dydaktycznej - pracy z ludźmi - przed pracą w szkole, a nauczyciel bez doświadczenia jednak nie

- i tu się robi błędne koło, jak mieć doświadczenie przed zdobyciem go... takie prawa dzisiejszego rynku tak czy owak.
Pracuję w szkole średniej 7 lat. W sumie prawie 8
Katecheta doprowadził od tego, że na 32 osoby w klasie na katechezę uczęszczało 15-20 osób. Pojawił się kapłan. Frekwencja wzrosła - na 32 osoby nie uczestniczą 3-4. Obecnie pracuje i kapłan, i katechetka. U katechetki zwykle nie chodzi 5-10. Ona nie ma siły przebicia, zbudowany facet - owszem.
Annnika napisał(a):żeby o wierze w szkołach uczyć.
Pytanie - czy lekcje religi mają uczyć o wierze czy mają uczyć wiary?
Do tego pierwszego wiary nie potrzeba, wystarczy wiedza. Do drugiego tak- nie mozna przekazać wiary komuś, jeżeli samemu sie jej nie ma.
Co do pytania Gabrieli: Niekoniecznie dyplom ukończenia uczelni musi gwarantować wiarę (vide Bartoś). Jeśli chcemy oczywiście uczyć wiary. Dyplom dyplomem, ale jeszcze ważna jest formacja. Chyba nawet bardziej.
A jeśli w ogóle chodzi o sprawy finansowe, doczesne to wpierw królestwo Boże a wszystko Bóg doda, Apostołowie też kiedyś martwili się że nie mają chleba- na to Jezus odpowiedział wyrzutem czy nie pamiętają cudów które zdziałał właśnie z rozmnożeniem jedzenia, czy to jak Jezus powiedział o gołebiach i dodał że człowiek jest przecież ważniejszy. Dlatego najpierw zawierzenie Bogu.
Gabriela36 napisał(a):czemu księża którzy mają tyle pracy w parafii uczą religii w szkole
miejmy nadzieję, że nie chodzi tylko o pieniądze...

pozwólcie że wkleję wypowiedź księdza Ryszarda Nowaka
może da to komuś do myślenia
Ale ruchy odnowy tak są czasem postrzegane: dopóki masz krótkie spodenki i maturę na horyzoncie, możesz się „bawić", potem to już obciach.
- W diecezji katowickiej, gdzieś od połowy lat 80., gdy oaza przestała już być podejrzana w środowisku kościelnym, zauważono, że to jest dobre narzędzie do pracy z młodzieżą. I przez lata przyzwyczajono się do takiego schematu. Zredukowano wizję Kościoła i odnowy, jaką proponował ks. Blachnicki, do duszpasterstwa młodzieży. To jest to dla mnie niezrozumiały przykład marnowania łaski. Moim zdaniem, w Polsce nie ma integralnej wizji myślenia o Kościele. Każdy biskup ma swoją. Episkopat spotyka się często, ale z listów pasterskich nic nie wynika. Nie ma żadnych wspólnych ustaleń, które byłyby wynikiem rzetelnego rozeznawania znaków czasu. A na czym polega przygotowanie parafii przed wizytacją biskupa? Na malowaniu krawężników na biało, trawy na zielono. Przyjeżdża biskup, więc zwołajmy ludzi...
...i „załóżmy" oazę dla dobrego wrażenia.
- Tak, i to jest dla mnie skandaliczne. Ale z czego to wynika? Oaza jest na liście duszpasterstw: głuchoniemi, trzeci zakon, ministranci, kółko różańcowe, oaza, neokatechumenat... Jeśli czegoś nie ma na liście, trzeba szybko „założyć". Autentyczna sytuacja: wikary otrzymał podwójne polecenie w ciągu dwóch miesięcy. Pierwsze: załóż mi oazę przed wizytacją, drugie: rozwiąż to jak najszybciej.
Bo i czasem to jest tylko „oaza", a nie wspólnota, która odnawia parafię. Może trudno się dziwić tej niechęci?
- Oaza nie musi być w każdej parafii. Przyszłością są centra Ruchu Światło-Życie. W każdym dekanacie - jedna parafia, przy której działa wspólnota licząca ok. 300 osób, tworząca czytelne i przyciągające innych środowisko. W Warszawie prymas Glemp zrobił genialną rzecz z kilkoma parafiami: za jeden kościół odpowiadają księża z neokate- chumenatu, za inny z Odnowy w Duchu Świętym, jeszcze za inny z Ruchu Światło-Życie. W wielkim mieście ludzie i tak są mobilni i jeżdżą tam, gdzie im odpowiada. To nie jest zagrożenie, że dana parafia jest prowadzona w jakiejś konkretnej duchowości. Podobnie jak parafie franciszkańskie, jezuickie czy dominikańskie. Na Śląsku też mamy takie wyspy. Działają trzy centra Ruchu: ośrodek profilaktyczny w Katowicach, centrum duchowości w Tychach i ośrodek liturgiczny w Chorzowie. To są zjawiska na takim poziomie kompetencji, że oddziałują nie tylko na Ruch Światło-Życie, ale też na inne środowiska kościelne. Wszystkie te centra są inicjatywą świeckich. Wniosek? Kiedy pozwolimy świeckim zadziałać i jeśli uda się zatrzymać dorosłych, którzy nie dali się wypchnąć z oazy, mimo usilnych działań wielu księży, to oni zrobią kapitalną robotę. Ja wolę, żeby oaza była w jednej parafii, ale żeby to nie było zjawisko oazopodobne.
Czy kościoły muszą opustoszeć, żeby świeckich zacząć traktować serio?
- W najbliższych latach księża pewnie zrozumieją, że jeśli nie chcą się zajechać, nie ma innej drogi niż współpraca ze świeckimi. Teraz jest jeszcze taka próba sił. Nam się wydaje, że księżmi zaoramy tę ziemię. Tymczasem część powinno się posłać na misję. Jedź na pięć lat, zobacz, jak tam traktują księdza, ale też jak nie pozwolą się traktować księdzu. Wtedy byśmy przewietrzyli Kościół polski, który jest jednak mocno sklerykalizowany. Św. Paweł chyba przeżywa katusze, jak na nas patrzy, bo przecież pisał o komplementarności ciała, gdzie każdy członek ma swoje miejsce, jest niezbywalną komórką organizmu. A my mówimy, że ta reszta to jest tylko nosiciel moich pomysłów. I to jest śpiący olbrzym. Jeśli głowa nie ruszy, to on będzie tylko spał. Gdzie nie ma wizji, tam psują się obyczaje
cyt za Gość Niedzielny
[ Dodano: Czw 14 Lip, 2011 17:11 ]
a co do formacji to ja mam ponad 20 letnią w Ruchu Światło Życie i na rekolekcje z młodzieżą też jeździłam
Gabriela36 napisał(a):Kiedy pozwolimy świeckim zadziałać [...], to oni zrobią kapitalną robotę.
święte słowa i znać w nich ducha soborowego...
Gabriela36 napisał(a):Wtedy byśmy przewietrzyli Kościół polski, który jest jednak mocno sklerykalizowany.
ano niestety; dla wielu Polaków Kościół to po prostu ksiądz proboszcz za ołtarzem i wszystko
przeważnie każdy katecheta ma za sobą jakąś formację w takim czy innym ruchu, nieraz w niejednym. co więcej, można się zastanawiać czy więcej warta taka formacja, która odbywała się na spokojnie, systematycznie "w czasie wolnym", czy taka "w biegu" bo nauki zatrzęsienie i nierzadko innych obowiązków. (nie wiem czy jasno się wyrażam) tak więc można się licytować.
co do tego, kto będzie w szkole większym autorytetem imho raczej kwestia indywidualna lub środowiskowa. nie ma tak, że z założenia zawsze lepiej ksiądz, albo zawsze lepiej świecki. owszem, bywa jak mówi annika, że nieraz do autorytetu dopomaga wygląd prowadzącego, ale niekoniecznie. (to tak z własnego katechetycznego doświadczenia w szkole specjalnej, gdzie mało było dzieciaków z faktycznie lekkim upośledzeniem umysłowym, pochodzących z normalnych rodzin, a głownie "odpady", których pozbyto się z innych szkół - dzieciaki ulicy, często gęsto bez opieki, warunków ogólnych do życia, z wyrokami itd)
Cytat:Teologia i wiara wcale nie muszą iść w parze = nie każdy po teologii ma podstawy, żeby o wierze w szkołach uczyć. Prywatne obserwacje księży-katechetów i świeckich katechetów.
co się dotyczy tak samo świeckich jak i księży. prywatne obserwacje z kazań, i różnych ruchów gdzie dane było mi być.
Cytat:Poza tym nie ukrywajmy, że kapłan ma doświadczenie pracy dydaktycznej - pracy z ludźmi - przed pracą w szkole, a nauczyciel bez doświadczenia jednak nie - i tu się robi błędne koło, jak mieć doświadczenie przed zdobyciem go... takie prawa dzisiejszego rynku tak czy owak.
oj trąci to stereotypem. kapłan doświadczenie dydaktyczne (do pracy w szkole) ma takie jak i świecki - tyle samo godzin obowiązkowych praktyk. wszystko inne to własna inicjatywa. a świeckim też tego nie brak: prowadzenie, animowanie różnych grup przy parafiach itp.
a z podwórka szkolnego (z mojego miasta, opinia kilku dyrektorów: wolimy z reguły świeckich, bo świeccy dokształcają się metodycznie jak każdy nauczyciel, a księża zasłaniają się pracą na parafii i że nie mają czasu, a na hospitacji czy przy innych "wpadkach" wychodzi potem sajgon. no chyba, że któryś miał charyzmę to sobie radził).
spioh napisał(a):kapłan doświadczenie dydaktyczne (do pracy w szkole) ma takie jak i świecki - tyle samo godzin obowiązkowych praktyk. wszystko inne to własna inicjatywa. a świeckim też tego nie brak: prowadzenie, animowanie różnych grup przy parafiach itp.
Dlatego uważam, że kapłan wcale nie ustępuje świeckim. A praca dydaktyczna to nie tylko szkoła. Bo katecheza to też nie tylko lekcje religii w szkole.
Zresztą dla szkoły wygodniej zatrudnić księdza: kapłani pozostają na stopniu nauczyciela kontraktowego zazwyczaj, świeccy powoli awansują i dostają wyższe uposażenie. W każdym razie to jeden z argumentów oświatowców.
imho żadna ze stron nie ma przewagi i nie da się generalizować która grupa lepsza.
Cytat:Bo katecheza to też nie tylko lekcje religii w szkole.
teoretycznie tak. a praktycznie co masz na myśli?
Nauki przed bierzmowaniem w kościele, kazania dla przygotowujących się do komunii i ich rodziców, nauki przedmałżeńskie (coraz częściej warsztatowe) - to też nauczanie

- pomijam zwykłe kazania.
ale najwyższy czas by katecheza też ruszyła przy kościele, bo w szkole to szkoda gadać
Gabriela36 napisał(a):bo w szkole to szkoda gadać
zależy
miniony rok mego katechizowania - 2010/2011 - zaliczam do udanych
