Kto to jest Jacek Święcki ? Niesamowity facet. Obecnie najczęściej publikuje na mateusz.pl . Z tym że
przytaczam Jego zdanie głównie dlatego że się z nim zgadzam, a sformułował to lepiej niż ja
Jest on też autorem tegorocznych rekolekcji wielkopostnych na Mateuszu - rekolekcji będących
w całości Kerygmatem
http://www.mateusz.pl/rekolekcje/2004/js/index.htm.
ad 1A/Co do oddzielenia stworzenia od Stwórcy - nie zrozumieliśmy się. Nie chodzi o to że Bóg jest
daleki czy coś w tym rodzaju - lecz o to że Bóg
nie jest np. Wszechświatem (jak to
jest w dużej części np. w buddyźmie). To obecnie b. ważna różnica, gdyż napór z tej strony
jest olbrzymi.
ad 1 B/ Zdecydowanie od razu - gdyż brak uświadomienia sobe tego to jest droga podstawowego
błędu jaki rozwinie się w następnych punktach (zresztą tego samego który leżał u źródeł
Reformacji - czyli nauka o zbawieniu zewnętrznym).
Natomiast poruszyłeś b. ważny problem - tego co ma być w Kerygmacie, a co "na później" lub
"w katechezie". Pozwól że zatrzymam się nad nim na chwilę.
================
Sprawa "Kerygmat kontra Katecheza"
Otóż większość srodowisk ewangelizacyjnych (nawet katolickich) przyjmuje jak Prawdę oczywistą
iż Kerygmat to to co głosi się na Filipie, Reo, Alfie czy Oazie. Jest to z grubsza oparte na tzw.
4 Prawach Życia Duchowego (zresztą bardzo niedawnym wynalazku...) przejętych z ruchu Agape
(obecnie Kosciol Ruch Nowego Życia). Przyjmuje się że to jest owo jądro głoszenia, zas resztę
można wyjaśnić w katechezie.
Otóż jest to nieprawda.
Taka wizja wypływa z protestanckiego pochodzenia programu tych kursów (WSZYSTKIE te formy sa praktycznie
adaptacja podobnych form protestanckich (to jeszcze nic złego).
Ale...
Jesli francuz umie mowic po angielsku i damy mu opisac jakas sprawe w tym jezyku to i tak rodowity anglik dostrzeze
ze nie pisal tego inny anglik (inna skladnia, pojecia etc).
Moge podac cala mase punktow, w ktorych robi sie "po protestancku" motywujac to argumentem iz "pierwsze
gloszenie" jest tylko o rzeczach najwazniejszych, "kerygmatycznych".
W ten sposob glosimy np. Zbawienie przez Ofiare Jezusa bez nacisku na to iz jet ona w naszym zyciu obecna w
Eucharystii.(Wiem wiem - w wielu miejscach cos sie tam o tym przebakuje, ale nie stawia sie W CENTRUM tego co
jest ponoc centrum i szczytem życia Kosciola)
A potem sie dziwimy ze ludzie z'ewangelizowani w ten sposob miewaja
tendencje do np. konwersji i nudza ich "zwykle" praktyki parafialne..
Aby to wyjasnić trzeba sobie powiedzieć parę rzeczy. Jedną z nich jest to,
że protestant i katolik inaczej rozumieją słowo „Kościół”. Dla katolika Kościół to Mistyczne Ciało Jezusa (1 Kor
12,27), zadatek królestwa, który przy końcu czasów przekształci się we wspólnotę z Trójcą Świętą, w udział w Jej
wewnętrznym życiu. W tym świetle oczywiście odejście od Kościoła jest katastrofą (choć człowiek może być zbawiony
w Kościele, mimo że do niego formalnie nie należy – ale to odrębny temat). Dla większości protestantów denominacja
jest czymś w rodzaju fan clubu Jezusa – i nie ma wielkiej różnicy, do którego fan clubu się należy (a można przecież nie
należeć do żadnego fan clubu, lecz realizować swoje chrześcijaństwo w domu).
Dalej, protestantyzm jest ze swej natury „niepełnym katolicyzmem” (nie mówię tu teraz o całkiem udziwnionych
odłamach, ale o wyznaniach głównonurtowych). Z Objawienia (Liturgia – Tradycja – Pismo) wybrano samo Pismo. Z
harmonii wiary przejawiającej się w uczynkach, bez których wiara „martwa jest sama w sobie” (Jk 2,17) – wybrano
„samą wiarę”. Z całego arsenału środków zbawczych, jak modlitwa, sakramenty, pokuta, lektura Pisma, charyzmaty,
Magisterium, kontemplacja, refleksja – poszczególne denominacje wybierają, co im wygodne, bez skrupułów
odrzucając resztę.
Kursy które omawiamy (Alfa, Filip, częściowo - choć mniej - także Reo i Oaza) głoszą coś w rodzaju "części
wspólnej" tego co katolickie i protestanckie. Tylko że , ponieważ protestantyzm to generalnie (upraszczam...) katolicyzm
bez wielu elementów, więc owa "część wspólna to po prostu... protestantyzm.
Jesli dobrze sie przyjrzymy argumentom typu "to nie jest w kerygmacie, to powinno być powiedziane dalej na katechezie
lub we wspólnocie" zobaczymy że to sprawy charakterystyczne dla nauczania Kościoła katolickiego są tak mało ważne i
właśnie one utożsamiane są ze skomplikowanym teologicznie nauczaniem…
Przytoczę tu charakterystyczny cytat - oto co napisano (w przekonaniu że to pozytywna rekomendacja !) o kursie Alfa
w Zeszytach Odnowy :
Cytat:Kurs Alfa ukierunkowany jest przede wszystkim na informowanie o podstawowych aspektach wiary
chrześcijańskiej; o chrześcijańskiej koncepcji Boga, o Jezusie Chrystusie – Jego wcieleniu, śmierci i zmartwychwstaniu –
oraz o Darze Ducha Świętego. W tym względzie jest on zgodny z nauczaniem Kościoła Katolickiego. Przedmiotem
kursu Alfa nie jest natomiast rola Kościoła Katolickiego w głoszeniu Ewangelii ani nauczanie na temat sakramentów
świętych – wymaga to uzupełnienia w ramach proponowanej formacji po kursie Alfa.
Krótko mówiąc: to, co mówi się na kursie, jest istotą chrześcijaństwa, a jakaś tam nauka o Eucharystii, o sakramentach,
o Kościele jako Ciele Chrystusa – to takie tam sobie denominacyjne dodatki, które należy sobie potem chałupniczo
uzupełnić (jeżeli już ktoś jest tak uparty, że się w ogóle obstaje przy tych szczegółach).
Redukcjonizm na poziomie kerygmatu jest zabójczy dla eklezjalnej tożsamości.
Nie do zaaprobowania jest mniemanie, jakoby podczas ewangelizacji można było zaniedbać kwestie czystości prawdy.
Przeciwnie –
„pierwsze głoszenie” jest tak mocnym i ważnym przeżyciem w życiu duchowym, a głoszone treści
wbijają się tak głęboko w duszę, że stanowią fundament. A fundamentu nie stawia się z niepewnego materiału.
Treści głoszone podczas ewangelizacji zawsze będą odczuwane za najważniejsze i prawdziwe, bowiem są jak pierwsza
miłość. Dlatego katechizacja może uzupełnić pewne sprawy drugorzędne, ale pierwszorzędnym nie przywróci już
przysługującej im ważności. Nie mówiąc już o ewentualnych błędach – te mogą być sprostowane wyłącznie przez
głęboki kryzys wiary.
Wróćmy do charakterystycznego z brzegu jaskrawego przykładu : Eucharystię.
Nie można mówić o zbawczej Ofierze Jezusa, nie wspominając, że jest to ta sama Ofiara, którą sprawujemy w
Eucharystii, i lekceważąc słowa Jezusa:
Cytat:„Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie
będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie
wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest
prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. Jak Mnie posłał
żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. To jest chleb, który z nieba
zstąpił – nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na
wieki”
(J 6,53-58).
Zgadzam się, że przy pierwszym głoszeniu nie sposób mówić o wszystkim – nie wspominamy o wielu sprawach, by nie
zaciemniać podstawowego przesłania Ewangelii – jednak Eucharystia niewątpliwie leży w centrum historii i ekonomii
zbawienia, a więc i kerygmatu.
Tego dyskwalifikującego błędu nie naprawią sugestie „uzupełnienia w ramach proponowanej formacji”. To tak,
jakbyśmy uczyli literatury polskiej, nie wspominając o Mickiewiczu i tłumacząc, że „uczniowie powinni przeczytać o tym
w domu”. Może przeczytają, może nie, a nawet jeśli przeczytają, treści te będą dla nich jakimś „mniej ważnym
uzupełnieniem”.
===========================
Ad 1 D/ Owszem. Zresztą tu z Jackiem nie do końca się zgadzam - uważam że ponieważ owo wymaganie jest spowodowane szacunkiem do nas (podobnie jak istnienie Piekła), więc wystarczy podkreślić wolną wolę człowieka i Prawdę że Bóg nas kocha, ale nie będzie nas do niczegi zmuszał.
============================
DO moderatorów : czy moje posty nie są za długie ?