28-07-2005, 14:49
jswiec napisał(a):praktyka ostatnich 30-tu lat pokazała, że ma niekiedy miejsce następujacy proces:
- najpierw działa w parafii normalna grupa oazowa, realizujaca program RŚŻ
- następnie grupa ta zaczyna realizować programy ewangelizacyjne inspirowane przez takie programy katolickiej Odnowy jak REO [to jeszcze nie jest nic złego]
- na czele tej grupy staje animator, który forsuje program "jeszcze skuteczniejszej ewangelizacji" w oparciu o praktyki czy to "Ruchu Nowego Życia", czy to jakiegoś zaprzyjaźnionego zboru
- pod wpływem nauczań tegoż animatora [który zostaje tymczasem liderem wspólnoty] i jego przyjaciół z "ponaddenominacynych ruchów ewangelizacyjnych" grupa przechodzi na coraz bardziej fundamentalistyczne pozycje
- w pewnym momencie rozłam staje się nieunikniony
Trduno się z tym nie zgodzić... Niestety, wielokrotnie tak dokładnie to wygląda. Zaczyna się ewangelizacje zapominając o konieczności formacji. Brakuje wiernego trzymania się nauki apostolskiej (jak się jej trzymać, kiedy się jej nie wykłada?), trwania w braterskiej łączności (zaczynając od najbardziej elementarnego poziomu - od łączności z parafią, którą można wyrazić na wiele sposobów a najczęściej raczej grupy izolują sie od niej! - a kończąc na krytykowaniu "nierozumiejącego nas" biskupa), czasem też brakuje uczestniczenia w eucharystii (czyli brakuje elementów podanych np. w Dz 2:42).
I nie wina w tym kerygmatu opartego na Prologu J, przy którego głoszeniu nie ma ani słowa o sakramentach, ale wina braku jakiejkolwiek katechizacji - gorzej: często jest to wina braku świadomości, że katechumenat jest potrzebny. Cała akcja "ewangelizacji" skupia się na "przyprowadzaniu ludzi do Jezusa" a zapomina się o tym, że celem jest stanie się uczniem i współpraca z Łaską, a nie upajanie się charyzmatycznymi fajerwerkami...
Szczerze przyznam, że nie rozumiem CO naciąganego jest w zacytowanej przeze mnie zbieżności między "4Prawami" a Prologiem?
+ + +
Dalej już offtopic, o powrocie do Domu Ojca i moim jego rozumieniu ...
Co do "stanu rajskiego", rozumianego zapewne jako stan człowieka w ogrodzie Eden, i utożsamiania go z ostatecznym zamiarem Stwórcy wobec Stworzenia... Unikam tego utożsamiania, ponieważ jego akceptacja zmuszałaby mnie do przyznania, że Bogu w pewnym momencie coś wymknęło spod kontroli. Tymczasem to człowiekowi wymknęła się możliwość korzystania z błogosławieństwa owoców drzewa życia (Rdz 3:22 - - Ap 22:2). Więc nie "powrót do stanu rajskiego" ale powrót do zamierzonej przez Boga harmonii ze Stwórcą. Podobnie jak powrót marnotrawnego syna do domu.
"Powrót do zamierzonej przez Stwórcę harmonii" po pierwsze: w sposób oczywisty wynika z definicji grzechu (który jest zniszczeniem tej harmoniii, więc Jezus gładząc grzech przywraca harmonię Stwórca - Stworzenie), a po drugie - nie wyklucza tego, że dostaje się jeszcze coś więcej .
Piszącym herezje jakoby czowiek w Ogrodzie Eden nie był "współdziedzicem", albo "nie uczestniczył w życiu Boga", polecam lekturę IV części 6 paragrafu KKK ("Człowiek w raju"), nie chciałbym tu tego wklejać :mrgreen:
Gregoriano napisał(a):YAB napisał(a):BTW - nie znalazłem w Rdz zaprzeczenia udziału Adama w "życiu wewnętrznym Trójcy" (czy tak to brzmiało?), przeciwnie: znalazłem potwierdzenie tego, że Adam działał w imieniu Boga.( itd. )Z chęcią poznałbym gdybyś swoje stanowisko przedstawił na podstawie Tradychji a nie tylko własnych przemyśleń. (...) Porównując twoje stwierdzenia z Katechizmem, który stara się jakby zebrać w całośc naszą Tradycję mam wątpliwości czy masz rację.
To nie moje przemyślenia, ale nauka Katechizmu Kościoła Katolickiego (KKK 375.378):
Katechizm Kościoła Katolickiego napisał(a):Kościół, interpretując w autentyczny sposób symbolizm języka biblijnego w świetle Nowego Testamentu i Tradycji, naucza, że nasi pierwsi rodzice Adam i Ewa zostali ukonstytuowani w stanie "świętości i sprawiedliwości pierwotnej". Tą łaską świętości pierwotnej było "uczestnictwo w życiu Bożym". (...) Znakiem "zażyłości" człowieka z Bogiem jest to, że Bóg umieszcza go w ogrodzie. Człowiek żyje w nim, aby "uprawiał go i doglądał" (Rdz 2,15); praca nie jest ciężarem, ale współpracą mężczyzny i kobiety z Bogiem w doskonaleniu stworzenia widzialnego.
Dodam jeszcze dwa istotne fragmenty Katechizmu:
Harmonia pierwotnej sprawiedliwości, przewidziana dla człowieka w zamyśle Bożym, zostanie utracona przez grzech naszych pierwszych rodziców. (KKK 379)
Śmierć Chrystusa jest równocześnie ofiarą paschalną, która wypełnia ostateczne odkupienie ludzi przez Baranka, "który gładzi grzech świata" (J 1, 29), i ofiarą Nowego Przymierza, przywracającą człowiekowi komunię z Bogiem oraz dokonującą pojednania z Nim przez "Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów" (Mt 26, 28 ) (KKK 613).
Powrót do zamierzonej harmonii nie wyklucza otrzymania więcej. "Otrzymanie więcej" nie powinno być okazją do negowania zamiarów Boga: życia człowieka w pełnej harmonii ze Stwórcą, tak pięknie opisanego w Rdz.
Pozdrawiam serdecznie