Tak Marku ja bardzo dobrze Cię zrozumiałam, potwierdziłeś mi to tylko swoim ostatnim postem
Marek MRB napisał(a):Jednak kiedy proces przebiega odwrotnie - "zaprzyjaźniamy" się z kimś by wejść w jego łaski i "wcisnąć" mu coś
Marku strasznie smutne to co piszesz.
Głoszenie Ewangelii nie jest "wciśnięciem czegoś".
Może inaczej... czym dla Ciebie jest Ewangelia?
Przecież nie głosimy po to by dodać sobie czegokolwiek, ale głosimy po to by pozyskać ludzi dla Chrystusa i przede wszystkim po to by ONI zyskali życie wieczne.
Jesteśmy za nich odpowiedzilni. Jesteśmy odpowiedzialni za ich wieczność.
Bo jeśli nie my im ogłosimy to kto to zrobi? Jeszcze raz napiszę - to jest nasz chrześcijański obowiązek, ale obowiązek który powinniśmy wypełniać z miłością.
My nie głosimy dla samego głoszenia, ale przez głoszenie walczymy o tych ludzi.
Marek MRB napisał(a):niezależnie od tego czy tym "czymś" jest Ewangelia, garnki Zeptera czy ubezpieczenie na życie.
Wybacz, ale przyjęcie przez kogoś garnków Zeptera albo ubezpieczenia na życie nie przyniesie nikomu zbawienia. Natomiast przyjęcie Ewangelii tak.
[ Dodano: Sob 29 Mar, 2008 10:56 ]
Talmid napisał(a):A ja to uważam tak, że jak ktoś nam pasuje i go lubimy to wtedy się z nim przyjaźnimy, a jeśli on się nawróci to dobrze, a jak nie to też git. W końcu to nasz przyjaciel niech sobie wierzy w co chce jego wybór. Nie mówiąc już o rodzinie.
Oczywiście, że każdy ma swój wybór. Każdy ma wolną wolę daną od Boga i nikt z nas nie ma prawa mu jej odbierać. Jednak jak ktoś ma wybrać jeśli nie postawimy go przed takim wyborem?
Cytat:a jeśli on się nawróci to dobrze, a jak nie to też git.
"Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście. Ja dziś nakazuję ci miłować Pana, Boga twego, i chodzić Jego drogami, pełniąc Jego polecenia, prawa i nakazy, abyś żył i mnożył się, a Pan, Bóg twój, będzie ci błogosławił w kraju, który idziesz posiąść. Ale jeśli swe serce odwrócisz, nie usłuchasz, zbłądzisz i będziesz oddawał pokłon obcym bogom, służąc im - oświadczam wam dzisiaj, że na pewno zginiecie, niedługo zabawicie na ziemi, którą idziecie posiąść, po przejściu Jordanu. Biorę dziś przeciwko wam na świadków niebo i ziemię, kładąc przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo, miłując Pana, Boga swego, słuchając Jego głosu, lgnąc do Niego; bo tu jest twoje życie i długie trwanie twego pobytu na ziemi, którą Pan poprzysiągł dać przodkom twoim: Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi."
Pwp 30,15-20
Jeśli ktokolwiek wybiera śmierć, a nie życie to dla mnie nie jest git.
Bez względu na to czy jest to mój tata, mama, przyjaciółka czy znajomy ze studiów.
Talmid napisał(a):Ale jak kogoś ewangelizujemy to nie należy udawać, że się z nim chcemy zaprzyjaźnić, a jak się nawróci to cześć i idziemy do następnego. A wiele ludzi tak robi i mnie o to chodziło.
A niektórzy to nawet robią podryw ewangelizacyjny, żeby zrobić wynik i mają wynik, ale na krótko.
A dla niektórych liczą się tylko liczby.
Widzisz... ważne jest to jaka jest postawa twojego serca kiedy głosisz.
Jeśli Chrystus w sercu jest na pierwszym miejscu to wszystko inne jest na właściwym.
Wtedy nie zastanawisz się nad tym czy nawiązanie relacji z drugim człowiekiem będzie dobre bo zawsze jest dobre!
Cytat:A dla niektórych liczą się tylko liczby
Nie patrz na innych głosicieli.
Patrz w swoje serce i patrz na tych, którzy mogą nie zaznać zbawienia bo nie słyszeli o Chrystusie.
Nawet jeśli ten "kolekcjoner" przyprowadzi choć jedną osobę do Jezusa to chwała Bogu!
I
Poza tym... nawet jeśli miałabym zaprzyjaźnić się z kimś ze względu na to żeby ogłosić mu Ewangelię to zrobiłabym to.
Bo jeśli dzięki temu ta osoba zyska życie wieczne w Niebie to zawsze jest warto.