Czcigodna komisja z wielkim zainteresowaniem przyjęła pańskie uwagi i postanowiła napisać co następuje:
1. Radujemy się z świetlanego powrotu brata B2!
2. Pierwsza część wypowiedzi jest dość problematyczna, bo nikt wcześniej nie pisał o natchnieniu pochodzącym od Ducha Świętego. Jest to zapewne echo dyskusji z niejakim Gregoriano, którego wypowiedzi na powyższy temat znajdują się gdzie indziej. Mimo wszystko postanowiliśmy sie odnieść do tego, a właściwie sam zainteresowany....
b2 napisał(a):Gregoriano wręcz wszelkie moje uwagi na temat mojego natchnienia przez Ducha Świętego uważa za dobry żart.
Twój wniosek wynika z tego, że się nie znamy. Pewne twierdzenia zakładam z góry stąd masz okazję tak myśleć, jednak to efekt nie dopowiedzień. Całkowicie nie podważam natchnienia przez Ducha Świętego wszystkich. Chyba byłby to absurd :!: Jeżeli bez pomocy Ducha Świętego nie mogę powiedzeć, że Panem jest Jezus to takie moje podejście całkowicie byłoby nie zgodne z Pismem św. Patrz na kontekst. Formułuje swoje tezy w określonej rzeczywistości i do określonej rzeczywistości. Po pierwsze nie dawno w naszej djecezji w pewnej grupie Odnowy doszło do odejść do zielonoświątkowców. Poprostu doszło do rozłamu. Zapewne mówili, że są pełni Ducha Świętego, działają pod Jego natchnieniem, a że rozłam to grzech ciężki w Biblii to już inna kwestia.... Dlatego jestem obecnie dość wyczulony na te kwestie. To wymaga odrębnej dyskusji. Natomiast /po drugie/ trzeba sobie zadać trud i konkretnie rozważyć co znaczy natchnienie od Ducha Świętego i jak ono sie przejawia. W Odnowie jest nie kiedy tendencja do przypisywania każdej czynności ludzkiej natchnienia od Boga. Albo gdy mam jakieś natchnienie czy od razu mogę/mam prawo nauczać innych? Warto o tym dyskutować, choć nie tutaj /nie w tym dziale/.
Generalnie każdego z nas prowadzi Duch Święty a bez Niego nic nie jesteśmy w stanie uczynić.
b2 napisał(a):Zauważyłem, Grzegorzu, że wiedza (i to taka solidna) jest dla Ciebie wyznacznikiem w sprawach religii (i dobrze) ale chyba nie jedynym???
Oczywiście, że nie jedynym, a nawet nie pierwszorzędnym. W sprawach religii - bardziej hierarchicznej struktury Kościoła, bo o to mi chodzi liczy sie nasze konkretne powołanie od Boga. To On nam wyznacza miejsca :!: Przecież w pewnych dziedzinach wiary moge mieć większą wiedzę niż ksiądź. Tylko czy to oznacza, że od razu mam głosić kazanie za niego??? Wiadomo, że nie - on ma takie powołanie ja takie.
b2 napisał(a):Chyba wierzysz w to i przyznasz rację, że osoby świeckie (jak nie chwaląc się ja) mogą działać pod wpływem Ducha Świętego.
Nie może być inaczej. Tylko odrzucam takie myślenie gdzie natchnienie Ducha Świętego zwalnia mnie od posłuszeństwa księdzu, biskupowi. Takie natchnienie nie pochodzi od Boga :!:
b2 napisał(a):Pytanie do którego poprzez tą serię kąśliwych wypowiedzi zmierzałem a nie chciałem zadać go wprost, to "Po co komu Kerygmat?".
A czy ty chcesz podważyć nakaz misyjny Jezusa Chrystusa? Tłumaczac pytanie po co komu kerygmat, trzeba napisać tak: po co komu Dobra Nowina o Jezusie, po co ją głosić. Żebym nie był gołosowny. Podaję przykład kerygmatycznego wersetu z Biblii:
Przekazałem wam na początku to, co przejąłem: że Chrystus umarł - zgodnie z Pismem - za nasze grzechy, że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem: i że ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu, później zjawił się więcej niż pięciuset braciom równocześnie; większość z nich żyje dotąd, niektórzy zaś pomarli. Potem ukazał się Jakubowi, później wszystkim apostołom. W końcu, już po wszystkich, ukazał się także i mnie jako poronionemu płodowi /1 Kor 15, 3-8/
Osobiście sobie odpowiadam: nie moge nie głosić tego co doświadczyłem! Nie mogę nie głosić śmierci Jezusa, Jego Zmartwychwstania. Zaprzeczył bym temu co we mnie najgłebsze.
Kerygmat to też podstawa. To głoszenie stworzyło moją relację z Jezusem. Św. Paweł głosił kerygmat. Nie zaczynał od tego, że trzeba dac datki na wdowy bo to dobre itd tylko mówił o Jezusie. Obecnie wiele osób nie zna Jezusa, bo nigdy go nie spotkali, bo nie przyjęli kerygmatu. Stąd przyjęcie tego, że trzeba chodzić na Eucharystię to abstrakcja. Albo ślub kościelny - po co? Gdy nie ma żywej relacji z Nim owe przepisy to tylko martwa litera. Kerygmat to same jądro naszej wiary. Tu się nie tylko głosi jakiś czyn zbawczy Pana tylko Jego samego! Czy możemy to odrzucić?
To ja zadam ci też pytanie: Po co komu Jezus Chrystus? W domyśle można napisać po co komu Kerygmat :?: