Najpierw z zapałem walczy z Panem, zabija Mu Jego wyznawców, pała nienawiścią do „nowowierców”, by potem samemu złożyć głowę na pniu – Apostoł Narodów.
Niedościgniony polemista i retor, wyśmienity na polu erystyki, perswazji i argumentacji. Odważny i porywczy, pełen wymagającej miłości, cierpliwości i łagodności. Człowiek godny szacunku i zaufania, słowny, szczodry, pracowity, walczący z własnym trudnym charakterem. Jednak przede wszystkim pełen szacunku i miłości do Chrystusa, gorliwie pełniący Jego nakazy.
Taką laudację każdy z nas chciałby z pe-wnością usłyszeć o sobie samym. Słowa te nie dotyczą jednak każdego, opisują bowiem charakter i osobowość jednego z największych sług Chrystusa – św. Pawła z Tarsu, bo o Nim będzie teraz mowa.
Ślepa miłość
Paweł, pierwotnie Szaweł, a po aramejsku Saul lub Szaul. Obywatel rzymski, Żyd, gruntownie wykształcony, faryzeusz (nad)gorliwy w walce z chrześcijanami, co uważał za swoją największą dumę i uczciwą służbę Bogu, urodził się około 10 r. n.e., zmarł prawdopodobnie w 67 r. Był zapalony w walce z „nowowiercami”, dlatego tak bardzo zaangażował się w prześladowanie chrześcijan w Jerozolimie. Był bardzo porywczy; najpierw myślał, potem czynił, tak zresztą mu zostało do końca. Bóg jednak miał dla niego inny plan – wykorzystał jego temperamentną, choleryczną i ekstrawertyczną osobowość dla innych celów.
O Szawle dowiadujemy się z Dziejów Apostolskich. Fałszywi świadkowie, których zeznania przyczyniły się do ukamienowania św. Szczepana – pierwszego męczennika, „złożyli swe szaty u stóp młodzieńca zwanego Szawłem”. Dalej czytamy: „Szaweł zaś zgadzał się na zabicie go”. Mało tego, Szaweł tuż przed nawróceniem „ciągle jeszcze siał grozę i dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich”.
Kiedyś, jadąc konno do Damaszku, zostaje porażony przez ogrom Bożej miłości. Widzi Chrystusa i ogromną światłość emanującą z Jego osoby. Wśród oślepiającej jasności słyszy nawet jakiś głos: „Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?” Zdumiony młodzieniec, objęty silnym ramieniem Boskiej miłości, spada z konia, traci wzrok. To bezzmysłowa miłość Pana jest tak wielka, że traci zmysły. To ona paraliżuje w nim ziemską zmysłowość i powala na ziemię. Szaweł nie może dłużej udźwignąć jej ciężaru, poddaje się. Następuje gwałtowne nawrócenie; nie ma już Szawła, jest Paweł (wiem, motyw konradowski). Potem już wszystko w życiu Szawła będzie się odbywać gwałtownie. Posłuszny, idzie za głosem Pana, a odzyskawszy wzrok, rozpoczyna nowe życie.
Boży włóczykij
Pędzi żywot apostoła-podróżnika, odwiedza liczne kraje, by głosić w nich miłość Pana i pozyskiwać nowych członków do Chrystusowego Kościoła. Jak cała osobowość Świętego z Tarsu, tak i cała jego działalność apostolska naszpikowana jest nietuzinkowością, gwałtownością i zawiłością losów. Pierwszą podróż misyjną odbył wraz z Barnabą na Cypr. Tam poprzez obwoływanie Chrystusa Mesjaszem i głoszenie Ewangelii został znienawidzony, usiłowano go pochwycić i zabić. Podczas pobytu w Listrze Paweł był kamienowany, ale cudownie przeżył i zdołał zbiec przed wrogami.
Następne podróże są jeszcze bardziej niebezpieczne, ale Paweł za nic ma złorzeczenia, groźby i naprawdę realne niebezpieczeństwa. Wyrusza wraz z Sylasem najpierw do Grecji, odwiedza Korynt, gdzie próbuje pojednać skłóconych ze sobą chrześcijan, pisze tam Pierwszy List do Koryntian. Przez cały czas towarzyszy mu świadomość tego, że jest nieustannie ścigany przez Żydów próbujących go zgładzić. Jedzie do Macedonii, w Troadzie zatrzymuje się dłużej i nawet nocami przemawia do słuchających go wiernych. Wtedy też zdarzył się pewien wypadek. Otóż podczas jednej z nocnych mów pewien zmęczony słuchacz zasypia i wypada przez okno z trzeciego piętra. Wiadomo, czym kończy się takie zderzenie z ziemią. Pawłowi udaje się jednak przywrócić młodzieńcowi życie, to kolejny dowód na to, że z Pawłem jest Chrystus.
Apostoł Narodów
Święty z Tarsu wzbudza swoją osobą wielkie emocje – u jednych pozytywne, u drugich wrogie. Mówi w taki sposób, że jednorazowo potrafi nawrócić nawet kilkanaście osób, a przynajmniej zasiać w nich niepewność. Paweł miał okazję wygłosić mowę przed Herodem Agryppą II i jego siostrą, Bereniką. Zdumiony Herod stwierdza, iż „niewiele brakuje, a przekonałbyś mnie i zrobił ze mnie chrześcijanina”. Ludzie go kochają, płaczą, gdy odchodzi na kolejne miejsce apostolskie, mówiąc, że się już z nimi nie zobaczy. Posiada wiele przyjaciółek, a to dlatego, że ogromnym szacunkiem darzy kobietę, co onegdaj było zjawiskiem niepowszechnym. Potrafi być łagodny i cierpliwy jak miłość, której apoteozę głosił („Hymn o miłości”), ale gdy „okoliczności nie sprzyjały”, bywał impulsywny i wybuchowy, zwłaszcza wobec pogan, gdy wprost mówił im o ich grzechach i obrzydliwościach. Owa bezpośredniość była również zarzewiem konfliktów pomiędzy nim a jego przeciwnikami. Paweł, pomimo ogromu krytycyzmu, który to bezlitośnie kierował w stronę błądzących, nie szczędził go i własnej osobie. Świadom Bożego wybraństwa, tak mówił: „Aby zaś nie wynosił mnie zbytnio ogrom objawień, dany został mi oścień dla ciała, wysłannik Szatana, aby mnie policzkował – żebym się nie unosił pychą. Dlatego trzykrotnie prosiłem Pana, aby odszedł ode mnie”.
Po pożarze Rzymu w 64 r. rozpoczynają się masowe aresztowania gmin chrześcijańskich, zaaresztowany zostaje również Paweł. Podczas pierwszej rozprawy erystyczne zdolności oskarżonego pozwalają mu wyjść z niej cało i uniknąć skazania. Jednak podczas drugiej zostaje osądzony i skazany na ścięcie. Wieńczy swój żywot pod katowskim toporem. Do tego wybrała go Chrystusowa miłość. Najpierw z zapałem walczy z Panem, zabija Mu Jego wyznawców, pała nienawiścią do „nowowierców”, by potem samemu złożyć głowę na pniu – Apostoł Narodów.
Miłośnik miłości
Cóż może wnieść osoba żyjąca 2000 lat temu w życie współczesnego chrześcijanina, który zdawać by się mogło, przynajmniej pozornie, że nie jest prześladowany. Czym może być dla nas świadectwo Pawła, gdzie mamy szukać odniesienia do naszego życia, tak przecież odmiennego od jego własnego. Paweł, miłośnik miłości, czego jeszcze może nas nauczyć? Wystarczy sięgnąć po jego listy. Przecież to jest święty, który pozostawił nam ogromną spuściznę literacką. Właśnie tam należy szukać odpowiedzi na nurtujące nas pytania odnośnie do życia małżeńskiego i rodzinnego, życia społecznego i tego prozaicznego, codziennego, sąsiedzkiego. Apostoł z ogromnym szacunkiem wyraża się o miłości i relacjach małżeńskich, przecież do dzisiaj jego „Hymn o miłości” jest czytaniem najczęściej wybieranym na uroczystość zaślubin. Zresztą ulubioną przenośnią Świętego z Tarsu jest właśnie porządek małżeński. Jego listy posiadają ogromny ładunek moralny, ale i emocjonalny. Zamierzeniem Pawła było, aby jego listy wpłynęły na regulację stosunków międzyludzkich poprzez wzajemne znoszenie siebie nawzajem, przestrzeganie i napominanie. Paweł jest doskonałym psychologiem, dogłębnie poznał ludzką naturę i jej skłonności, wiedział, że tylko w Chrystusie jest zbawienie dla upadłej ludzkości. Tą świadomością chce pomóc ludziom w dobrym przeżyciu ziemskiego etapu naszej wędrówki, stąd niezwykły heroizm w obieraniu celów podróży i kręgu osób, do których chce trafić ze swoimi naukami.
Człowiek pomimo następowania epok naturę ma niezmienną. Wciąż walczymy z tymi samymi skłonnościami, co ludzie sprzed 2000 lat. Ciągle spieramy się o pierwszeństwo i wymogi kultury osobistej. Może warto więc otworzyć się na Światło Miłości i poczytać św. Pawła? W tym Świetle wszystko wydaje się prostsze. Skoro ówcześni tak bardzo go szanowali, z ochotą słuchali i tęsknili za jego osobą, to może i nam ma coś do powiedzenia?
ŹRÓDŁO: