Fragment wywiadu: Odzyskiwać miejsce Boga w świecie; Z ojcem Józefem Augustynem SJ rozmawia Anna Foltańska
Czym jest adoracja, co ona daje?
Po pierwsze adoracja uzmysławia nam sam fakt naszego istnienia. Często żyjemy jakby w transie. Nieraz jesteśmy tak bardzo zajęci produkowaniem i konsumowaniem dóbr, iż jesteśmy jakby nieświadomi siebie. Zajmujemy się rzeczami, zlewamy się z nimi. Adoracja odrywa nas od rzeczy i uczy nas dobrego ich używania.
Uczy osobowego stosunku do życia — własnego i naszych bliźnich. Życie ludzkie samo w sobie posiada wartość. Nie domaga się ono w jakiś sposób absolutny sukcesów, dobrej opinii czy innych rzeczy. Nie jesteśmy zależni od rzeczy (por. Łk 2, 15). Dzięki adoracji możemy oddzielać plewy od ziarna i uczyć się kochać nasze życie także wtedy, gdy naznaczone jest ono kruchością, słabością i ubóstwem.
Po drugie adoracja umożliwa nam stawanie w obecności Boga i ludzi. Świadomość siebie jest potrzebna po to, by wyjść od siebie i przejść do Boga, a w Bogu do ludzi. Adoracja dokonuje się we wspólnocie Kościoła. Adoracja nie jest alternatywą miłości bliźniego. Ona prowadzi do miłości ludzi. Gdybyśmy chcieli ukryć się w kruchcie kościoła, ponieważ świat jest zły, wówczas nasza religijność odgradzałaby nas od ludzi. Byłaby to chora duchowość, chora modlitwa. Modlitwa wychodzi od Boga i prowadzi do ludzi. Jednym z istotnych celów naszej modlitwy jest komunia z bliźnimi.
Po trzecie adoracja prowadzi nas ku zdziwieniu, ku kontemplacji Boga, ludzi i nas samych. Zarówno na świecie jak i w naszym życiu nic nie jest oczywiste. Wszystko jest nieprzewidzianym darem. Adoracja leczy nas z postawy roszczeniowej. Adoracja rodzi wdzięczność. Adoracja posiada ścisły związek z Eucharystią. Najpełniejszą formą adoracji jest trwanie w obecności Eucharystii — Najświętszego Sakramentu. Im bardziej zbliżamy się do Boga, im pełniej wnikamy w Boga, tym głębiej rozumiemy, że wszystko jest tajemnicą: Bóg, drugi człowiek, a także my — sami dla siebie. Adoracja nie wyjaśnia nam tajemnicy Boga ani też tajemnicy ludzkiego istnienia. Adoracja nie rozwiązuje też problemów w jakiś sposób automatyczny. Z adoracji wynosimy raczej wiele twórczych pytań i wątpliwości. A mimo to adoracja wprowadza w nas głęboki pokój wewnętrzny, radość, zaufanie; zaufanie do Boga i do własnego życia, zaufanie do bliźnich.
Adoracja wymaga jednak specjalnego miejsca, ściśle określonego czasu…
I chociaż możemy adorować Boga praktycznie w każdym miejscu, to jednak powinny istnieć także wybrane miejsca, które swą atmosferą ciszy i skupienia zapraszałyby nas do adoracji. Wydaje mi się, iż lokalne wspólnoty Kościoła, które „administrują” dobrami materialnymi: kościołami, domami parafialnymi i innymi budynkami kościelnymi winny zatroszczyć się o te szczególne, wybrane miejsca do adoracji. W ostatnich latach zarówno w miastach, jak i na wsi z uwagi na ochronę dzieł sztuki przed kradzieżą czy dewastacją zamyka się kościoły w ciągu dnia.
W wielu miastach i w wielu wsiach jest to nowe zjawisko. W moim odczuciu jest to bolesny fakt. Zamykanie kościołów jest najłatwiejszym rozwiązaniem problemu. Rodzi się jednak pytanie, czy jest to najlepsze rozwiązanie. Dobra kościelne, dzieła sztuki, przedmioty kultu można zabezpieczać także w inny sposób. Jeżeli istnieje konieczność zamknięcia kościoła, wówczas należałoby przeznaczyć inne odpowiednie miejsce na adorację: jakąś kaplicę czy też inne odpowiednie miejsce. Ciągła adoracja Najświętszego Sakramentu w świątyniach naszych miast jest znakiem żywego Kościoła. Natomiast brak miejsc adoracji jest jednym ze znaków desakralizacji naszych miast i wsi. Oczywiście adoracja domaga się także czasu. Doświadczenie Boga stopniowo zamiera z nas, kiedy nie mamy czasu na modlitwę, na adorację. Właśnie brak adoracji, brak modlitwy sprawia, że marnujemy nieraz wiele czasu i energii na uśmierzanie naszych niepokojów i lęków. Czas przeznaczony na adorację sprawi, że nasze życie, także życie emocjonalne, zawodowe, rodzinne czy wspólnotowe będzie bardziej uporządkowane.