Może i sama nazwa nie brzmi zbyt zachęcająco, może wręcz narzuca nam wizję życia ascetycznego, jednak warto głębiej się zastanowić, nad podjęciem tego wyzwania…
W świadectwie pewnej dziewczyny usłyszałam budujące słowa: „Będąc na imprezie, osiemnastce, oczywiście zakrapianej i mając podpisaną krucjatę, odmówiłam alkoholu. Nikt przede mną tego nie zrobił, a powiem więcej, praktycznie każdy z aprobatą zapatrywał się na ten pomysł. Jednak w chwili gdy padło moje nie, inni zaczęli się samoistnie wykruszać z grona, nie byli już sami, nie byli jedyni niepijący”. Po tych słowach dotarło do mnie, że moja odmowa pociągnie za sobą nie tylko korzyści dla mnie, ale i dla całego otoczenia. Są w życiu takie sytuacje, kiedy moje „nie”, może pociągnąć za sobą falę kolejnych. Kingi świadectwo zapisało się w mojej głowie na tyle, że utwierdziło mnie w przekonaniu, iż jestem właściwym człowiekiem na właściwym miejscu, podejmującym właściwą decyzję i przyjmującym odpowiedzialność oraz wyrzeczenie, istotnie, mające SENS. Poprzez całkowitą abstynencję od napojów, podkreślam napojów alkoholowych działamy nie tylko na swoje konto, ale głównie na konto innych. Naprawdę nie otrzymujemy łatki z napisem dziwak, tylko dlatego, że rezygnujemy z wątpliwej przyjemności spożycia alkoholu.
Wątpliwości i pytania.
Często padają pytania odnośnie leków, produktów spożywczych i zawartym w nich alkoholu, a podjęciu Krucjaty. Nie wykraczamy poza swoje przyrzeczenie, jeśli zjemy cukierek z alkoholem, bądź inny wyrób spożywczy. Chyba, że popadamy w taką skrajność, że zamierzamy upić się kilogramem cukierków z wódką, ale to już temat na inny wywód, raczej z serii „nie-umiarkowanie w jedzeniu i piciu”.
To samo tyczy się lekarstw i zalecanej niektórym chorym „lampki wina do obiadu”. Nie grzeszymy, kiedy wypijemy lampkę wina, gdy zaleci nam to nasz lekarz, możemy oczywiście wspomnieć, że mamy krucjatę, że może dałoby radę zastosować jakiś zamiennik. Często również w składzie farmaceutyków mamy do czynienia z alkoholem. Również przy ich zażyciu liczy się cel, a nie to co jest drugorzędne- skład.
A co jeśli chodzi o kwestie odrzucenia, odizolowania od reszty, np. przy rodzinnej uroczystości? Jak mawiają zasady savoir vivre’u, nie powinniśmy czuć się z tego powodu wyrzuceni po za nawias. Jeśli ma nastąpić toast, gospodarz winien nam zaproponować wlanie do kieliszka chociażby wody. Nikt raczej nie spotkał się również z oddzielnymi stołami dla pijących i abstynentów.
Już podpisałam/em Krucjatę i co dalej?
Teraz zaopatrzmy się w cierpliwość i chęć ofiarowania siebie bliźniemu. To nie jest łatwe, kiedy spotykamy się z alkoholikami, zataczającymi się, proszącymi o pieniądze na alkohol, często pod przykrywką „na chleb”…Nie możemy częstować, fundować ani kupować alkoholu innym. To jest kolejna zasada KWC. Działamy praktycznie na każdej płaszczyźnie, jakiej się da, by zwalczyć to zjawisko. A po co nam cierpliwość? Podam przykład z mojego życia wzięty, sprzed paru dni. Wracając z rekolekcji, „sąsiadowaliśmy” z siostrami – alkoholiczkami. Co chwilę jedna wparowywała bez skrupułów do naszego przedziału, pytała bezpośrednio: macie ognia?! Po czym uzyskując klarowną aczkolwiek asertywną odpowiedź, z impetem zasuwała drzwi, by wrócić za parę minut z większym głodem i większą pretensją. W pewnym momencie zaczęłam się tą sytuacją irytować, mówić sobie, że dzień wcześniej podpisałam krucjatę, dla wyzwolenia takich ludzi, że chyba głupia jestem, jednak że, za parę kolejnych minut, zaczęłam w ciszy modlić się o dar męstwa dla owej pani, męstwa przeciwstawienia się własnym słabościom. Z całego serca tego pragnęłam i zaczęłam jej współczuć, szanować, traktować jak równą sobie. Nie wiem czy bez podpisania krucjaty zmotywowałabym się do tego i czy odniosłoby to takie owoce.
Po co, dlaczego, jak, gdzie i kiedy?
Cel KWC jest jasny: dla wyzwolenia ludzi. Inne poboczne, zależą już tylko do nas samych. Może mamy alkoholika w rodzinie, chcemy go wspierać, może dostaliśmy potężnego kopa w przeszłości ze strony nałogowców, może nie chcemy patologii, a może też chcemy sami wyjść z nałogu, mając lepszą motywację i zachętę… Zgłoszenie wysyła się do stanic, na okres jednego roku jako kandydat, lub jako członek, na całe życie. Deklaracje bez problemu znajdziecie na Internecie. Zatem… do dzieła!