NOBISCUM AD CAELUM…

Wstąpmy do Ogrodu Pana

 

Dzisiaj w Kościele Katolickim przeżywamy wspomnienie NMP z Góry Karmel. O pojawieniu się szkaplerza w pobożności karmelitańskiej powiedziała w rozmowie z Marią Rachel Cimińską, Iwona Wilk radna prowincjalna Krakowskiej Prowincji Świeckiego Zakonu Karmelitów Bosych (OCDS).

(więcej…)

Maryja w życiu Karmelu



Autor: o. Jerzy Zieliński OCD

 

Karmelitańska legenda maryjna

Większość najstarszych legend Zakonu związanych z Maryją koncentruje się na jednej problematyce – opisują osobiste interwencje Matki Jezusa na rzecz wspólnoty karmelitańskiej, która w początkach swego istnienia doświadczyła wielu trudności. Gdy zawiodły wszystkie ludzkie środki obrony, pozostała jeszcze Maryja. Ona posiadała moc skutecznej interwencji i ujmowała się za pustelnikami, którzy od początku uważali siebie za Jej synów. Interweniuje więc, gdy po decyzjach IV Soboru Lateraneńskiego (1215) Zakon stoi przed perspektywą kasaty, gdy poddaje się w wątpliwość jego maryjny tytuł i przywileje, jego oryginalną formę życia i wynikającą z niej organizację wspólnoty.

 


W poszukiwaniu tożsamości

Do najbardziej popularnych legend należy przekaz o wizycie Świętej Rodziny w pustelni karmelitańskiej. Został on barwnie odmalowany na kopule bazyliki Stella Maris na wzgórzach Karmelu przez ojca Luigi Poggi. Fresk przedstawia Świętą Rodzinę opuszczającą karmelitański erem w Wadi ‘ain es-Siah w towarzystwie dwóch pustelników niosących prowiant na dalszą drogę. Za nimi, w niewielkich grotach, widać grupę pozostałych pustelników. Z łatwością można dostrzec wśród nich poruszenie: oto na własne oczy widzą wypełnienie się starotestamentalnych proroctw. Widzą Mesjasza, którego przyjście zwiastowali prorocy. Widzą również Tę, która Go przedziwnie zrodziła.
Fresk nie nawiązuje, rzecz jasna, do historycznego wydarzenia. Od czasów ziemskiego życia Maryi przeminie wiele pokoleń zanim w Palestynie przełomu dwunastego i trzynastego wieku pojawi się pierwszy karmelita. Fresk jest artystyczną interpretacją pięknej legendy zbudowanej na szczerym przekonaniu pierwszych karmelitów, nie mających charyzmatycznej postaci u swych początków, jak dominikanie czy franciszkanie, że wywodzą się w prostej linii od proroka Eliasza i jego uczniów. Grupa pierwszych pustelników z Karmelu szuka więc korzeni swej tożsamości w jego duchowym dziedzictwie i ukrytym życiu Maryi. To właśnie Ona, odwiedzając ich wielokrotnie podczas swego ziemskiego życia, osobiście wskazuje im, jak naśladować Eliasza, którego obrali sobie za duchowego ojca. Wprowadza ich również w tajemnice swego powołania.

W obronie nazwy Zakonu

Inna legenda, którą odnajdujemy w kronice Wilhelma z Sanvico, trzynastowiecznego pustelnika z klasztoru na górze Karmel, opowiada o niebezpiecznej morskiej przygodzie króla Francji, św. Ludwika IX. Wydarzenie, grożące rozbiciem jego okrętu, miało mieć miejsce pewnej burzliwej nocy w pobliżu wzgórz Karmelu. Król i jego załoga zostali cudownie ocaleni dzięki interwencji Maryi czczonej w karmelitańskiej świątyni. W drodze powrotnej do Francji, podczas trzeciej nocy żeglugi, statek króla doznał na wysokości wzgórz Karmelu dwóch gwałtownych wstrząsów. „Były one tak silne, iż marynarzom wydawało się, że osiedli na skałach i statek zaraz zacznie tonąć. Duchowni oraz inne osoby na statku, przerażeni tym wydarzeniem, udali się do swego świątobliwego króla, odnajdując go klęczącego i modlącego się żarliwie do Boga. Sądząc, że statek wkrótce zatonie, przerażeni podróżni usłyszeli głos dzwonu dochodzący ich z klasztoru Braci Błogosławionej Dziewicy Maryi z Góry Karmel. Gdy król go usłyszał, zapytał kapitana statku, gdzie on się znajduje. Powiedziano mu, że dzwon należy do klasztoru Braci Błogosławionej Dziewicy Maryi z Góry Karmel. Będąc czcicielem Matki Boga, król przyrzekł pielgrzymkę do klasztoru, jeżeli błogosławiona Dziewica wybawi go i jego ludzi z tej okrutnej burzy. Wkrótce pokorny król udał się na górę Karmel i z wielką pobożnością uczestniczył w porannych modlitwach braci. Po odmówieniu porannych modlitw i pokornej kontemplacji tego świętego miejsca, król był głęboko poruszony religijnością braci, którzy nazwani byli najbardziej wyjątkowym tytułem na świecie: Bracia Dziewicy Maryi; przynajmniej w odniesieniu do zatwierdzonych zakonów”.
Cudowną interwencję Maryi na rzecz św. Ludwika IX legenda wiąże z klasztorem karmelitów. To dzwon ich świątyni natchnął króla i towarzyszy jego morskiej podróży do wezwania Maryi – Gwiazdy Morza, prowadzącej szczęśliwie okręty i ich załogi do upragnionych portów. Maryja czyni cud jako Pani pustelników karmelitańskich, potwierdzając w ten sposób ich prawo do noszenia tak zaszczytnego tytułu.
O bolesnych zmaganiach związanych z uznaniem maryjnego tytułu opowiada także legenda o mówiącej figurze Matki Bożej z opactwa w Chester. Powstała ona w środowisku pierwszych angielskich fundacji. Zakon spotkał się w Anglii z największymi uprzedzeniami i opozycją, stąd i legenda jest niezmiernie wymowna. Warto tutaj dodać, że legenda wychodzi naprzeciw historycznemu wydarzeniu. Było nim uznanie w 1374 r. przez renomowany uniwersytet w Cambridge prawa do noszenia przez Zakon upragnionego tytułu: Bracia Błogosławionej Dziewicy Maryi. Orzeczenie to poprzedziła gorąca publiczna polemika między dominikaninem Janem Stokes a karmelitą Janem de Hornby. Według legendy Matka Boża wkroczyła w ten spór, co miało miejsce w mieście Chester.
Przekaz opowiada o procesji zorganizowanej przez Tomasza, przełożonego opactwa św. Werburgi w Chester. Jej trasa wiodła obok słynącej wieloma łaskami figury Maryi. Figura znajdowała się nad grobem, w którym spoczywały szczątki świątobliwego pustelnika Godstalda. Gdy podczas procesji, w obecności dużej liczby wiernych, przechodzili obok niej karmelici i zatrzymali się na chwilę, aby ukłonem złożyć hołd Matce Syna Bożego i swojej Patronce, ręka figury podniosła się i wskazała na nich. Usłyszano również głos: „Oto ci są moimi braćmi; oto moi bracia ukochani i wybrani”.

Ku lepszej przyszłości

O bardzo dyskretnej, ale zarazem kluczowej roli Maryi w decyzjach dotyczących przyszłości Zakonu, opowiada legenda o Jej pojawieniu się w śnie anonimowego przeora pustelni z góry Karmel. Chylące się ku upadkowi Królestwo Krzyżowców w Ziemi Świętej nie mogło już dłużej zapewnić bezpieczeństwa karmelitom. Ich pustelnia, najeżdżana wielokrotnie przez muzułmanów, stanęła przed realną groźbą upadku. Co w takiej sytuacji uczynić? Czy wolno opuścić świętą górę, kolebkę Zakonu? Pytania te stawiała sobie wspólnota pustelników wielokrotnie.
Kronikarz Wilhelm z Sanvico opisuje dokładnie towarzyszącą pytaniom atmosferę napięcia: „Wielu słabszych członków Zakonu doświadczało z powodu tych częstych najazdów pogańskich licznych rozterek i obaw. Pragnęli oni zatem opuścić Ziemię Świętą, a jeżeli byłoby to możliwe, powrócić do swych ojczystych stron, aby tam zakładać nowe klasztory i służyć Bogu oraz świętej Matce, Dziewicy Maryi, bez obaw i nieustannie”. Dodaje następnie, że przeor klasztoru został w tym względzie pouczony w snach przez Maryję i Jej Syna, którzy zezwolili opuścić Palestynę i zakładać klasztory w Europie.
Ciekawa legenda, mówiąca o tym, że Karmel będzie istniał „do końca czasów”, związana jest z osobą św. Piotra Tomasza, karmelitańskiego biskupa i patriarchy Konstantynopola. Tak jak wszystkie wspomniane wyżej powstała w atmosferze niepewności cechującej początkowy okres obecności karmelitów w Europie.
Jan z Hildesheim, współczesny Świętemu, opowiada o pewnym epizodzie z jego życia. Miał on mieć miejsce, gdy świątobliwy zakonnik był już uznanym wykładowcą i wybijającym się w duchowej formacji człowiekiem. W nocy poprzedzającej uroczystość Zesłania Ducha Świętego z celi karmelity zaczęły dochodzić tajemnicze głosy. Zbudziły one dwóch współbraci, których cele przylegały do jego celi. Nie mieli jednak odwagi, aby wejść do niego i sprawdzić, co się stało. Następnego dnia Jan z Hildesheim zapytał go, co się wówczas wydarzyło. Z początku św. Piotr Tomasz zachowywał milczenia i nie chciał o tym mówić. Uległ jednak presji współbraci i tak powiedział: „Udałem się na spoczynek trochę przygnębiony na duchu, ale i z gorącym pragnieniem uzyskania od błogosławionej Dziewicy łaski zachowania mojego Zakonu i obietnicy Jej patronatu. Właśnie tamtej nocy powiedziała mi: «Nie obawiaj się Piotrze, gdyż nasz Zakon karmelitański przetrwa aż do końca czasów. Pierwszy patron Zakonu, Eliasz, prosił o tę łaskę mojego Syna w czasie Jego przemienienia na górze i uzyskał ją»”.

Malowane ku Jej chwale

Interesującą grupę stanowią legendy o cudownie dokończonych obrazach Maryi, malowanych przez karmelitów dla celów Jej publicznego kultu. Jedno z takich klasycznych opowiadań przedstawia historię powstania obrazu Matki Bożej Piaskowej w Karmelu dawnej obserwancji w Krakowie. W starym przekazie czytamy: „Pewien karmelita, ksiądz pobożny i snadź niepospolity artysta-malarz, powziął szczęśliwą myśl z wyższego widocznie natchnienia, odmalowania wizerunku Matki Bożej na zewnętrznej ścianie, ponad drzwiami bocznymi kościoła. Gdy rzeczony karmelita-malarz rozpoczął swe dzieło, nakreśliwszy kontur, zadzwoniono właśnie «na pacierze», więc skierował swe kroki do chóru, zostawiwszy malowanie. Tymczasem podczas jego nieobecności niewidzialna ręka dokończyła tworzenie wizerunku. Następnego dnia zbierały się gromadki ludzi podziwiając Madonnę”.

Źródło: Głos Karmelu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *