AUTOR : br. Kazimierz Synowczyk
„Mnie, bratu Franciszkowi, Pan dał tak rozpocząć życie pokuty: gdy byłem w grzechach, widok trędowatych wydawał mi się bardzo przykry. I Pan sam wprowadził mnie między nich i okazywałem im miłosierdzie”( T 1-2).
Napomnienie 5-6
Seraficki Ojciec, wracając myślą do początków swego nawrócenia, tak opisuje to w swoim Testamencie: „Mnie, bratu Franciszkowi, Pan dał tak rozpocząć życie pokuty: gdy byłem w grzechach, widok trędowatych wydawał mi się bardzo przykry. I Pan sam wprowadził mnie między nich i okazywałem im miłosierdzie”( T 1-2).
Zarówno powołanie, jak i to wszystko, co się złożyło na jego wypełnienie w życiu Błogosławionego, miało swoje źródło w Bogu, który wkraczając w życie młodego patrycjusza, okazał mu swoją łaskę i miłość. Francesco Bernardone doświadczył w swoim życiu prawdziwości słów Jezusa Chrystusa: „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał (…)” (J 15,16). Chrystus, wybierając kogo chce i kiedy chce, posyła ludzi w celu pełnienia zbawczej misji. Zmartwychwstały, ukazując się apostołom, powiedział do nich: „Jak Ojciec posłał Mnie, tak i Ja was posyłam” (J 20,21). Podobnie było z Franciszkiem z Asyżu. Posłany przez Pana odbudował Jego dom, który chylił się ku upadkowi. I jak zauważa biograf, Franciszek „jest gotów do posłuszeństwa, cały zbiera się do wykonania rozkazu” (2 Cel 10). Pełnego zrozumienia tego wezwania uczył się Poverello powoli, na modlitwie i słuchaniu słowa Bożego i wypełniał je razem ze swoimi braćmi, idąc przez świat z Ewangelią w sercu i na ustach.
Bóg, który wezwał Franciszka po imieniu, jest Bogiem nad bogami, to Pan Bóg żywy i prawdziwy, który jest miłością i kochaniem (por. KLUw 3-4). Jest wiarą, miłością i całą słodyczą naszą, „wielkim i przedziwnym Panem, Bogiem wszechmogącym, miłosiernym Zbawicielem”( KLUw 6). To miłość Boga wobec człowieka jest przyczyną powołania, zaś głębokie przeświadczenie, iż Pan jest miłosiernym Zbawicielem przynagla Poverella do podjęcia wezwania, jakie usłyszał od Boga.
Także powołanie swoich braci ukazuje założyciel zakonu w świetle bezpośredniego działania Ducha Pańskiego. W Regule niezatwierdzonej postanawia: „Jeśli kto z Bożego natchnienia pragnie przyjąć ten sposób życia i przyjdzie do naszych braci, niech będzie przyjęty życzliwie”( 1 Reg 2,1).
To Bóg pierwszy wypowiada słowo zaproszenia do naśladowania Jezusa Chrystusa. Powołanie zawsze pozostaje niezasłużonym darem i tajemnicą. W braterskiej wspólnocie jest miejsce dla wszystkich: świętych i grzeszników, biednych i bogatych, wykształconych i ludzi prostych, duchownych i świeckich. Bóg, wzywając po imieniu, a zatem – kierując swe natchnienia do konkretnego i niepowtarzalnego człowieka, czyni to zawsze z miłości do niego i bez jego zasług.
Bóg, powołując patrycjusza asyskiego do naśladowania Jezusa Chrystusa, sam określa jego modus vivendi. Potwierdza to Seraficki Ojciec w Testamencie: „I gdy Pan zlecił mi troskę o braci, nikt mi nie wskazywał, co mam czynić, lecz sam Najwyższy objawił mi, że powinienem żyć według Ewangelii świętej” (T 14). Zatem Franciszek nie szukał najpierw pomocy i rady u ludzi, ale słuchał bezwarunkowo Pana naszego Jezusa Chrystusa, bo wierzył w Jego przychylną obecność i w niczym nieuwarunkowaną miłość. Przylgnięcie do Słowa, przez które Bóg objawia siebie samego i swoją wolę, stanowi dla Franciszka najgłębszą warstwę życia w posłuszeństwie i określa jakość i kształt posłuszeństwa względem ludzi.
W 1. rozdziale Reguły niezatwierdzonej, odwołując się bezpośrednio do Ewangelii, Franciszek określa sposób życia braci: „Reguła i życie tych braci polega na tym, aby żyć w posłuszeństwie, w czystości i bez własności oraz zachowywać naukę i iść śladami Pana naszego Jezusa Chrystusa, który mówi: Jeśli chcesz być doskonałym, idź, sprzedaj wszystko (por. Łk 18,22), co masz, i daj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie; przyjdź i chodź za Mną (Mt 19,21). I: Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój, i naśladuje Mnie (Mt 16,24)” (1Reg 1,1-3).
W strukturze powołania możemy wyodrębnić kilka elementów:
a) pragnienie bycia doskonałym;
b) wyzbycie się wszystko co się posiada;
c) przyjście do Chrystusa i
d) przyjęcie swojego krzyża i naśladowanie Jezusa z Nazaretu.
Wypełnienie pierwszych trzech warunków może okazać się stosunkowo łatwe. Najwięcej jednak trudności przysparza naśladowanie Chrystusa ukrzyżowanego. Podobnie było ze zrozumieniem męki i śmierci Jezusa w życiu apostołów. Wielu ludzi nawet po zmartwychwstaniu Zbawiciela pozostanie zgorszonych słabością i krzyżem. Mówi o tym apostoł narodów: „Tak więc, gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, dla tych zaś, którzy są powołani (…), mocą Bożą i mądrością Bożą” (1Kor 1,22-24).
Św. Franciszek prawdziwie wierzył w słowa Ewangelii i usilnie pragnął zachowywać wszystkie jej wymagania. Szczególnie drogie mu były teksty mówiące o męce Syna Bożego, bo w nich kontemplował najwyższą miłość Odkupiciela do ludzi. Medytując nad miłością krzyża, uczył się autentycznej wierności Ukrzyżowanemu. Podobnie jak św. Paweł, pytał Biedaczyna: „Z czego więc możesz się chlubić?” i udzielał takiej samej odpowiedzi: „Lecz w tym możemy się chlubić: w słabościach naszych (por. 2Kor 12,5) i w codziennym dźwiganiu świętego krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa (por. Łk 14,27) (Np. 5, 4.7).
Powodem do chluby dla świętego Franciszka nie jest ani wiedza, ani znajomość języków, nie jest też uroda i bogactwo, a nawet dar czynienia cudów (por. Np. 5,5-7). Jest nim natomiast słabość ludzka, w której codziennie dźwiga się krzyż Chrystusa, doświadczając jednocześnie mocy Zmartwychwstałego. Chrystus, powołując uczniów, mówi o wzięciu swojego krzyża i pójściu za Nim. Franciszek natomiast pisze o podjęciu krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa. W nauczaniu Serafickiego Ojca chodzi o to, że każde nasze cierpienie, przeciwności, każdy nasz krzyż jest również krzyżem Jezusa Chrystusa. Nie można więc naśladować Chrystusa dźwigając swój krzyż w oderwaniu od Jego krzyża. Co więcej, to krzyż Chrystusa jest gwarantem sensowności naszego krzyża.
W 6. Napomnieniu zachęca Poverello braci do kontemplacji dobrego Pasterza, który zna swoje owce i który oddał za nie życie: „Bracia, spoglądajmy na dobrego Pasterza, który dla zbawienia swych owiec wycierpiał mękę krzyżową. Owce Pana poszły za Nim w ucisku i prześladowaniu, w upokorzeniu i głodzie, w chorobie i doświadczeniu, i we wszystkich innych trudnościach; i w zamian za to otrzymały od Pana życie wieczne” (Np. 6,1-2). Rozważanie męki Chrystusa prowadzi i uzdalnia do przyjęcia z wiarą własnego krzyża. I wcale nie chodzi tu o wybór krzyża, który odpowiadałby naszym pragnieniom czy opcjom życiowym, ale o zgodę na podjęcie takich trudności, jakie spotykają nas w życiu i to niezależnie czy nie wiążą się z działaniem innych ludzi, jak na przykład choroba, cierpienie, umęczenie pracą, starość czy dotykają nas z zewnątrz, także ze strony najbliższych nie wykluczając braci. Te drugie mogą być czasem trudniejsze do przyjęcia, bo odpowiadają doświadczeniu psalmisty: „Gdyby lżył mnie nieprzyjaciel, z pewnością bym to znosił (…). Lecz to jesteś ty, mój rówieśnik, przyjaciel mój zaufany, z którym żyłem w słodkiej zażyłości (…)” (Ps 55,13-15). Należy te doświadczenie przyjąć w duchu wiary i dźwigać taki krzyż, jaki on jest, naśladując przykład Syna Bożego, który nie wy-bierał swego krzyża, lecz pozostał posłuszny Ojcu. Podobnie święty Franciszek nie wybiera krzyża, nie ginie wśród pogan, ani nie umiera na trąd, lecz przyjmuje to, co przynosi mu Boży zamysł. W ludzkim pragnieniu pewnego rodzaju krzyża – bohaterskiej śmierci, szczególnych zasług wśród ubogich, doznawania choroby pośród nieuleczalnie chorych – może kryć się pycha, która pozwala człowiekowi snuć wyobrażenia o sobie, jako o kimś, komu świat coś zawdzięcza.
Iść śladami Chrystusa oznacza mieć udział w tajemnicy cierpień niezawinionych. „Cieszcie się, im bardziej jesteście uczestnikami cierpień Chrystusowych – poucza święty Piotr – abyście się cieszyli i radowali przy objawieniu się Jego chwały” (1 Pt 4,13). Cierpienia Chrystusowe to cierpienia niewinne, które podejmujemy bez narzekania, w duchu naszego Pana. W naśladowaniu Chrystusa nie chodzi tylko o dzielenie ziemskiego życia Jezusa w aspekcie głoszenia Dobrej Nowiny czy o życie radami ewangelicznymi, ale chodzi także o udział w Jego cierpieniach. Syn Boży „ofiarował siebie samego przez własną krew jako ofiara i żertwa na ołtarzu krzyża nie za siebie, przez którego stało się wszystko (por. J 1,3), ale za nasze grzechy, zostawiając nam przykład, abyśmy wstępo-wali w Jego ślady” (2 LW 11-13).
W 6. Napomnieniu Franciszek wskazuje na wielką rzeszę uczniów Jezusa, którzy wytrwali przy Nim w Jego przeciwnościach (por. Łk 22,28). Doświadczając największej miłości Chrystusa i Jego łaski, dochowali wierności krzyżowi we wszystkich okolicznościach życia, za co nagrodą jest życie wieczne. Jak męka i śmierć Chrystusa była sposobem odkupienia człowieka, tak też krzyż przyjęty z wiarą staje się drogą zbawienia w życiu uczniów Jezusa. Błogosławiony z Asyżu, odwołując się do doświadczenia świętych, pokazuje braciom, że jest możliwe naśladowanie Ukrzyżowanego i zachowanie wierności aż do śmierci. Tym samym przestrzega przed samą znajomością i opowiadaniem o heroicznych czynach bez naśladowania ich w życiu. „Stąd wielki wstyd dla nas, sług Bożych – konkluduje autor Napomnienia – że święci dokonywali wielkich dzieł, a my chcemy otrzymać chwałę i cześć, opowiadając o nich” (Np. 6,3). Kościół od początku swego istnienia czcił świętych. Rozpamiętując ich życie i często męczeńską śmierć, przywoływał ich wstawiennictwa w wypełnieniu swego powołania i dążeniu do świętości. Zarówno kaznodziejom, jak i innym chrześcijanom może zagrozić jednak niebezpieczeństwo zatrzymania się tylko na poziomie wiedzy, znajomości życiorysów czy nawet instrumentalnego potraktowania świętych w celu zdobycia korzyści duchowych albo materialnych. Biedaczyna z Asyżu ostrzega braci przed taką postawą, która nie ma nic wspólnego z autentycznym kultem świętych i prawdziwym naśladowaniem Ukrzyżowanego.
Seraficki Ojciec, zachęcając braci do wstępowania w ślady Ukrzyżowanego, nie zatrzymuje się na męce Chrystusa, ale otwiera nas na perspektywę zbawienia urzeczywistniającą się w sakramencie Ołtarza. Zachęca wiernych, aby przyjmowali Chrystusa „czystym sercem i czystym ciałem” pamiętając o słowach Jezusa, że „jarzmo Jego jest słodkie, a brzemię Jego lekkie (por. Mt 11,30)” (2 LW 14-15). W naśladowaniu Chrystusa chodzi więc o to, aby wejść na drogę uniżenia i pokory, a przede wszystkim – ufnego przyjmowania cierpienia, które spotyka nas w życiu. Droga krzyża Chrystusa łączy się z drogą człowieka w celebracji i w przyjmowaniu Eucharystii, w której gorycz bólu i cierpienia zamienia się w słodycz i błogosławieństwo (por. 2 LW 16.18). „Wstępować w ślady Chrystusa” nie ogranicza się zatem do skoncentrowania na jakimś fragmencie posłannictwa Jezusa, ale oznacza wejście w całą tajemnicę Jego życia, śmierci i chwały.
3. Powołani do świętości
„O, Najświętszy Ojcze nasz: Stwórco, Odkupicielu, Pocieszycielu i Zbawicielu nasz. Który jesteś w niebie: w aniołach i w świętych. Oświecasz ich, aby Cię poznali, bo Ty, Panie, jesteś światłością. Rozpalasz ich, aby Cię kochali, bo Ty, Panie, jesteś miłością. Zamieszkujesz w nich i napełniasz, aby ich uszczęśliwić, bo Ty, Panie, jesteś dobrem najwyższym, wiecznym, od którego pochodzi wszelkie dobro, bez którego nie ma żadnego dobra” (On 1-2).
Bóg Świętego z Asyżu jest Stwórcą, Odkupicielem, Zbawicielem, Pocieszycielem, ale jest nade wszystko Najświętszym Ojcem. Poverello, medytując nad pierwszymi słowami Modlitwy Pańskiej, dodaje do słów Jezusa Ojcze nasz, określenie Najświętszy. Świętość Boga jest pierwszym i zasadniczym atrybutem, który kontempluje Biedaczyna. Objawia ją człowiekowi sam Ojciec (oświeca, abyśmy Go poznali), uzdalnia do miłości (rozpala, abyśmy Go kochali) i zamieszkuje w sercu ludzkim, aby je uszczęśliwiać. Bóg, będąc samym dobrem, staje się źródłem wszelkiego dobra w życiu człowieka. Świętość więc jest przed wszystkim dziełem Ojca, którą w nas zaszczepił i ciągle podtrzymuje, ale jest ona także owocem współpracy człowieka z łaską.
„Patrzcie na swoją godność, bracia (por. 1Kor 1,26) kapłani, i bądźcie świętymi, bo On jest święty (por. Kpł 11,44; 19,2). I jak Pan Bóg ze względu na tę posługę uczcił was ponad wszystkich ludzi, tak i wy więcej od innych kochajcie Go, szanujcie i czcijcie. Wielkie to nieszczęście i pożałowania godna słabość, że gdy macie Go wśród siebie obecnego, wy zajmujecie się czymś innym na świecie” ( LZ 23-25). Bezpośrednio tekst ten odnosi się do tych braci, którzy otrzymali łaskę powołania kapłańskiego, pośrednio skierowany jest do wszystkich wierzących, którzy mają udział w powszechnym kapłaństwie Chrystusa, a szczególnie do tych, którzy zobowiązali się ślubami zachowywać Ewangelię i żyć w posłuszeństwie, ubóstwie i czystości.
Nieustanna pamięć o swojej godności chrześcijańskiej, kapłańskiej czy zakonnej jest przynagleniem do świętości. Wiara w Jezusa Chrystusa nie może ograniczać się tylko do wypełniania posług na rzecz wspólnoty braci czy też pełnienia misji wobec innych ludzi, ale powinna wyrażać się przed wszystkim w kontemplacji tajemnic Bożych i w ustawicznym dążeniu do zjednoczenia z Bogiem. Celebracja Eucharystii i przyjmowanie Ciała Chrystusa staje się więc szczególnym miejscem spotkania i zjednoczenia z Bogiem Trójjedynym. „Kochajcie Go, szanujcie i czcijcie” – wzywa Seraficki Ojciec swoich braci, bo On pozostał dla nas z miłości. Napomina też swoich naśladowców, aby nie zaniedbywali pielęgnowania stałej więzi z Chrystusem obecnym w Eucharystii.
Bracia, przyjmując powołanie do braterskiej wspólnoty, zobowiązali się na mocy profesji zakonnej zachować Regułę, dążąc nieustannie do świętości. Seraficki Ojciec, oskarżając się przed kapitułą zakonu z zaniedbań dotyczących zachowania Reguły i odmawiania oficjum, przyrzeka stanowczo poprawę i wzywa braci, którzy dzielą z nim to samo powołanie, aby ślubowaną Regułę wiernie zachowywali. „Tych zaś braci, którzy nie zechcą tego zachowywać, nie uważam za katolików ani za moich braci. Nie chcę ich widzieć ani z nimi rozmawiać, dopóki nie będą czynili pokuty” ( LZ 44). Szczególną wagę przywiązuje Franciszek do odmawiania oficjum, jak przepisuje Reguła, i do zachowywania posłuszeństwa. Jeśli Jezus Chrystus odkupił nas przez posłuszeństwo Ojcu, którego miarą jest męka i śmierć na krzyżu, to i my winniśmy upodabniać się do Niego żyjąc w posłuszeństwie z miłości (por. LZ 45-46; Np 3,6).
Wierne zachowywanie Reguły, która tchnie duchem ewangelicznym, jest odpowiedzią Franciszka na objawioną wolę Pana dotyczącą jego forma vitae i stanowi przejaw miłości Błogosławionego, bo jeśli kto miłuje Jezusa Chrystusa, będzie zachowywał Jego przykazania (por. J 14,15).
Kończąc tekst Reguły z 1223 roku, jeszcze raz przypomina braciom, aby „ugruntowani w wierze (por. Kol 1,23) katolickiej, zachowywali ubóstwo i pokorę, i świętą Ewangelię Pana naszego Jezusa Chrystusa” (2 Reg 12,5). Naśladowanie Chrystusa ubogiego, pokornego, posłusznego, dziewiczego, ukrzyżowanego i wierność Jego Ewangelii bez miłości byłoby tylko wyrazem bezdusznej ascezy, drogą bezsensownych wyrzeczeń, słowem, ascezą bez mistyki. Franciszek idzie jednak za Chrystusem i bierze do ręki Ewangelię, ponieważ kocha. Wierność Chrystusowi stanowiła podstawę i określała motyw wierności Serafickiego Ojca ubóstwu, pokorze i Ewangelii.
Poverello świadomy jednak swojej ograniczoności i niewystarczalności często zwracał się do Boga w pokornej modlitwie, prosząc o łaskę prawdziwej wiary, niezachwianej nadziei, głębokiej pokory i doskonałej miłości, w wypełnianiu powołania (por. MpK). Droga naśladowania Chrystusa jest zatem dla Franciszka drogą współdziałania Boga, udzielającego łask i sił, i człowieka otwartego na nie. Upodabnianie się do jedynego Syna nigdy nie będzie wyłącznym dziełem człowieka. Bardzo wymowny przykład ukazującej to modlitwy zostawił Seraficki Ojciec na zakończenie Listu skierowanego do całego Zakonu: „Wszechmogący, wiekuisty, sprawiedliwy i miłosierny Boże, daj nam nędznym czynić dla Ciebie to, o czym wiemy, że tego chcesz, i chcieć zawsze tego, co się Tobie podoba, abyśmy wewnętrznie oczyszczeni, wewnętrznie oświeceni i rozpaleni ogniem Ducha Świętego, mogli iść śladami umiłowanego Syna Twego, Pana naszego Jezusa Chrystusa i dojść do Ciebie, Najwyższy, jedynie dzięki Twej łasce, który żyjesz i królujesz i odbierasz hołd w doskonałej Trójcy i prostej Jedności, Bóg wszechmogący przez wszystkie wieki wieków. Amen” (LZ 50-52).
ŹRÓDŁO : www.kapucyni.pl