NOBISCUM AD CAELUM…

Wstąpmy do Ogrodu Pana

 

Dzisiaj w Kościele Katolickim przeżywamy wspomnienie NMP z Góry Karmel. O pojawieniu się szkaplerza w pobożności karmelitańskiej powiedziała w rozmowie z Marią Rachel Cimińską, Iwona Wilk radna prowincjalna Krakowskiej Prowincji Świeckiego Zakonu Karmelitów Bosych (OCDS).

(więcej…)

Nie szukaj miłości – kochaj!

Św. Franciszek odnalazł jako młodzieniec swoją drogę do Boga. Odnalazł ją poprzez miłość, przełamanie własnego strachu i objętności ludzkiej a także obrzydzenia, kiedy utulił trędowatego, który później okazał się być Jezusem. Był niewątpliwie postacią altruistyczną, ponieważ dla miłości człowieka gotów był poświęcić siebie i swoje bogactwo. Swoje uczynki dokonywał w Bogu. Potrafił połączyć swoją szczerą i prostą wiarę z radością bycia chrześcijaninem. Św. Franciszek umiłował przyrodę i dostrzegał w niej błogosławieństwo dla człowieka. Krzewił wśród ludu kult maryjny i uznawał Ją za najwspanialsze Stworzenie Boga. Pomimo radości cierpiał, gdy pojawiły się u Niego stygmaty. Wspaniale realizował ideę ubóstwa, miłości i posłuszeństwa drugiemu człowiekowi. Wyrzekł się bogactwa, aby być wolnym we wszystkim, a nie uwięzionym w bogactwie. Był bezdomny, podupadł na zdrowiu, ale we wszystkim widział Bożą obecnośc. I my zachowując post i wyrzekając się rzeczy, które sprawiają nam przyjemność nie bądźmy smutni i ponurzy, bo odmawianie sobie czegoś dla Pana Boga ma moc tylko wtedy, kiedy czynimy to z miłości, a nie z obowiązku. Wszak smutny święty, to żaden święty.

AUTOR: Aleksandra Wojtyna

Choćby z filmów znamy młodość św. Franciszka. Pozwólmy jednak, żeby przemówił do nas po raz kolejny. Tym razem jako młody zakochany.

Św. Franciszek z Asyżu żył na przełomie XII/XIII w. w Asyżu. Był synem bogatego kupca, a faktycznie zwano go Giovanni Bernardone, przeszedł duchową metamorfozę, dał początek zakonowi Franciszkanów, otrzymał od Boga stygmaty – to wszystko już wiemy. Znamy też częściowo jego młodość, choć dzieli nas tak wiele wieków. Chcę wam jednak opowiedzieć o kimś wyjątkowym, kto może być wzorem do naśladowania, a także odpowiedzią na wiele dylematów dotyczących życia, z jakimi nieraz spotka się dorastający człowiek; jaki powinien być nasz stosunek do dóbr materialnych, jak ma wyglądać dopiero rozwijająca się miłość między chłopakiem a dziewczyną.

Boży oksymoron

Franciszek jako młodzieniec uczestniczył w wojnie pomiędzy Asyżem i Perugią – waleczny, krewki i odważny, nie brakowało mu sił fizycznych ani ochoty i zapału do utarczek czy bitew, które to zapełniały jego młody żywot po brzegi. Bogaty i z dobrego domu, dziedzic okazałej fortuny swego ojca. Któż by pomyślał, że ten bodajże najbogatszy sukcesor będzie nazwany przez potomnych Biedaczyną z Asyżu. Ale Pan Bóg ma naprawdę duże poczucie humoru i jak nikt inny potrafi nas zaskakiwać…
Tak więc całe życie Franciszka nasycone było Bożymi antagonizmami.
Jednym z wielu był fakt, iż jako młodzieniec żyjący beztrosko i hołdujący sobie na co dzień różnymi przyjemnościami: a to strojami, a to konnymi wyścigami, marzył o sławie rycerza – w sumie nie dziwne to jak na tamte czasy, wszak Franciszek żył w średniowieczu, w którym chyba każdy mężczyzna marzył o byciu dzielnym rycerzem i służbie swemu państwu, a przede wszystkim posiadaniu damy swego serca, do której rycerz wraca po wygranej bitwie, dla której był w stanie poświęcić wszystko – te elementy były i etosem życia młodego Franciszka.

Innej swe serce powierzył

Ale czy Franciszek miał taką damę? Tak, a byłą nią… św. Klara z Asyżu, jego rówieśnica i wierna przyjaciółka. Mogą być oni wzorem dla młodzieży przeżywającej swe pierwsze miłości i fascynacje. Franciszek czuł się odpowiedzialny za Klarę, okazywał jej swe uczucie jawnie i nazywając rzecz po imieniu, nie krył zainteresowania nią, a Klara doskonale o tym wiedziała. Nie unikał spotkań ze swą sympatią i zawsze były one dla nich obojga źródłem radości. Razem ofiarowali swą młodą miłość Bogu Ojcu, bo uznawali, iż to właśnie od Niego pochodzi. Pełni szacunku wobec siebie
i do Boga pozwalali rozwijać się uczuciu, które się między nimi pojawiło.
Jednak gdy Franciszek obiera swą drogę życia odmienną niż małżeństwo i wyrzeka się dóbr swego ojca, przywdziewając habit, który nawet ubogim trudno było nazwać, bo tak był nędznym, Klara nie protestuje, bo wie, iż Bóg dotknął Franciszka. Jak mówi legenda, Klara początkowo nie wiedziała, co stało się z Franciszkiem, gdy przychodził do niej i mówił, że Innej swe serce powierzył (myślał wtedy o Matce Bożej), która jest tak piękna i niezwykła. Można sobie tylko wyobrazić, co czuła biedna Klara – przecież nie zdawała sobie sprawy, że jej luby mówi o Maryi. Gdy doszła prawdy, pełna szacunku stwierdziła, iż i ona musi pójść w jego ślady, oddać się Bogu. Odtąd Franciszek stał się jej przewodnikiem na duchowej drodze.

Idealna miłość – istnieje?

Jaka więc winna być miłość dorastającego chłopaka i dziewczyny, czy rzeczywiście tak łatwo jest pogodzić się z utratą ukochanej osoby, gdy ta wybierze drogę zakonu i celibatu, i nagle wszystkie utkane dotąd misternie plany dotyczące wspólnej życiowej drogi padają? To udało się Klarze i Frankowi – byli młodzi i tak samo jak wy pełni planów na życie i wobec siebie. Ich miłość uczy nas, że nie można zamknąć się we własnym świecie, uczynić z drugiej osoby jedynego punktu odniesienia i ograniczać jej, nie pozwalać się rozwijać – taka miłość jest toksyczna i nie jest miłością. Nie mamy prawa zagarniać ukochanej osoby dla siebie – choć istnieje głęboko w nas zakorzeniona pokusa, aby mieć kogoś na własność. Ich wzajemne wyrzeczenie pozwoliło kochać prawdziwie, rozwinąć się obojgu i osiągnąć prawdziwą wolność.
Św. Franciszek jest dobrym przykładem, jak być odpowiedzialnym za drugiego człowieka. Jak kochać, by nie ranić. Im obojgu się to udało, czy uda się też i wam?

ŹRÓDŁO:

816px × 81px

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *