AUTOR : Ks. Ryszard Winiarski
Laura Dekker ma zaledwie 14 lat a przy tym niebezpieczne i drogie marzenia. Jako najmłodszy człowiek w historii chce samotnie opłynąć dookoła świat. Nie wystarczyła zgoda ojca (o matce Laury nic nie wiemy), potrzebna była jeszcze decyzja sądu rodzinnego.
Laura właśnie zaczęła realizować swoje marzenie. Każdemu trzeba życzyć dobrze a szczególnie dziecku, które sięga po zabawki dorosłych, skoro nikt nie umiał przekonać go do rezygnacji. Więc, życzę Laurze pomyślnych wiatrów, choć znając życie, wiem, że wiatry przeciwne zdarzają się bardzo często.
Z pewnością rozmarzona nastolatka jeszcze nie wie jak niebezpieczny potrafi być rejs załogowy a tym bardziej rejs samotnika. Nie wszyscy z takich rejsów wracają a ci, którym dana była łaska powrotu, wracają inni, odmienieni! Miesiące odosobnienia na niewielkiej łupince nad przepastną otchłanią, w obliczu nieposkromionych żywiołów muszą zostawić trwały ślad w psychice człowieka. To haracz, który musi zapłacić każdy śmiałek, któremu morze pozwoli na powrót. Polski żeglarz, Leonid Teliga na nieco mniejszym jachcie „Opty” opływał świat przez 2 lata, 13 dni i 21 godzin. Był dorosłym człowiekiem, niejedno widział i przeżył, miał przygotowanie i długi trening a mimo to, nie obyło się bez awarii, bez stawania na granicy śmierci, bez trudnego do przewidzenia załamania nastrojów i pogody.
Dziewczyna cały czas zdana będzie wyłącznie na samą siebie i na instrukcje, których z pewnością nie zabraknie przez internet lub telefon satelitarny. Nawet jeśli nie utraci łączności, wszystko będzie musiała wykonać sama, mimo strachu i zmęczenia, mimo senności i tęsknoty, mimo bólu i możliwych zwątpień itp. Nikt jej w tym nie zastąpi. Sama będzie musiała podejmować decyzje w sytuacjach trudnych do przewidzenia, wręcz – granicznych. Będzie dojrzewać bez rówieśników, którzy w tym czasie chodzą do szkoły, na dyskotekę czy prywatki. Co zrobi, gdy „niebo stanie w płomieniach?” Jak przeżyje „czas burzy i naporu”? Jak sobie poradzi z burzą hormonalną i wymuszonym osamotnieniem? Co się stanie gdy na środku oceanu „złapie doła” albo dopadnie ją depresja, bez rodziców, bez rodzeństwa, bez koleżanek, bez psychologa. Czy nie za szybko będzie musiała stać się dorosła? Czy przypadkiem zgoda na ten rejs nie okrada nastolatki z ostatków jej dzieciństwa? Czy warto żywiołom oddawać w zastaw ledwo zaczęte życie? Marzenia są beztroskie dopóki nie zaczynamy ich realizować.
Ale żywioły natury nie są jeszcze największą próbą jaka czeka Laurę! Jej rejs stał się faktem medialnym i przedsięwzięciem komercyjnym. Tabuny dziennikarzy i fotoreporterów, wywiady, reklamy i kontrakt na relacje z trasy w holenderskiej telewizji a w tle wielkie pieniądze. Rodzą się kolejne pytania: Czy nastolatka nie sprzedaje się, za wiedzą i przyzwoleniem najbliższych? Czy nie ośmieli to następnych nastolatków do podobnie drogich i niebezpiecznych marzeń? A w ogóle, czy młodzieńcze marzenie jest wystarczającym argumentem, aby dorośli wyrazili zgodę na wszystko, co się z tym marzeniem wiąże? A jeśli nastolatka zapragnie zmienić płeć albo zostać matką domagając się procedury in vitro, a potem dokonać aborcji, to też mamy się na to zgodzić? A jeśli nastolatka zapragnie sprzedać swoje dziewictwo na aukcji internetowej, pilotować szybowiec albo nurkować wśród rekinów, co wtedy?
Pewnie Laura przestała już czytać bajki, teraz jej lekturą są wszelkie instrukcje obsługi i poradniki. Ale mimo wszystko przytoczę czytelnikom jedną starożytną bajkę, jak to lew zapraszał do swojej jaskini zwierzęta w gościnę. Wiele zwierząt dało się zwieść i już nigdy stamtąd nie wyszło. Pozostały jednak ślady, których lew przy całej swej przebiegłości i sile, nie zatarł. Gdy przyszło kolejne zwierzę, lew znów swoim zwyczajem zaproponował gościnę. Tym razem zwierzę wykazało mądrość i odrzekło: „Królu widzę wiele śladów różnych gości, wszystkie prowadzą do środka, ale żadne nie prowadzą na zewnątrz.” I uciekło jak najdalej.Przypadek Laury uczy, by przy składaniu życzeń nikomu nie mówić: „Niech się spełnią twoje marzenia i plany.” Nie znamy ich do końca, więc może lepiej życzyć czegoś innego. Czasem najlepszym wyjściem jest samemu nie wchodzić i nie zachęcać do tego bliźnich.
ŹRÓDŁO :