AUTOR : ks. Marek Dziewiecki
Jednym ze zdumiewających dziś zjawisk jest to, że im więcej osób uważa się za specjalistów w uczeniu nas drogi do szczęścia i satysfakcji, tym więcej jest wśród nas ludzi nieszczęśliwych, rozczarowanych życiem i bezradnych.
Dzieje się tak z kilku zasadniczych powodów. Po pierwsze, najczęściej próbują nas uczyć sztuki szczęśliwego życia ci, którzy sami żyć nie umieją, np. znerwicowani pedagodzy, skorumpowani politycy, rozwiedzeni seksuolodzy czy uciekające od własnej płci feministki. Po drugie, większość współczesnych „specjalistów” od szczęśliwego życia popełnia ten sam błąd, czyli obiecuje nam łatwe szczęście, a zatem takie, które nie istnieje na tej ziemi. Po trzecie, dominuje obecnie kultura ponowczesności, która pod mile brzmiącym hasłem „wyzwolenia” człowieka od wszelkich norm moralnych, społecznych i religijnych prowadzi w rzeczywistości do nowych form niewolnictwa, uzależnień i cierpień na nieznaną wcześniej skalę. Innymi słowy coraz częściej proponowane są obecnie nieszczęsne pomysły na osiągnięcie szczęścia. Popatrzmy na kilka typowych przykładów w tym względzie.
Pierwszy z oczywistych błędów polega na przekonaniu, że dążenie do szczęścia Jest najlepszym sposobem na osiągnięcie szczęścia. Tymczasem w rzeczywistości jest dokładnie odwrotnie, gdyż szczęście nie jest osiągalne wprost. Jest ono konsekwencją życia opartego na miłości i prawdzie, wolności i odpowiedzialności, szlachetności i dojrzałości. Ktoś, kto za wszelką cenę dąży do osiągnięcia szczęścia, nie stara się kochać, być ofiarnym czy stawiać sobie konieczne wymagania. Skupia się jedynie na tym, co wydaje mu się w tym momencie miłe, łatwe i przyjemne, nie wymagające wysiłku ani pracy nad sobą. Ktoś taki postępuje w sposób, który oddala go od szczęścia. Staje się nadmiernie skoncentrowany na samym sobie, na własnych odczuciach, przeżyciach i potrzebach. Takie przesadne, czasem chorobliwe skupianie się na samym sobie i na dążeniu do szczęścia prowadzi do coraz większych lęków, napięć i rozczarowań.
Drugi nieszczęsny pomysł na szukanie szczęścia polega na myleniu przyjemności ze szczęściem. Tymczasem szczęście to coś znacznie więcej niż przyjemność. Chwilową przyjemność może osiągnąć każdy człowiek, nawet jeśli jest kimś niedojrzałym, zaburzonym, czy załama nym. Aby osiągnąć przyjemność wystarczy zjeść coś, co smakuje, posłuchać muzyki, którą ktoś lubi czy zaspokoić jakąś potrzebę fizjologiczną. Ale żadna przyjemność nie gwarantuje szczęścia. Czasami wręcz oddala od szczęścia. Tak się dzieje na przykład w przypadku tych, którzy dla doznania chwili przyjemności sięgają po papierosa, alkohol czy narkotyk, albo decydują się na współżycie seksualne kosztem sumienia czy zdrowia. W dzieciństwie każdy z nas przeszedł fazę kierowania się wyłącznie tym, co sprawia przyjemność. Dla niemowlęcia taka postawa jest czymś normalnym. Jednak powinna być ona tylko fazą rozwoju, a nie sposobem na całe życie. Szczęście jest osiągalne tylko dla tych, dla których miłość, prawda, wierność i odpowiedzialność to coś znacznie ważniejszego niż chwilowa przyjemność.
Kolejny nieszczęsny pomysł na szukanie szczęścia polega na wmawianiu sobie, że każdy sposób postępowania jest równie dobry i że człowiek sarn potrafi odróżnić to, co go rozwija, od tego, co go krzywdzi i co oddala go od szczęścia. Tymczasem bez pomocy Boga człowiek potrafi jedynie mieszać dobro ze złem i oszukiwać samego siebie. Kierowanie się subiektywnymi przekonaniami zamiast prawdą i zdrowym rozsądkiem prowadzi do rozczarowań i cierpienia. Człowiek potrafi bowiem oszukiwać samego siebie. Niektórzy oszukują samych siebie tak długo i okrutnie, że z tego powodu umierają. Tak właśnie czyni większość alkoholików czy narkomanów, którzy nawet w obliczu bliskiej już śmierci nadal wmawiają sobie, że nie są uzależnieni i że alkohol czy narkotyk wcale ich nie niszczy. Równie okrutnie oszukują samych siebie ci, którzy wmawiają sobie, że prezerwatywa gwarantuje im bezpieczny seks. Część z nich płaci za taką naiwność najwyższą cenę: umierają z powodu choroby AIDS.
Inny nieszczęsny pomysł na szukanie szczęścia polega na próbie „uwolnienia się” od własnej płci. Typowym przykładem w tym względzie jest postawa feministek, które nawołują kobiety do naśladowania mężczyzn, zamiast do rozwijania kobiecego geniuszu i do wychowywania mężczyzn, którzy potrafią szanować kobiety i dziękować im za ich niezwykłe talenty i zdolności. Kobiety są przecież z natury bardziej wrażliwe na świat osób, podczas gdy mężczyźni zwykle łatwiej sobie radzą w świecie rzeczy, który nie stawia tak dużych wymagań, jak świat osób. Z tego właśnie względu Jan Paweł II często mówi o geniuszu kobiet, a nigdy nie wspomina o geniuszu mężczyzn. Funkcjonowanie w świecie rzeczy nie wymaga bowiem takiego geniuszu, jak funkcjonowanie w świecie osób. Aby być szczęśliwym, trzeba zrozumieć, zaakceptować i rozwijać specyficzne cechy i uzdolnienia związane z własną płcią oraz uczyć się dojrzałego kontaktu z osobami płci odmiennej. Natomiast ucieczka od własnej płci okazuje się zawsze ucieczką od szczęścia i życiowej satysfakcji.
Jeszcze jednym z nieszczęsnych sposobów szukania szczęścia jest przekonanie, że aby być szczęśliwym, trzeba „uwolnić się” od małżeństwa i rodziny. Niemniej groźny mit polega na przekonaniu, że związki homoseksualne są równie dobrą drogą do szczęścia, co związek kobiety i mężczyzny. Tymczasem ludzie żyjący w takich związkach są okaleczeni psychicznie (mają zaburzoną postawę do osób odmiennej płci) oraz fizycznie (nie mogą mieć własnych dzieci). Od szczęścia oddala też mit, że „wolne związki” są równie dobrą drogą do szczęścia jak małżeństwo. A „wolne związki” nie istnieją, tak Jak nie istnieje sucha woda czy kwadratowe koło. To wewnętrznie sprzeczne wyrażenie jest używane przez tych, którzy żyją w związkach nietrwałych, niewiernych i niepłodnych. Tym samym żyją w związkach, w których mogą doświadczyć jedynie chwilowej przyjemności, ale w których nie znajdą trwałego szczęścia.
Kolejny nieszczęsny sposób na szukanie szczęścia polega na przekonaniu, że trzeba „wyzwolić” się od wszelkich norm i zasad moralnych, aby być szczęśliwym. Tymczasem normy moralne chronią nas przed wyrządzaniem krzywdy sobie i innym ludziom oraz pokazują najpewniejszą drogę do osiągnięcia trwałego szczęścia. Podstawową przyczyną odrzucania norm moralnych jest fakt, że po grzechu pierworodnym łatwiej jest człowiekowi czynić zło, którego nie chce i które oddala go od szczęścia, niż dobro, którego pragnie i które przynosi nam trwałą radość. Gdyby łatwiej było czynić dobro niż zło, to nikt z ludzi nie wyrządzałby sobie krzywdy i nie negowałby norm oraz wartości, których zasadność jest zupełnie oczywista l potwierdzona codziennym doświadczeniem. Zwykle zatem najpierw następuje odrzucenie jakiegoś dobra, którego osiągnięcie jest trudne, albo jakiejś prawdy, która stawia człowiekowi wymagania. Dopiero później następuje odrzucenie norm i wartości, które owe dobro lub ową prawdę chronią. W ten sposób jednak oddalamy się od szczęścia.
Wszystkie wyżej zasygnalizowane nieszczęsne sposoby szukania szczęścia mają wspólną cechę. Obiecują osiągnięcie łatwego szczęścia; bez Boga, bez zasad moralnych, bez żadnych zobowiązań, bez dyscypliny i pracy nad sobą. Pokusą szukania tego typu „szczęścia” to najbardziej niebezpieczna pułapka, jaką człowiek może zastawić na samego siebie. W taką właśnie pułapkę wpadli ludzie na początku historii. Grzech pierworodny polegał na przekonaniu, że człowiek potrafi własną mocą odróżnić dobro od zła i że wystarczy złamać Boże normy, aby samemu stać się jak Bóg. Czyż można wymyślić sobie łatwiejszą drogę do szczęścia? Okazało się jednak, że takie łatwe szczęście, według recepty ułożonej przez człowieka, po prostu nie istnieje. W rzeczywistości mamy do wyboru tylko dwie możliwości: łatwe nieszczęście (oparte na czynieniu tego, co chcę) lub trudne szczęście (oparte na czynieniu tego, co mnie rozwija i co przynosi prawdziwą satysfakcję).
Szczęśliwy może być tylko ten, kto rozumie, że więź z Bogiem oraz kierowanie się Bożymi wartościami i przykazaniami to nie jakiś zbędny ciężar czy przejaw naiwności, ale to zaszczyt i wyróżnienie oraz najpewniejsza droga do trwałego szczęścia. Ciężarem jest sytuacja, gdy ktoś rezygnuje z więzi z Bogiem, albo gdy lekceważy normy i wartości, które Bóg proponuje. Taki bowiem człowiek zaczyna żyć poza miłością i prawdą, traci wolność i zdrowy rozsądek, radość życia i nadzieję na dobrą przyszłość. Oddala się w ten sposób od szczęścia i staje się bezradny wobec własnego życia.
ŹRÓDLO : „Trzeźwymi bądźcie” Nr 4/2003