AUTOR : Edward Augustyn
W pierwszych dniach lutego 2008 obiegła świat informacja o odnalezieniu nieznanego listu biskupa Karola Wojtyły do Ojca Pio. Jako pierwszy sprawę opisał w miesięcznik „Servi della Sofferenza”, potem sprawę podjął ogólnowłoski dziennik „Il Giornale” oraz pozostałe media we Włoszech i za granicą, również w Polsce.
Jako pierwszy sprawę opisał w miesięczniku „Servi della Sofferenza” ks. Francesco Castelli, historyk Kościoła z Instytutu Nauk Religijnych w Taranto, współpracownik przy procesie beatyfikacyjnym Jana Pawła II.
Odnaleziony w kurii metropolitalnej w Krakowie dokument to kopia oryginału listu wysłanego z Rzymu.
Rzym, 14 grudnia 1963
Przewielebny Ojcze,
Wasza Wielebność z pewnością pamięta, że już kilka razy w przeszłości pozwalałem sobie prosić Ojca o modlitwę w przypadkach szczególnie trudnych i godnych uwagi. Chciałbym przede wszystkim szczególnie podziękować, również w imieniu samych zainteresowanych, za Ojca modlitwy w intencji pewnej kobiety, katolickiej lekarki, chorej na raka, oraz syna pewnego adwokata z Krakowa, ciężko chorego od urodzenia. Obie te osoby dzięki Bogu czują się już dobrze.
Pozwalam sobie ponadto, Czcigodny Ojcze, polecić Ojca modlitwom sparaliżowaną kobietę mieszkającą w mojej archidiecezji.
Równocześnie pozwalam sobie polecić Ojcu olbrzymie trudności duszpasterskie, jakie moja skromna osoba napotyka w obecnej sytuacji.
Korzystam z okazji, by ponownie zapewnić Ojca o mojej głębokiej czci, w której pragnę się utwierdzać.
Waszej Wielebności czciciel w Jezusie Chrystusie
Biskup tytularny Ombi
Wikariusz Kapitularny w Krakowie
Przytoczony list poszerza dotychczasową wiedzę o kontaktach przyszłego Papieża ze Stygmatykiem z Gargano. Wiadomo, że Karol Wojtyła odwiedził Ojca Pio w czasie swoich studiów w 1948 roku. Uczestniczył we Mszy Świętej odprawianej przez słynnego Kapucyna, wyspowiadał się u niego i zamienił z nim kilka słów. Spotkanie to „zapisało się głęboko w jego pamięci” – jak sam wspomniał w 2002 roku, a więc już po kanonizacji Ojca Pio, w piśmie wysłanym do gwardiana San Giovanni Rotondo.
Dowodem tego jest korespondencja, jaką po blisko piętnastu latach podjął młody biskup Wojtyła ze Stygmatykiem. Dotychczas znaliśmy jego dwa listy – oba przekazane przez zaprzyjaźnione osoby bezpośrednio Ojcu Pio. W pierwszym, z 17 listopada 1962 roku, prosił Zakonnika o modlitwę w intencji Wandy Półtawskiej, krakowskiej lekarki i matki czwórki dzieci, chorej na raka. Wiadomość o ciężkim stanie znajomej dotarła do biskupa Wojtyły, gdy uczestniczył w obradach Soboru Watykańskiego II. Powierzył jej zdrowie modlitwom Ojca Pio i – jak się wkrótce okazało – chora w niewytłumaczalny sposób wróciła do zdrowia tuż przed rozpoczęciem skomplikowanej i zagrażającej życiu operacji.
Drugi list, również znany i szeroko omawiany, został napisany po jedenastu dniach, 28 listopada 1962 roku. Wojtyła dziękuje za modlitwę i informuje Stygmatyka o odzyskanym przez chorą zdrowiu.
Z opublikowanego przed miesiącem trzeciego listu możemy wnioskować, że korespondencja pomiędzy biskupem z Krakowa a zakonnikiem z San Giovanni Rotondo była bardziej obfita. Wojtyła dziękuje bowiem Ojcu Pio nie tylko za modlitwę w intencji Wandy Półtawskiej, ale również uzdrowionego syna nieznanego nam bliżej krakowskiego adwokata. To znaczy, że istniał jeszcze co najmniej jeden list, w którym sprawę chorego dziecka biskup powierzał modlitwom Kapucyna. Być może były i inne, skoro w nowo odkrytym liście znajdujemy kolejną prośbę – tym razem wstawiennictwu Ojca Pio polecona została sparaliżowana kobieta. Najwyraźniej krakowski biskup przekonał się o niezwykłej sile jego modlitwy.
Osobista prośba
W korespondencji znajdujemy również prośbę wyjątkową – biskup Wojtyła poleca modlitwie Ojca Pio własną osobę, bo tak chyba należy rozumieć słowa o „olbrzymich trudnościach duszpasterskich, jakich doświadcza w obecnej sytuacji”.
Pisząc te słowa, Karol Wojtyła przeżywał szczególnie trudny okres, podobnie jak i diecezja, którą kierował. Po śmierci arcybiskupa Eugeniusza Baziaka funkcję administratora apostolskiego krakowskiego Kościoła powierzono czterdziestoletniemu biskupowi Wojtyle. Pełnił ją już półtora roku. Wyłonienie zgodnie z prawem kościelnym metropolity i ordynariusza napotykało na opór władz komunistycznych. Zresztą taka sytuacja ciągnęła się już ponad dziesięć lat. Diecezja od śmierci kard. Adama Sapiehy (1951 rok) pozbawiona była swego duszpasterza. Biskup Baziak przez lata musiał pełnić funkcję „tymczasową”. Był prześladowany przez komunistów, aresztowany i wydalony z terenu diecezji. Po odwilży w 1956 roku wrócił do Krakowa i podjął obowiązki, ale do porozumienia z władzami państwowymi i zatwierdzenia go na stanowisku metropolity doszło dopiero na początku 1962 roku. Jednak po trzech miesiącach nowo mianowany metropolita zmarł na atak serca i znów rozpoczął się trudny proces uzgadniania z rządem nazwisk kandydatów na jego następcę. Prymas Wyszyński przedstawiał władzom coraz to nowe nazwiska biskupów, ale ich kandydatury były odrzucane. Wydaje się, że właśnie to miał na myśli biskup wikariusz Wojtyła, pisząc o „ogromnych trudnościach w obecnej sytuacji”.
Modlitwy Ojca Pio także w tym przypadku okazały się skuteczne. Po dwóch tygodniach od wysłania listu problem metropolity krakowskiego został rozwiązany. Wiceminister Zenon Kliszko, najbliższy współpracownik Gomułki, zasugerował prymasowi Wyszyńskiemu, że władze państwowe zaakceptowałyby „człowieka dialogu, takiego jak ten młody biskup pomocniczy, którego nazwiska nie pamiętam, a z którym w dwa tygodnie rozwiązaliśmy sprawę seminarium krakowskiego”. I miał na myśli właśnie biskupa Wojtyłę, który doprowadził do zwrotu Kościołowi budynku seminarium przy ul. Wolskiej (dziś ul. Piłsudskiego), poprzez bezpośrednie negocjacje z I sekretarzem KW PZPR w Krakowie, Lucjanem Motyką, co bardzo zaimponowało partyjnym dygnitarzom.
Prymas zgodził się z tą sugestią i w ten sposób, przy mimowolnej pomocy komunistów, Karol Wojtyła został – 30 grudnia 1962 roku – arcybiskupem metropolitą krakowskim, potem kardynałem, a szesnaście lat później papieżem…
ŹRÓDŁO: