Autorka podejmuje jeden z najbardziej unikanych tematów — cierpienie. Pisze o nim językiem prostym, czasami wręcz do okrucieństwa, ale nigdy retorycznym. Czytelnikowi ani na chwilę nie dane jest zapomnieć, że pani Z. jest chora, i to ciężko chora. Wystarczy jednak szparka w kuchennym oknie, aby do historii wślizgnął się platan czy kos. I wierna, wyrozumiała i litościwa kotka. Widać wyraźnie życie, które może — ale pani Z. nigdy by tego nie powiedziała i z pewnością odrzuca taką myśl — przepełniać dumą i szczęściem. Życie naznaczone, ale piękne. Pełne marzeń, wspomnień, duchów, mądrości.