Nasz wkład w pokój i pojednanie
Oto jeszcze niedawno okupowane przez hitlerowskie Niemcy narody, udzieliły wspaniałomyślnie wsparcia finansowego i żywnościowego swoim „wczorajszym" wrogom. To wówczas ojciec Werenfried otrzymał przydomek Ojca Słoniny.
W następnych latach ojciec Werenfried zaskakiwał świat coraz to bardziej intrygującymi pomysłami w szerzeniu Ewangelii i służeniu Prawdzie jaką jest Jezus Chrystus. Oto kilka z nich:
Tuż po wojnie stworzył kaplice na kółkach, czyli przerobione ciężarówki, w których odprawiano Eucharystię docierając do wiernych pozbawionych miejsc kultu.
W 1953 roku powołał do życia tzw. Zakon budowniczych odbudowujący domy dla uchodźców niemieckich.
W ostatnich latach życia ojciec Werenfried zadziwił wszystkich dwoma genialnymi projektami. Pierwszy z nich został zainspirowany osobistą prośbą Ojca Świętego Jana Pawła II do naszej organizacji o podjęcie trudu na rzecz pojednania ekumenicznego z Kościołem prawosławnym.
Wówczas to, ojciec Werenfried zaprojektował słynne kościoły-statki pływające po rzekach rosyjskich i docierające do miejscowości, w których nie było ani świątyń, ani żadnych dróg dojazdowych.
Drugi projekt miał pełnić posługę reewangelizacyjną w ateistycznych Niemczech. Po całym kraju jeżdżą samochody-konfesjonały zachęcające do sakramentu pokuty.
Te spektakularne wizje i ich realizacje do dziś budzące respekt i szacunek na świecie, są dziedzictwem, które spoczywa na kontynuatorach Dzieła tego Geniusza Miłości. A co najważniejsze: Pomoc Kościołowi w Potrzebie zebrała w ciągu sześćdziesięciu lat swojego istnienia półtora miliarda euro, które skrupulatnie przeznaczyła dla zapomnianych chrześcijan, wegetujących na kontynentach Afryki, Azji, czy Ameryki Łacińskiej.
Osobnym działem, niemniej istotnym i priorytetowym Pomocy Kościołowi w Potrzebie, stała się troska o narody zniewolone przez dyktaturę sowiecką. Polska otrzymała tej pomocy najwięcej. Po spotkaniu ojca Werenfrieda i kardynała Stefana Wyszyńskiego, do którego doszło w 1957 roku środki finansowe naszej organizacji wspierały siostry, kapłanów i świeckich prześladowanych przez doktrynę socjalistyczną.
Do dziś wspieramy ubogie zakony sióstr kontemplacyjnych poprzez coroczną akcję „Cicha i wierna obecność".

Na szymi podstawowymi celami są:
Szeroko pojęta pomoc prześladowanemu Kościołowi w świecie. W ponad 73 krajach chrześcijanie są prześladowani i żyją w śmiertelnym zagrożeniu. W 100 krajach na świecie wiara jest ograniczana, a chrześcijanie dyskryminowani i przekonywani do odrzucenia Chrystusa.
Pomoc Kościołowi w Potrzebie zajmuje się wspieraniem nowej ewangelizacji, udzielaniem duchowej siły kościołom lokalnym w ugruntowywaniu wiary.
Według ojca Werenfrieda nie można działać i rozwijać chrześcijańskiej duchowości bez modlitwy. Dlatego apelem naszego założyciela była prośba o jednoczenie się w modlitwie z obszarami, gdzie dochodzi do stałych prześladowań katolików i innych wyznawców Chrystusa.
W odpowiedzi na wezwanie o. Werenfrieda w styczniu 2007 roku powstał Kalendarz Modlitw, w którym przez cały rok modlimy się za Kościół Prześladowany. Każdego tygodnia kilkaset osób modli się za inny kraj. Taka duchowa wspólnota konsoliduje i umacnia więzi stałej łączności wszystkich członków Ciała Chrystusa, jakim jest nasz Kościół. Ojciec Werenfried swoim Dziełem ukazywał ważną ideę, jaka od samego początku stała się wyznacznikiem niesienia Ewangelii po wszystkie krańce świata.
Dlatego przekazując informacje o sytuacji Kościoła Powszechnego w różnych częściach globu Pomoc Kościołowi w Potrzebie chce uświadamiać wszystkich chrześcijan o losie Sióstr i Braci w świecie, a podejmując wraz z wieloma ludźmi dobrej woli aktywne działania „ociera łzy Boga wszędzie tam, gdzie Chrystus płacze", jak mawiał ojciec Werenfried. Do tego celu służy m.in. bezpłatny Biuletyn ukazujący się 8 razy w roku i posiadający 40-letnią tradycję. Każdy kto chce otrzymywać nasz Biuletyn może przesłać nam swój adres.
Oprócz modlitwy i udzielania informacji, Pomoc Kościołowi w Potrzebie zwraca się z prośbą o wsparcie i datki w geście solidarności dla najuboższych i najbardziej poszkodowanych. Przekraczając granice narodowe, darczyńcy niosą dobro dla ludzi z najbiedniejszych regionów wszystkich kontynentów.
Dzięki pomocy 700.000 dobrodziejów i wolontariuszy, w ciągu każdego roku realizuje się ponad 7.000 projektów o łącznej sumie 75 milionów euro.
„Cierpiący Kościół Chrystusa potrzebuje naszych ramion"
Ojciec Werenfried nigdy nie wstydził się swej posługi i nie obruszał, gdy nazywano go z szacunkiem Bożym żebrakiem, albo największym żebrakiem stulecia. Otwierając swoje biuro w Polsce, Pomoc Kościołowi w Potrzebie czeka na wielkie serce Polaków, którzy wiedzą w sposób szczególny, co to znaczy cierpienie niewoli i strachu przed prześladowaniem i dyskryminacją.
Nasz założyciel wiedział, że dzielny naród polski wyrwie się z niewoli ateistycznego systemu. Swoje Dzieło zawierzył Matce Bożej z Fatimy. Od tego czasu oczekiwał upadku komunizmu w Rosji i nazywał Łaską Bożą fakt, że jako pierwszy mógł udzielić pomocy krajom prześladowanym i przeżywającym ucisk za „żelazną kurtyną".
Pracownicy polskiego biura Pomocy Kościołowi w Potrzebie rozpoczynając działalność w Polsce chcą tym samym wyrazić wdzięczność ojcu Werenfriedowi, że ukazał nam na trwałe drogę posługi bliźniemu, chcemy nią kroczyć w miłości.
SOS dla Ziemi Świętej
Patriarcha Jerozolimy, Michael Sabbah skierował apel do wszystkich katolików w Polsce. „Dziś potrzeba mocnego wsparcia naszej religii w Ziemi Świętej, potrzeba inicjatywy, która wesprze chrześcijan tej ziemi. Wasza kampania SOS dla Ziemi Świętej wspaniale wpisuje się w tę inicjatywę". Od czasu gdy w 1948 roku powstało państwo Izrael trzy czwarte chrześcijan uciekło z Ziemi Świętej lub zostało z niej usuniętych siłą.
W Jerozolimie żyje ich zaledwie 7 tysięcy (60 lat temu było ich tu 45 tysięcy), a razem z Autonomią Palestyńską ich liczba w przybliżeniu wynosi tylko 150 tysięcy, to 2% populacji. Dziś chrześcijanom żyje się tu bardzo ciężko. Pod naporem władz Autonomii zamykane są chrześcijańskie stacje radiowe i telewizyjne, pod presją fanatycznych muzułmanów istnieje zagrożenie pobiciem, a nawet śmiercią, bo fanatycy postrzegają chrześcijan, którzy są w większości Arabami jako odszczepieńców.Z powodu długiego i betonowego muru chrześcijanie żyją odgrodzeni od świata zewnętrznego jak w klatce, nie mogąc się nawet przemieszczać po swoim kraju, są Arabami, a więc dla Izraelczyków podejrzani są o terroryzm. Mur utrudnia codzienne życie, nie mogą w wyniku ciągłych kontroli i przejść granicznych docierać do swoich miejsc pracy, dlatego je tracą.
W Autonomii Palestyńskiej nikt ich jednak nie zatrudnia, bo nie są muzułmanami. Dodatkowo nasila się wrogość pomiędzy dwoma walczącymi obozami, izraelskim i palestyńskim, a to dotyka najsłabszych, którzy nie uczestniczą w tej wojnie, są to chrześcijanie stanowiący bezbronną mniejszość, oni po prostu nie mają nikogo oprócz nas. Dlatego o nich pamiętajmy, bo takich rodzin katolickich z Betlejem są wciąż tysiące.
Dzięki naszej inicjatywie, kampanii SOS dla Ziemi Świętej mają pracę i tę świadomość, że jest ktoś, kto o nich pamięta. Mając błogosławieństwo Ojca Świętego, Benedykta XVI i zachętę do realizacji wsparcia egzystencjalnego dla chrześcijan na Bliskim Wschodzie pragniemy ofiarować również Państwu tę możliwość.
Jest nią kampania SOS dla Ziemi Świętej.
„Nigdy nie zostawimy naszej ziemi, tu urodził się mój ojciec i umarł, stąd pochodzą moi przodkowie, a w tym mieście urodził się nasz Bóg, Jezus Chrystus. Nie, nigdy nie opuścimy naszej ziemi, chociaż jest nam coraz trudniej żyć".
Carlosowi, którego matka pochodzi z jednego z krajów Ameryki Łacińskiej, a ojciec z Palestyny podczas wypowiadania tych słów zakręciły się łzy w oczach. Opowiada o wielkiej emigracji chrześcijan z Ziemi Świętej. Cała rodzina uciekła do Ameryki Południowej, bracia, którzy na nowo ułożyli sobie życie wciąż zachęcają go do wyjazdu, ale on jest uparty. Wszyscy jego sąsiedzi, którzy w większości byli chrześcijanami zostawili swoje domy i udali się na emigrację… on został.
W tej chwili jego sześcioosobowa rodzina to jedyni chrześcijanie w tej dzielnicy Betlejem. Dookoła muzułmanie. Proces emigracji chrześcijan i nowej kolonizacji trwał zaledwie 5 lat. „Jest ciężko, żyjemy w napięciu, nagle staliśmy się obcy, na naszej ziemi od tysiącleci to była nasza ziemia, teraz jestem tu sam". Pytany czy się boi spełnienia gróźb nowych sąsiadów odpowiada z błyskiem w oku: „Oddałem siebie i swoją rodzinę Jezusowi, czego mam się obawiać?".
Wnętrze domu jest ubogie, rodzina Carlosa żyje skromnie, ale są dumni, że uczciwie pracują na życie. Synowie, matka i babcia pracują przy wyrobie różańców. Muszą, to ich jedyny dochód. Muzułmanie są finansowani przez bogate kraje arabskie, osadnicy żydowscy przez Izrael, tylko oni nie mają wsparcia egzystencjalnego. To wciąż te same słowa, pełne żalu, zdziwienia, i wciąż ten sam apel, z jakim można się spotkać w środowisku chrześcijan: „Nie chcemy od was pieniędzy, ale możecie dać nam pracę, jeśli wy, katolicy zapomnicie o nas, to kto będzie o nas pamiętać?".
Podobne zdania wypowiadają wszyscy spotkani. Kochani, prosimy was wraz z nimi, pamiętajcie o nich, dla wielu z nich kupno przez nas różańca czy ozdóbki choinkowej, to wciąż jedyna forma dofinansowania i zagwarantowanie chleba na kolejny dzień. Dzięki nam mogą pracować i zarabiać uczciwie na swoje utrzymanie. Dajmy im wspólnie tę możliwość!
Sklep Pomocy Kościołowi w Potrzebie: http://pkwp.pl/oferta/
* * *
Exodus z Babilonu
Już od wielu miesięcy rozgrywa się prawdziwy dramat rodzin chrześcijańskich w Iraku. Radykalizacja nastrojów muzułmańskiego społeczeństwa rozdartego wojną skupia się na bezbronnej mniejszości chrześcijańskiej, która zmuszona jest w sposób brutalny i bezprawny do opuszczania swoich domów i kraju.
Exodus chrześcijan nasila się wprost proporcjonalnie do ataków muzułmanów na bezbronnych, którzy zdecydowali się jednak zostać w swojej Ojczyźnie, często niestety w wyniku braku środków na wędrówkę. W obozach dla uchodźców brakuje właściwie wszystkiego, co potrzebne do codziennego życia. Żywności, wody, lekarstw. Pochód zgłodniałych, zmęczonych ludzi przez pustynie Bliskiego Wschodu czeka na Państwa pomoc.
Nasza organizacja Pomoc Kościołowi w Potrzebie (PKWP) zdecydowała się rozpocząć kampanię „Exodus", wspierającą chrześcijan w Iraku po tragediach, jakie wydarzyły się w ostatnim czasie. Porwania kilku księży, zabójstwo księdza Ganniego i trzech diakonów są znakiem, że musimy zacząć działać, skoro nikt nie zajmuje się bezbronnymi.
Dodatkowym impulsem do podjęcia pomocy chrześcijanom jest prośba papieża Benedykta XVI, by nie zapominać o chrześcijanach na Bliskim Wschodzie, szczególnie w Iraku. Będąc na miejscu i mając ścisły kontakt z najbardziej potrzebującymi organizujemy kampanię miłości, „Exodus".
Pragniemy uczynić to z Państwa pomocą, dlatego prosimy o włączenie się w tą kampanię. Wielu chrześcijan w Bagdadzie i Mosulu, a także uchodźców w Syrii czeka na ten gest miłości i przyjaźni.
Jeżeli ktoś z Państwa pragnie włączyć się w akcję pomocy dla prześladowanych chrześcijan w Iraku prosimy o kontakt z naszym biurem w Warszawie. Można także wesprzeć chrześcijan bezpośrednio dokonując wpłaty na konto organizacji:
ING Bank Śląski o/Warszawa
31 1050 1025 1000 0022 8674 7759
Wpłaty z dopiskiem „EXODUS"
Prosimy o rozpowszechnianie tej informacji. Irak dla chrześcijan stał się dziś piekłem!
* * *
Wielu twierdzi, że najgorsze dni dla chrześcijaństwa nadeszły wraz z pogromami w styczniu i lutym 2006 roku, kiedy to ekstremiści islamscy wykorzystali haniebne i prowokacyjne karykatury osoby Mahometa w prasie duńskiej.
To nieprawda. Wprawdzie wtedy liberalne media zostały utożsamione z chrześcijaństwem, posłużono się prymitywną niegodziwością czerpiącą kapitał z taniej sensacji, aby czynić kolejne zło, pogromy w Pakistanie i innych krajach islamu były wówczas „tylko" spektakularnym pokazem sił i zasygnalizowaniem, że chrześcijaństwo nigdy nie zostanie zaakceptowane przez społeczeństwo islamskie. Samo zaś wyniszczanie chrześcijaństwa islamska republika Pakistanu zaczęła dużo wcześniej.
Wspómóc akcje PKWP możecie także tutaj: